Playlist

piątek, 28 sierpnia 2015

Witajcie!

 LA dodam jutro, rozdział po niedzieli, a dzisiaj mam do was pytanie... chcecie One-Shot?(nie, ja nie kopiuję tylko brak weny na opowiadanie, cały zapas na One-Shoty :P) No to jak? Kto chce to niech napisze w komentarzu postać, parring lub BFF, z którym ten One-Shot będzie. 
I to tyle. Do następnego :D

wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 28 "Totalna katastrofa!"

 - Czy to jest Grell? Grell Sutcliff? - wyszeptała Roszpunka.
 - Co? Przecież on nie żyje! Zabił go Freed pod postacią Luny. Nie pamiętasz? Poza tym Grell miał długie włosy i chodził w czerwieni, nie czerni. I raczej ubóstwiał płeć męską, a nie wściekał się na nią. I co by robił w piekle? To na pewno pomyłka. - Jack wyrzucił z siebie zdania z prędkością karabinu maszynowego.
 - Co do włosów to przecież Undertaker mu je ściął. - wtrącił się Czkawka.
 - Włosy Shinigami odrastają prawie od razu jeśli się ich nie zetnie kosą należącą do niego. - powiedział Undertaker.
 - Znaczy, że musiałbyś ściąć mu włosy jego piłą, aby zaczęły odrastać w normalny sposób? - spytał Piotruś dla pewności. W tym momencie czerwonowłosy skierował wzrok przed siebie i ujrzał ich. Zrobił zaskoczoną minę, a potem zmarszczył brwi i wzruszył ramionami. Odwrócił się do czarnowłosego.
 - No to co chciałeś powiedzieć? Powinienem się zająć moimi obowiązkami, a nie jakimiś pierdołami, które ponoć zawracają ci głowę. - warknął do niego zirytowany.
 - Zachował się jakby nas nie znał. - szepnęła Elsa zdezorientowana.
 - Nie mamy pewności, czy to na pewno on. - powiedział Astaroth.
 - Więc pozostało nam jedno. - mruknął Natsu wpatrując się uważnie w czerwonowłosego i ruszył do przodu zanim ktokolwiek zdołał go powstrzymać. - Hej, ty! Podejdź tu! - krzyknął głośno. Mężczyźni skierowali wzrok na niego z pytającymi minami.
 - Natsu, co ty wyprawiasz? - syknęła Roszpunka, ale różowowłosy ją zignorował.
 - Tak, ty z czerwonymi kudłami! - zatrzymał się i czekał. Mężczyzna kompletnie zdezorientowany podszedł do niego.
 - O co chodzi? - zapytał.
 - Nawet głos ma taki sam. - szepnęła Elsa.
 - Jak się nazywasz? - warknął Dragneel chcąc sprawić wrażenie groźnego i chyba mu się udało, bo w oczach okularnika wymalował się strach.
 - Eee... Sutcliff? - powiedział nie bardzo wiedząc o co chodzi demonowi.
 - Grell... czy to ty? - zapytał niepewnie Grabarz przyglądając mu się.
 - Co? N-nie... G-Grell t-to mój ojciec. - wyjąkał czerwonowłosy zszokowany, że ktoś znał to imię. Wszystkich zamurowało. Spodziewali się reakcji: "Nie wiem o kogo chodzi, przepraszam, pomyłka." albo "Jestem do niego podobny, ale to nie ja" ewentualnie "Tak, to ja."
 - C-co? Grell ma syna? - wykrztusił Jack.
 - Raczej miał. - poprawił go Piotruś.
 - Jak to miał? - odezwał się czerwonowłosy coraz bardziej przejęty całą sytuacją, chociaż nadal patrzył na nich nieufnie.
 - Twój ojciec nie żyje. - powiedziała prosto z mostu Lillith.
 - Co? Nie kłam! Żyje, na pewno! - wykrzyknął zdenerwowany, a zarazem zrozpaczony. - Nie mógł umrzeć! Przecież jest nieśmiertelny! To Shinigami!!
 - Ale inny Shinigami może go zabić. I to zrobił. - mruknęła Elsa patrząc w ziemię. W oczach czerwonowłosego pojawiły się łzy. Utkwił wzrok w piachu, lecz po chwili zacisnął zęby, próbując nie wypuścić słonych kropel z oczu, i pokręcił głową.
 - Przestańcie mnie okłamywać! To wcale nie jest śmieszne.
 - Ale to prawda. - powiedziała Roszpunka i położyła mu na ramieniu swoją dłoń dla dodania otuchy. Młody Sutcliff skierował na nią swoje spojrzenie. W jego oczach tliła się nadzieja, że to wszystko to tylko żart. Gdy ich spojrzenia się spotkały, czerwonowłosy zmarszczył brwi, a po chwili uniósł brwi do góry w niedowierzaniu. Odtrącił jej rękę i cofnął się 3 kroki w tył.
 - Nie dotykaj mnie. - warknął. - Ty w szczególności nie masz do tego prawa. - piorunował ją spojrzeniem. Złotowłosa zrobiła zaskoczoną minę i popatrzyła po reszcie. Wyraz twarzy każdego był taki sam. Nikt nie wiedział o co mu chodzi.
 - To może chociaż powiedz jak ci na imię? - zasugerowała delikatnie Elsa. Czerwonowłosy rozchmurzył się nieco i westchnął.
 - Naru. - mruknął zrezygnowany. - A wy?
 - Jestem Lillith. - przedstawiła się z uśmiechem fioletowowłosa. - Ta blondie to Elsa, złotowłosa to Roszpunka, ten napaleniec to Natsu, ten w szortach to Astaroth, ten młody to Piotruś, ten z grzywką na pół twarzy to Undertaker, a i wreszcie Czkawka.
 - Roszpunka... - powtórzył zaintrygowany. Dziewczyna dziwnie się poczuła.
 - O co chodzi? - zapytała niepewnie. Naru wzdrygnął się i odwrócił twarz.
 - Może mu się spodobałaś? - szepnął jej do ucha Jack, który stał za nią i posłał jej ironiczny uśmiech. Złotowłosa wywróciła oczami i spuściła głowę, chcąc ukryć rumieńce, które, wbrew jej woli, wypłynęły na policzki. Na chwilę podniosła wzrok, a następnie odszepnęła.
 - Nie sądzę.
 Nagle poczuła, jak czyjeś ręce dotykają jej włosów, a konkretnie dzielą na kilka pasm. Odwróciła głowę i zobaczyła Elsę, Lillith i Czkawkę, którzy próbowali spleść jej włosy w warkocz tak, aby nie przeszkadzał jej w swobodnym chodzeniu. Uśmiechnęła się z wdzięcznością i stanęła nieruchomo, żeby ułatwić im to zadanie.
 - Posłuchaj, wszyscy wiemy, że ta wiadomość to dla ciebie szok, ale musisz nam uwierzyć. - zaczął znowu szarowłosy.
 - A ty, dziadku, skąd możesz wiedzieć jak się czuję? - warknął czerwonowłosy.
 - Twój ojciec był moim przyjacielem. Nie rozstawaliśmy się nawet na chwilę. Wiedziałem o nim wszystko... to znaczy, do tej pory tak myślałem. Ciekawi mnie to, ile tajemnic jeszcze przede mną ukrywał. - mówił to powoli, zachrypniętym półgłosem z rozbawionym tonem i nie przestawał się szeroko uśmiechać, przez co młody Sutcliff patrzył na niego podejrzliwie.
 - Nie umiesz kłamać. - stwierdził w końcu.
 - Oo, potrafi, i to świetnie. Ale on zawsze ma taki ton głosu. - powiedział Astaroth.
 - Jakoś nie potrafię wam uwierzyć. - westchnął i odsunął się jeszcze do tyłu. Natrafił plecami na plecy Natsu, który przestał brać udział w konwersacji i gapił się przed siebie. Gdy poczuł, że coś uderza go w kręgosłup, ocknął się i spojrzał do tyłu spode łba.
 - Aaa, to tylko ty. - mruknął i dalej gapił się w przestrzeń. Naru najwyraźniej trochę się zdenerwował ignorowaniem go.
 - Co to znaczy: tylko ja? - syknął. Różowowłosy odwrócił twarz z szerokim uśmiechem.
 - Znaczy, że to ty, a nie na przykład Czkawka. A, właśnie, Czkawka! Co ty robisz? Zamierzasz zostać fryzjerem czy babą, bo już nie wiem. - zachichotał.
 - Ja bym obstawiał to drugie. - zawtórował mu Astaroth, stając obok niego. Widząc rozzłoszczoną minę Haddock'a, przybli sobie żółwika.
 - Udało się. - powiedział Natsu.


 - Czasem was nie ogarniam. - westchnęła Lilly, ale uśmiechnęła się.
 - Czasem często. - dodała Roszpunka. W końcu po kilku minutach, warkocz Punzie był ukończony. Dziewczyna była wniebowzięta. Z radością przytuliła mocno całą trójkę.
 - Dziękuję wam. Jest cudny.
 - Nie ma za co. - Elsa posłała jej miły uśmiech i skierowała wzrok na Naru. Siedział na jakimś kamieniu i rozważał to, czego się dowiedział. Po chwili wstał.
 - No i jak? - spytał Piotruś.
 - Muszę pomyśleć w samotności. - odparł i odszedł szybkim krokiem.
 - To co teraz zrobimy? - zapytał Czkawka.
 - Pograjmy w coś! - wykrzyknął Natsu z entuzjazmem. Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem. - No co?
 - Moja siostra jest uwięziona, w każdej chwili grozi nam śmierć, okazuje się, że Grell miał syna, musimy zorganizować podróż na Mount Everest, a ty gadasz nam tu o grach?! - wyrzucił z siebie te słowa Darkness. - Chłopie, czy ty myślusz o czymś jeszcze niż tylko o bójkach i zabawach?
 - Tak. - przytaknął nadal szeroko uśmiechnięty.
 - No ciekawe o czym. - westchnęła Elsa.
 - O jedzeniu. - Dragneel wyszczerzył zęby. Wtedy zaburczało mu w brzuchu. - A oto dowód. Nie wiem jak wy, ale ja idę coś zjeść. - uwolnił swoje różowo-czerwone skrzydła i poleciał gdzieś.
 - W sumie, on ma rację. Też jestem głodny. - stwierdził Piotruś i poleciał za nim. Jack i Astaroth unieśli się w powietrze.
 - Możemy was zabrać. - zaczął demon, ale Lillith mu przerwała.
 - Nie, dzięki, przejdziemy się.
 Dziewczyny zgodnie kiwnęły głowami. Więc Jack wziął Czkawkę, a Astaroth Undertaker'a i polecieli za Natsu i Piotrusiem. Elsa, Roszpunka i Lilly ruszyły powoli za nimi.
 - No to opowiadajcie, dziewczyny, co tam u was? - powiedziała Lillith.
 - Cóż, u mnie nic ciekawego. No, znaczy... zauważyłyście to dziwne zachowanie Naru w stosunku do mnie? - spytała Punzie. Dziewczyny przytaknęły. - Nie wiem, o co mu chodzi. Jack twierdzi, że po prostu mu się spodobałam, ale nawet jeśli to dość niecodziennie to okazuje.
 - Jedyny w swoim rodzaju. - stwierdziła Elsa. - Ale Jack... te sceny zazdrości... Punzie, nie mów, že ich nie zauważyłaś.
 - No jasne, że je widziałam. Ale wiesz, to chłopak. Zanim ci coś wyzna, to minie 300 lat. - uśmiechnęła się złotowłosa.
 - W razie czego, mogę powiedzieć Nathan'owi, żeby przeczytał mu w myślach. Będziemy mieć pewność co czuje. - zasugerowała fioletowowłosa.
 - No nie wiem. Wolę żeby sam mi to wyznał, jeśli w ogóle ma co mi wyznawać. - odparła blondynka. - A skoro przy wyznaniach jesteśmy...
 - Hmm? - zaciekawiły się dziewczyny.
 - Kiedy poszłyście do Ultear, Czkawka najwyraźniej chciał mi coś powiedzieć, tyle że strasznie się denerwował i nie mógł wydusić słowa. A potem rozszalała się bitwa chłopaków i nie było czasu, aby powrócić do tej rozmowy.
 - A mówił coś szczególnego, czy tylko dukał bezsensowne zdania? - dopytywała się Fire.
 - Nic takiego. Jedyne co powiedział to to, że chce ze mną porozmawiać na osobności.
 - Może... zakochał się w tobie? - podsunęła Roszpunka ruszając brwiami. Dziewczyny zachichotały.
 - We mnie? Coś ty! Trzeciego nie chcę.
 - Trzeciego? Jak to trzeciego? - nie zrozumiała Lilly. Punzie również patrzyła na nią wyczekująco.
 - Oprócz Jack'owi podobam się chyba jeszcze Astaroth'owi. - powiedziała Elsa i wzruszyła ramionami.
 - Wiesz, znam Ash'a bardzo długo i nie wydaje mi się, aby był w tobie zakochany.
 - Powiedziałam chyba. No i, nie że zakochany, tylko...
 - Dobrze, dobrze, rozumiem. To rozwiązanie nawet pasuje. A, zresztą... - Lilly odgarnęła grzywkę z twarzy. - Kto ich tam wie? Może się coś zmieniło w nim?
 Nagle obok nich pojawił się zdyszany Piotruś.
 - O co chodzi, słodziaku? - zapytała Punzie.
 - Daruj sobie. - wysapał blondyn i oparł się o kolana. Po chwili unormował oddech i wyprostował się. - Natsu i Astaroth dorwali wódkę.
 - Co?? - wykrzyknęła Fire.
 - Ale to chyba nic złego, prawda? W końcu są pełnoletni... - odezwała się niepewnie Elsa.
 - Nic złego? Człowieku, ty widziałaś kiedyś demona zachlanego wódką?! - zawołała Lillith.
 - Chyba tak. Czy to nie było wtedy, jak Luna i Astaroth oznajmili nam, że musimy wyruszyć do Undertaker'a? - przypomniała sobie Roszpunka.
 - Jak dla mnie, jego zachowanie było jakby bardziej udawał. Po pijaku chyba nie jest się aż tak żwawym... - stwierdziła blondynka.
 - To było zapewne po winie. U demona nie ma przesady. A kiedy dorwą wódkę to jest totalna katastrofa!! Szczególnie jak się nazywają Dragneel i Darkness. - wyrzuciła z siebie szybko fioletowowłosa.
 - Nadszedł czas na plan T!! - wołał z oddali głos Natsu.
 - Co to plan T? - zapytał ledwo przytomny głos Jack'a.
 - Totalna rozpierducha!!! - wrzasnął Dragneel.
 - Wszystkie dusze, chrońcie to piekło. - mruknęła Lillith i popędziła w stronę chłopaków, a za nią Elsa, Roszounka i Piotruś.

***

 No w końcu jest, co nie? Lexy, dotrzymałam słowa :D Dziękować za reklamę majne (hahah, wiem, że to nie tak się pisze) bloga. Kira, co się nie odzywasz? Wpadłeś do studni, czy jak? Kolejny nwm kiedy, ale ja bardzo chcę 8 rozdział na keepcalmandlovejelsa.blogspot.com i L, wracaj do nas!!
 To tyle. Na razie!! :) :*

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 27 "-Czy to...?" + wyniki

 Elsa patrzyła jak Roszpunka i Lillith odchodzą. Astaroth i Natsu ponownie się o coś kłócili. Dziewczyna nie zrozumiała z jakiego powodu, jednak było widoczne, że bardzo się wciągnęli. Różowowłosemu paliły się dłonie ściśnięte w pięści, a granatowowłosy... cóż, rozebrał się i stał teraz w samych szortach. Blondynka wychwyciła tylko parę zdań, między innymi:
"- Chcesz się bić, napaleńcu?!
 - Dawaj, gołodupcu!"
 Westchnęła i pokręciła głową z rezygnacją. Nagle poczuła pukanie w ramię. Myślała, że to Jack, który zechciał wziąć przykład z demonów i planuje urządzić bitwę na śnieżki, jednak to był Czkawka. Był bardzo zdenerwowany, a kiedy otworzył usta, dolna warga lekko mu drżała. Uniosła brwi do góry i patrzyła na niego wyczekująco.
 - J-ja chciałbym po-porozmawiać z tobą. - wyjąkał jeszcze bardziej się denerwując.
 - Dobrze. O co chodzi?
 - N-na osobności.
 Elsa kątem oka zauważyła, że Jack przysłuchuje się ich rozmowie, a jak usłyszał o co chodzi, to spiorunował chłopaka wzrokiem.
 - Rozumiem. - odpowiedziała szybko prostując się. - No to chodź.
 Odeszli na inną wysepkę i stanęli tak, aby Elsa miała cały czas widok na chłopaków, szczególnie na Jack'a, gdyby im przyszło podsłuchiwać.
 - Więc? - zapytała coraz bardziej ciekawa co chłopak chce jej powiedzieć. Zauważyła, że ręka mu drży. Poleciła mu, aby wziął głęboki oddech. Dzięki temu nieco się uspokoił. Blondynka stwierdziła, że nie będzie go pośpieszać, tylko spokojnie poczeka aż szatyn zbierze się w sobie i jej wyjawi o czym chciał rozmawiać. Mają przecież dużo czasu. Chłopak wbił wzrok w ziemię i układał odpowiedź. Elsa sprawdziła czy Roszpunka i Lillith nie wracają. Gdy upewniła się, że ich jeszcze nie ma, skierowała wzrok na demony. Byli już w powietrzu. Natsu wytworzył kulę ognia i rzucił nią w Astaroth'a. On zrobił unik i kula poleciała prosto na Jack'a, który zamroził ją z trudem, bo siła rzutu sprawiła, że jego stopy wbiły się w ziemię i przejechały kilka centymetrów w tył.
 - To tak chcesz się bawić? - zapytał ze złośliwym uśmiechem, poderwał się do lotu i skierował swój kostur na różowowłosego, z którego wystrzelił strumień lodu i poranił lekko skórę Natsu na ramieniu. Chłopak jednak rozpalił dłoń, wsadził ją prosto w lód i rozstopił go na tyle, że na ziemię i do lawy spadły tylko resztki. Następnie wylądował na ziemi, krzyknął: "Ryk Ognistego Smoka!", nabrał powietrze i poprzez ręce dmuchnął... ogniem w ich stronę. Granatowowłosy zamroził najbliższą część "ryku" i ominął resztę, ale Jack będący obok niego, dotknął lodu i natychmiastowo poczerniały mu włosy, a oczy błysnęły złotem. Przez tą przemianę nie reagował na to co się dzieje. Po chwili zniknął w ogniu.
 - Jaaack!! - wrzasnął przerażony Natsu.
 - Shane! - krzyknęła Elsa.
 - Co? - zapytał demon ognia.
 - Gdy dotknie lodu, zmienia się w jego drugą osobowość, Shane'a i na odwrót. Gdy Shane dotknie ognia, zmienia się z powrotem w Jack'a. - wyjaśnił szybko Czkawka.
 - Ale on jest w ogniu i dotyka lodu! - zawołał Astaroth.
 - Co ja zrobiłem? - Dragneel złapał się za głowę i uklęknął. Lód stopił się, a powstała z tego woda zgasiła ogień. Ciało opadło bezwładnie na czarny piach. Wszyscy do niego podbiegli. Chłopak był w połowie Shane'm, a w połowie Jack'iem. W tej części ciała, gdzie był Flame'm był zamrożony, a tam gdzie Frost'em - spalony.
 - Jack! Shane! Boże, sama nie wiem jak go nazwać. - wyjąkała blondynka, a w jej oczach zalśniły łzy. Nie chciała, żeby umarł. Był nieśmiertelny, ale Natsu i Astaroth przecież też, więc mogliby go... ale przez przypadek.
 - Odsunąć się! - krzyknął...
 - Undertaker? Skąd ty tu... - wyjąkał zdziwiony Darkness, jednak w jego oczach była nadzieja, że on im pomoże. Elsa, nie mogąc opanować emocji, z płaczem podbiegła do niego i przytuliła się. Usta Grabarza lekko się rozchyliły w zaskoczeniu i krótką chwilę nie dawał znaku życia, tylko stał i wpatrywał się we włosy blondynki. Reszta podobnie zareagowała, ponieważ do tej pory nikt nie ośmielił się nawet dotknąć szarowłosego. Dziewczyna odsunęła głowę i starała się dostrzec jego oczy zza długiej grzywki, lecz bezskutecznie.
 - Cz-czy możesz mu pomóc? - wymamrotała. Na twarzy mężczyzny pojawił się ten diabelski, szeroki uśmiech. Kiwnął głową. Blondynka odsunęła się od niego i zaczęła wycierać oczy.
 - Najpierw przydałoby się doprowadzić go do normalnego stanu, inaczej może umrzeć. Chociaż bycie martwym jest wspaniałe.
 Wszyscy rozszerzyli oczy, jednak on wydawał się nie zauważyć tego. Podszedł do ciała i dotknął dłonią czoło.
 - Hmmm... gdzie Roszpunka? - zapytał.
 - Poszła gdzieś z Lilith, a co? - powiedział Natsu.
 - Jesteśmy!! - krzyknął dziewczęcy radosny głos i obok nich pojawiła się Fire trzymająca Punzie za ramiona. Demonica schowała swoje jasnofioletowe skrzydła i puściła zielonooką. Roszpunka trzymała swoje odnowione złote włosy w rękach i patrzyła na nie bezradnie. Podniosła wzrok i ujrzała nieprzytomnego.
 - Jack! - podbiegła do niego i przyklękła. - Jack, Jack, obudź się. Co mu się stało? Kto to zrobił?
 - My. - odpowiedzieli równocześnie Natsu i Astaroth ze spuszczonymi głowami.
 - Co? Ale jak...? - w tym momencie Lilith przerwała. Jej skóra zbladła, włosy się nastroszyły, a oczy przesłoniły gęstą mgłą. Trwała w tym stanie przez kilkanaście sekund, a po tym czasie powróciła do normalnego stanu i zachwiała się. Czkawka, który był najbliżej, podtrzymał ją, aby nie upadła na ziemię. Dziewczyna oddychała głęboko.
 - Co się stało? Co widziałaś? - pytał Astaroth stając tuż przy niej. Fioletowowłosa spojrzała na niego.
 - Ceremonia Rozdzielenia. - wymamrotała.
 - Co to znaczy? - zapytała Roszpunka nadal klęcząc przy Jack'u.
 - W wyniku różnych rzeczy 2 dusze łączą się ze sobą w jednym ciele. Ceremonia Rozdzielenia, jak sama nazwa wskazuje, rozdziela te dusze i powraca je do stanu sprzed połączenia. - wyjaśnił Undertaker.
 - Skąd on to wie? - wyszeptał Natsu.
 - Czyli, że widziałaś jak dusze Jack'a i Shane'a rozdzielają się, prawda? - spytała Elsa podchodząc bliżej. Lillith kiwnęła głową i wyprostowała się.

Kwiatku, światło zbudź,
Pokaż mocy dar,
Odmień czasu bieg
I wróć mi dawny skarb.

Mój dawny skarb...

 Zaśpiewała Roszpunka, a jej włosy, teraz oplatające częściowo ciało Frost'a, zalśniły złotym kolorem. Kiedy skończyła i odplątała chłopaka, na jego ciele nie było ani śladu spalenia czy zamrożenia. Wyglądał jakby spał, z wyjątkiem tego, że nadal jego jedna połowa była Shane'm. Wtedy otworzył oczy.
 - C-co się dzieje? - zapytał. - Punzie? Skąd ty masz złote włosy?
 - Ty żyjesz!! - zawołała radośnie Roszpunka i mocno go przytuliła. Pomogła mu wstać, a wtedy Elsa rzuciła mu się na szyję ze załzawionymi oczami. Po chwili opamiętała się i szybko się odsunęła. Lillith podeszła do niego.
 - No, chłopie, aleś się urządził. - stwierdziła z uśmiechem i uściskała go. Undertaker poklepał go po plecach, Czkawka podał rękę, Astaroth zmierzwił włosy, a Natsu wlazł mu na plecy i zachichotał z jego zdezorientowanej miny.
 - Nigdy nie dotykaj jednocześnie lodu i ognia. - warknął do niego, a potem posłał mu szeroki przyjacielski uśmiech z zamkniętymi oczami i zszedł z niego.
 - Zapamiętam. A, Lillith, o co ci chodziło?
 - Sam zobacz. - uśmiechnęła się Elsa i wyczarowała gładki kawałek lodu, w którym Jack zobaczył swoje odbicie.
 - C-co to ma być?! - wrzasnął i cofnął się do tyłu.
 - Czas na Ceremonię Rozdzielenia. - powiedział Undertaker. Nagle niewiadomo skąd pojawił się zdyszany Piotruś.
 - Piotruś! Gdzie ty byłeś tyle czasu? - zapytała Roszpunka.
 - Musicie coś... a raczej kogoś... zobaczyć... - wydyszał z poważną miną. Jego oczy były szeroko otwarte, wyglądał jakby nie mógł wyjść z szoku.
 - Ale o co chodzi? - zapytał Jack.
 - Wow, co ci się stało?
 - Później wyjaśnimy, a teraz o czym ty mówisz? - dopytywała się Lillith.
 - Lećcie za mną! - zawołał i uniósł się do góry. Lillith złapała Roszpunkę, Natsu Undertaker'a, Jack Elsę, a Astaroth Czkawkę i polecieli za nim. Po kilkunastu minutach dolecieli na miejsce. Byli w jakimś biurze.
 - Patrzcie tam. - szepnął blondyn wskazując palcem przed siebie. Każdy spojrzał w tamtą stronę. Ujrzeli dwóch mężczyzn. Jeden miał czarne, a drugi czerwone włosy.
 - Nie mam pojęcia, o czym ty gadasz! - warknął ten z czerwonymi włosami i odwrócił się do nich twarzą. Założył ręce za głowę i patrzył spode łba na czarnowłosego.
 - Czy to...? - wyjąkała Elsa.


***

 Witam! W końcu jest rozdział! Dedykowany wszystkim, którzy go przeczytali! A teraz wyniki głosowania:

Parring tygodnia: Lillithan
Bohater tygodnia: Damian Gray
Bohaterka tygodnia: Lillith Fire
BFF tygodnia: Natsu i Astaroth

Ogłaszam, że to koniec z tym głosowaniem na parringi i resztę. To po prostu bez sensu, za niedługo będzie parring 3 tygodni, miesiąca, roku, dekady....

No to tyle. Do następnego! :*

sobota, 8 sierpnia 2015

Parring 2 tygodni!!

 Cześć wam! Jednak stwierdziłam, że konkurs będzie się odbywał co 2 tygodnie. Poprzednimi zwycięstwami byli:

 Parring tygodnia: Jelsa
 Bohater tygodnia: Jack
 Bohaterka tygodnia: Elsa
 BFF tygodnia: Astaroth i Nathan

W związku z tym, że oni wygrali poprzednim razem, nie będą brać udziału w poszczególnych kategoriach tego głosowania. A więc:

Kandydaci do Parringu 2 Tygodni:

 - Lillithan (Lillith x Nathan)
 - Jackunzel (Jack x Roszpunka)
 - Elsaroth ( Elsa x Astaroth)
 - Shana (Shadow x Luna)
 - Anter (Anna x Peter{Piotruś})
 - Astavia (Astaroth x Juvia)
 - Hiccunzel (Czkawka x Roszpunka)

 - Jana (Jack x Luna)
 - Lune (Luna x Shane)
 - Danna (Damian x Anna)

 - Hiccelsa (Czkawka x Elsa)
 - ElNat (Elsa x Natsu)

Kandydaci do Bohatera 2 Tygodni:

- Astaroth Darkness
- Shane Flame
- Piotruś Pan
- Czkawka Haddock
- Undertaker
- Nathan Black
- Freed Grimore
- Shadow Nightcore
- Damian Gray

- Natsu Dragneel

Kandydatki do Bohaterki 2 Tygodni:

- Elsa Arendell
- Anna Arendell
- Lilith Fire
- Luna Darkness
- Juvia Locksar
- Roszpunka Labbon

- Ultear Sharp

Kandydaci do BFF Tygodnia:

- Astaroth i Lilith
- Elsa i Roszpunka
- Jack i Piotruś
- Undertaker i Astaroth
- Anna i Elsa

- Nathan i Natsu
- Anna i Roszpunka
- Czkawka i Piotruś
- Jack i Czkawka

- Natsu i Astaroth

 Czekam na wasze głosy :3

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 26 "Odmienione włosy"

*perspektywa Lillith*

 Boże... czekaj, wróć... jestem demonem, nie uznaję Boga, więc... o Nathan'ie! Gdzie ta Ultear się przeprowadziła? Obeszłyśmy z Punzie chyba 20 potencjalnych nowych mieszkań dla niej, a tu nic. Albo puste, albo jakieś dziwolągi. I tu wcale nie mówię o charakterze. Pukasz do mieszkania, a tu ci wychodzi jakieś stworzenie wyglądające jakby hydra i koza poszli pijani w krzaki. Następny wygląda jak naćpany listonosz Pat. No ja pierdzielę. Jeszcze Teletubisiów tu brak. Ja wiem, że nie wszyscy mieszkańcy piekła wyglądają... normalnie, no ale są jakieś granice. Po cholerę Satan stwarzał jakieś... co to było? Co to właśnie przeszło obok nas?
 - Eee... czy to nie było chodzące krzesło? - zapytała Roszpunka. Spojrzałam na nią nie wiedząc co powiedzieć. Mieszkam tu dopiero 3000 lat, chyba mam prawo nigdy nie widzieć chodzącego krzesła? Och, nie, i jeszcze ona.
 - A ty czego tu szukasz? Jeśli myślisz, że podam ci namiary na Astaroth'a, Natsu lub Nathan'a, to możesz poleźć sobie gdzie indziej. - warknęłam kiedy tylko zobaczyłam, że ta przeklęta niebieskowłosa idiotka stoi z 3 metry od nas. Podniosła na mnie wzrok i bez słowa go spuściła. W jednej sekundzie się zatrzymałam. Roszpunka szła dalej, ale gdy spostrzegła, że nie idę, również przystanęła. - Hej! Uważasz, że wykłócanie się ze mną, a potem kompletne ignorowanie mnie jest dobre?
 - Lillith, odpuść, musimy znaleźć Ultear. - westchnęła zielonooka. Ja jednak pokręciłam głową. Coś tu jest nie tak i muszę się dowiedzieć co. Oczywiście chodzi o Juvię... przyjrzałam się jej. Była smutna... nie do pomyślenia! Ona? Smutna? Księżniczka lafirynd? No, trzeba to zapisać w kalendarzu! Dziewczyna wzięła głęboki oddech, wyprostowała się i spojrzała na mnie z góry.
 - Zastanawiam się tylko, ile jeszcze dni będzie trwał ten zakład. - odparła wyniosłym tonem i skierowała wzrok na swoje paznokcie. Oglądała je tak uważnie, jakby widziała je po raz pierwszy.
 - Jaki zakład? - zainteresowała się Punzie. Wywróciłam oczami. Co znowu wymyśliła?
 - Jak to jaki? Myślisz, że Nathan kocha tą Gotkę? - zlustrowała mnie spojrzeniem pełnym pogardy.
 - Pastel Gotkę , jak już. I nie wtrącaj się w mój związek. Wiedz, że nie zamierzam ci wierzyć. - warknęłam.
 - To w co wierzysz, nie zależy ode mnie.
 - Chodź, Lilly, bo zaraz się na nią rzucisz. - wtrąciła się Roszpunka i pociągnęła mnie za rękę. Wywróciłam oczami, no ale mamy ważniejsze sprawy na głowie więc pozwoliłam jej mnie ciągnąć.
 - Zaczekaj! - zawołała za nami Juvia. Stanęłyśmy i odwróciłyśmy się. Stanęła ok. pół metra od nas i wyciągnęła dłoń. Patrzyła na mnie zupełnie poważnie. Przymrużyła oczy w skupieniu i patrzyła na moją twarz. Zupełnie nie wiedziałam o co jej chodzi, spojrzałam na Roszpunkę, a ona na mnie z tą samą miną. - Słuchaj... daj mi swoje zdjęcie, bo mi krowa nie chce zdechnąć. - uśmiechnęła się złośliwe.
 - Nie, bo nie chcę umierać razem z tobą. - odparłam. Domyśliła się, że to ona jest krową i tupnęła nogą ze złości.
 - Idiotka. - mruknęła patrząc na mnie. Jakby wzrok potrafił zabijać demony to leżałabym martwa już od kilku minut.
 - Miło mi, Lillith. - przedstawiłam się ze śmiechem i razem z Punzie poszłyśmy dalej.
 - Czekaj! Czy to nie tutaj? - zapytała zielonooka po kilkunastu minutach poszukiwań. Wskazała na fioletowo-czarny dom. Przed nim była wbita drewniana tabliczka, na której jak byk pisało: ULTEAR. Serio nie mogła powiedzieć, że oznaczyła dom tabliczką?
 - Tak, dokładnie tu. - powiedziałam i ruszyłyśmy do drzwi wejściowych. Bez zastanowienia otworzyłam je na oścież z bananem na twarzy mając zamiar krzyknąć jej imię na całe gardło, jednak to co ujrzałam przed sobą sprawiło, że zamknęłam buzię i głębiej zastanowiłam się nad słowami Juvii. - Nathan...
 Właśnie zobaczyłam mojego chłopaka i Ultear przytulonych do siebie. Bardzo mocno. W sumie to ona miała nogi owinięte dookoła jego bioder, a on trzymał ją za uda żeby nie spadła. Czy coś między nimi jest? Czy on chciał mnie zdradzić? Jesteśmy ze sobą dopiero 2 dzień! Co ja takiego zrobiłam?! Kiedy mnie zobaczył, puścił ją i odsunął się krok do tyłu. Oczy zaszły mi łzami.
 - Lilly, to zupełnie nie tak jak myślisz!
 - Jasne! Wszyscy tak mówią! Może jeszcze to ona rzuciła się na ciebie, co?! - krzyczałam. Po chwili się uspokoiłam i kontynuowałam łamiącym się głosem. - Dlaczego? Powiedz po prostu dlaczego? Bo ja nie rozumiem. Czy to moja wina? Może Juvia miała rację.
 - Nie! Nie słuchaj tamtej jędzy! Posłuchaj mnie. Nic pomiędzy mną a Ultear się nie wydarzyło. Naprawdę.
 - Ale mogło! A ty... - podeszłam do czarnowłosej i popchnęłam ją. Dziewczyna upadła na ziemię i zakryła głowę rękami. Miałam zamiar się na nią rzucić, ale Nathan mnie powstrzymał łapiąc za ręce. - Nie dotykaj mnie! - próbowałam się wyrwać.
 - Przestań, Lillith! To moja siostra! - wykrzyknął chłopak. Przestałam się wyrywać. Rozszerzyłam oczy i wpatrywałam się w Ultear.
 - Twoja... co? - wyjąkałam. Uchyliłam lekko usta i oddychałam przez nie.
 - Została porzucona przez moją matkę. Jest owocem jej zdrady, więc nie chciała jej mieć przy sobie. Przez cały czas chowała do niej urazę, a ja dowiedziałem się o tym... z 15 minut temu? Natychmiast tu przyszłem i powiedziałem jej to. To był uścisk rodzeństwa. - wytłumaczył. Ultear przytaknęła mu. Co? Więc... nic między nimi nie było...
 - I myślisz, że ja w to uwierzę?! Dlaczego twoja mama nie powiedziała ci o tym wcześniej?
 - Bo ty myślisz, że to tak łatwo powiedzieć: "Hej, wiesz co, jakiś czas temu zdradziłam twojego ojca i urodziłam córkę. Jest nią Ultear, ale wiedz, że nadal was kocham." - zimitował kobiecy głos. Spuściłam wzrok i wgapiałam się w podłogę. Łzy już dawno przestały lecieć. Nadal nie wiedziałam czy mówi prawdę, czy nie. Westchnęłam.
 - Wierzę ci. Ale nadal nie mam pewności, czy nie ma in... - zanim skończyłam zdanie pocałował mnie.
 - Ale historia. - usłyszałam szept Roszpunki. Przerwałam pocałunek i odsunęłam się od chłopaka. Patrzył na mnie zaskoczony z miną: "Nadal mi nie wierzysz?", ale zajrzał do moich myśli i odetchnął z ulgą. Przed nim nic się nie ukryje.
 - No co? Za długo już trwał. - wzruszyłam ramionami ze słodkim uśmiechem, a Nathan zachichotał.
 - No to skoro wszyscy się pogodzili to... - Punzie spojrzała na mnie znacząco.
 - Ach, no właśnie. Ultear - zwróciłam się do czarnowłosej. - spójrz na jej włosy.
 - Piękne są. Ale powinnaś zmienić fryzjera. - odpowiedziała gładząc postrzępione końcówki zielonookiej.
 - Co to znaczy "fryzjer"? - zapytała ze zmarszczonymi brwiami dziewczyna. We trójkę wybałuszyliśmy na nią oczy.
 - Nie wiesz? - zapytał Nathan. Roszpunka pokręciła głową.
 - No... to jest taka osoba, do której się idzie, żeby przefarbować lub podciąć włosy, albo może ci zrobić piękne uczesanie na jakąś uroczystość np. wesele. - wyjaśniła Ultear.
 - Aaa, to pewnie ktoś z tego wieku. - wymamrotała zielonooka. Spojrzeliśmy po sobie i wzruszyliśmy ramionami.
 - Więc o co chodzi z jej włosami? - zapytała siostra Nathan'a,
 - Ach, no tak. Więc chodzi o to, że ona miała długie, złote i magiczne włosy, ale jakiś Grell jej je ściął i straciły swoją cudowną właściwość, a właśnie teraz jest to nam bardzo potrzebne. Wybieramy się na Mount Everest. A wy z nami.
 - Co?
 - O nie, mnie w to nie mieszaj. Może Nathan poleci, ale ja nie.
 - Lillith, jesteś pewna, że chcesz tam lecieć? Tam nie ma powietrza. Zresztą po co się tam wybieracie?
 - Luna jest tam uwięziona przez Freed'a, który chce wyssać z niej moc.
 - Jak to? Przecież wtedy wszystkie demony zginą! - wykrzyknęła przerażona Ultear.
 - I my ruszamy, aby do tego nie dopuścić. - dokończyła Roszpunka.
 - Lecę z wami! - zawołał Nathan.
 - Ja też. - zgodziła się z uśmiechem. - A czy Grell...
 - On nie żyje. - powiedziałam
 - Grell? Grell Sutcliff? - zapytał fioletowowłosy. Wzruszyłam ramionami. Skąd mogę wiedzieć.
 - No proszę was! Tu też go znacie! Jak bardzo on był popularny?! - oburzyła się Punzie, a ja zachichotałam.
 - To pomożesz nam? - zapytałam.
 - No jasne! Chodźmy może do salonu, tam jest więcej miejsca.
 Ruszyliśmy tam. Pierwsza szła Ultear, za nią Punzie, potem ja i na końcu Nathan. Zanim zdążyłam przejść przez próg, czarnowłosa uniosła dłoń i skierowała ją na włosy Roszpunki, które natychmiast zaczęły się wydłużać, ale rosły brązowe. Kiedy zielonooka to zauważyła, zaczęła śpiewać:
 - Kwiatku, światło zbudź,
 Pokaż mocy dar,
 Odmień czasu bieg
 I wróć mi dawny skarb.

 Mój dawny skarb.

 W trakcie śpiewania jej włosy zalśniły złotym blaskiem, a gdy skończyła były złote. Ultear zakończyła swoją pracę i uśmiechnęła się.
 - Czy o to ci chodziło? - zapytała. Roszpunka spojrzała na swoje włosy, kiwnęła głową i zaczęła je macać, ściskać, tańczyć z nimi itd.
 - Och, dziękuję! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - zawołała uradowana i przytuliła najpierw Ultear, a potem mnie. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się szeroko. Nathan przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Lekko go odepchnęłam.
 - Spadaj. - zachichotałam.
 - A ty co? - zawtórował mi.
 - Wyglądaliśmy jak stare małżeństwo patrzące na swoje dorastające dzieci.
 - Ty i ta twoja wyobraźnia.