Playlist

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 1 "Kolejny (nie)zwykły dzień z życia Strażnika"

 Jack dotknął kosturem pozbawionego liści dęba. Drzewo natychmiast zaczęło pokrywać się pięknymi wzorami ze szronu. Chłopak uśmiechnął się i to samo uczynił z sześcioma kolejnymi dębami. Zaśmiał się. Nigdy mu się to nie znudzi, ten lód, ten śnieg, szron, mróz, wszystko co związane z zimą, związane z nim. Pokochał życie Strażnika, nie rozumiał dlaczego wcześniej miał do tego uprzedzenia. Możliwość dawania tyle radości dzieciakom napawała go dumą i szczęściem, a pozostali Strażnicy stali się dla niego rodziną, której już od 302 lat nie dane było ujrzeć. Nawet Easter, który, szczerze mówiąc, nadal nie pałał do niego wielką przyjaźnią.
 W zamyśleniu prawie wpadł na drzewo, jednak zdążył się zatrzymać tuż przed nim. Odetchnął pełną piersią i już miał się zabierać za kończenie swojej pracy, kiedy ujrzał zorzę na niebie. Znaczyło to, że North wzywał Strażników na Biegun. Nie namyślając się długo przywołał wiatr i uniósł się w górę. Leciał z olbrzymią prędkością, więc już po paru minutach był na miejscu. Gdy wylądował na parapecie, wszedł przez okno do środka. Znajdował się w Strefie Snów. Oprócz niego w pomieszczeniu byli już zgromadzeni wszyscy Strażnicy.
 - Witaj Jack. Czekaliśmy już tylko na ciebie. - przywitał się uśmiechnięty North i mocno go przytulił. Zdecydowanie za mocno. Chwilę później w objęcia rzuciła mu się Zębuszka, lecz po chwili się opamiętała i puściła go. Przybił sobie z Piaskiem piątkę, a obok Eastera przeszedł ze złośliwym uśmiechem. Zając przewrócił oczami i skrzyżował ręce na piersi.
 - Skoro wszyscy już jesteśmy, to czas przejść do sedna. - powiedział North. - Dostałem przed chwilą wiadomość od Pana Księżyca, który poinformował mnie, że portal czasu został otwarty! - wykrzyknął podekscytowany.
 - Czyli... - zaczął Jack, ale Easter mu przerwał.
 - Jakie czyli? Nie rozumiesz? Każdy z przeszłości może teraz przejść do naszych czasów. - warknął.
 - Wiem co to oznacza. - burknął niezadowolony Frost. - Ale dalej nie rozumiem co my mamy z tym wspólnego?
 - Otóż właśnie, Jack, wybraliśmy ciebie, abyś zamknął ten portal. Nie wiem, zamroził, cokolwiek, a każdą osobę, która zdołała przejść przez niego, musisz odnaleźć i przyprowadzić tutaj. Czy wszystko zrozumiałeś? - wyjaśnił św. Mikołaj.
 - Tak, ale dlaczego ja? Mam swoją robotę. - zaprotestował chłopak.
 - Możesz sobie zrobić wolne na ten czas. Ja, North i Piasek nie możemy, a sam wygląd Easter'a budzi podejrzenia. Więc ty jesteś najlepszym rozwiązaniem. - odpowiedziała spokojnie Ząbek.
 - Nie,dzięki. Poproście o to Piotrusia Pana, ale mnie w to nie mieszajcie. - zaoponował Frost.
 - Ten chłoptaś leci z tobą. Jesteście w podobnym wieku i obydwoje potraficie latać, więc co to za problem. - odpowiedział Zając.
 - Dobrze, ale powiedzcie mi chociaż gdzie jest ten portal i gdzie znajdę Piotrusia? - zapytał Strażnik Zabawy.
 - Tutaj jestem. - odpowiedział mu chłopięcy głos i obok niego pojawił się Piotruś Pan, a wokół niego latała maleńka wróżka.
 - A lecieć macie do Australii. Portal znajduje się obok Ayer Rock. - North wskazał im środek kontynentu.
 - Wiem gdzie to jest. - odpowiedzieli równocześnie Jack i Piotruś, a następnie spiorunowali się wzrokiem. Już na pierwszy rzut oka można było się domyślić, że ci dwaj się nie lubią.
 - To świetnie. Wyruszacie natychmiast. - orzekł siwobrody. - Spotkanie uważam za zakończone! - wykrzyknął po czym wrócił do swojego Gabinetu Pomysłów.
 - No, to ja też się zmywam. - powiedział Easter, po czym zatupał dwa razy w ziemię. Utworzyła się dziura. Zając do niej wskoczył i tunel zniknął. Zebuszka bez słowa wyleciała przez okno razem ze swoimi mleczuszkami. Zaraz za nią Piasek mający nad głową mapę Australii. Jack i Piotruś zostali sami.
 - Więc... - zaczął Jack, ale Piotruś mu przerwał.
 - Będę pierwszy! - wrzasnął po czym już go nie było. Zaskoczony Frost zaraz oprzytomniał i wyskoczył na parapet. Już miał przywoływać wiatr, ale ujrzał przed sobą niezapomniany widok, przez który zaczął się głośno śmiać. Piotruś Pan dosłownie zamarzał. Trząsł się i pocierał rękami ramiona.
 - Już nie jesteś taki hardy, co? - zaśmiał się Jack. - Hej, wietrze! Lecimy do Australii! - krzyknął, po czym uniósł się w powietrze.
 - Jak ty dajesz radę przeżyć w takim zimnie? - zapytał bezmyślnie Piotruś próbując dorównać mu lotu. Frost spojrzał na niego z miną "Żartujesz, co nie?" przez chwilę dając się wyprzedzić.

 - Hahahah, żarcik! Teraz jestem pierwszy! - krzyknął szatyn i pomknął do przodu, mimo że nadal dokuczał mu chłód. Zaskoczony białowłosy ruszył za nim, a gdy był metr od niego wyciągnął kostur do przodu, zahaczył o brzuch chłopaka wygięciem i obrócił się, powodując, że Piotruś odleciał do tyłu.
 - Masz za swoje! - zawołał i z wielkim uśmiechem poleciał dalej.


 Piotruś nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Potarł rękami ramiona i pomknął do przodu chcąc się odpłacić Strażnikowi, lecz nie wiedział jak. Nie mógł zrobić tego samego ponieważ nie posiadał żadnego "patyka". Wtem spojrzał na Dzwoneczka. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech. Wyszeptał coś jej na ucho, a wróżka posłusznie podleciała do Jack'a i weszła do rękawa ręki, w której trzymał swój kostur. Chłopak poczuł łaskotanie. Zatrzymał się i próbował wyjąć wróżkę z rękawa, jednak ona po chwili znalazła się na jego klatce piersiowej. Frost zaczął chichotać i wypuścił kostur z rąk. W tej chwili zaczął spadać w dół. Bluza się mu podwinęła i Dzwoneczek była wolna. Szybko podleciała do Piotrusia, który z uśmiechem obserwował Jack'a. Nie miał zamiaru mu pomóc. Wiedział, że Strażnik jest nieśmiertelny i najwyżej coś sobie złamie spadając z takiej wysokości. Nagle zobaczył jak kostur przesunął się w kierunku Frosta, a on złapał go i zatrzymał się. Obrócił się dookoła zdziwiony, ale gdy zobaczył Piotrusia natychmiast do niego podleciał.
 - Oszalaleś? Wiesz, że mogłem się połamać? - krzyknął zupełnie poważnie.
 - Ja też. A jednak nic nam się nie stało. Masz jakąś magnetyczną siłę przyciągania badyli, czy co? - zachichotał szatyn.
 - Po pierwsze: to kostur. Po drugie: nie, nie mam. Jakaś mała istotka przybliżyła go do mnie.
 - Mała istotka? - zainteresował się Piotruś i zamilkł. Zobaczył za Jack'iem wróżkę o białych włosach, ubraną w niebieską sukienkę i tego samego koloru spodnie 3/4. - Barwinka. - wymruczał.
 - Co? O czym ty... - zaczął Jack, lecz po chwili zamilkł, kiedy ujrzał przed sobą tą wróżkę. - Co to jest? - spytał zdezorientowany.
 - Nie co, tylko kto. To zimowa wróżka, Barwinka. Jest siostrą Dzwoneczka. - wskazał ręką na 2 wróżki, które się przytulały na przywitanie. - Wygląda na to, że przesunięcie kosturu to jej sprawka. Barwinko - zwrócił się do wróżki. - ile razy ci mówiłem, żebyś nie pomagała temu stukniętemu Frostowi?
 - Eej! Nie jestem stuknięty. - odezwał się zdenerwowany Jack. - A tobie, Barwinko, dziękuję. - uśmiechnął się do niej. Wróżka oparła głowę na dłoniach i spojrzała na niego rozmarzona. - O co jej chodzi?
 - O co jej chodzi? Ale pytanie! Zakochała się! W tobie! - krzyknął zdenerwowany Piotruś.
 - Co? We mnie? Jak to? - pytał Frost.
 - Też się zastanawiam. Przecież ty jesteś kompletnym idiotą! - warknął szatyn i dostał po głowie od Barwinki.
 - Nie jestem idiotą! - krzyknął za nią Jack. - I o co chodzi z tymi wróżkami?
 - Jeśli wróżka cię pokocha, to za twoją zgodą stanie się twoją towarzyszką. A jeśli i ty ją pokochasz i będzie twoją dziewczyną, będzie takich rozmiarów jak ty i będzie umiała mówić. - wyjaśnił Piotruś.
 Jack wyobraził ich sobie jako pary. Pokręcił głową. Stwierdził, że to nienormalne. Ale co w tym świecie jest normalne?

5 komentarzy:

  1. Hahahahah!!!Super pomysł,super blog!!Skąd ty tu wzięłaś?!!Pewnie z paringu Barwinki i Jacka,ale resztę,to nie wiem skąd wzięłaś!!Pisz mi tu next zaraz!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny pojawi się jeszcze dzisiaj. Dziękuję, komentarze bardzo dodają otuchy i weny. :)

      Usuń
  2. <3 Lovciam ! Jeszcze nie czytałam opowiadań z Jackiem Frostem i Piotrusiem Paniem...
    Muszę zacząć czytać i szukać!
    WENY!!

    OdpowiedzUsuń