Playlist

sobota, 26 września 2015

Rozdział 32 "Pierwszy pocałunek"

 - Natychmiast przestańcie! - krzyknęła Elsa. - Możecie sobie zrobić krzywdę!
 - To akurat u nich codzienność. Ale czym się martwisz? Przecież to demony, nic im takiego się nie stanie, najwyżej pogruchotają kości. - odpowiedziała Lillith takim tonem, jakby mówiła o pieczeniu sernika. 
 - Proszę, niech ktoś ich rozdzieli. - powiedziała Roszpunka.
 - Bicie się jest męskie! - zaakcentował ostatnie słowo Elfman i dołączył się do bitwy.
 - A ty tu czego!? - wrzasnęli równocześnie Astaroth i Natsu. W tym samym czasie mocno go walnęli z pięści, a on z krzykiem wyleciał w powietrze. Elsa, korzystając z okazji, że na chwilę się rozdzielili, wskoczyła Natsu na plecy i zakryła oczy.
 - Hej! Kto to? Astaroth? Złaź ze mnie, ty...
 - To tylko ja. - powiedziała cicho blondynka.
 - Aaa, to ty, Elsa. - chłopak sięgnął do tyłu, złapał ją w pasie i przerzucił na swoje ręce. Dziewczyna, w obawie przed upadkiem, owinęła ręce dookoła jego szyi. - Widzę, że chcesz polatać, tylko wiesz, demonom nie wskakuje się na plecy. Oni biorą pasażerów na ręce. Ale wiesz, mogę sprawić, że będziesz latać samodzielnie.
 - Y... c-co? - wyjąkała dziewczyna.
 - Leć! - krzyknął z wielkim uśmiechem i wyrzucił ją mocno do góry i w bok. Elsa zaczęła piszczeć. Wszystkich zamurowało. Kiedy opadała w dół, Natsu rozwinął skrzydła, szybko znalazł się pod nią i ją złapał. Dziewczyna wczepiła się w niego. Różowowłosy zachichotał i poleciał na ziemię. Postawił ją na piachu i puścił. Blondynce nogi się dygotały i nie potrafiła na nich ustać. Kolana jej się ugięły. Dragneel złapał ją jedną ręką, a ona złapała go za ubranie i przez to nachylił się nad nią. Patrzył na dziewczynę zaskoczony takim obrotem sytuacji. Elsie serce zaczęło szybciej bić. Oddychała rozchylonymi ustami. Katem Kątem oka zauważyła jak Jack robi się coraz bardziej czerwony ze złości. Reszta w zdziwieniu ich obserwowała. Przeniosła wzrok na oczy Natsu. Z ust chłopaka wydobył się pojedynczy dźwięk, który przerodził się w chichot, a następnie głośny śmiech. Wyprostował się razem z nią i odsunął się od niej.
 - Ale miałaś minę! Przecież mówiłem, że będziesz latać. Ale serio, nie zrobiłbym tego, gdybym wiedział, że tak bardzo się przestraszysz. Hmmm.... a! Puuuunzieee!! - w jednej chwili znalazł się obok niej. - Ty chyba jesteś bardziej odważna.
 - Czekaj, co? O nie nie nie! - zaczęła uciekać, a chłopak ją gonił.
 - No weeż! Nic ci się nie stanie! Przecież cię złapię!
 - Odczep się! Nie, i jeszcze raz nie!
 - Ale dlaczego?
 - Jeszcze się pyta! Nie!
 - Natsu, zostaw ją. - zachichotała Lilly.
 Mirajane i Lisanna podeszły do Elsy.
 - Yay, prawie doszło do pocałunku. - powiedziała cicho rozentuzjozmowana Lissy.
 - Tylko prawie. - stwierdziła Mira. Na policzki blondynki wpłynęły rumieńce.
 - Ooo, a to co? - zapytała młodsza z sióstr.
 - Dziewczyny, przestańcie. To wcale nie tak. - zaprzeczyła Elsa.
 - Nie inaczej. - zachichotała Mirajane. Blondynka przewróciła oczami i podeszła do Czkawki, który nadal miał płaszcz i koronę na sobie.
 - A tego nie zamierzasz ściągać? - zapytała.
 - Co? Aaa, nawet nie zauważyłem, że wciąż to mam. - w jednej chwili pozbył się tych rzeczy. - Eee, co mam z tym zrobić? - zapytał się Lillith.
 - Wrzuć do lawy. - odparła fioletowowłosa.
 - Co? Nie. To własność Natsu. Natsu! Co mam z tym zrobić? - zawołał.
 - Z czym? Aaa... - zatrzymał się na chwilę. - A wrzuć do lawy.
 Fire spojrzała na Haddock'a wymownie. Chłopak westchnął i zrobił to, co mu powiedziano. Tymczasem Roszpunka odwróciła się, żeby sprawdzić, czy Dragneel nadal ją goni. Jednak tego już nie robił. Dziewczyna nie zwolniła i przez to na kogoś wpadła. Razem się przewrócili na ziemię. Odwróciła głowę i zobaczyła, że leży na Ash'u. Zauważyła, że już miał na sobie szorty. Spojrzała mu w oczy. Chłopak lekko zachichotał. Punzie zmarszczyła brwi. "Kolejny Natsu." - pomyślała.
 - Tak jak podczas naszego pierwszego spotkania. - powiedział chłopak. Złotowłosa uniosła brwi do góry. Zapamiętał to? A ona już zdążyła o tym zapomnieć.
 - Pamiętasz to?
 - Mhm. Zawsze zapamiętuję pierwsze spotkania. Każdy demon to robi. - powiedział, jakby mówił o nudnym filmie. Punzie odwróciła głowę i spojrzała w piach kilka centymetrów od jego ręki. Poczuła szybkie bicie serca. Nie miała pojęcia czy to jego czy jej. Lecz bardziej prawdopodobne, że jej. Przecież on woli Elsę. To jasne, każdy wybrałby śliczną i spokojną niż nawet ładną lecz świrniętą dziewczynę. Westchnęła nosem. Jednak musi to zrobić. Po prostu musi. I zrobi to. Możliwe, że więcej się do niej nie odezwie, ale będzie wiedzieć, że było warto. Zrobi... to... w... tej... chwili...
 - Co... - zaczął Astaroth, ale nie dokończył, bo dziewczyna złączyła ich usta. Oczy miała przymknięte. Granatowowłosy uniósł brwi do góry i rozszerzył oczy w zaskoczeniu. Nie spodziewał się tego. Prędzej, że po prostu zejdzie i powie żeby coś zrobił z Natsu, aby już jej nie gonił. Roszpunka czuła motylki w brzuchu i już wiedziała, komu oddała swe serce. W jednej chwili chciała teraz odsunąć się od niego i zapaść pod ziemię, a również pragnęła, aby ta chwila trwała wiecznie. Cieszyła się też z tego, że nikt ich nie widzi, inaczej zaczęłyby się komentarze na ten temat. Postanowiła jednak na razie nie przerywać tego. Chłopak w końcu poddał się chwili i przymknął oczy. Nagle poczuł strach, że jeśli się w nim zakocha... jeśli on zakocha się w niej... przecież jest demonem, a ona człowiekiem. Jakby umarła... Gwałtownie podniósł się razem z nią i odsunął ją na całą odległość ramion. Spuścił głowę. Nie chciał na nią patrzeć, widzieć jej wyrazu twarzy. Roszounka nie miała pojęcia o co mu chodzi. W jednej chwili jakby odwzajemnił pocałunek, a po chwili szybko się odrywa. Nie rozumiała tego. Czułaby się lepiej, gdyby od razu ją odsunął, wtedy nie miałaby wątpliwości, a tak...
 - Nie. - szepnął.
 - Co? - spytała cicho. Uniósł głowę. Jego oczy były zaszklone. Pokręcił przecząco głową i ponownie ją spuścił.
 - Nie. - powtórzył trochę głośniej.
 - Dlaczego? Co nam stoi na przeszkodzie?
 - Ale... ale ja jestem demonem, a ty człowiekiem. Jak ty to sobie wyobrażasz?
 - Nie dbam o to. Ja... ja cię po prostu kocham. - wyznała mu. Chłopak wypuścił powietrze i szybko je wciągnął.
 - Słuchaj, jesteś piękną, mądrą i zabawną dziewczyną, i wiem, że odwzajemniłbym to, gdyby nasze relacje się pogłębiły. Ale muszę teraz powiedzieć stanowcze nie. Ja jestem nieśmiertelny, a ty nie. Myślisz, że po pokochaniu ciebie, zniósłbym twoją śmierć? - powiedział przyciszonym tonem. 
 - Nie musisz. - wyszeptała.
 - Co? - spojrzał na nią. Roszpunka mocno go przytuliła. Astaroth'a na początku zamurowało, lecz po kilku sekundach odwzajemnił uścisk. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
 - Może jest jakieś wyjście. Musi być. Zostanę Strażnikiem, wampirem, Shinigami... - odsunęła się na odległość kilku centymetrów i spojrzała mu w oczy. - ...albo demonem. Tak jak ty.
 Ponownie pokręcił głową. Puścił ją i wstał. Wyciągnął rękę w jej stronę,  aby pomóc jej stanąć na nogi, jednak nie patrzył na nią. Głowę miał skierowaną w bok, a minę poważną. Otarł łzę i czekał. Złotowłosa westchnęła i ujęła jego dłoń. Kiedy już stała obok niego, ruszył przed siebie, do reszty. Punzie nadal stała w miejscu i patrzyła jak odchodzi. W pewnym momencie zatrzymał się.
 - Jeszcze jedno. - powiedział. Spojrzała na niego oczami załzawionymi i pełnymi nadzei. Być może się rozmyślił i znalazł sposób, aby była nieśmiertelna. Albo on odda swoją nieśmiertelność. Nie, chyba by tego nie zrobił. Wyczekiwała, aż w końcu dokończy zdanie, powie o co mu chodzi. Odwrócił się i spojrzał na nią. Delikatnie i współczująco się uśmiechnął. Nie wiedziała co to może znaczyć. - Zapomnij o tym, co się tu wydarzyło. - i odszedł, pozostawiając ją w stanie rozpaczy. Z jej ust wydobył się szloch. Już nie zatrzymywała łez. Zapomnieć? Kazał jej zapomnieć? Czy on ma pojęcie, co właśnie powiedział. Puścić w niepamięć najpiękniejszą chwilę, jaka jej się przydarzyła w życiu? Padła na kolana. Może mama miała rację? Może inni faktycznie są nieczuli i zimni... nie posiadający uczuć... lub to jej serce pechowo trafiło na stworzenie mające nie tylko moc lodu, lecz wyrobiony z niego organ życia.
 Tymczasem Astaroth powoli zbliżał się do reszty. Na chwilę przystanął. Pragnął się odwrócić, podbiec do Roszpunki i otrzeć jej łzy. Pierwszy raz ktoś go pokochał, a przecież jest na tym świecie od ponad 2000 lat. Mocno zacisnął oczy, by nie pozwolić łzom popłynąć. Wciągnął powietrze. Wyprostował się i ruszył dalej. Po chwili dotarł do nich.
 - O, jesteś. A gdzie Roszpunka? - spytała Elsa.
 - Właśnie! Natsu się za nią stęęęsknił. Nie ma kogo wyrzucić w powietrze. - zaśmiała się Lilly. Różowowłosy spojrzał na Elsę. Dziewczyna wyłapała jego wzrok i wskoczyła za Jack'a.
 - Nie! Ani mi się waż! - krzyknęła. Astaroth uśmiechnął się, lecz był to sztuczny uśmiech. Postanowił zrobić tak, jak powiedział Punzie. Zapomnieć o ich pocałunku, o jej wyznaniu, i żyć tak, jakby tamto wydarzenie nigdy nie miało miejsca. Jednak wiedział, że dla Roszpunki jest to niemożliwe. Zdawał sobie sprawę, że pozostawił ją wtedy, kiedy go najbardziej potrzebowała.

***

 Hejo! No to ten rozdział nie jest zbyt optymistyczny, przynajmniej jego druga połowa. A teraz przyznać się! Jak czytaliście początek, sądziliście, że to Natsu i Elsa się pocałują, tak?! Hahah, a jednak nie! No, jestem zbyt radosna, zwłaszcza po tym rozdziale. Może i krótki, ale chyba po raz pierwszy jestem zadowolona z niego. No to do następnego!

piątek, 25 września 2015

Rozdział 31 "Możesz nam to wyjaśnić?"

*Etherion*

 Shadow pochylił się nad kryształową kulą i zmarszczył brwi. Wydarzenia już nie szły po jego myśli. Nie wiedział co zrobić, aby wróciły do poprzedniego stanu.
 - Sprawy się komplikują, co Shadow? - dziewczęcy głos był pełen ironii. Jego właścicielka najwyraźniej cieszyła się z niepowodzenia demona.
 - Nie musisz się martwić. Jedyne co należy zrobić, to wysłać Undertaker'a do nich z wieścią o Ceremonii i wszystko się ułoży. - chłopak z uśmiechem rozciągnął się na tronie.
 - Myślisz, że go posłuchają?
 - Ufają mu. Wierzą w każde jego słowo, dlaczego tym razem miałoby być inaczej? - niebieskowłosy skierował na nią znudzony wzrok, zmęczony już jej ciągłym gderaniem o tym samym. 
 - A co jeśli ktoś go zdemaskuje? Pośród nich jest wiele sprytnych demonów, którzy mogliby...
 - Możesz przestać! - krzyknął Shadow i uderzył pięścią w podłokietnik, a odgłos huku rozniósł się po wielkiej pustej sali. Dziewczyna wzdrygnęła się, lecz po chwili na jej ustach zagościł uśmiech.
 - Ja tylko mówię. - stwierdziła wzruszając ramionami i skierowała się ku wyjściu z komnaty.
 - A, i zanim tu przyleziesz z powrotem, zrób dobry uczynek i przynajmniej weź ze sobą jakąś poduszkę. Niewygodnie tu. - jego na początku złośliwy ton głosu zmienił się w westchnienie. 
 - Myślisz, że jestem twoją służącą? - zawołała oburzona. - I z czego się śmiejesz?!

*zamek*

 - Damian, proszę cię. Nie mam zamiaru bawić się z tobą w chowanego! Muszę cię o coś spytać. O parę cosi. - wołała Anna. Pół godziny temu wyszła z pokoju przeznaczonego dla niej i zaczęła go szukać. Oczywiście się zgubiła. - Że też sam się jeszcze nie pogubił. Tutaj jest korytarzy od groma, a złączonych pokoi jeszcze więcej. Licho wie, gdzie on teraz jest.
 - Szukałaś mnie może? - Ania odwróciła się i ujrzała Gray'a bujającego się na krześle na końcu korytarza, na który właśnie weszła. W rękach trzymał jakąś gazetę.
 - Przed chwilą cię tam nie było! - zawołała ruszając w jego stronę.
 - Czyżbyś się zgubiła? - zachichotał chłopak.
 - Wcale nie! Po prostu cię szukałam.
 - A z jakiego powodu?
 - Mam do ciebie kilka spraw. Po pierwsze: kiedy mnie stąd wypuścisz? Po drugie: co się dzieje z Elsą i resztą? Po trzecie: kiedy pokażesz mi swoją twarz? I wreszcie po czwarte: nie masz jakiejś mapy tego twojego zamku?
 - Czyli jednak się zgubiłaś? - zaśmiał się, złożył gazetę i wstał. - Po pierwsze: kiedy to uznam za stosowne. Po drugie: są gdzieś tam w piekle. Po trzecie: raczej nigdy. Po czwarte: nie mam. Musisz się nauczyć na pamięć ułożenia tego budynku.
 - Ile tobie to zajęło?
 - Dłużej niż ty jesteś na świecie.
 - Nie powiedziałam ci ile mam lat!
 - Skarbie - podszedł do niej, złapał jej podbródek w dwa palce i uniósł jej głowę trochę do góry. Na policzki Ani wypłynęły rumieńce. Przyjrzał jej się uważnie i ją puścił. - wystarczy mi mój wiek i twój wygląd, a już wiem ile lat nas dzieli.
 To powiedziawszy odszedł. Dziewczyna stala nadal w szoku i dotknęła swojego podbródka.
 - Skarbie? - wymamrotała. Po chwili opamiętała się i odwróciła. - W takim razie ile masz lat?!

*piekło*
 Każdy był w szoku i nie wiedział co powiedzieć. Niepewnie patrzyli to na Naru, to na Roszpunkę, nie wiedząc co o tym sądzić. Ciszę przerwał krzyk różowłosego, który zbliżał się do nich. Miał na sobie ubrania królewskie, a na głowie błyszczącą złotą koronę.
 - Hahahah! Jestem królem! Pokłoń mi się tu, golasie! - zawołał wskazując Astaroth'a i ziemię.

 - Skąd ty to...? Zresztą nieważne. Mamy tu poważniejszy temat. - odparł Jack.
 - Jaki? - spytał Natsu zakładając płaszcz i koronę na Czkawkę.
 - Punzie, możesz nam to wyjaśnić? - spytała Elsa.
 - Jak mogę to wyjaśnić skoro sama nie wiem o co chodzi? Nie jestem niczyją matką! Nie mam dzieci! Nigdy nie byłam w ciąży! Och, nawet nigdy nikogo nie pocałowałam, choćby w policzek! - wykrzyczała Roszpunka.
 - W gruncie rzeczy ja też nie. - odezwała się blondynka.
 - Ani ja. - stwierdzili w tym samym momencie Natsu i Astaroth.
 - Ej! Co powtarzasz!? - warknął Darkness.
 - Ja? To ty! A co? Już chcesz się bić, gołodupcu?!
 - Ash, twoje ubrania. - powiedział Czkawka.
 - Hę, co? - chłopak spojrzał w dół. Machnął ręką. - Zostawiłem swoją wizytówkę w więzieniu.
 - Dobrze, ogarnijmy się. - Lilly wymownie spojrzała na Natsu i Astaroth'a. - Skoro mamy już ochotników, czy nie czas wyruszać? Zbyt długo zwlekamy.
 - Nie tak szybko! Może okazałabyś trochę uczucia? Punzie przed chwilą się dowiedziała, że ma syna. - powiedział Piotruś.
 - Nie mam żadnego syna i nigdy nie miałam! - krzyknęła zdenerwowana złotowłosa. - Przykro mi, ale to jest jakaś pomyłka. - zwróciła się do Naru. - Nie mogę być twoją matką, jesteśmy w równym wieku.
 - Przeszłaś przez portal. Dlatego ci się tak wydaje. - stwierdził chłopak.
 - Tak, przeszłam, no i co? Chwila! A skąd ty to wiesz?
 - Nietrudno zgadnąć. Zresztą, ja również jestem Shinigami, można powiedzieć, że poszedłem w ślady ojca. A chyba wam wiadomo, że każdy Shinigami ma stały kontakt z Informatorem?
 - Z Undertaker'em? - spytała Elsa.
 - Nie. Na świecie jest ich jeszcze 3. Ten dziadek jest najlepszy i najsłynniejszy, ale przekazuje informacje tylko czwórce z naszej szesnastki. Ja do niej nie należę. Mój Informator nazywa się Accelerator(jakby ktoś nie wiedział, czyta się:Akselerejter). Zajmuje 2. miejsce.
 - Undertaker nie jest dziadkiem! Ma 25 lat! - zawołał Astaroth.
 - A pytaliście go ile czasu już ma te 25? Jego wiek i energia od setek lat trwają niezmienne, ale co ukrywa się pod jego grzywką?
 - Najwyżej zmarszczki. - wzruszył ramionami Jack.
 - A co mnie obchodzi, jak on wygląda? Przecież nie będę się z nim żenić. - warknął Natsu.
 - Ty lepiej siedź cicho. - syknął Darkness.
 - Taa? A chcesz dostać?! - różowowłosy zamachnął się, lecz w ostatniej chwili się zatrzymał, bo zauważył, że jego przyjaciel nie zareagował. Cofnął dłoń i uniósł brwi do góry. Podążył za jego wzrokiem i ujrzał białowłosego chłopaka i różowowłosą dziewczynę, którzy byli ochotnikami do wyprawy po Lunę. - Co się tak na nich gapisz? Kim oni są?
 - Lyon? - spytał granatowowłosy.
 - Gray.... nie, to niemożliwe. Astaroth?
 - Chwila, co? Jaki znowu Gray?! Ja już nic nie rozumiem! - jęczał Natsu. - Wytłumacz mi to. - zawiesił się na bluzie Jack'a. Frost odsunął się od niego. Dragneel przeczołgał się trochę do przodu i wyciągnął rękę do góry w poszukiwaniu czegoś, czego mógłby się przytrzymać, aby się podnieść. Jego palce zacisnęły się na czymś, a on gwałtownie chciał wstać. Jednak nie udało mu się, ponieważ tym czymś, za co złapał, były szorty Astaroth'a, które mu przy pociągnięciu ściągnął, przy okazji wywalając demona i całkowicie pozbawiając go tej części ubrania, które wylądowało na jego różowych włosach i przykryły całą głowę(nadążacie? XD dop.aut.).
 - Co ty wyprawiasz? - warknął Darkness kompletnie nieświadomy swojego stanu.
 - Kto zgasił światło?! - krzyknął różowowłosy.
 - Masz na głowie moje szorty!
 - Co?! Aaaaaa, ściągnijcie to ze mnie!! Astaroth! Zabiję cię! Nie jestem gejem żebyś mi tu striptiz urządzał!!
 - Jaki striptiz? To ty mnie rozebrałeś!
 - Eee, chłopaki, zdajecie sobie sprawę jak to brzmi? - spytała z lekkim uśmiechem Mirajane.
 - Ale to prawda! Ściągnął mi szorty!
 - Ale to nie moje gacie są na twojej głowie, tylko twoje na mojej!
 - Co kto lubi.
 - Uważasz, że to mi się podoba?! Jak cię zaraz dorwę!!
 - Najpierw może ściągnij to. - powiedziała Lisanna i w czasie kiedy przebiegł koło niej, zdjęła mu ubranie z głowy. Chłopak zatrzymał się, rozglądnął i spojrzał na dziewczynę.
 - Dzięki. - uśmiechnął się szeroko. Lissy zarumieniła się lekko, a Natsu pobiegł dalej. Wskoczył na Ash'a.
 - Ratunku! Gwałcą mnie! - wrzasnął Darkness i dostał z pięści. Zaraz oddał różowowłosemu i zaczęła się bójka.
 - Oni nigdy się nie zmienią. - westchnęła Mirajane.
 - Nie ma potrzeby. Tak jest najlepiej. - odpowiedziała Lilly.

***

 Tak więc, nie martwcie się, ten rozdział nie jest najbardziej zboczony XD. W następnym rozdziale będzie coś na co czekacie... pocałunek!! No, a teraz zgadujcie kogo. Ten kto zgadnie poprawnie może mi zadać 5 pytań o cokolwiek (dodatkowo jeśli chce, wystąpi w następnym rozdziale). Taaak, przekupuję was :D No to do następnego!

wtorek, 22 września 2015

One-Shot + LA + krótki zwiastun

 Elsę obudziły krzyki i tupania. Westchnęła i otworzyła oczy. Promień słońca z odsłoniętego okna trafił ją prosto w oczy. Jęknęła i próbowała zasłonić ręką twarz. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wbiegła Roszpunka. Wyglądała na wściekłą. Podeszła do biurka i przewróciła je, nie dbając o to, co się na nim znajdowało. Blondynka zerwała się z łóżka i podbiegła do kuzynki. Potrząsnęła ją za ramiona.
 - Punzie, uspokój się. Mów, co się stało? 
 Złotowłosa spojrzała na Elsę i wybuchnęła płaczem. Dziewczyna przytuliła ją, bo wiedziała, że potrzebuje tego. 
 - Zerwałam z Czkawką. - wymamrotała pomiędzy atakami szlochu. Blondynka rozszerzyła oczy. Przecież to niemożliwe. Czkawka i Roszpunka chodzili ze sobą już 3 lata i byli uważani za świetnie się dopełniającą parę. Dlaczego Punzie to przerwała? Elsa myślała, że jej kuzynka jest szczęśliwa w tym związku.
 - Jak to? Dlaczego? Myślałam, że go kochasz.
 - Bo kocham. Ale nie mogłam już dłużej znieść jak ta szmata ciągle się do niego przystawiała, a jemu to nie przeszkadzało. Wydaje mi się nawet, że był z tego bardzo zadowolony. No, w końcu podoba się najpopularniejszej dziewczynie w szkole.
 - Czekaj, o kim ty mówisz?
 - A o kim mogę mówić? Nikt nie jest tak wredny jak ta szuja spod latarni, Locksar. Co on takiego w niej widzi?! Pewnego dnia wydrę jej te niebieskie kudły z głowy. - rozpacz Punzie z powrotem przerodził się w gniew. Odsunęła się od Elsy i otarła łzy spod powiek.
 - Powiedz mi, co się tak właściwie dzisiaj stało? - spytała blondynka siadając na łóżku i klepiąc miejsce obok siebie, aby Roszpunka także usiadła. Złotowłosa klapnęła tuż obok i ponownie westchnęła.
 - Czekałam na Czkawkę pod szafkami, bo miałam mu oddać książkę do matematyki, i w międzyczasie rozmawiałam z Anią. Wtedy podeszła do nas ta flądra z tym swoim głupim uśmieszkiem i powiedziała, że ona i Czkawka mają dla mnie niespodziankę. Oczywiście, nie uwierzyłam jej. Już miałam jakoś ją spławić kiedy zobaczyłam Czkawkę. Wtedy Juvia podeszła do niego i pocałowała w usta. Potem zaprowadziła do nas i powiedziała, że niestety Czkawce to przez gardło nie przejdzie, ale już mnie nie kocha i zdecydowanie woli tą paskudę ode mnie. A on... w ogóle nie zareagował! Jakby się zgadzał z jej słowami! Wtedy uderzyłam go z liścia, krzyknęłam, że z nim zrywam i niech bierze sobie to niebieskie łajno. Ona oczywiście w śmiech, a ja uciekłam tutaj. Boże, czuję się tak... - dziewczynie przerwało skrzypienie drzwi, jakby ktoś bardzo powoli je otwierał. Obie spojrzały w stronę wejścia do pomieszczenia. Drzwi faktycznie się otwierały.
 - Jeśli to ty, Czkawka, to wynocha stąd! - zawołała Punzie. Elsa podeszła cicho do drzwi i otworzyła je na oścież. Za nimi nikogo nie było. Wyjrzała na korytarz. Pusto. Dziwne. Wróciła do pokoju.
 - Nikogo nie było. - powiedziała. Punzie zmarszczyła brwi, a później wzruszyła ramionami.
 - Pewnie przeciąg.
 - Ale okno jest zamknięte.
 - W każdym razie, zamknij drzwi.
 Elsa już miała się odwrócić, żeby to uczynić, kiedy one gwałtownie z głośnym trzaskiem się zamknęły. Dziewczyny podskoczyły ze strachu, a blondynka podbiegła do złotowłosej.
 - Co to było? - wyszeptała Elsa.
 - Nie mam pojęcia. Gdyby ktoś stroił sobie żarty, zauważyłabym go za twoimi plecami, ale cały czas nikogo tam nie było. A nie mogły same z siebie się zamknąć. No i, tak jak mówisz okno jest zamknięte, więc nie możemy zwalić tego na przeciąg.
 - A co jeśli... jeśli ta szkoła jest nawiedzona? - mruknęła blondynka i zatrzęsła się.
 - Ty chyba nie mówisz poważnie. - zachichotała zielonooka. - Że niby to robota duchów?
 - Nie mam pojęcia. - westchnęła dziewczyna.
 - W każdym razie czuję się już lepiej więc możemy iść. Zostały jeszcze tylko 2 minuty przerwy. - powiedziała Punzie patrząc na zegar.
 - Masz rację.
 Obie dziewczyny wstały i udały się do wyjścia. Pierwsza wyszła Roszpunka. Elsa już miała wychodzić, kiedy drzwi zamknęły się ponownie. Odskoczyła do tyłu.
 - Punzie, to nie jest zabawne! - krzyknęła.
 - Przecież nic nie zrobiłam. To ty zamknęłaś drzwi.
 - Co? Ja nie... - usłyszała szuranie za plecami. Odwróciła się. Krzesło, które stało tyłem do niej teraz powoli się odwracało. Elsa rozszerzyła oczy. Jej serce mocno biło, a oddech przyśpieszył. Odwróciła się do drzwi i spróbowała je otworzyć. Były zamknięte. - Punzie! Punzie, ratuj! - wrzasnęła rozpaczliwie. Usłyszała szarpanie za klamkę z drugiej strony.
 - Otwórz drzwi, Elsa! - zawołała złotowłosa.
 - Nie zamykałam ich! Zresztą, to ty masz klucze.
 - Nie mam ich przy sobie. Przed chwilą tu były. W mojej kieszeni.
 Blondynka zauważyła, że krzesło było już całkiem odwrócone i powoli sunęło w jej kierunku.
 - Punzie, błagam cię zrób coś! Otwórz te cholerne drzwi, proszę!! - krzyczała rozdzierająco waląc w drewno i szarpiąc za klamkę.
 - Nie dam rady! Elsa, co się dzieje!
 - Krzesło! Boże, szybciej!
 - Jack!
 Elsa odwróciła się przodem do krzesła. Milimetrowe przesunięcia co kilka sekund. Rozejrzała się. Podbiegła do łóżka. Krzesło odwróciło się za nią. Ruszyła z powrotem do drzwi. Przedmiot wrócił do pozycji sprzed kilku sekund i nadal sunął w jej stronę. Nagle uniosło się i szybko pędziło w jej stronę. Wyglądało to jalby jakaś niewidzialna siła nim rzuciła w jej stronę.
 - Proszę, nie. - szepnęła. Z jej oczu cisnęły się łxy. Nie chciała umierać. Nie teraz! Jak może stąd wyjśc? Strach całkowicie ją sparaliżował. Nie mogła się ruszyć. Obserwowała tylko jak krzesło było coraz bliżej i...
 - Elsa! - usłyszała głos Jack'a, a para rąk oplotła jej ciało i mocno przyciągnęła do siebie. Krzesło nie trafiło w nią tylko w ścianę po drugiej stronie wąskiego korytarza.
 - Jack! - blondynka mocno się w niego wtuliła. Nie mogła opanować łez. To zdarzenie utkwiło jej w pamięci jak kołek w ścianie. Wiedziała, że nigdy tego nie zapomni. Nie miała pewności, czy już jest bezpieczna. I czy reszcie uczniów też grozi niebezpieczeństwo?


***

Mam nadzieję, że One-Shot się podobał. A teraz LA!

Pierwsze od Lexy:

1. Masz Skype lub konto na Google? Jeśli tak to jak się nazywasz? (niektórzy mają tylko konto na bloggerze! Czego się czepiacie?)
Skype? Nie. Google? Chyba tak (jeśli tak to także modern talking)

2. Kiedy kolejny rozdział?
Jak będę mieć wenę. Može w czwartek.

3. Książki czy telewizja?
I to i to.

4. Jak wyglądasz?
Brązowe włosy (w słońcu błyszczą jak złoto), bardzo jasna cera, niska, szczupła, wielkie błękitne oczy.

5. Co sądzisz o typie kujona? A ,,pustej lali"?
Kujon? No cóż, chyba każdy chce mieć dobre stopnie, ale jeśli się jest takim, że świata się nie widzi poza nauką to to już jest przesada.
Puste lale? Zazwyczaj tępe modnisie, nie mają prawdziwych przyjaciół, a jedyne co ich obchodzi to ile kilogramów tapety dziś założyć. (Tupniesz to odpadnie XD)

6. Wkurza cię czasami twój telefon?
Eee... a gdzie on w tej chwili jest? Hmmm...

7. Woda czy ogień?
Ogień! I'm Natsu Dragneel!! Buahahahah!

8. Wyobraź sobie, że w jakiś niesamowity sposób umierasz (ratujesz kogoś czy coś w tym stylu). Księżyc się wskrzesza. Jaką Strażniczką jesteś? Jak wyglądasz? Jak się nazywasz? Masz jakąś moc?
Jestem miła, lecz czasem wredna, mam czerwone włosy i czarno-brązowe oczy. Nazywam się... Katie Charis. Mam moc ognia.

9. Wypad na zakupy- koszmar czy zbawienie?
O ja pierdzielę, koszmar! No, ale jeśli czegoś potrzebuję to jest ok.

10. Wymień swoje trzy ulubione trylogie (książkowe xd).
Władca Pierścieni
Niezgodna
Nwm...

11. Co sądzą o tobie twoi rówieśnicy?
Znajomi - cicha 
Przyjaciele - stuknięta

12. Co sama o sobie sądzisz?
Że jestem kopnięta w kosmos :D


A teraz drugie od Wiktorii Jabłońskiej(jestem w trakcie czytania twojego bloga):

1.Gotowa do szkoły?
Pytanie... znaczy odpowiedź spóźniona, no ale odpowiem tsk, jakbym odpowiedziała pod koniec wajacji: Nie!

2.Słoneczny, pochmurny, czy deszczowy dzień?
Pochmurny. Uwielbiam takie dni! Nie jest wtedy ani za zimno, ani za gorąco i słońce nie oślepia mnie swym zacnym blaskiem.

3.Starannie wybierasz zeszyty czy bierzesz pierwsze lepsze?
Hmm... no... tak pomiędzy. Wiesz, nie wezmę zeszytu do chemii, na którym pisze matematyka XD

4.Umiesz piec ciasta?
Umiem sernika i piernika. 

5.Piszesz opowiadanie na bloga na brudno czy od razu?
Od razu. Jakbym pisała na brudno to i tak wszystko bym zmieniła.

6.Lubisz robić zakupy do szkoły?
Nie. Przypomina mi to o pójściu do szkoły.

7.Lubisz oglądać japońskie produkcje? (w sensie filmy animowane, np. studia ghibli)
Czyli anime!! Jasne, że tak!! Uwielbiam! Kocham! Jestem otaku!

8.Malujesz się do szkoły?
Nie, po co? Nie dbam o to czy mam czerwone kropki, czy nie. I tak nikt nie zwraca na to uwagi.

9.Do której klasy będziesz chodzić od pierwszego września?
Znaczy już chodzę XD 3 gimnazjum.

10.Mieszkasz w mieście czy na wsi?
Na wsi. I cieszę się z tego.

11.Ile czasu tygodniowo poświęcasz na pielęgnację twarzy, paznokci itp.?
Hahah, ja i pielęgnacja? Może kiedyś ktoś nas sobie przedstawi. A na serio to bardzo mało.

Bez nominacji! (Niechaj plaga zginie!)

A teraz zwiastun nie tylko następnego rozdziału, ale ogólnie co mi powpadało do głowy, że to będzie ;) :

 - Ale... ale ja jestem demonem, a ty człowiekiem. Jak ty to sobie wyobrażasz?
 - Nie dbam o to. Ja... ja cię po prostu kocham.
 - Słuchaj, jesteś piękną, mądrą i zabawną dziewczyną, i wiem, że odwzajemniłbym to, gdyby nasze relacje się pogłębiły. Ale muszę teraz powiedzieć stanowcze nie. Ja jestem nieśmiertelny, a ty nie. Myślisz, że po pokochaniu ciebie, zniósłbym twoją śmierć?


 - Tutaj wszystko jest uporządkowane, nie tak jak w piekle. Mamy 8 sektorów. W każdym jest tyle miliardów aniołów ile wskazuje liczba sektora, a na 1 miliard przypada 1 archanioł.


 - Fairy Tail!
 - Fairy Tail?
 - Tak! Będzie to gildia, do której każde stworzenie może przynależeć. Wszyscy jesteśmy równi! Jesteśmy jak jedna wielka rodzina! I każdy podąża ścieżką, którą wytyczy mu serce! 


 - Luna płakała. Przez ciebie! Nie chcę widzieć takiej Luny. Chcę, by zawsze była silna i niepokonana, bo to jest prawdziwa Luna.


 - U-uratowałeś mnie... Po tym wszystkim...
 - To co się stało już mnie nie obchodzi. Musisz mi jedną rzecz obiecać.
 - Ale..
 - Musisz!
 - Dobrze, ale co? 
 Skierował na nią spojrzenie pełne łez.
 - Nigdy więcej się nie poświęcaj... dla mnie...

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 30 "Kaucja i informacja"

 - Czy wiecie o co im chodziło? - zapytał Czkawka.
 - Nie mam pojęcia, ale jedno wiem. Musimy ich stamtąd wyciągnąć. - powiedziała stanowczo Roszpunka patrząc wilkiem w stronę gdzie poleciały demony.
 - Zastanawiam się nad stanem Zębuszki. - powiedział Piotruś.
 - Co? O czym ty mówisz? - spytała Elsa unosząc brwi do góry.
 - No, jest w ciąży, co nie? W ogóle to ile czasu tu siedzimy?! I zaraz! Jaki był prawdziwy cel naszej podróży? - odpowiedział blondyn.
 - Eee.... chyba mieliśmy coś zrobić z synem Satana... Shadow? No jakoś tak. I chyba wskrzesić, czy coś. - przypomniał sobie Czkawka.
 - A później ten cały incydent z Luną... - stwierdziła Roszpunka.
 - To kiedy my wrócimy do domu? To znaczy... do bazy North'a? - pytał Piotruś.
 - Och, proszę cię, teraz o tym myślisz? Mamy tu coś do zrobienia! - warknął Jack.
 - Demony na nas liczą! Więc musimy wymyślić plan! - zawołała wojowniczo Elsa.
 - No i w końcu rozmawiamy na temat! Idziemy! - krzyknęła Punzie i ruszyła przed siebie.
 - Dokąd? - zapytał Czkawka.
 - Nie wiem. - stwierdziła złotowłosa i zatrzymała się.
 - Elsa! Punzie! Czkawka! Jack! Piotruś! - rozległo się wołanie. Wszyscy odwrócili się w stronę, skąd ten głos się wydobywał i ujrzeli Nathan'a, lecz on nie był sam. Obok niego szła czarnowłosa dziewczyna, za nimi prawdopodobnie trójka rodzeństwa, bo każdy z nich miał białe włosy i niebieskie oczy. Później szedł czarnowłosy chłopak, a następnie białowłosy chłopak i różowowłosa dziewczyna. Pochód zamykała czwórka chłopaków. Najwyższy był ciemnoskóry, następny miał jasne włosy, kolejny miał wygląd jak dziecko, a najniższy wyglądał na najstarszego.
 - Kim oni są? - spytała Elsa kiedy Nathan dotarł do nich.
 - To są demony, które chcą razem z nami wyruszyć po Lunę. - odpowiedział z uśmiechem chłopak i rozejrzał się. - A gdzie Lilly, Natsu i Astaroth?
 - Oni... ich zabrała straż. - powiedział cicho Czkawka.
 - Co? Dlaczego? - spytała czarnowłosa dziewczyna.
 - Ultear! - pisnęła Roszpunka i przytuliła ją.
 - Lillith zrobiła jakąś falę zakazu czy coś. - stwierdził Jack.
 - Co? Nie mówcie, że chciała wypowiedzieć pełną formą skrót: C.M.Z. - odezwała się białowłosa dziewczyna.
 - Powiedzcie mi w końcu co to znaczy! - krzyknął Piotruś. - Albo napiszcie.
 - Nie możemy. - powiedziała druga białowłosa dziewczyna.
 - Chwila, a wy to kto? -spytała Roszpunka.
 - Uh... ja jestem Mirajane Strauss(nie, nie odgapiłam Lexy. Od początku miałam zamiar ich wstawić), a to moja siostra Lisanna i nasz brat Elfman. - przedstawiła jedna z białowłosych dziewczyn. Od Lisanny różniła się tylko długością włosów.
 - Patrz, Jack! Jest więcej takich jak ty! - zawołał Piotruś.
 - Odwal się! - warknął Frost.
 - Rany, co ci się stało? - spytała Lisanna podchodząc do niego.
 - Drobny wypadek. Nic mi nie jest. - westchnął Jack, jednak uśmiechnął się pod nosem.
 - Złączenie dusz. - powiedział Czkawka.
 - Co??! - miny wszystkich przybyłych wyrażały głębokie zaskoczenie.
 - Musimy przeprowadzić Ceremonię Rozdzielenia. - stwierdziła Roszpunka.
 - Nie!! - wrzasnął czarnowłosy chłopak.
 - Ej, a ty kim jesteś? I co: nie? - oburzył się Frost.
 - To Gazzille. Jest Smoczym Zabójcą tak jak Natsu. - wyjaśnił Nathan.
 - No dobra, ale teraz gadaj czemu nie? - drążył temat Jack.
 - Bo... twoja druga połowa twarzy... przypomina mi... C.M.Z. - warknął przez zęby Gazzille.
 - Jak to? - pisnęła Lisanna. Demony, włącznie z Nathan'em, odsunęły się od niego na kilkanaście metrów.
 - O co wam chodzi?! - zawołał Piotruś.
 - Patrz na moje włosy! Jaki to kolor?? - Ultear wyglądała na poddenerwowaną czymś.
 - Eee czarny? - stwierdził Czkawka patrząc na jej głowę. Dziewczyna klasnęła i wskazała go palcem.
 - Świetnie! Jak się nazywa ktoś kto posługuje się magią? - spytała.
 - Po co te pytania? O co ci znowu chodzi? - nie rozumiał Jack.
 - Odpowiedz!
 - Czarodziej?
 - Nie. Ty odpowiedz! - czarnowłosa wskazała na Elsę.
 - Mag? - spytała niepewnie.
 - Dobrze! A teraz...
 - Chwila! Wyjaśnij mi to! - wrzasnął białowłosy.
 - Ona chce nam przekazać rozwinięcie skrótu C.M.Z., matole do kwadratu! - krzyknęła Roszpunka.
 - Czarny Mag... no a to ostatnie? - zapytał Czkawka.
 - Weźcie pierwszą literę z każdego słowa. - powiedział Nathan. - Zegarek Eliminował Ręce Ewentualnych Fleciarzy.
 - Że co proszę? To zdanie nie ma sensu. -stwierdził Piotruś.
 - Pierwsze litery... Z...E...R...E...F... Zeref!? - spytała Elsa. Wszystkie demony pokiwały głowami.
 - Czarny Mag Zeref.... no to się zgadza. -powiedziała Punzie.
 - Dobrze, czyli... dusza Jack'a połączyła się z duszą Zerefa? - zapytał Czkawka. - Ale ten drugi przedstawił się jako Shane Flame.
 - Po połączeniu zapewne nic nie pamiętał, więc wymyślił na poczekaniu. - stwierdziła Mirajane.
 - Ale... on też jest wyjątkiem? - spytał Piotruś. - I Zeref i Natsu mają moc ognia.
 - Nie. On jest Magiem Ciemności... Magiem Śmierci. - powiedziała Lisanna.
 - Za dużo tych informacji. - jęknął Haddock.
 - Uważaj, bo zemdlejesz, a ja cię łapać nie będę. - powiedział Jack.
 - Chwila, więc ten zakaz obowiązuje tylko demony? - zapytała Roszpunka. Wszyscy przytaknęli.
 - Według mnie nie powinno dojść do rozdzielenia. W tym wypadku jesteśmy bezpieczni. Tylko On potrafi zabić każdą istotę, obojętnie czy to demon, anioł, człowiek czy cokolwiek innego. Jest bestią, która nie musi czekać, byś się odwrócił, aby cię zabić. To potwór. - powiedział najniższy.
 - Pieknie powiedziane, mistrzu! - powiedział z zachwytem ciemnoskóry.
 - Zgadzam się w 100%! - wykrzyknął wzruszony jasnowłosy.
 - Ichiya ma zawsze rację! - zawołał ten z wyglądem dziecka.
 - I-chi-ya! I-chi-ya! I-chi-ya! - kibicowała cała trójka tańcząc równo jak cheerleaderki.
 - Dziękuję, chłopcy. - odparł dumnie ich mistrz.
 - Tylko pomponów i krótkich spódniczek im brakuje. - szepnął Jack do dziewczyn wskazując na kibiców.
 - A propos spódniczek, to Natsu zdążył się przebrać przed wzięciem do aresztu? - zapytała Elsa.
 - Nie jestem pewien. - wtrącił się rozbawiony Piotruś.

*więzienie*

 - Nie możecie nas zamknąć! Nie mnie! Nie w takim stanie! - wrzaski Natsu odbijały się echem po całym korytarzu. Gdyby Lillith nie znajdowała się w podobnej sytuacji, zapewne nie potrafiłaby powstrzymać się od śmiechu. Astaroth miał wielką ochotę skopać tyłek różowowłosemu. W międzyczasie zdążył pozbyć się ubrania i stał w samych szortach.
 - Albo się uspokoisz albo... - zaczął jeden ze strażników, lecz przerwało mu otworzenie się drzwi i w progu stanął czerwonowłosy chłopak.
 - Naru? Co ty tu robisz? - spytała Lilly.
 - Zbyt długo zwlekałem z opłatą na wejście do piekła. - odparł spokojnie.
 - Ile?
 - Zaległe 300 dolarów plus 600 dolarów kary.
 - I opłacało ci się?
 - Dość o mnie. Co wy tu robicie?
 - Fala zakazu. - szepnęła mu do ucha. Chłopak pokiwał ze zrozumieniem. - Ale jeśli zachowamy spokój, zapłacimy 2000 dolarów od osoby i wyjdziemy od razu. Tylko problem w tym, że oni tego nie rozumieją.

*kilkanaście minut później*

 - Trzeba było tak od razu. - mruknął Natsu oplatając spódniczkę gałęziami, aby nie było jej widać. Wolał być uznany za dzikusa niż pedałka. Ściągnął gumki z włosów i roztrzepał je, a one wróciły do normalnego stanu.
 - Nie mogłeś po prostu jej ściągnąć? - zapytał Astaroth.
 - Nie jestem tobą! A poza tym pod spodem wcale nie ma lepszej rzeczy.
 - Tylko nie mów, że stringi. - zachichotał Darkness. Różowowłosy nic się nie odezwał. Ash głośno zarechotał. - Może jeszcze czerwone?
 - Bardzo mi przykro, ale nie! Czarne z jakąś siatką na przedzie. - warknął Dragneel.
 - To się nazywa koronka. - wyjaśniła mu Lillith.
 - Co? Jaka korona? Gdzie? - ożywił się demon.
 - Tam. - zachichotał granatowowłosy wskazując przed siebie. Natsu pobiegł w tamtą stronę. Po drodze minął Elsę, Jack'a, Roszpunkę, Piotrusia, Czkawkę i demony im towarzyszące.
 - Hej, a on gdzie? Zresztą, nieważne. Jak się wydostaliście? - pytała Punzie.
 - Kaucja. Dzięki Naru. - odparł szybko Darkness.
 - Naru, dziękujemy ci. - powiedziała Elsa podchodząc do niego. On jednak miał rozszerzone oczy wlepione w Roszpunkę. Jego usta lekko się rozchyliły, a oddech przyspieszył.
 - Co? Aż tak okropnie wyglądam?! - zdenerwowała się złotowłosa.
 - Punzie, może delikatniej. - odezwał się Czkawka.
 - Kiedy on non stop się na mnie gapi! Zakochał się we mnie czy co?!
 - Nie mógłbym... - mruknął czerwonowłosy mocno kręcąc głową dla zaprzeczenia jej tezy.
 - Dlaczego? - spytała Lillith.
 - Bo ona... ona jest...
 - No, powiedz mi. Kim lub czym jestem?! A jeśli będzie to coś obraźliwego, to gwarantuję ci, że rozwalę ten twój...
 - Bo jesteś moją matką!!!

piątek, 11 września 2015

Rozdział 29 "C.M.Z."

 Przybiegli na miejsce. Astaroth nago czołgał się do butelki wódki, która stała pod stolikiem. Widząc go, dziewczyny pisnęły i zrobiły natychmiastosy w tył zwrot zakrywając oczy. Natsu podszedł do nich z włosami spiętymi w dwa malutkie kucyki. Miał na sobie tylko czerwoną obcisłą spódnicę do połowy ud.
 - Pięść Ognistego Smoka!! - wrzasnął, a jego dłonie pokryły się ogniem. Miał zamiar uderzyć najpierw Roszpunkę, lecz ona z piskiem schowała się za Elsą, która miała ręce w gotowości do wytworzenia ochronnej ściany lodu, jednak poślizgnął się na skórce od banana (i zaś skąd się ona tam wzięła? dop.aut.), przywalił sobie i wywrócił się(nie, nie zemdlał, tak jakby to zrobiła reszta XD dop.aut.). Jack miał głowę w krzakach i wydawał odgłosy wymiotne. Jego kostur był wbity w ziemię, a na nim powiewały jego spodnie. On sam miał swoją bluzę zawiązaną na biodrach w taki sposób, że zakrywała mu jego przód i tył. Czkawka biegał z garnkiem na głowie i jakąś kamizelką założoną na nogi.
 - Gdzie oni podziali swoje ubrania? - pisnęła Punzie. - To znaczy... oprócz Jack'a, bo jego rzeczy widzę.
 - Wiecie co właśnie zauważyłam? - spytała Lilly patrząc krytycznym wzrokiem na różowowłosego. - Że Natsu ma lepszy tyłek od mojego!
 - I nogi też ma całkiem całkiem. - Elsa przekrzywiła głowę wpatrując się w kończyny Dragneel'a.
 - Ej, bo będę zazdrosny. - odezwał się Astaroth już siedząc na stole z butelką zatkaną dużym palcem lewej nogi.
 - Nie sądzę żeby był trzeźwy... - westchnęła Punzie.
 - Eee coś ty. On rozebrał się kiedyś jak przedstawiłam go swoim rodzicom. - zachichotała Lilly machając dłonią, jakby chciała kogoś klepnąć w czubek głowy.
 - Czekaj, co? - zawołała Elsa.
 - No tak. On ma taki nawyk od dzieciństwa.
 - Dlaczego? - zapytała złotowłosa.
 - No bo... ehh... każdy z nas miał w dzieciństwie nauczyciela, który pokazywał mu jak właściwie kontrolować swoją moc. Zazwyczaj są to rodzice lub starsze rodzeństwo, ale to on jest pierwszym synem, a rodzice zajęli się Luną. Więc uciekł z domu i trafił pod opiekę Ul. Miała innego ucznia, Lyon'a... i wiecie co? Pamiętacie jak wam mówiliśmy, że każdy demon ma inną moc? - dziewczyny przytaknęły. - Lyon, Ul i Astaroth to wyjątki.
 - Wyjątki? - powtórzyły zdziwione kuzynki.
 - No tak. Cała trójka ma tę samą moc... znaczy się miała... Ul nie żyje.
 - Przecież demona nie można zabić! - wykrzyknęła Elsa coraz bardziej rozkojarzona.
 - Cicho! - wrzasnęła na nią Lilly. - Nie mówiliśmy wam wszystkiego. Shadow wcale nie jest najpotężniejszy... Ten tytuł nosi... - nagle z ciała Lillith wydobyło się głośne pojedyncze bicie serca i fala powietrza. Dziewczyna złapała się za klatkę piersiową i skuliła się.
 - Lilly, nic ci nie jest!? - zawołała Roszpunka podbiegając do niej.
 - Wizja? - zapytała Elsa.
 - Nie. To zakaz. Nie można wymienić jego imienia.
 - Co? Kolejny Voldemort? - zawołał Jack(?) wymachując rękami.
 - Jack! Ty jesteś... trzeźwy! I... półnagi. - entuzjazm Punzie przerodził się w zniesmaczenie.
 - Fala zakazu otrzeźwia umysł każdego w pobliżu 100 metrów. - wyjaśniła Lilly i wyprostowała się.
 - Chyba nie chcesz powiedzieć, że chciałaś powiedzieć TO imię? - zapytał Natsu.
 - Ty się lepiej zajmij swoim strojem. - odpyskowała mu fioletowowłosa. Chłopak spojrzał w dół i zapiszczał jak dziewczyna na widok pająka.
 - Co ja zrobiłem, że się tak ubrałem?!
 - Chybaś pijany był. - dokończyła śpiewnie Fire. Chłopaki zaczęli się z niego śmiać, a potem spojrzeli na siebie. Astaroth mocno się zaczerwienił, wyrzucił butelkę, zakrył swoją strefę intymną i pobiegł na poszukiwanie swoich ubrań. Czkawka wymruczał coś w stylu: "Skąd ja to wziąłem?" i też gdzieś zniknął. Jack wdrapał się na kostur, ściągnął spodnie i wszedł w krzaki. Po chwili dało się słyszeć głośny plusk i jęki obrzydzenia.
 - Czy coś się stało? - zapytała Elsa.
 - Nie, nie, nic. Tylko wlazłem w własne rzygi. Nic specjalnego. - burknął w odpowiedzi Frost. Wszyscy zachichotali. Po odgłosach można było się domyślić, že wyciera stopy i rusza dalej. Po chwili rozległ się pisk.
 - Co tym razem? - spytała Lillith.
 - Kto tu nasikał?
 - Prawdopodobnie ty. - stwierdził Natsu robiąc gwiazdę na czarnym piachu.
 - A ty nie zamierzasz się przebrać? - Piotruś nachylił się nad nim.
 - Po co? Czyż nie wyglądam w tym seksownie? - zapytał z ironią, wstał i pogładził się po tyłku. Blondyn wywrócił oczami, a dziewczyny zaśmiały się. Po chwili Jack wyszedł z krzaków całkowicie ubrany.
 - Fuu, ale śmierdzi! - pisnęła Roszpunka. Wszyscy zatkali sobie nosy.
 - Macie tu gdzieś wodę? - zapytał białowłosy.
 - Taa i co jeszcze? Może frytki? To jest piekło, chłopie! - warknęła Lilly.
 - Ale frytki są dobre. - powiedział Natsu. Fioletowowłosa uderzyła się w twarz. Kilka minut później zjawili się Czkawka i Astaroth. Haddock miał swoje ubrania, a Darkness czarne spodnie i czarne buty sportowe.
 - Podkoszulka to już się nie znalazło? - mruknęła Fire.
 - Nie znalazło. - przedrzeźnił ją chłopak z uśmiechem i rozłożył na oścież ramiona. Lillith spojrzała na niego pytająco. Demon zrobił krok do przodu i przytulił ją jednocześnie dając na nią cały ciężar swojego ciała. Dziewczyna jęknęła.
 - A tobie co?
 - Spaaać... - mruknął w jej ramię.
 - To idź gdzieś indziej. - warknęła do niego, lecz on nie zareagował. - No świetnie. Zasnął.
 Nagle rozległ się odgłos kroków kilku ludzi. Wszyscy obejrzeli się za siebie. W ich stronę szła grupka straży. Z kamiennymi twarzami zatrzymali się kilka metrów od nich. Jeden z nich wystąpił naprzód, zlustrował wzrokiem strój Natsu i odchrząknął.
 - Zwiadowcy wyczuli falę zakazu wydobywającą się z dokładnie tego miejsca. - powiedział oficjalnym tonem. - Mamy nakaz was aresztować i odprowadzić pod oblicze naszego przywódcy. Skuć ich.
 - Po moim trupie! - wrzasnął Dragneel stając na równe nogi z zapalonymi dłońmi i wściekłym wyrazem twarzy.
 - Natsu, odpuść. - powiedział spokojnie Astaroth. - Tak, jesteśmy winni, więc musimy za to odpowiedzieć.
 - Problem w tym, że ja nic nie zrobiłem. - zbulwersował się różowowłosy.
 - Natsu, uspokój swoje gacie. - westchnął granatowowłosy, lecz po wyrazie jego twarzy widać było, że gdyby nie było tu straży, to zacząłby kolejną bitwę z przyjacielem.
 - Przestańcie! To moja wina, więc tylko ja powinnam ponieść konsekwencje. - powiedziała Lilly. Astaroth gwałtownie pokręcił głową. Natsy stał z obrażoną miną.
 - Skuć ich! - zawołał ponownie jeden ze strażników i wskazał na demony. Reszta posłusznie założyła im kajdanki na ręce.
 - Wszelki opór jest daremny. - powiedział ten, który prowadził wyrywającego się Dragneel'a.
 - Natsu, uspokój się! - wrzasnęła Lilly, która potulnie szła przed siebie. W ostatniej chwili odwróciła się i zawołała - C!
 - M! - krzyknął za nią Darkness.
 - Z! - wrzask Natsu był najgłośniejszy. Po chwili strażnicy rozpostarli skrzydła i unieśli skutą trójkę demonów.
 - C, M, Z? - zapytała Elsa. Wszyscy wzruszyli ramionami, odprowadzając wzrokiem straż.

***

 Ja wiem, zawiedliście się na mnie strasznie i ja bardzo was przepraszam... po prostu... tydzień temu w poniedziałek mój tablet po prostu się wyłączył. Naprawiłam go dopiero dzisiaj i mam nadzieję, że już wszystko w porządku. Do następnego!