- Eee... gdzie jest ta dwójka co tu była przed chwilą? - zapytała drapiąc się po głowie.
- Chodzi ci o Lilith i Nathan'a? - zapytał Astaroth.
- Taa, chyba tak.
- W sumie.... sam nie wiem. - Natsu obejrzał się. - Może poszli na ba... - w tym momencie Darkness zatkał mu usta ręką. Różowowłosy odrzucił ją natychmiast. - Fuj! Nie myśl sobie, że lubię twój pot, idioto! - wrzasnął pokazując na demona palcem.
- Ja po prostu nie chcę żebyś powiedział za dużo. Wiesz... Lilly mogłaby cię zabić gdyby usłyszała te słowa w swojej wizji.
- Przecież ja wcale nic takiego nie powiedziałem! O co ma się wściekać?
- Przepraszam, ale o jakie wizje wam chodzi? - zapytała Elsa stając pomiędzy nimi i tym samym zapobiegając następnej bójce.
- Widzisz, Elsie... - zaakcentował ostatnie słowo Astaroth patrząc dyskretnie na Jack'a. Widząc jego zezłoszczoną reakcję, zachichotał pod nosem i kontynuował. - Każdy demon ma jakąś moc. Dzięki niej żyjemy. A jeśli jakiś demon, choćby jeden, najmniejszy i najsłabszy, zostanie jej pozbawiony... wszystkie umierają... od razu.
- Co? Ale jak to?
- I właśnie dlatego... - w tym momencie Natsu uderzył przyjaciela w twarz i odsunął go.
- Ty się na niczym nie znasz. Nawet tłumaczyć normalnie nie umiesz. - burknął i zwrócił się już z lekkim uśmiechem do Elsy i reszty. - Każdy demon na początku nie miał mocy... tylko energię. Brak energii jednego z nich = śmierć wszystkich demonów. Więc, żeby nie wymarły, Pan Księżyc zmienił energię w potężne moce. Każdy ma inną... aby przypadkiem się nie równały sobie. - jego dłoń buchnęła płomieniem, jakby dla podkreślenia jego słów.
- No, a kto co jeszcze ma? - zapytał zainteresowany Czkawka.
- Zaraz! Czekaj! - zawołała Roszpunka. - Skoro mówiłeś, że każdy demon ma inną moc to jakim cudem ty i Luna macie ogień?
- Luna ma ogień? To niedorzeczność! Zapewne jakiś zamiennik. - zawołał Natsu.
- Na pewno to sprawka Freed'a. - powiedział poważnie Astaroth gapiąc się w wodospad lawy kilkadziesiąt kilometrów przed sobą.
- A reszta? Jakie ma moce? - zapytał Haddock coraz bardziej się w to wkrecając.
- No... na przykład.... Hmmm.... Nathan czyta w myślach.... Lillith widzi przyszłość... Juvia ma moc wody... Luna to nie wiem... Sebastian kontaktuje się z umarłymi.... o... jakże mógłbym zapomnieć... Ash ma moc lodu.
- Czekaj... lodu?! - powtórzyli w tym samym momencie Jack i Elsa i z zaskoczeniem spojrzeli najpierw na siebie, a potem na granatowowłosego.
- No, o co wam chodzi? Tak, wiem, wy też macie tę samą moc, ale ludzie, nie róbcie z tego jakiejś afery! To tylko dobitny dowód na to, że nie jesteście demonami, co nie? - odparł chłopak pocierając sobie twarz. Nagle niedaleko nich pojawiła się Lillith. Miała bardziej niż zwykle potargane włosy, brudne i podarte ubranie a jej makijaż kompletnie się rozmazał. Cały czas płakała.
- Lillith! - zawołał przestraszony Astaroth i w sekundę zjawił się przy niej. - Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na nią z troską. Dziewczyna pokręciła przecząco głową, lecz nie mogła wydusić żadnego słowa. W jej oczach był widoczny strach, co u niej było nietypowe. Zachwiała się, ale chłopak ją podtrzymał. Złapała się jego ramienia i ukryła twarz w jego torsie. Zaczęła mocniej płakać. Reszta szybko znalazła się przy nich.
- Lilly, słyszysz mnie? Co się stało? - zapytał Natsu pochylając się nad nią. Pogłaskał ją po włosach. Elsa i Roszpunka przypatrywały się jej, czy nie ma żadnych ran lub siniaków. Fioletowowłosa nadal nie potrafiła nic odpowiedzieć.
- Zapytam lepiej. - zaczął Jack przybliżając się do niej. Położył jej rękę na ramieniu. Lillith odsunęła głowę i spojrzała na niego z rozszerzonymi oczami. Starała się uspokoić. - Co widziałaś?
- Jack... - zaczął Czkawka, lecz wystarczyło uniesienie dłoni, aby się zamknął.
- Nie, sami mówiliście, że widzi przyszłość. W takim razie, co mogła zobaczyć teraz? - zwrócił się do niej. - Potrafisz odpowiedzieć?
- Śmierć. - szepnęła i ponownie zalała się łzami.
- Uspokój się. Czyją śmierć? - zapytała Roszpunka.
- Naszą. - wyjąkała i wtuliła się w dziewczynę. Z początku zielonooką zamurowało, lecz po chwili odwzajemniła uścisk. Lillith oderwała się od niej, odsunęła od Astaroth'a i stanęła chwiejnie na nogi. Pociągnęła nosem, wytarła łzy i wyprostowała się. - Wszyscy umieraliśmy. Każdy demon. I tylko demon.
- Ale demona można zabić tylko poprzez wyssanie mocy. - stwierdził Natsu.
- Luna! - krzyknął Czkawka. - Skoro Freed ją ma, a sam nie jest demonem... chce wyssać jej moc i tym samym zabić wszystkie demony... i wziąć waszą energię.
- Jeszcze nawet tego nie zaczął.... odczuwalibyśmy to. - wymamrotał Darkness.
- Nie ma chwili do stracenia. Musimy zebrać jak największą armię... nie tylko demonów. - powiedział Natsu.
- Przecież nawet nie wiemy gdzie się znajdują. - powiedziała Lillith.
- Zaczekajcie! - zawołała Roszpunka. - Skoro Freed nienawidzi demonów... i całego piekła... nie powinien być jak najdalej od niego?
- Skoro piekło jest głęboko pod ziemią... - zaczął Astaroth.
- To on jest w najwyższym punkcie ziemi. - dokończyła Elsa.
- Mount Everest. - odgadła fioletowowłosa.
- Dobra, wy tu zostańcie! Ja się z nim zmierzę. - wysyczał przez zaciśnięte zęby Natsu i ścisnął dłonie w pięści, które zapłonęły jaskrawym ogniem.
- Nie ma mowy! Nie polecisz sam. Poza tym, to moja siostra. Przede wszystkim, to ja powinienem lecieć. - zaoponował granatowowłosy.
- Lecę z wami! - zawołała wojowniczo Punzie. - Co prawda latać nie umiem...
- Nie. To zbyt niebezpieczne. - zaprotestował Astaroth. - Ty, Elsa i Lillith przede wszystkim powinnyście tu zostać.
Fire prychnęła.
- Słuchaj, gdybym posłuchała chociaż jednego twojego rozkazu, to by mnie tu nie było.
- Ja mam również moc lodu. Mogę pomóc! - powiedziała Elsa.
- Ja też! - zgodził się z nią Jack. - I nie lekceważ Roszpunki.
- Właśnie! - dodała dziewczyna machając swoją patelnią. - Gdyby nie Grell, to by moje włosy...
- Co się stało z twoimi włosami? - zapytała Lillith.
- Grell mi je ściął. A były złote, długie, mocne i o leczniczej właściwości.
- Czy ten Grell nadal żyje?
- Oczywiście, że nie. Gdyby żył, Freed pod postacią Luny nie zostałby zdemaskowany.
- W takim razie, pozwól ze mną. - złapała ją pod ramię i zaczęła prowadzić gdzieś.
- Ej, a wy gdzie? - zapytał Natsu. - Wydawało mi się, że chcecie uczestniczyć w...
- Spokojnie! Przyprowadzimy jeszcze dwóch chętnych i wzmocnimy tę oto dziewoję. - wskazała na Punzie i poszły dalej.
- O co jej chodziło? - zapytał Czkawka marszcząc brwi.
- Prowadzi ją do Ultear. Ona potrafi cofnąć czas danej rzeczy. No, oprócz istot żyjących, ale włosy i tak są martwe. Zapewne też mówiła o niej, jako o pierwszej chętnej. - wytłumaczył Astaroth.
- A ten drugi chętny, to kto? - zapytał Jack. Darkness i Dragneel spojrzeli na siebie i równocześnie z uśmiechem powiedzieli:
- Nathan.
*Etherion*
W szklanej kuli tkwił obraz dwóch demonów. Astaroth Darkness i Natsu Dragneel. Spojrzeli na siebie w tym samym momencie i z uśmiechem powiedzieli:
- Nathan.
Ruchomy obraz zamazał się i w okrągłym przedmiocie widoczna była tylko srebrzysta gęsta mgła. Postać siedząca na tronie przed stolikiem ze szklaną kulą uśmiechnęła się szeroko. Chłopak. Na sobie miał granatową bluzę z kapturem, który był założony na głowę i ukrywał w mroku jego oczy. Spod niego wychodziły niebieskie kosmyki włosów, na prawym policzku mieściło się czerwone znamię wyglądające jak tatuaż. Usta rozciągnęły się w uśmiechu ukazując białe zęby.
- Zabawa się rozpoczyna.
- Lillith! - zawołał przestraszony Astaroth i w sekundę zjawił się przy niej. - Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na nią z troską. Dziewczyna pokręciła przecząco głową, lecz nie mogła wydusić żadnego słowa. W jej oczach był widoczny strach, co u niej było nietypowe. Zachwiała się, ale chłopak ją podtrzymał. Złapała się jego ramienia i ukryła twarz w jego torsie. Zaczęła mocniej płakać. Reszta szybko znalazła się przy nich.
- Lilly, słyszysz mnie? Co się stało? - zapytał Natsu pochylając się nad nią. Pogłaskał ją po włosach. Elsa i Roszpunka przypatrywały się jej, czy nie ma żadnych ran lub siniaków. Fioletowowłosa nadal nie potrafiła nic odpowiedzieć.
- Zapytam lepiej. - zaczął Jack przybliżając się do niej. Położył jej rękę na ramieniu. Lillith odsunęła głowę i spojrzała na niego z rozszerzonymi oczami. Starała się uspokoić. - Co widziałaś?
- Jack... - zaczął Czkawka, lecz wystarczyło uniesienie dłoni, aby się zamknął.
- Nie, sami mówiliście, że widzi przyszłość. W takim razie, co mogła zobaczyć teraz? - zwrócił się do niej. - Potrafisz odpowiedzieć?
- Śmierć. - szepnęła i ponownie zalała się łzami.
- Uspokój się. Czyją śmierć? - zapytała Roszpunka.
- Naszą. - wyjąkała i wtuliła się w dziewczynę. Z początku zielonooką zamurowało, lecz po chwili odwzajemniła uścisk. Lillith oderwała się od niej, odsunęła od Astaroth'a i stanęła chwiejnie na nogi. Pociągnęła nosem, wytarła łzy i wyprostowała się. - Wszyscy umieraliśmy. Każdy demon. I tylko demon.
- Ale demona można zabić tylko poprzez wyssanie mocy. - stwierdził Natsu.
- Luna! - krzyknął Czkawka. - Skoro Freed ją ma, a sam nie jest demonem... chce wyssać jej moc i tym samym zabić wszystkie demony... i wziąć waszą energię.
- Jeszcze nawet tego nie zaczął.... odczuwalibyśmy to. - wymamrotał Darkness.
- Nie ma chwili do stracenia. Musimy zebrać jak największą armię... nie tylko demonów. - powiedział Natsu.
- Przecież nawet nie wiemy gdzie się znajdują. - powiedziała Lillith.
- Zaczekajcie! - zawołała Roszpunka. - Skoro Freed nienawidzi demonów... i całego piekła... nie powinien być jak najdalej od niego?
- Skoro piekło jest głęboko pod ziemią... - zaczął Astaroth.
- To on jest w najwyższym punkcie ziemi. - dokończyła Elsa.
- Mount Everest. - odgadła fioletowowłosa.
- Dobra, wy tu zostańcie! Ja się z nim zmierzę. - wysyczał przez zaciśnięte zęby Natsu i ścisnął dłonie w pięści, które zapłonęły jaskrawym ogniem.
- Nie ma mowy! Nie polecisz sam. Poza tym, to moja siostra. Przede wszystkim, to ja powinienem lecieć. - zaoponował granatowowłosy.
- Lecę z wami! - zawołała wojowniczo Punzie. - Co prawda latać nie umiem...
- Nie. To zbyt niebezpieczne. - zaprotestował Astaroth. - Ty, Elsa i Lillith przede wszystkim powinnyście tu zostać.
Fire prychnęła.
- Słuchaj, gdybym posłuchała chociaż jednego twojego rozkazu, to by mnie tu nie było.
- Ja mam również moc lodu. Mogę pomóc! - powiedziała Elsa.
- Ja też! - zgodził się z nią Jack. - I nie lekceważ Roszpunki.
- Właśnie! - dodała dziewczyna machając swoją patelnią. - Gdyby nie Grell, to by moje włosy...
- Co się stało z twoimi włosami? - zapytała Lillith.
- Grell mi je ściął. A były złote, długie, mocne i o leczniczej właściwości.
- Czy ten Grell nadal żyje?
- Oczywiście, że nie. Gdyby żył, Freed pod postacią Luny nie zostałby zdemaskowany.
- W takim razie, pozwól ze mną. - złapała ją pod ramię i zaczęła prowadzić gdzieś.
- Ej, a wy gdzie? - zapytał Natsu. - Wydawało mi się, że chcecie uczestniczyć w...
- Spokojnie! Przyprowadzimy jeszcze dwóch chętnych i wzmocnimy tę oto dziewoję. - wskazała na Punzie i poszły dalej.
- O co jej chodziło? - zapytał Czkawka marszcząc brwi.
- Prowadzi ją do Ultear. Ona potrafi cofnąć czas danej rzeczy. No, oprócz istot żyjących, ale włosy i tak są martwe. Zapewne też mówiła o niej, jako o pierwszej chętnej. - wytłumaczył Astaroth.
- A ten drugi chętny, to kto? - zapytał Jack. Darkness i Dragneel spojrzeli na siebie i równocześnie z uśmiechem powiedzieli:
- Nathan.
*Etherion*
W szklanej kuli tkwił obraz dwóch demonów. Astaroth Darkness i Natsu Dragneel. Spojrzeli na siebie w tym samym momencie i z uśmiechem powiedzieli:
- Nathan.
Ruchomy obraz zamazał się i w okrągłym przedmiocie widoczna była tylko srebrzysta gęsta mgła. Postać siedząca na tronie przed stolikiem ze szklaną kulą uśmiechnęła się szeroko. Chłopak. Na sobie miał granatową bluzę z kapturem, który był założony na głowę i ukrywał w mroku jego oczy. Spod niego wychodziły niebieskie kosmyki włosów, na prawym policzku mieściło się czerwone znamię wyglądające jak tatuaż. Usta rozciągnęły się w uśmiechu ukazując białe zęby.
- Zabawa się rozpoczyna.
***
No witam was! Uff, kolejny rozdział napisany. Miałam przypływ weny :D Ten rozdział dodałabym wczoraj ale szukałam tego powyzej zdjecia. No po prostu musialam je wkleic. (Zaczynam lubic tego goscia... musze cos zrobic z tym ;) ) Zapewne kazdy juz po wlosach lub po znamieniu sie zorientuje, ktoz to taki. Kazdy, komu brakowalo w tym i poprzednim rozdziale Piotrusia oraz Undertaker'a, ktorzy pzrez przypadek nie wystapili... napisalabym, ze poszli na browara, ale ze wzgledu na wiek Piotrusia, nie napisze :) No to poszli na spacer po piekle. A co! Jak sie bawic to sie bawic... mnie juz cus odwala wiec.... Do nastepnego! :*
*rozdzial dodany na laptopie, wiec juz mie sie nie chce kopiowac znakow polskich z rozdzialu i wklepywac tutaj :) mam nadzieje, ze zrozumiecie... pewnie niektorzy z was w ogole nie czytaja tekstu pod trzema gwiazdkami...