Playlist

niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 38 "-No bo...w sumie to ciągle nim jest"

 - I jak? Zagoiło się? - spytała Lillith pokazując aniołowi swoje plecy. Dziewczyna po dokładnych oględzinach stwierdziła, że tak.
 - Ale powinnaś zmyć tą krew. Niedaleko stąd odbywa się spotkanie Informatorów, a jeden z nich jest wampirem.
 - Spotkanie Informatorów? - fioletowowłosa przypomniała sobie, że Undertaker nim jest. - Skąd to wiesz?
 - Mój kolega jest Shinigami.
 - Jak się nazywa?
 - Naoi. Nazwiska nie posiada, więc używa zamiast tego imię swojego Informatora, Ayato.
 - Ayato to ten wampir, prawda? Najgorszy z nich?
 - Nieprawda, jest świetny tylko reszta jest lepsza.
 - Czyli najgorszy.
 - Tylko dlatego, bo nie może wyjść na światło dzienne oprócz tego miejsca.
 - Nieważne - Lillith nie miała ochoty się kłócić, szczególnie z nowo poznaną osobą, która na dodatek jest aniołem. W tej chwili z całych sił pragnęła odnaleźć resztę. Być może potrzebują pomocy, a ona się tu obija. Nie obchodziło ją, czy Ayato ją wyczuje, wstała z ziemi i rozejrzała się. - Wiesz może, w którą stronę iść, aby się tam dostać?
 - Prosto. - Shira wskazała ręką przed siebie. - Ale... jesteś pewna, że tego chcesz? Informatorzy z reguły nie lubią, gdy ktoś im przerywa spotkania.
 - Jednemu z nich nie powinno to przeszkadzać.

*zamek Damiana*

 Kilka godzin później Ania cudem trafiła do kuchni, kierowana głodem. Była pora kolacji i miała ochotę na naleśniki. Miała nadzieję, że znajdzie tam Damiana, ponieważ sama nie umiała ich robić. Wchodząc do pomieszczenia poczuła zapach tego dania.
 - Skąd wiedziałeś, że mam ochotę na naleśniki? - zapytała wdychając aromat z zamkniętymi oczami.
 - Nie wiedziałem. Poza tym, nie ma już dla ciebie. - odezwał się chłodny głos, który z pewnością nie należał do Damiana. Anna otworzyła oczy i ujrzała chłopaka o szarobrązowych włosach, który nakładał bitą śmietanę na ładnie ułożone naleśniki.
 - Kota? To ty... już nie śpisz? - podeszła bliżej i prawie jej ślina pociekła gdy przyjrzała się daniu.
 - Nie potrzebuję tyle snu, co ty. - schował bitą śmietanę do lodówki, usiadł przy stole i odkroił kawałek. Dziewczyna nie miała pojęcia czy to zwykła odpowiedź, czy obraza. Usiadła naprzeciw niego i patrzyła jak je. Po chwili westchnął lekko zirytowany. Odkroił spory kawałek i uniósł widelec do góry. - Chcesz trochę?
 Ania powoli kiwnęła głową wpatrując się w sztuciec w jego ręce. Wstał i nachylił się nad stołem. Patrzył na nią, a ona na niego.
 - To sobie zrób. - powiedział, po czym włożył kawałek do ust i usiadł. Wtedy do kuchni wszedł Damian.
 - Dla mnie to już zrobić nie mogłeś? - zapytał z wyrzutem i zaśmiał się.
 - Odwal się - mruknął Kota odkrajając kolejny kawałek.
 - A wiesz, że musisz pić dużo wody?
 Chłopak wywrócił oczami, wstał od stołu i podszedł do kredensu. Damian wtedy szybko odkroił kawałek i włożył go do ust Ani. Odłożył widelec z powrotem i przyłożył palec do ust, by była cicho. Rudawowłosa uśmiechnęła się, przegryzła i połknęła zawartość buzi. Kiedy Kota usiadł ze szklanką w dłoni, spostrzegł się, że naleśnik jest mniejszy.
 - Damian!
 - Nie rozumiem o co ci chodzi. - starszy brat wzruszył ramionami i zaśmiał się. Nalał sobie soku do szklanki i wyszedł z pomieszczenia.
 - Nie dziwi cię to, że chodzi taki... zamaskowany? - zapytała dziewczyna. Kota dokończył posiłek, włożył naczynia do zmywarki i ponownie usiadł przy stole. Pokręcił głową i upił łyk wody. - Więc musisz znać powód.
 Kiwnął głową.
 - Ale nie oczekuj, że ci powiem. Skoro on sam tego nie wytłumaczył.
 - A ty skąd się dowiedziałeś?
 Spojrzał na nią podejrzliwie.
 - A czy to takie ważne?
 - Noo... chyba nie. Ale jeśli chodzi o Damiana, to tak. - patrzyła na niego wyczekująco.
 - Denerwująca jesteś. - powiedział. - I uparta.
 - Wiem o tym. Więc powiedz mi od razu... proszę.
 Chwilę się nad tym zastanawiał, aż w końcu westchnął.
 - Damian... nie jest człowiekiem... już nie.
 - Co? Jak to? Przecież sam mi mówił, że nim jest.
 - No bo... w sumie to ciągle nim jest... tylko... zaczyna znikać.
 Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i usta. Zamurowało ją. Jak to znikać?? Co on przez to rozumie?
 - Te części, które są zakryte... ich po prostu nie widać.
 - Co? Czyli tylko oczy pozostały widoczne?! A... a jak i one znikną to... co potem?
 - Przestanie istnieć. Nie będzie wyczuwalny... po prostu nie tylko jego ciało zniknie.
 - Czyli umrze?
 - Można tak to zrozumieć.
 - I nie da się mu pomóc?
 - Och, jasne, że się da. Jest jeden sposób... tylko powiedz mi... skąd ty się tu wzięłaś?
 - Porwał mnie... chyba.
 Kota oparł się o krzesło z uśmiechem. Kiwał głową ze zrozumieniem.
 - Rozumiem. Czyli już zaczął działać.
 - Działać? O co ci chodzi?
 - Słuchaj, tym sposobem jest miłość.
 Anię zamurowało. Patrzyła na chłopaka z niedowierzaniem. Miłość? Czyli że Damian jest w niej zakochany, czy jak? Potrząsnęła głową. Na pewno nie. Jest po prostu miły i czasem lubi ją wkurzać, ale poza tym...
 - M-miłość? - powtórzyła. Kota przytaknął.
 - Głównie chodzi o to, aby to ktoś się w nim zakochał.
 - I tym kimś mam być ja?
 - Najwyraźniej. Ale nie czuj się wyróżniona. Wziął pierwszą lepszą. - wstał od stołu i wyszedł.

*dżungla*

 - Skoro już wszyscy jesteśmy, powiedz nam, drogi Undertaker'ze, jaki jest cel? - zapytał Izaya wymawiając sarkastycznie zwrot do szarowłosego.
 - Jeśli nadal nie wiecie, to jak to się stało, że powołano was na Informatorów?
 - Oh, oczywiście, że wiemy, stary dziadzie. - warknął Ayato.
 - Przestań! - syknął czarnowłosy, po czym uśmiechnął się do Grabarza. - Kolega chciał powiedzieć: starszy mędrco.
 Undertaker patrzył w stronę wampira z uśmiechem typu "Nie wiem o co ci chodzi, ale kiedyś cię zabiję."
 - Ja mam nadzieję. - powiedział w końcu.
 - Dokładnie - przytaknął Orihara.
 - Mam nadzieję. - powtórzył dobitnie szarowłosy. - Więc, mogę oczekiwać od was pomocy?
 - Jasne! - zawołał entuzjastycznie Izaya.
 - 5 litrów krwi. - warknął Ayato.
 - 2 litry.
 - 4.
 - 3,5.
 - Stoi. - westchnął różowawowłosy. Cała trójka odwróciła się w stronę chłopaka siedzącego pod drzewem, który zdawał się być pochłonięty swoim zajęciem i wogóle nie zwracał uwagi na pozostałych. W końcu przerwał struganie, wypuścił głośno powietrze z ust i skierował na nich swoje krwistoczerwone oczy.
 - Dasz mi zabić jednego z twoich demonicznych towarzyszy. - mruknął tonem nie cierpiącym sprzeciwu. Undertaker wyglądał na zaskoczonego. Izaya otworzył szeroko oczy i zastygł w miejscu na kilkanaście sekund.
 - Chyba się na to nie zgodzisz?! - wykrzyknął, gdy się ocknął. Grabarz zacisnął zęby, a po chwili uśmiechnął się diabelnie.
 - Będzie tak, jak zechcesz, Accelerator. - powiedział.
 - Co?? - Orihara odskoczył od szarowłosego.
 - Izaya, chyba pamiętasz, jakie prawo dotyczy Informatorów i demonów. Jeśli jeden zabije drugiego, on się narodzi jako zwykły człowiek. W przypadku demonów, zachowa swoją moc, ale poza tym, dołączy do grona tych śmiertelnych. - przypomniał mu Ayato.
 - Oh, no taak. - czarnowłosy złapał się za głowę. Po chwili pokazał zęby w uśmiechu. - Jak ja kocham ludzi.

*kryjówka Freed'a*

 - Może chciałbyś ją zobaczyć? - zaproponował zielonowłosy. Shadow zmarszczył brwi. - No, broń. To jasne, że nie chodzi mi o tą... tą... jak jej na imię?
 - Luna. - przypomniał Bickslow.
 - Tak, cokolwiek. Nią zajmiemy się trochę później.
 - Jak się zajmiecie? - spytał demon.
 - Nie bój żaby, nic złego jej się nie stanie.
 - A swoją drogą, to ty wyglądasz jak żaba. - zachichotał Bickslow.
 - Zamknij się! - warknął Freed. - Tędy. - wskazał swoim gościom kierunek, po czym sam tam się udał. Reszta poszła za nim. Po chwili dotarli do kuchni, która była w połowie rozwalona. Wszędzie były ślady przecięć.
 - Piła mechaniczna. - stwierdziła Melody przyglądając się wiórom ze stołu.
 - Mam ci bić brawo? - zapytał ironicznie Shadow. Freed wszedł do spiżarni, chwilę tam pobył i wyszedł. Otworzył drzwi do następnego pomieszczenia, lecz tam również było pusto.
 - Bickslow! - warknął. - Znowu go gdzieś poniosło. Idź go znaleźć i przyprowadź tu. - mężczyzna kiwnął głową i udał się na poszukiwania. - Miał go ktoś pilnować. Jak ucieknie stąd, to będzie koniec. Może odzyskać swoją świadomość, a ja nie będę miał nad nim kontroli. Nawet nie wiecie - zwrócił się do demonów. - jak trudno było go wskrzesić z powrotem. Dobrze, że już nie ma tych gejowskich pobudek.
 - Wskrzesić z powrotem? - spytał Shadow.
 - Gejowskie pobudki? - powtórzyła Melody.
 - Piła... - zaczął niebieskowłosy.
 -...mechaniczna - dokończyła dziewczyna. Spojrzeli na siebie zaskoczeni.
 - Grell?! - zawołali razem.

***

 Tak oto tym akcentem zakańczam 38 rozdział i mogę się w pełni zabrać za ten na Anielski Lód. No i jak tam u was? Jakie reakcje na wyjaśnienia Koty? Zaskoczeni, czy spodziewaliście się? Jak myślicie, którego demona pragnie zabić Accelerator? A Grell? Znowu powraca do gry XD wiem, pewnie nienawidzicie go, ale przynajmniej się wyjaśni to rodzicielstwo Roszpunki ^.^ No, to do następnego! :*

piątek, 13 listopada 2015

Czeka nas zagłada...

Tak, albowiem apokalipsa nadal trwa XD
No to przechodzimy do pytań.
Jako pierwsza - Leluś, która nie nominowała mnie tak oficjalnie, gdyż ponieważ nominowała tych, którzy lubią mangi. No, a ja jakem otaku, to i mangi uwielbiam. ^.^
A więc:

1. Częściej oglądasz anime czy czytasz mangi? 
Zdecydowanie częściej oglądam anime. 

2. Jakie mangi/anime lubisz najbardziej (rodzaj)? 
Hmm... Yaoi XD (dla niewtajemniczonych: jest to rodzaj mangi, gdzie 2 facetów.. no, wiecie co robią XD) a tak na serio, to nie mam jakiegoś ulubionego.

3. Podaj pare mang/anime które są twoimi ulubionymi. 
1. Fairy Tail
2. Tokyo Ghoul
3. Kuroshitsuji
4. Free!

4. Kiedy ostatnio obejrzałaś/przeczytałaś jakąś mangę/ jakieś anime? 
Jestem w trakcie oglądania "Angel Beats!" i czytania "Tokyo Ghoul".

5. Znasz takie mangi jak "Alicja w Krainie Serc" lub "Toradora"? Co o nich sądzisz? 
Tego pierwszego nie znam, o "Toradorze" gdzieś słyszałam, ale nie mam pojęcia o czym to jest.

6. Ile osób (z twojej rodziny, znajomych) wie że jesteś otaku? 
Chyba połowa mojej rodziny i 3 przyjaciół.

7. Czy twoich znajomych dziwi to że mangi czyta się "od tyłu"? 
Noo, bardzo często XD

8. Czytałaś kiedyś jakąś mangę która "zryła ci mózg"? 
Nie. Albo jeszcze nie.

9. Zbierasz mangi? Jak tak,  to ile już ich masz? Jak nie, czemu? 
Tak. Na razie mam 4.

10. Masz jakąś swoją ulubioną postać z mangi? 
Z "Fairy Tail" - Gray Fullbuster (nasz kochany Astaroth)

11. Wstydzisz się tego że jesteś otaku? 
Co ty. To niby jest jakieś piętno, żeby się tego wstydzić?


No i od Anusia:


1. Czy lubisz mundury?
Lubię.

2. Czy chciałabyś/chciałbyś należeć do wojska?
Chyba nie wiem.

3. Jaka jest twoja ulubiona pieśń wojskowa?
Rota.

4. Czy lubisz tematykę I i II Wojny Światowej?
Tak.

5. Jak sobie mnie wyobrażasz? Jeśli możesz wykonaj rysunek XD
Ja już wiem jak wyglądasz ^.^ I jesteś sweeet!

6. Wyobrażasz sobie mnie w mundurze? XD (tak nie mam pomysłu na pytania :P)
A żebyś wiedziała XD

7. Jakie TAGi mogłabym wykonać na swojego drugiego bloga ''Never give up ;)''?
Nie wiem.

8. Opisz wygląd swojego pokoju.
Ma ściany zielono-różowe, białe i brązowe meble, fioletowy dywan.

9. Czy tylko ja zapominam wpisywać nazwę posta? XD
Na pewno nie tylko XD

10. (A takie zadanko) Zadzwoń do kogoś i powiedz, że zgubiłeś telefon XD Jak zareagowała?
XD otóż zadzwoniłam do mojego BFF - Sebastiana:
*po pięciu sygnałach*
-Odwal się, ja chcę spać.
-Ale ja mam poważny problem!
-No.
-Zgubiłam telefon!
-Matko Boska, znowu?!
Potem zaczęłam się śmiać i rozłączyłam się. On pewnie dalej nie kuma o co chodzi XD

No to tyle. Rozdział nie wiem kiedy będzie, na razie poza tytułem nie mam nic. Kompletne zero. No to papa! :*

Nie chce mi się nominować, więc nie nominuję nikogo. Taa, norma u mnie.

sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 37 " '-Już tu jest' '-Twoja tajna broń rozwaliła piekarnik' '-Ty masz brata?' '-Rozerwało cię na pół' "

... Undertaker. Białowłosy wywrócił oczami, usiadł i ponownie zajął się struganiem. Grabarz powolnym krokiem podszedł i stanął naprzeciw niego.
 - Więc? W jakim celu zwołałeś spotkanie? - zapytał nieznajomy nie odrywając wzroku od wykonywanej czynności. Szarowłosy rozejrzał się.
 - Dowiesz się, gdy zbierze się reszta. - odparł.
 - Ta "reszta" już się zbliża. - odezwał się męski głos i ze strony przeciwnej do tej, którą przyszedł Undertaker, wyszedł czarnowłosy wysoki chłopak.
 - Witaj, Izaya. - przywitał się białowłosy głosem przepełnionym ironią.
 - Ciebie też miło widzieć, Accelerator. - westchnął ciężko przybysz udając załamanego niezadowoleniem towarzysza.
 - Brakuje jeszcze jednego. - stwierdził Undertaker.
 - Ayato? - czarnowłosy wzruszył ramionami. - To wampir. Może się pojawić w każdej chwili.
 Accelerator uniósł gwałtownie głowę i zaprzestał strugania.
 - Już tu jest. - powiedział.

*kryjówka Freed'a*

 Zielonowłosy zamknął za sobą drzwi. Spojrzał przed siebie i wzdrygnął się ze strachu.
 - Możesz przestać? - mruknął zniecierpliwionym głosem. Bickslow wystawił swój długi język pokazując Freed'owi, że ma głęboko w poważaniu to, co ten do niego mówi.
 - Mam wiadomość. Twoja tajna broń rozwaliła piekarnik. - poinformował zielonowłosego. Mężczyzna westchnął ciężko i pokręcił głową z niedowierzaniem.
 - Przypomnij mi, dlaczego się na to zdecydowałem?
 - Może dlatego? - zapytał głos z końca korytarza. Oba Shinigami odwrócili się i ujrzeli dwie postacie, chłopaks i dziewczynę. Dziewczyna miała wyciągniętą dłoń, a na niej wyświetlony obraz kręgu z zodiakami.
 - Shadow. - Freed zacisnął zęby ze złości i po chwili opanował się biorąc głęboki wdech. - Czego tu chcesz?!
 - To chyba oczywiste. Przyszedł po swoją ukochaną. - stwierdził Bickslow z nutą ironii w głosie i wystawił kawałek swojego języka.
 - Zamknij się! - krzyknął demon tupiąc nogą. Po podłodze przeszedł prąd, który nastroszył włosy Freed'a.
 - Spokojnie, nie unośmy się. Bickslow, idź sprawdzić, czy nie ma cię w sedesie. - powiedział zielonowłosy. Shinigami w hełmie rycerza zasalutował z językiem na wierzchu i odszedł. - Więc, w jakim interesie tu przyszedłeś?
 - Mam coś do zaoferowania, a cena... nie jest zbyt wielka.

*zamek Damiana*

 - Stój! - krzyknęła Ania łapiąc chłopaka za obandażowaną rękę. Damian natychmiast odskoczył, wyrwał dłoń i cofnął się kilka kroków. Spojrzał przerażony na swoją rękę i potem na rudawowłosą. Dziewczyna patrzyła na niego zaskoczona nie zmieniając pozycji. Chłopak odchrząknął.
 - Ekhem... dzisiaj przyjedzie do mnie mój brat, Kota. Bądź dla niego miła. - poinformował ją Damian, chowając dłoń za siebie.
 - Ty masz brata? Zresztą, nieważne. Kiedy dokładnie i na ile? - Anna obserwowała podejrzliwie brązowookiego. Chłopak ponownie wykonał kilka kroków do tyłu.
 - Powinien być o 15.00. Zostaje na 2, 3 tygodnie, może miesiąc. Tylko wiesz, jest dość nieufny i oschły, ale gdy się bliżej poznacie, z pewnością cię polubi.
 - Skąd taka pewność?
 - Nieważne. Muszę iść coś załatwić.. zobaczymy się później. - uciął temat i pospiesznie odszedł.
 - Coś załatwić? - patrzyła jak wchodzi do pomieszczenia. - W łazience? Może mu to jabłko zaszkodziło?
 Ania czekała kilkanaście minut, ale chłopak nie wychodził. Wzruszyła ramionami i wróciła do kuchni, ponieważ na razie było to jedyne miejsce, do którego potrafiła z obecnego miejsca trafić. Wyciągnęła szklankę z szafki, nalała sobie soku pomarańczowego, wzięła łyk i usiadła przy stole. Spojrzała na zegarek. Była 14.51.
 - Jeszcze 9 minut. Może wyjdzie na powitanie brata? - zastanawiała się na głos. Powoli dopiła sok i nalała sobie jeszcze. Pełną szklankę pozostawiła na blacie i podeszła do okna. Oparła się o parapet i wyjrzała przez nie. Za szybą rozciągał się piękny widok na kaniony. Zamek znajdował się na jednym z nich. Słońce było po drugiej stronie, więc mogła się przyglądać krajobrazowi do woli. Z transu wyrwał ją odgłos otwierania drzwi. Gwałtownie się odwróciła i ujrzała Damiana stojącego przy otwartej lodówce.
 - Kiedy ten twój brat przyjedzie? - zapytała odchodząc od okna.
 - Jest już w swoim pokoju. - odparł chłopak znudzonym głosem. Anna rozszerzyła oczy.
 - Jak to? - prawie krzyknęła zaskoczona. Brązowooki wskazał na zegar. Była 15.10. Tyle czasu stała przy oknie? Ten widok musiał ją nieźle wciągnąć, skoro nie zauważyła jak minęło conajmniej 15 minut. - Czy wie, że tu jestem?
 Damian kiwnął głową i sięgnął po cytrynę, jednak ledwo zdążył ją musnąć, bo cofnął rękę i zamknął lodówkę. Szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia. Rudawowłosa wybiegła za nim, lecz gdy znalazła się na korytarzu, jego już tam nie było. Nie miała pojęcia, w którym pokoju się znajduje, ale wzięła sobie za cel go odszukać. Musi jej wytłumaczyć to dziwne zachowanie. Weszła do pierwszego pokoju po lewej stronie, jednak nikogo w środku nie było. Dla pewności zajrzała jeszcze pod łóżko i do szafy, lecz rezultat był taki sam. Pokierowała swe kroki do następnego, lecz tam również było pusto.
 Po godzinie poszukiwań stwierdziła, że przeszukała już całe piętro oprócz jednego pomieszczenia. Wtedy zdała sobie sprawę, że mógł celowo się przed nią chować i w każdej chwili przemieścić. Westchnęła ciężko i otworzyła drzwi do ostatniego pokoju. Jako jedyny był urządzony w ciepłych jasnych barwach. Wnętrze było przytulne. Były tam 2 beżowe szafy, jasnobrązowe biurko z białym urządzeniem podobnym do komputera, jednak bez podłączonych kabli. Monitor i klawiatura były ze sobą połączone. W kącie znajdowało się duże łóżko, na którym... spał chłopak. Miał szarobrązowe włosy i był ubrany w czarne spodnie i bluzkę w niebiesko-białe pasy.

 Podeszła bliżej i potknęła się o czarną walizkę. Upadła na ziemię z głuchym tąpnięciem. Podniosła się i ustawiła przedmiot tak, jak był wcześniej. Odetchnęła z ulgą.
 - Mmm. - rozległ się dźwięk. Dziewczyna powoli obejrzała się za siebie. Jej wzrok napotkał parę szarobrązowych oczu, które wyrażały zarówno ciekawość, jak i irytację.
 - Och, obudziłam cię? Strasznie cię przepraszam, naprawdę nie chciałam. Szukałam tylko Damiana... a ty jesteś pewnie jego bratem, prawda?
 Nieznajomy skinął lekko głową i gdyby Ania nie przypatrywała się uważnie jego twarzy, wogóle by tego gestu nie zauważyła.
 - Tak w ogóle to mam na imię Anna. - przedstawiła się z uprzejmym uśmiechem wyciągając dłoń przed siebie. Chłopak spoglądnął na dłoń, następnie znowu na nią. Odwrócił głowę w drugą stronę i westchnął.
 - Kota. - powiedział cicho. "Kota?! Jego rodzice byli naprawdę pomysłowi." - pomyślała rudawowłosa po czym przeniosła wzrok na swoją rękę i cofnęła ją. Jej twarz lekko poczerwieniała. Chciała być miła, ale on... chyba nie bardzo.
 - Umm... miło mi cię poznać, Kota. - ledwo się powstrzymała od napełnienia tego zdania sarkazmem. Zauważyła, że chłopak nie życzy sobie jej tutaj, toteż postanowiła jak najszybciej stąd wyjść. "Jest zmęczony po podróży. Może jak się wyśpi, będzie w lepszym humorze?" - tłumaczyła sobie w myślach. - To... ja już może pójdę?
 Kota nie zareagował. Ania odebrała to jako: tak, idź już sobie i mi nie przeszkadzaj. Jej twarz poczerwieniała jeszcze bardziej, wyszła pospiesznie z pokoju starając się nie trzasnąć drzwiami, chociaż miała na to wielką ochotę.
 - O ile Damiana jeszcze da się znieść, to z tym bym nie wytrzymała. - westchnęła.

*Himalaje*

 Lillith powoli otworzyła oczy. Miała szczęście, że leżała w cieniu, inaczej promienie słońca raziły by ją. Ujrzała przed sobą gałęzie drzewa, pod którym się znajdowała. Słyszała śpiew ptaków i brzęczenie owadów. Przez chwilę zastanawiała się, gdzie jest. Może umarła? Skoro przez tą magiczną barierę jest człowiekiem.
 - Obudziłaś się. - odezwał się radosny dziewczęcy głos. Fioletowowłosa przeniosła spojrzenie w miejsce, gdzie najprawdopodobniej ujrzy osobę, która to wypowiedziała. Obok niej klęczała dziewczyna. Po jej wyglądzie, Lilly mogła stwierdzić, że są w tym samym wieku. Nieznajoma miała długie turkusowe włosy związane w kucyka, a na czoło i kości policzkowe opadała jej grzywka. Podobnego koloru były jej oczy, które patrzyły na nią z ciekawością i zainteresowaniem. Dziewczyna była ubrana w białą koszulę bez rękawów, czarną spódniczkę i łososiową odsuniętą bluzę. Na szyi miała zawiązany czarny krawat w białe i czerwone paski. Na nogach miała białe pończochy z kokardkami na udach, a na nogach lity o kolorze takim jak bluza.

 - Czy ja... umarłam? - zapytała Fire przypatrując się pogodnemu wyrazowi twarzy nieznajomej. Dziewczyna zaśmiała się leciutko i energicznie pokręciła głową.
 - Nie, dlaczego tak sądzisz?
 - Bo wyglądasz jak... anioł. - stwierdziła Lillith obserwując jak turkusowowłosa powoli się zbliża. Na tą odpowiedź, nieznajoma ponownie zareagowała dźwięcznym śmiechem.
 - Może dlatego, że nim jestem. - powiedziała wskazując na siebie. Następnie wyciągnęła rękę w jej stronę. - Jestem Shira. Shira Mikaze. - poszerzyła swój uśmiech. Lilly chwilę się zastanawiała, patrząc na dziewczynę nieufnie. W końcu uścisnęła jej dłoń.
 - Lillith Fire. - przedstawiła się. W momencie, kiedy skóra dziewczyn zetknęła się ze sobą, obie poczuły coś dziwnego. Żadna z nich nie potrafiła wyjaśnić, co dokładnie, jednak gdy ich dłonie trwały w uścisku, wiedziały, że odegrają dużą rolę w życiu tej drugiej. W tym momencie zdały sobie sprawę, że albo zostaną śmiertelnymi wrogami, albo wiernymi przyjaciółkami na zawsze.
 Lilly spróbowała wstać, jednak poczuła piekący ból na całej długości pleców, jakby skóra jej się rozrywała. Syknęła powstrzymując się od krzyku i zaniechała prób uniesienia się.
 - C-co mi się stało? - zapytała patrząc pytającym spojrzeniem na Shirę. Delikatnie wygięła plecy i wsunęła prawą dłoń pod siebie. Dotknęła palcami wskazującym i środkowym swojego kręgosłupu i natychmiast poczuła niemiłosierny ból. Pisnęła i cofnęła rękę.
 - Słuchaj, kim jesteś? Bo na pewno nie człowiekiem. - stwierdziła turkusowowłosa.
 - Nie zdradzam tego nieznajomym.
 - Ale mnie już trochę znasz. - zachichotała. - Ale w razie czego, możesz mnie zapytać o co tylko chcesz.
 - Właśnie zapytałam. I mam drugie. Skąd wiesz, że nie jestem człowiekiem?
 - Odpowiedź na oba pytania jest taka sama, ale chciałabym najpierw, abyś mi powiedziała swoją rasę. - Mikaze uśmiechnęła się miło. Lilly wywróciła oczami.
 - Czy to konieczne? Znając twoją rasę, jestem pewna, że uciekniesz.
 Shira gwałtownie zaprzeczyła ruchem głowy. Lillith westchnęła.
 - Jestem... demonem. - powiedziała cicho, ale dziewczyna i tak ją usłyszała. W przerażeniu cofnęła się kilka metrów do tyłu.
 - C-co?! - prawie krzyknęła. Jej oddech był przyśpieszony, oczy i usta szeroko otwarte. Lilly spojrzała przed siebie, na gałęzie drzew(jakby ktoś zapomniał, ona leżała dop.aut.).
 - Mówiłam ci. - mruknęła. - Ale jeśli cię to uspokoi, to moją mocą są wizje. Najwyżej ci mogę przepowiedzieć przyszłość. Chociaż tutaj to i tak niemożliwe.
 - Jeśli chodzi ci o barierę, to jej tu nie ma.
 - Nie ma?! - fioletowowłosa gwałtownie się uniosła, poczuła straszny ból i pieczenie, jakby ktoś dodatkowo przypalał jej rany, wrzasnęła i wróciła do poprzedniej pozycji. Jednak dalej odczuwała boleści. Z wielkim trudem przewróciła się na brzuch i odetchnęła z ulgą. Shira powoli się do niej zbliżyła, ośmielona nieco stanem demonicy. - To odpowiesz mi w końcu?
 - A tak. Więc... jeszcze w magicznej barierze... nie wiem dokładnie co się stało, ale... rozerwało cię wdłuż na pół. Twoje ciało teraz się goi. A ponieważ to stało się, jak byłaś człowiekiem, ten proces trwa o wiele dłużej, no i... tak jakby... zmartwychwstałaś.
 - Co ty gadasz?! - zawołała zaskoczona Lillith.
 - No, nie mam pewności, ale kiedy cię rozerwało, z pewnością umarłaś zanim tu dotarłaś.
 Lilly patrzyła na turkusowowłosą i nie mogła pojąć, jak do tego doszło. Coś jej jednak mówiło, że Shira powiedziała prawdę, dowodem na to jest stan jej pleców. Postanowiła jej zaufać. W końcu anioły nie mogą kłamać.

***

 Witajcie! ^.^ I oto jest 37 rozdział. Podoba się wam? W tytule są zmieszczone po jednej wypowiedzi z każdego miejsca. No, i chcę wam również powiedzieć, że Shira to... Ana2003!! 
 Na razie nic więcej nie mam do powiedzenia, więc... do następnego!