- Astaroth. - warknął do siebie Jack i podszedł do chłopaka.
- Ach, Jack'uś. Kopę lat! Dawnośmy się nie widzieli, co? - zaśmiał się. - Och, Punzie, przystrajasz wesele na naszą salę? - zapytał złotowłosą i dostał w głowę od czerwonowłosej dziewczyny.
- Już wiem gdzie cię zabrać na urodziny. - stwierdziła.
- Sssserio? - zachichotał ciemnowłosy.
- Tak, do Izby Wytrzeźwień. - warknęła do niego, a następnie zwróciła się do reszty. - Wybaczcie za niego. Nachlał się czegoś przed drogą.
- Zamknij zimno, bo mi okno! - zawołał Astaroth tańcząc na parapecie. Czerwonowłosa uderzyła się w czoło i westchnęła.
- Mniejsza z nim, potrzebujemy trzech dziewczyn, które bynajmniej tu są. Ich imiona to: Roszpunka, Anna i Elsa.
- I'm too sexy for your love! Too sexy for your love, love, love! - zaśpiewał jej brat tańcząc dookoła niej.
- Zamkniesz się w końcu!? - krzyknęła na niego.
- Wielki burak! Lata lata! Wielki burak, lata lata! Ale weź zamknij to zimno, bo chyba wszystkim tu okno! - zawołał i zaczął robić pajacyki.
- Cóż, dziewczyny, potrzebujemy was. Mamy problem z pewnym jegomościem, a tylko jedna osoba może nam pomóc. Z kolei tylko wy wspólnymi siłami potraficie się z nim skontaktować.
- Tylko my? - zapytała Anna.
- Mój tyłek jest taki sexy! - zawtórował jej Astaroth.
- Bo ci przywalę! - zawołała Luna.
- Na kogo głosujesz w wyborach w tym roku? - zapytał jej brat Elsę obejmując ją od tyłu i kładąc brodę na jej ramieniu.
- Ja... no... mmm... - wyjąkała blondynka speszona bliskością przystojnego, choć pijanego chłopaka.
- Bo wiesz, ja na Justin'a Bieber'a. Mój Boże! Jego głos doprowadza mnie do or...
- Zamknij się idioto! - przerwała mu Luna.
- Maaamoooo! - zawył chłopak i ucichł, ale nie puścił Elsy.
- Ej, nie pozwalaj sobie na za dużo. - warknął Jack podchodząc do nich.
- Nie, nie, Jack, wszystko w porządku, to nic takiego, on zaraz mnie puści, prawda? - powiedziała Elsa.
- Salceson... - wymamrotał przez sen Astaroth.
- Aha, czyli po prostu sobie zasnął? - nie dowierzała Roszpunka. - Ej, a ty zejdź z tego... - zawołała do Anny, ale przerwał jej trzask i pisk rudawowłosej. Kolejny żyrandol wylądował na podłodze. Piotruś złapał Anię w powietrzu, ale nie zdołał jej unieść.
- Kobieto, ile ty ważysz? - wyjąkał.
- Myślicie, że to jest tanie? - krzyknął North. W tym momencie Elsa straciła równowagę i runęła w dół. Jack złapał ją, ale Astaroth wylądował na Ząbku i przygwoździł ją do podłogi.
- Orzeszki... - wymamrotał.
- Zabierzcie go ze mnie! - zawołała Zębuszka, budząc przy tym chłopaka.
- Stój! Policja! - krzyknął stając na równe nogi i pobiegł z piskiem w stronę łazienki.
- Jack, możesz mnie już puścić. - powiedziała Elsa.
- Co? A, no tak. - odpowiedział i wypuścił ją.
- A więc kto to? - zapytała Lunę Anna.
- Ale co?
- No ten człowiek, z którym tylko my możemy się skontaktować.
- Ach tak. Tyle że to już nie człowiek.
- Jak się nazywa? - ponagliła ją Roszpunka.
- UNDERTAKER!!! - usłyszeli krzyk Astaroth'a z łazienki, a po chwili wybiegł z niej, stanął obok Luny i wtulił się w nią dygocząc ze strachu.
- Tak, to właśnie on. No to tyle. Żegnam. - znów pojawił się czerwony dym, a gdy opadł, tej dwójki już nie było.
- Kto to jest Undertaker? - zapytał Czkawka. Roszpunka, Anna i Elsa wtuliły się w siebie i patrzyły na niego ze strachem w oczach.
- Lepiej jeśli nie będziesz wiedział. - odpowiedziała drżącym głosem Anna.
- On jest strasznie dziwny. - dodała Elsa.
- I dziwnie straszny. - dopowiedziała Roszpunka.
- A jednym słowem... - stwierdziła Ania.
- Diabelsko przerażający. - wypowiedziały chórem.
- To są dwa słowa. - odparł Piotruś. - I nadal nie wiemy kto to jest.
- Tym lepiej dla ciebie. - wyszeptała Roszpunka.
- Dlaczego? - zapytał Czkawka.
- Dziewczyny, po co oni chcą się z nim skontaktować? Czego chcą się od niego dowiedzieć? - pytała Elsa chodząc w kółko.
- Wow, Elsie, przepraszam, że nie zauważyliśmy, ale... przepięknie wyglądasz! - krzyknęła uradowana Anna.
- Ta sukienka jest z lodu? Jak ją zrobiłaś? Ile ci to zajęło? - dopytywała się złotowłosa.
- Dosłownie sekundę. - uśmiechnął się Jack i dostał w głowę od Ani i Punzie.
- Podglądałeś ją? Jak mogłeś! Nie wstyd ci? - warknęła złotowłosa.
- Nie, nie, to nie tak... - uspokajała je blondynka.
- Elsa! Rozbierałaś się przed nim?! - zawołała zaskoczona siostra.
- Co? Nie! Fuu, bez przesady. Jestem królową, a królowa jest przykładem dla innych i...
- I powinna pokazać wszystkim jak należy się... - zaśmiał się Jack, a dziewczyna zatkała mu usta.
- Ty bądź cicho, bo nic nie wiesz o tym jak ma się zachowywać...
- Kandydatka na moj...
- Na twojego przeciwnika w...
- W łóżku!
- Co? Nie! Przeciwnika w wojnie o...
- Dominację?
- Tak! Nie! Znaczy w wojnie o tytuł Najlepsz...
- Najlepszej kandydatki na...
- Nie! Najlepszej zimowej mocy! Tak! Haha! Nic już nie dodasz!
- Tak, a ten kto wygra wybiera sobie kogoś z kim spędzi...
- Parę minut!
- Plus całą noc...
- Na imprezie!
- Sam na sam w pokoju! I w łóż...
- Łóżeczku dla dziecka cię posadzę!
- Gdziekolwiek byle z..
- Z oparciem! Koniec, kropka! A teraz idziemy! - mówiąc to, Elsa złapała za ręce Roszpunkę i Annę i pociągnęła je do wyjścia. - Ubierzcie się i idziemy. Piotruś, idziesz z nami. Potrzebny nam będzie twój pyłek.
- Ooch niee... Nie on, proszę. - wyszeptała Ania.
- Dlaczego? - zapytała Roszpunka.
- Bo mu się podobam.
- Czkawka, ty też idziesz! Poniesiesz mi włosy. Albo chociaż spróbujesz zapleść. - zawołała złotowłosa.
- No pewnie, masz problem z włosami? Wezwij Czkawkę! - odparł z ironią chłopak, ale poszedł za nią.
- A ja wam się nie przydam? - zapytał Frost.
- Nie! - krzyknęła Elsa.
- Weźcie go. Tutaj będzie tylko z nim problem. A nuż się okaże przydatny. - stwierdził North.
- Niestety, skarbie. - szepnął ze złośliwym uśmiechem, a Elsa warknęła ze zirytowania.
- Elsa, spokojnie, on tylko się z tobą drażni. Zapamiętaj, że jeśli on lubi jakąś dziewczynę, to traktuje ją poważnie i nie nabija się z niej. - uspokajała ją Roszpunka.
- Ej, Frost! - krzyknęła Anna biorąc z rąk Punzie patelnię i skierowała się w jego stronę.
- Taaak? - zapytał i odwrócił się do niej twarzą, co nie było dobrym posunięciem bo dostał z patelni. - Ej, za co to było?
- Jeśli jeszcze raz zdenerwujesz moją siostrę, lub ją dotkniesz, albo doprowadzisz do płaczu to gwarantuję ci, że potnę cię na kawałeczki i rozniosę po świecie, czaisz? - powiedziała trzymając w pogotowiu przedmiot.
- No to co? Spakuję jedzenie i picie i ruszamy. - zawołał Czkawka ładując do plecaczka trochę prowiantu. Kiedy naładował już cały, postawił go przy drzwiach i nałożył buty, grubą kurtkę, czapkę szalik i rękawiczki. Podobnie ubrali się Piotruś, Anna i Roszpunka.
- Mi nie będzie zimno. - powiedzieli razem Elsa i Jack. Blondynka spiorunowała go wzrokiem, a on się zaśmiał.
- Jesteście pewni? - zapytała Roszpunka.
- Tak. - odparł białowłosy, ale Elsa spojrzała na swoją sukienkę i pokręciła głową.
- Założę coś innego i zaraz wracam. - poinformowała ich i ruszyła korytarzem do pokoju Punzie.
- Będziemy czekać przed bazą! - zawołał Czkawka i wszyscy wyszli.
Elsa pokiwala głową i szyybko wślizgnęła się przez właściwe drzwi. Stanęła przed lustrem i, dzięki swojej mocy, rozstopiła sukienkę. W samej bieliźnie otworzyła szafę i zaczęła szukać czegoś odpowiedniego dla siebie. Widziała same kwiatowe wzory, za którymi nie przepadała. W końcu wybrała coś dla siebie.
Szybko nałożyła ubrania, poprawiła warkocz i wyszła z pomieszczenia. Wychodząc z bazy zauważyła tylko Jack'a. Stał tyłem do niej. Rozejrzała się, ale nikogo innego nie zauważyła. Podeszła do chłopaka. Patrzył w niebo ze zmarszczonymi brwiami. Podążyła za jego wzrokiem i dostrzegła kilka plamek. Zamrugała i ponownie spojrzała w to miejsce, lecz kropki nadal były. Nadal była zła na białowłosego, więc nie zamierzała się do niego odzywać. Postanowiła, że usiądzie na schodach i poczeka na resztę. Lecz zanim zdążyła to zrobić, chłopak zapytał:
- Gotowa? - zerknął na nią i ponownie spojrzał w niebo. Elsa zmarszczyła brwi. O co mu chodzi? Może reszta już wyruszyła, a tylko on na nią poczekał? Westchnęła i pokiwała głową. Zauważyła, że usta Frosta rozciągnęły się w uśmiechu i zanim zdążyła mrugnąć, znalazła się w powietrzu przewieszona przez jego ramię. Jack leciał bardzo szybko w górę, ale równocześnie do przodu.
- Co ty wyprawiasz? Puść mnie! - krzyknęła. Chłopak gwałtownie zatrzymał się.
- Jak sobie chcesz. - odparł i puścił ją. Elsa w krzykiem zaczęła spadać.
- Frost! Nie świruj tylko ją złap! - zawołał Czkawka. Białowłosy wzruszył ramionami i zanurkował za nią w dół. Tym razem złapał ją jedną ręką pod plecy, a drugą pod kolana. Blondynka uczepiła się go i schowała twarz w bluzie.
- Nigdy więcej tego nie rób. - wyjąkała nadal przerażona.
- Przecież robiłem dokładnie to, co chciałaś. - zachichotał lecąc jeszcze szybciej niż przed chwilą.
- Gdzie ty lecisz? - zapytała zdziwiona.
- Pozwól, że wyjaśnię. Otóż dziewczyny stwierdziły, że najlepszą i najszybszą drogą będzie lot. Ja i Piotruś, jak już wiesz, potrafimy latać. Wróżki podarowały Czkawce trochę swojego pyłku, więc również unosił się w powietrzu. A że Piotrusiowi podoba się twoja siostra to wziął ją. Roszpunka związała Czkawkę włosami i stwierdził, że ją weźmie, bo nie umiał się odplątać. No i mi pozostałaś ty. - wyjaśnił.
- Ponieważ ci się podobam? - zapytała unosząc brew do góry.
- Nie. Ty nie mój typ. Za poważna, trochę dziwna. Wolę tą seksowną Anię, lub gorącą jak słońce Roszpunkę. - odparł poważnie.
- Żartujesz? - wyrwało jej się. Chłopak pokręcił głową.
- Nie i nie zamierzam tego zmieniać. Jeszcze mnie zamrozisz lub coś. - powiedział kpiącym głosem.
- Dobrze, nie lubisz mnie, rozumiem. Też cię nie lubię, ale mógłbyś być choć odrobinę milszy. - warknęła odwracając głowę, co wyglądało jak foch. Wtedy Jack nie wytrzymał i zaczął się głośno śmiać. - A tobie co?
- Gdybyś widziała swoją minę. Żartowałem, znaczy nie boję się ciebie, toleruje cię i uwielbiam wkurzać. - zaśmiał się.
- Jesteś niemożliwy. - westchnęła Elsa kręcąc głową. "Skoro go nie lubisz, to skąd to uczucie, kiedy mówił tamte rzeczy?" - odezwał się głos w jej głowie.
- A oto i dogoniliśmy ich. - powiedział Frost wyrywając ją z zadumy. Rozejrzała się. Faktycznie, z lewej strony byli Czkawka z ograniczoną widocznością, zaplątany w złote włosy Roszpunki, a prawej strony Piotruś ledwo niosący kręcącą się Annę.
-Och, cześć Elsie! - zawołała siostra machając do niej. Elsa podniosła lekko dłoń.
- Mamy jakiś ustalony kurs? - zapytał Jack.
- Tak. Musimy wydostać się z tej krainy wiecznej zimy. - odpowiedziała Roszpunka.
- A potem? - spytał Czkawka.
- Anglia, Londyn. - powiedziała Anna.
Mniej niż pół godziny później zatrzymali się w jednej z opuszczonych londyńskich uliczek.
- Mój Boże! Co to za zwierzę? - wykrzyknęła Roszpunka na widok stojącego czerwonego mercedesa. - Biedaczek. Kto cię tu pozostawił?
- Punzie, to nie jest zwierzę. To rodzaj pojazdu. - powiedział Jack.
- Zaraz, co? To w ogóle nie przypomina karety. - wtrąciła się Anna.
- Ktoś tu musi nauczyć się trochę historii. - stwierdził Piotruś.
- A już zwłaszcza ty. - odparł Frost.
- Ale ja umiem historię i to bardzo dobrze. Och, no tak. To przyszłość. - zrozumiała Elsa.
- A więc teraz ludzie jeżdżą w czymś takim? - zapytał Czkawka oglądając maszynę z każdej strony.
- Dokładnie. Trafiłeś w dziesiątkę i wygrałeś 10 milionów. - zakpił Piotruś.
- A co jeszcze wymyślili w tym czasie? - zapytała podekscytowana Roszpunka.
- No, komputery, telefony, telewizory, tablety, pralki, zmywarki, lodówki, mikrofalówki. Och, ale spokojnie, przecież ja umarłem w tych czasach co wy... ja umarłem wtedy kiedy wy żyłyście! Zanim wy trafiłyście do przyszłości... o mój Boże! W waszych czasach ja jeszcze żyję! - krzyknął Jack.
- A teraz nie żyjesz? - nie rozumiała Anna.
- Och, wiecie co. Żebyście zrozumiały całą technologię, moje życie i... moją śmierć, musicie wyuczyć się bardzo dużo z wszystkich przedmiotów szkolnych, bo widzę, że macie spore zaległości. - odpowiedział Frost.
- Co to znaczy "szkolne"? - zapytała rudawowłosa.
- Czyli związane ze szkołą. A szkoła to ośrodek, w którym dzieci mogą uczyć się za darmo pisać, czytać, liczyć, a w późniejszym okresie przychodzi geografia, matematyka, biologia, chemia, fizyka, muzyka, plastyka, języki obce, historia. Chyba was poślę do szkoły. Czekaj, to byłby dobry pomysł. Nawet bardzo dobry. Są szkoły dla osób w waszym wieku. Oczywiście wszystkie poszłybyście do tej samej klasy bez względu na wiek.
- To rozdziela się grupy wiekowo? - zapytała Punzie.
Białowłosy przytaknął.
- No w końcu. Ile można na was czekać? - odezwał się damski głos i przed nimi zmaterializowali się zniecierpliwiona Luna i Astaroth z wyraźnym bólem głowy.
- Co, diabełku? Kac cię dopadł? - zachichotał Jack.
- Ciszej. - wyszeptał patrząc na niego błagalnie.
- Jack, zostaw go w spokoju. - powiedziała cicho Elsa i przyłożyła swoją chłodną dłoń do czoła chłopaka. Od razu poczuł ulgę. Frost prychnął.
- Czyżbyś był zazdrosny? - zapytał Piotruś.
- Ja? Niby o co? Nie opowiadaj głupot. - żachnął się.
- Uspokójcie się! - głośny krzyk Luny wzbił kurz do góry. Wszyscy osłonili się oprócz jej brata.
- Nasypać ci?! - warknął do niej, wziął garść piachu z chodnika i dmuchnął jej w twarz. Dziewczyna otarła twarz i prychnęła. - Raz, dwa, trzy, foch. - powiedział i odwrócił się do niej plecami z głową do góry, przymkniętymi oczami i skrzyżowanymi rękami. Luna westchnęła i wpatrzyła się w budynek kilkanaście metrów przed nimi.
- Undertaker. - przeczytała napis. - To on, trafiliśmy. Szybko! - zawołała i pobiegła prosto. Jack poleciał za nią. Roszpunka wspięła się na plecy Czkawki ze strachu, a Anna weszła Piotrusiowi na ramiona. Ledwo ją udźwignął ale ruszył do przodu, a za nim Haddock.
- No chodź. - powiedziała Elsa ciągnąc Astaroth'a za rękę. - Prooooszę.
- No dobra. - westchnął i przyciągnął ją tyłem do siebie.
- Co ty robisz? - zapytała zaskoczona blondynka. Chłopak odsunął się od niej. Byli już pod budynkiem z napisem UNDERTAKER. Po chwili pojawiła się obok nich reszta. - Jak to ty...? - wydusiła zdziwiona.
- Nieważne. - machnął ręką. - To co? Wchodzimy?
- Widzę, że się odfochałeś, braciszku. - zakpiła czerwonowłosa.
- Oczywiście, siostrzyczko. - odparł z irytacją.
- Wchodzimy dwójkami. - powiedziała Luna. - Alfabetycznie. Czyli najpierw Anna i Astaroth, potem Czkawka i Elsa, następnie Jack i ja, a na końcu Piotruś i Roszpunka. Zrozumiano? - wszyscy pokiwali głowami. - No to jazda.
- Mam pytanie. - zaczął granatowowłosy.
- Zamknij się i rusz dupę. - warknęła na niego jego siostra, otworzyła drzwi i wepchnęła pierwszą dwójkę do środka.
***
Tak więc, nie wiem co powiedzieć. Znaczy, napisać. Rozdział niespecjalnie mi się udał i widzę, że opuściły mnie 2 komentatorki. Niech Jelsa będzie z wami ; ( . Następny pojawi się hmm... może pojutrze? Nie wiem, nie mam pojęcia. Dziękuję wam za to, że jesteście.