- To akurat u nich codzienność. Ale czym się martwisz? Przecież to demony, nic im takiego się nie stanie, najwyżej pogruchotają kości. - odpowiedziała Lillith takim tonem, jakby mówiła o pieczeniu sernika.
- Proszę, niech ktoś ich rozdzieli. - powiedziała Roszpunka.
- Bicie się jest męskie! - zaakcentował ostatnie słowo Elfman i dołączył się do bitwy.
- A ty tu czego!? - wrzasnęli równocześnie Astaroth i Natsu. W tym samym czasie mocno go walnęli z pięści, a on z krzykiem wyleciał w powietrze. Elsa, korzystając z okazji, że na chwilę się rozdzielili, wskoczyła Natsu na plecy i zakryła oczy.
- Hej! Kto to? Astaroth? Złaź ze mnie, ty...
- To tylko ja. - powiedziała cicho blondynka.
- Aaa, to ty, Elsa. - chłopak sięgnął do tyłu, złapał ją w pasie i przerzucił na swoje ręce. Dziewczyna, w obawie przed upadkiem, owinęła ręce dookoła jego szyi. - Widzę, że chcesz polatać, tylko wiesz, demonom nie wskakuje się na plecy. Oni biorą pasażerów na ręce. Ale wiesz, mogę sprawić, że będziesz latać samodzielnie.
- Y... c-co? - wyjąkała dziewczyna.
- Leć! - krzyknął z wielkim uśmiechem i wyrzucił ją mocno do góry i w bok. Elsa zaczęła piszczeć. Wszystkich zamurowało. Kiedy opadała w dół, Natsu rozwinął skrzydła, szybko znalazł się pod nią i ją złapał. Dziewczyna wczepiła się w niego. Różowowłosy zachichotał i poleciał na ziemię. Postawił ją na piachu i puścił. Blondynce nogi się dygotały i nie potrafiła na nich ustać. Kolana jej się ugięły. Dragneel złapał ją jedną ręką, a ona złapała go za ubranie i przez to nachylił się nad nią. Patrzył na dziewczynę zaskoczony takim obrotem sytuacji. Elsie serce zaczęło szybciej bić. Oddychała rozchylonymi ustami. Katem Kątem oka zauważyła jak Jack robi się coraz bardziej czerwony ze złości. Reszta w zdziwieniu ich obserwowała. Przeniosła wzrok na oczy Natsu. Z ust chłopaka wydobył się pojedynczy dźwięk, który przerodził się w chichot, a następnie głośny śmiech. Wyprostował się razem z nią i odsunął się od niej.
- Ale miałaś minę! Przecież mówiłem, że będziesz latać. Ale serio, nie zrobiłbym tego, gdybym wiedział, że tak bardzo się przestraszysz. Hmmm.... a! Puuuunzieee!! - w jednej chwili znalazł się obok niej. - Ty chyba jesteś bardziej odważna.
- Czekaj, co? O nie nie nie! - zaczęła uciekać, a chłopak ją gonił.
- No weeż! Nic ci się nie stanie! Przecież cię złapię!
- Odczep się! Nie, i jeszcze raz nie!
- Ale dlaczego?
- Jeszcze się pyta! Nie!
- Natsu, zostaw ją. - zachichotała Lilly.
Mirajane i Lisanna podeszły do Elsy.
- Yay, prawie doszło do pocałunku. - powiedziała cicho rozentuzjozmowana Lissy.
- Tylko prawie. - stwierdziła Mira. Na policzki blondynki wpłynęły rumieńce.
- Ooo, a to co? - zapytała młodsza z sióstr.
- Dziewczyny, przestańcie. To wcale nie tak. - zaprzeczyła Elsa.
- Nie inaczej. - zachichotała Mirajane. Blondynka przewróciła oczami i podeszła do Czkawki, który nadal miał płaszcz i koronę na sobie.
- A tego nie zamierzasz ściągać? - zapytała.
- Co? Aaa, nawet nie zauważyłem, że wciąż to mam. - w jednej chwili pozbył się tych rzeczy. - Eee, co mam z tym zrobić? - zapytał się Lillith.
- Wrzuć do lawy. - odparła fioletowowłosa.
- Co? Nie. To własność Natsu. Natsu! Co mam z tym zrobić? - zawołał.
- Z czym? Aaa... - zatrzymał się na chwilę. - A wrzuć do lawy.
Fire spojrzała na Haddock'a wymownie. Chłopak westchnął i zrobił to, co mu powiedziano. Tymczasem Roszpunka odwróciła się, żeby sprawdzić, czy Dragneel nadal ją goni. Jednak tego już nie robił. Dziewczyna nie zwolniła i przez to na kogoś wpadła. Razem się przewrócili na ziemię. Odwróciła głowę i zobaczyła, że leży na Ash'u. Zauważyła, że już miał na sobie szorty. Spojrzała mu w oczy. Chłopak lekko zachichotał. Punzie zmarszczyła brwi. "Kolejny Natsu." - pomyślała.
- Tak jak podczas naszego pierwszego spotkania. - powiedział chłopak. Złotowłosa uniosła brwi do góry. Zapamiętał to? A ona już zdążyła o tym zapomnieć.
- Pamiętasz to?
- Mhm. Zawsze zapamiętuję pierwsze spotkania. Każdy demon to robi. - powiedział, jakby mówił o nudnym filmie. Punzie odwróciła głowę i spojrzała w piach kilka centymetrów od jego ręki. Poczuła szybkie bicie serca. Nie miała pojęcia czy to jego czy jej. Lecz bardziej prawdopodobne, że jej. Przecież on woli Elsę. To jasne, każdy wybrałby śliczną i spokojną niż nawet ładną lecz świrniętą dziewczynę. Westchnęła nosem. Jednak musi to zrobić. Po prostu musi. I zrobi to. Możliwe, że więcej się do niej nie odezwie, ale będzie wiedzieć, że było warto. Zrobi... to... w... tej... chwili...
- Co... - zaczął Astaroth, ale nie dokończył, bo dziewczyna złączyła ich usta. Oczy miała przymknięte. Granatowowłosy uniósł brwi do góry i rozszerzył oczy w zaskoczeniu. Nie spodziewał się tego. Prędzej, że po prostu zejdzie i powie żeby coś zrobił z Natsu, aby już jej nie gonił. Roszpunka czuła motylki w brzuchu i już wiedziała, komu oddała swe serce. W jednej chwili chciała teraz odsunąć się od niego i zapaść pod ziemię, a również pragnęła, aby ta chwila trwała wiecznie. Cieszyła się też z tego, że nikt ich nie widzi, inaczej zaczęłyby się komentarze na ten temat. Postanowiła jednak na razie nie przerywać tego. Chłopak w końcu poddał się chwili i przymknął oczy. Nagle poczuł strach, że jeśli się w nim zakocha... jeśli on zakocha się w niej... przecież jest demonem, a ona człowiekiem. Jakby umarła... Gwałtownie podniósł się razem z nią i odsunął ją na całą odległość ramion. Spuścił głowę. Nie chciał na nią patrzeć, widzieć jej wyrazu twarzy. Roszounka nie miała pojęcia o co mu chodzi. W jednej chwili jakby odwzajemnił pocałunek, a po chwili szybko się odrywa. Nie rozumiała tego. Czułaby się lepiej, gdyby od razu ją odsunął, wtedy nie miałaby wątpliwości, a tak...
- Nie. - szepnął.
- Co? - spytała cicho. Uniósł głowę. Jego oczy były zaszklone. Pokręcił przecząco głową i ponownie ją spuścił.
- Nie. - powtórzył trochę głośniej.
- Dlaczego? Co nam stoi na przeszkodzie?
- Bicie się jest męskie! - zaakcentował ostatnie słowo Elfman i dołączył się do bitwy.
- A ty tu czego!? - wrzasnęli równocześnie Astaroth i Natsu. W tym samym czasie mocno go walnęli z pięści, a on z krzykiem wyleciał w powietrze. Elsa, korzystając z okazji, że na chwilę się rozdzielili, wskoczyła Natsu na plecy i zakryła oczy.
- Hej! Kto to? Astaroth? Złaź ze mnie, ty...
- To tylko ja. - powiedziała cicho blondynka.
- Aaa, to ty, Elsa. - chłopak sięgnął do tyłu, złapał ją w pasie i przerzucił na swoje ręce. Dziewczyna, w obawie przed upadkiem, owinęła ręce dookoła jego szyi. - Widzę, że chcesz polatać, tylko wiesz, demonom nie wskakuje się na plecy. Oni biorą pasażerów na ręce. Ale wiesz, mogę sprawić, że będziesz latać samodzielnie.
- Y... c-co? - wyjąkała dziewczyna.
- Leć! - krzyknął z wielkim uśmiechem i wyrzucił ją mocno do góry i w bok. Elsa zaczęła piszczeć. Wszystkich zamurowało. Kiedy opadała w dół, Natsu rozwinął skrzydła, szybko znalazł się pod nią i ją złapał. Dziewczyna wczepiła się w niego. Różowowłosy zachichotał i poleciał na ziemię. Postawił ją na piachu i puścił. Blondynce nogi się dygotały i nie potrafiła na nich ustać. Kolana jej się ugięły. Dragneel złapał ją jedną ręką, a ona złapała go za ubranie i przez to nachylił się nad nią. Patrzył na dziewczynę zaskoczony takim obrotem sytuacji. Elsie serce zaczęło szybciej bić. Oddychała rozchylonymi ustami. Katem Kątem oka zauważyła jak Jack robi się coraz bardziej czerwony ze złości. Reszta w zdziwieniu ich obserwowała. Przeniosła wzrok na oczy Natsu. Z ust chłopaka wydobył się pojedynczy dźwięk, który przerodził się w chichot, a następnie głośny śmiech. Wyprostował się razem z nią i odsunął się od niej.
- Ale miałaś minę! Przecież mówiłem, że będziesz latać. Ale serio, nie zrobiłbym tego, gdybym wiedział, że tak bardzo się przestraszysz. Hmmm.... a! Puuuunzieee!! - w jednej chwili znalazł się obok niej. - Ty chyba jesteś bardziej odważna.
- Czekaj, co? O nie nie nie! - zaczęła uciekać, a chłopak ją gonił.
- No weeż! Nic ci się nie stanie! Przecież cię złapię!
- Odczep się! Nie, i jeszcze raz nie!
- Ale dlaczego?
- Jeszcze się pyta! Nie!
- Natsu, zostaw ją. - zachichotała Lilly.
Mirajane i Lisanna podeszły do Elsy.
- Yay, prawie doszło do pocałunku. - powiedziała cicho rozentuzjozmowana Lissy.
- Tylko prawie. - stwierdziła Mira. Na policzki blondynki wpłynęły rumieńce.
- Ooo, a to co? - zapytała młodsza z sióstr.
- Dziewczyny, przestańcie. To wcale nie tak. - zaprzeczyła Elsa.
- Nie inaczej. - zachichotała Mirajane. Blondynka przewróciła oczami i podeszła do Czkawki, który nadal miał płaszcz i koronę na sobie.
- A tego nie zamierzasz ściągać? - zapytała.
- Co? Aaa, nawet nie zauważyłem, że wciąż to mam. - w jednej chwili pozbył się tych rzeczy. - Eee, co mam z tym zrobić? - zapytał się Lillith.
- Wrzuć do lawy. - odparła fioletowowłosa.
- Co? Nie. To własność Natsu. Natsu! Co mam z tym zrobić? - zawołał.
- Z czym? Aaa... - zatrzymał się na chwilę. - A wrzuć do lawy.
Fire spojrzała na Haddock'a wymownie. Chłopak westchnął i zrobił to, co mu powiedziano. Tymczasem Roszpunka odwróciła się, żeby sprawdzić, czy Dragneel nadal ją goni. Jednak tego już nie robił. Dziewczyna nie zwolniła i przez to na kogoś wpadła. Razem się przewrócili na ziemię. Odwróciła głowę i zobaczyła, że leży na Ash'u. Zauważyła, że już miał na sobie szorty. Spojrzała mu w oczy. Chłopak lekko zachichotał. Punzie zmarszczyła brwi. "Kolejny Natsu." - pomyślała.
- Tak jak podczas naszego pierwszego spotkania. - powiedział chłopak. Złotowłosa uniosła brwi do góry. Zapamiętał to? A ona już zdążyła o tym zapomnieć.
- Pamiętasz to?
- Mhm. Zawsze zapamiętuję pierwsze spotkania. Każdy demon to robi. - powiedział, jakby mówił o nudnym filmie. Punzie odwróciła głowę i spojrzała w piach kilka centymetrów od jego ręki. Poczuła szybkie bicie serca. Nie miała pojęcia czy to jego czy jej. Lecz bardziej prawdopodobne, że jej. Przecież on woli Elsę. To jasne, każdy wybrałby śliczną i spokojną niż nawet ładną lecz świrniętą dziewczynę. Westchnęła nosem. Jednak musi to zrobić. Po prostu musi. I zrobi to. Możliwe, że więcej się do niej nie odezwie, ale będzie wiedzieć, że było warto. Zrobi... to... w... tej... chwili...
- Co... - zaczął Astaroth, ale nie dokończył, bo dziewczyna złączyła ich usta. Oczy miała przymknięte. Granatowowłosy uniósł brwi do góry i rozszerzył oczy w zaskoczeniu. Nie spodziewał się tego. Prędzej, że po prostu zejdzie i powie żeby coś zrobił z Natsu, aby już jej nie gonił. Roszpunka czuła motylki w brzuchu i już wiedziała, komu oddała swe serce. W jednej chwili chciała teraz odsunąć się od niego i zapaść pod ziemię, a również pragnęła, aby ta chwila trwała wiecznie. Cieszyła się też z tego, że nikt ich nie widzi, inaczej zaczęłyby się komentarze na ten temat. Postanowiła jednak na razie nie przerywać tego. Chłopak w końcu poddał się chwili i przymknął oczy. Nagle poczuł strach, że jeśli się w nim zakocha... jeśli on zakocha się w niej... przecież jest demonem, a ona człowiekiem. Jakby umarła... Gwałtownie podniósł się razem z nią i odsunął ją na całą odległość ramion. Spuścił głowę. Nie chciał na nią patrzeć, widzieć jej wyrazu twarzy. Roszounka nie miała pojęcia o co mu chodzi. W jednej chwili jakby odwzajemnił pocałunek, a po chwili szybko się odrywa. Nie rozumiała tego. Czułaby się lepiej, gdyby od razu ją odsunął, wtedy nie miałaby wątpliwości, a tak...
- Nie. - szepnął.
- Co? - spytała cicho. Uniósł głowę. Jego oczy były zaszklone. Pokręcił przecząco głową i ponownie ją spuścił.
- Nie. - powtórzył trochę głośniej.
- Dlaczego? Co nam stoi na przeszkodzie?
- Ale... ale ja jestem demonem, a ty człowiekiem. Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Nie dbam o to. Ja... ja cię po prostu kocham. - wyznała mu. Chłopak wypuścił powietrze i szybko je wciągnął.
- Słuchaj, jesteś piękną, mądrą i zabawną dziewczyną, i wiem, że odwzajemniłbym to, gdyby nasze relacje się pogłębiły. Ale muszę teraz powiedzieć stanowcze nie. Ja jestem nieśmiertelny, a ty nie. Myślisz, że po pokochaniu ciebie, zniósłbym twoją śmierć? - powiedział przyciszonym tonem.
- Nie musisz. - wyszeptała.
- Co? - spojrzał na nią. Roszpunka mocno go przytuliła. Astaroth'a na początku zamurowało, lecz po kilku sekundach odwzajemnił uścisk. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Może jest jakieś wyjście. Musi być. Zostanę Strażnikiem, wampirem, Shinigami... - odsunęła się na odległość kilku centymetrów i spojrzała mu w oczy. - ...albo demonem. Tak jak ty.
Ponownie pokręcił głową. Puścił ją i wstał. Wyciągnął rękę w jej stronę, aby pomóc jej stanąć na nogi, jednak nie patrzył na nią. Głowę miał skierowaną w bok, a minę poważną. Otarł łzę i czekał. Złotowłosa westchnęła i ujęła jego dłoń. Kiedy już stała obok niego, ruszył przed siebie, do reszty. Punzie nadal stała w miejscu i patrzyła jak odchodzi. W pewnym momencie zatrzymał się.
- Jeszcze jedno. - powiedział. Spojrzała na niego oczami załzawionymi i pełnymi nadzei. Być może się rozmyślił i znalazł sposób, aby była nieśmiertelna. Albo on odda swoją nieśmiertelność. Nie, chyba by tego nie zrobił. Wyczekiwała, aż w końcu dokończy zdanie, powie o co mu chodzi. Odwrócił się i spojrzał na nią. Delikatnie i współczująco się uśmiechnął. Nie wiedziała co to może znaczyć. - Zapomnij o tym, co się tu wydarzyło. - i odszedł, pozostawiając ją w stanie rozpaczy. Z jej ust wydobył się szloch. Już nie zatrzymywała łez. Zapomnieć? Kazał jej zapomnieć? Czy on ma pojęcie, co właśnie powiedział. Puścić w niepamięć najpiękniejszą chwilę, jaka jej się przydarzyła w życiu? Padła na kolana. Może mama miała rację? Może inni faktycznie są nieczuli i zimni... nie posiadający uczuć... lub to jej serce pechowo trafiło na stworzenie mające nie tylko moc lodu, lecz wyrobiony z niego organ życia.
Tymczasem Astaroth powoli zbliżał się do reszty. Na chwilę przystanął. Pragnął się odwrócić, podbiec do Roszpunki i otrzeć jej łzy. Pierwszy raz ktoś go pokochał, a przecież jest na tym świecie od ponad 2000 lat. Mocno zacisnął oczy, by nie pozwolić łzom popłynąć. Wciągnął powietrze. Wyprostował się i ruszył dalej. Po chwili dotarł do nich.
- O, jesteś. A gdzie Roszpunka? - spytała Elsa.
- Właśnie! Natsu się za nią stęęęsknił. Nie ma kogo wyrzucić w powietrze. - zaśmiała się Lilly. Różowowłosy spojrzał na Elsę. Dziewczyna wyłapała jego wzrok i wskoczyła za Jack'a.
- Nie! Ani mi się waż! - krzyknęła. Astaroth uśmiechnął się, lecz był to sztuczny uśmiech. Postanowił zrobić tak, jak powiedział Punzie. Zapomnieć o ich pocałunku, o jej wyznaniu, i żyć tak, jakby tamto wydarzenie nigdy nie miało miejsca. Jednak wiedział, że dla Roszpunki jest to niemożliwe. Zdawał sobie sprawę, że pozostawił ją wtedy, kiedy go najbardziej potrzebowała.
- Właśnie! Natsu się za nią stęęęsknił. Nie ma kogo wyrzucić w powietrze. - zaśmiała się Lilly. Różowowłosy spojrzał na Elsę. Dziewczyna wyłapała jego wzrok i wskoczyła za Jack'a.
- Nie! Ani mi się waż! - krzyknęła. Astaroth uśmiechnął się, lecz był to sztuczny uśmiech. Postanowił zrobić tak, jak powiedział Punzie. Zapomnieć o ich pocałunku, o jej wyznaniu, i żyć tak, jakby tamto wydarzenie nigdy nie miało miejsca. Jednak wiedział, że dla Roszpunki jest to niemożliwe. Zdawał sobie sprawę, że pozostawił ją wtedy, kiedy go najbardziej potrzebowała.
***
Hejo! No to ten rozdział nie jest zbyt optymistyczny, przynajmniej jego druga połowa. A teraz przyznać się! Jak czytaliście początek, sądziliście, że to Natsu i Elsa się pocałują, tak?! Hahah, a jednak nie! No, jestem zbyt radosna, zwłaszcza po tym rozdziale. Może i krótki, ale chyba po raz pierwszy jestem zadowolona z niego. No to do następnego!