Playlist

środa, 29 lipca 2015

Rozdział 25 "- Zabawa się rozpoczyna."

 Roszpunka rozejrzała się.
 - Eee... gdzie jest ta dwójka co tu była przed chwilą? - zapytała drapiąc się po głowie.
 - Chodzi ci o Lilith i Nathan'a? - zapytał Astaroth.
 - Taa, chyba tak.
 - W sumie.... sam nie wiem. - Natsu obejrzał się. - Może poszli na ba... - w tym momencie Darkness zatkał mu usta ręką. Różowowłosy odrzucił ją natychmiast. - Fuj! Nie myśl sobie, że lubię twój pot, idioto! - wrzasnął pokazując na demona palcem.
 - Ja po prostu nie chcę żebyś powiedział za dużo. Wiesz... Lilly mogłaby cię zabić gdyby usłyszała te słowa w swojej wizji. 
 - Przecież ja wcale nic takiego nie powiedziałem! O co ma się wściekać? 
 - Przepraszam, ale o jakie wizje wam chodzi? - zapytała Elsa stając pomiędzy nimi i tym samym zapobiegając następnej bójce.
 - Widzisz, Elsie... - zaakcentował ostatnie słowo Astaroth patrząc dyskretnie na Jack'a. Widząc jego zezłoszczoną reakcję, zachichotał pod nosem i kontynuował. - Każdy demon ma jakąś moc. Dzięki niej żyjemy. A jeśli jakiś demon, choćby jeden, najmniejszy i najsłabszy, zostanie jej pozbawiony... wszystkie umierają... od razu.
 - Co? Ale jak to?
 - I właśnie dlatego... - w tym momencie Natsu uderzył przyjaciela w twarz i odsunął go.
 - Ty się na niczym nie znasz. Nawet tłumaczyć normalnie nie umiesz. - burknął i zwrócił się już z lekkim uśmiechem do Elsy i reszty. - Każdy demon na początku nie miał mocy... tylko energię. Brak energii jednego z nich = śmierć wszystkich demonów. Więc, żeby nie wymarły, Pan Księżyc zmienił energię w potężne moce. Każdy ma inną... aby przypadkiem się nie równały sobie. - jego dłoń buchnęła płomieniem, jakby dla podkreślenia jego słów.
 - No, a kto co jeszcze ma? - zapytał zainteresowany Czkawka.
 - Zaraz! Czekaj! - zawołała Roszpunka. - Skoro mówiłeś, że każdy demon ma inną moc to jakim cudem ty i Luna macie ogień?
 - Luna ma ogień? To niedorzeczność! Zapewne jakiś zamiennik. - zawołał Natsu.
 - Na pewno to sprawka Freed'a. - powiedział poważnie Astaroth gapiąc się w wodospad lawy kilkadziesiąt kilometrów przed sobą.
 - A reszta? Jakie ma moce? - zapytał Haddock coraz bardziej się w to wkrecając.
 - No... na przykład.... Hmmm.... Nathan czyta w myślach.... Lillith widzi przyszłość... Juvia ma moc wody... Luna to nie wiem... Sebastian kontaktuje się z umarłymi.... o... jakże mógłbym zapomnieć... Ash ma moc lodu.
 - Czekaj... lodu?! - powtórzyli w tym samym momencie Jack i Elsa i z zaskoczeniem spojrzeli najpierw na siebie, a potem na granatowowłosego.
 - No, o co wam chodzi? Tak, wiem, wy też macie tę samą moc, ale ludzie, nie róbcie z tego jakiejś afery! To tylko dobitny dowód na to, że nie jesteście demonami, co nie? - odparł chłopak pocierając sobie twarz. Nagle niedaleko nich pojawiła się Lillith. Miała bardziej niż zwykle potargane włosy, brudne i podarte ubranie a jej makijaż kompletnie się rozmazał. Cały czas płakała.
 - Lillith! - zawołał przestraszony Astaroth i w sekundę zjawił się przy niej. - Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na nią z troską. Dziewczyna pokręciła przecząco głową, lecz nie mogła wydusić żadnego słowa. W jej oczach był widoczny strach, co u niej było nietypowe. Zachwiała się, ale chłopak ją podtrzymał. Złapała się jego ramienia i ukryła twarz w jego torsie. Zaczęła mocniej płakać. Reszta szybko znalazła się przy nich.
 - Lilly, słyszysz mnie? Co się stało? - zapytał Natsu pochylając się nad nią. Pogłaskał ją po włosach. Elsa i Roszpunka przypatrywały się jej, czy nie ma żadnych ran lub siniaków. Fioletowowłosa nadal nie potrafiła nic odpowiedzieć.
 - Zapytam lepiej. - zaczął Jack przybliżając się do niej. Położył jej rękę na ramieniu. Lillith odsunęła głowę i spojrzała na niego z rozszerzonymi oczami. Starała się uspokoić. - Co widziałaś?
 - Jack... - zaczął Czkawka, lecz wystarczyło uniesienie dłoni, aby się zamknął.
 - Nie, sami mówiliście, że widzi przyszłość. W takim razie, co mogła zobaczyć teraz? - zwrócił się do niej. - Potrafisz odpowiedzieć?
 - Śmierć. - szepnęła i ponownie zalała się łzami.
 - Uspokój się. Czyją śmierć? - zapytała Roszpunka.
 - Naszą. - wyjąkała i wtuliła się w dziewczynę. Z początku zielonooką zamurowało, lecz po chwili odwzajemniła uścisk. Lillith oderwała się od niej, odsunęła od Astaroth'a i stanęła chwiejnie na nogi. Pociągnęła nosem, wytarła łzy i wyprostowała się. - Wszyscy umieraliśmy. Każdy demon. I tylko demon.
 - Ale demona można zabić tylko poprzez wyssanie mocy. - stwierdził Natsu.
 - Luna! - krzyknął Czkawka. - Skoro Freed ją ma, a sam nie jest demonem... chce wyssać jej moc i tym samym zabić wszystkie demony... i wziąć waszą energię.
 - Jeszcze nawet tego nie zaczął.... odczuwalibyśmy to. - wymamrotał Darkness.
 - Nie ma chwili do stracenia. Musimy zebrać jak największą armię... nie tylko demonów. - powiedział Natsu.
 - Przecież nawet nie wiemy gdzie się znajdują. - powiedziała Lillith.
 - Zaczekajcie! - zawołała Roszpunka. - Skoro Freed nienawidzi demonów... i całego piekła... nie powinien być jak najdalej od niego?
 - Skoro piekło jest głęboko pod ziemią... - zaczął Astaroth.
 - To on jest w najwyższym punkcie ziemi. - dokończyła Elsa.
 - Mount Everest. - odgadła fioletowowłosa.
 - Dobra, wy tu zostańcie! Ja się z nim zmierzę. - wysyczał przez zaciśnięte zęby Natsu i ścisnął dłonie w pięści, które zapłonęły jaskrawym ogniem.
 - Nie ma mowy! Nie polecisz sam. Poza tym, to moja siostra. Przede wszystkim, to ja powinienem lecieć. - zaoponował granatowowłosy.
 - Lecę z wami! - zawołała wojowniczo Punzie. - Co prawda latać nie umiem...
 - Nie. To zbyt niebezpieczne. - zaprotestował Astaroth. - Ty, Elsa i Lillith przede wszystkim powinnyście tu zostać.
 Fire prychnęła.
 - Słuchaj, gdybym posłuchała chociaż jednego twojego rozkazu, to by mnie tu nie było.
 - Ja mam również moc lodu. Mogę pomóc! - powiedziała Elsa.
 - Ja też! - zgodził się z nią Jack. - I nie lekceważ Roszpunki.
 - Właśnie! - dodała dziewczyna machając swoją patelnią. - Gdyby nie Grell, to by moje włosy...
 - Co się stało z twoimi włosami? - zapytała Lillith.
 - Grell mi je ściął. A były złote, długie, mocne i o leczniczej właściwości.
 - Czy ten Grell nadal żyje?
 - Oczywiście, że nie. Gdyby żył, Freed pod postacią Luny nie zostałby zdemaskowany.
 - W takim razie, pozwól ze mną. - złapała ją pod ramię i zaczęła prowadzić gdzieś.
 - Ej, a wy gdzie? - zapytał Natsu. - Wydawało mi się, że chcecie uczestniczyć w...
 - Spokojnie! Przyprowadzimy jeszcze dwóch chętnych i wzmocnimy tę oto dziewoję. - wskazała na Punzie i poszły dalej.
 - O co jej chodziło? - zapytał Czkawka marszcząc brwi.
 - Prowadzi ją do Ultear. Ona potrafi cofnąć czas danej rzeczy. No, oprócz istot żyjących, ale włosy i tak są martwe. Zapewne też mówiła o niej, jako o pierwszej chętnej. - wytłumaczył Astaroth.
 - A ten drugi chętny, to kto? - zapytał Jack. Darkness i Dragneel spojrzeli na siebie i równocześnie z uśmiechem powiedzieli:
 - Nathan.

*Etherion*

 W szklanej kuli tkwił obraz dwóch demonów. Astaroth Darkness i Natsu Dragneel. Spojrzeli na siebie w tym samym momencie i z uśmiechem powiedzieli:
 - Nathan.
 Ruchomy obraz zamazał się i w okrągłym przedmiocie widoczna była tylko srebrzysta gęsta mgła. Postać siedząca na tronie przed stolikiem ze szklaną kulą uśmiechnęła się szeroko. Chłopak. Na sobie miał granatową bluzę z kapturem, który był założony na głowę i ukrywał w mroku jego oczy. Spod niego wychodziły niebieskie kosmyki włosów, na prawym policzku mieściło się czerwone znamię wyglądające jak tatuaż. Usta rozciągnęły się w uśmiechu ukazując białe zęby.
 - Zabawa się rozpoczyna.


***

 No witam was! Uff, kolejny rozdział napisany. Miałam przypływ weny :D Ten rozdział dodałabym wczoraj ale szukałam tego powyzej zdjecia. No po prostu musialam je wkleic. (Zaczynam lubic tego goscia... musze cos zrobic z tym ;) ) Zapewne kazdy juz po wlosach lub po znamieniu sie zorientuje, ktoz to taki. Kazdy, komu brakowalo w tym i poprzednim rozdziale Piotrusia oraz Undertaker'a, ktorzy pzrez przypadek nie wystapili... napisalabym, ze poszli na browara, ale ze wzgledu na wiek Piotrusia, nie napisze :) No to poszli na spacer po piekle. A co! Jak sie bawic to sie bawic... mnie juz cus odwala wiec.... Do nastepnego! :*

*rozdzial dodany na laptopie, wiec juz mie sie nie chce kopiowac znakow polskich z rozdzialu i wklepywac tutaj :) mam nadzieje, ze zrozumiecie... pewnie niektorzy z was w ogole nie czytaja tekstu pod trzema gwiazdkami...

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 24 "Natsu"

 - Często się tak kłócisz z... - zapytał Piotruś.
 - Nazywa się Juvia Locksar. Jest taka głupia, beznadziejna. Uważa, że wszystko jej się należy, taka dziunia. No i pomimo tego, że ma chłopaka, kręci z innymi. Znaczy próbuje, ale wszyscy ją tu znają i żaden nie zwraca na nią uwagi. - odpowiedziała z uśmiechem Lilith.
 - A jej chłopak? - zapytała Elsa.
 - Ma na imię Sebastian i jest bardzo spokojny i tajemniczy.
 - Czyli kompletne przeciwieństwo Natsu. - zachichotał Nathan. - Chociaż wcale bym się nie zdziwił, gdyby się zaprzyjaźnili.
 - Darkneess!! - wykrzyczał ktoś ze zirytowaniem i złością, ale też z nutką radości i skoczył. Astaroth odwrócił się, uśmiechnął złośliwie i podobnym tonem krzyknął.
 - Dragneel!! - granatowowłosy przygotował się do odepchnięcia ataku, lecz zamurowało go, kiedy różowowłosy zamiast go walnąć, przytulił go mocno. Zdecydowanie za mocno. Po chwili go puścił. I tym razem przyłożył.
 - Jak mogłeś!? Ile to razy już było!? No ile?? - wołał, a każde pytanie odpowiadało każdemu walnięciu. W końcu Astaroth wyszedł z szoku i zaczął oddawać ciosy. No i zaczęli się bić.
 - Astaroth! Przestań! Możecie zrobić sobie krzywdę! - wołała przestraszona Elsa. Nagle obok niej pojawili się Czkawka i Roszpunka. Zielonooka widząc walczących chłopaków załamała ręce, a Czkawka westchnął.
 -Spokojnie, nic im nie będzie. - uspokajała ich z uśmiechem Lilith.
 - Nic? Przecież oni się tam pozabijają! - wołała Roszpunka.
 - Bo niby to pierwszy raz tak się biją?

*twierdza Damiana*

 - Kto to?
 - Moi przyjaciele z dzieciństwa. Makoto, Rin, Haruka, Rei i Nagisa.
 - Słuchaj, dlaczego jesteś dla mnie taki miły?
 - Chcę poznać lepiej moją pomoc domową. - zachichotał Damian, po czym dostał poduszką od lekko wkurzonej Anny. - No ale o co ci chodzi? Domagasz się zapłaty, czy co?
 - O właśnie! Dawaj!
 - Za co?
 - Za ciężką pracę!
 - Chyba żartujesz. - zaśmiał się i wstał z kanapy.
 - Zamierzasz w końcu zdjąć z siebie jakąkolwiek część tego ubrania? Wiecznie chodzisz w tym samym. Nie gorąco ci?
 - Tak się składa, że mamy zimę więc nie, nie jest mi gorąco. Chodzę w tym samym ale piorę to po całym dniu więc zawsze rano jest czyste.
 - Poczekaj, to znaczy że ty śpisz... nago? - wydusiła Ania z rozszerzonymi oczami.
 - Czemu cię to tak dziwi? - wymamrotał.
 - Fuuj! - krzyknęła i odsunęła się od niego. - A co by było gdybym nagle pewnego pięknego dnia rano weszła przez przypadek do twojego pokoju i zobaczyła cię... nago?
 - Nic. Zobaczyłabyś mnie nago. - stwierdził Damian jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i skierował się do drzwi. W progu jeszcze obejrzał się i spojrzał na nią spode łba. - Raczej nie wstałabyś przede mną i nie trafiłabyś sama do mojego pokoju. - po czym wyszedł zamykając drzwi za sobą.
 - A skąd możesz to wiedzieć?! - zawołała za nim, ale odpowiedziała jej cisza. Westchnęła zrezygnowana i opadła na poduszki.

*piekło*

 Kilkanaście minut później Astaroth i Natsu leżeli na ziemi, poobijani i zmęczeni. Elsa podeszła do Darkness'a, wyczarowała lodowy materiał i kostki lodu. Włożyła jedno do drugiego i przyłożyła mu do siniaków. Chłopak najpierw syknął, ale potem poczuł wielką ulgę i uśmiechnął się z westchnięciem. Lilith i Nathan zdążyli już gdzieś pójść w trakcie ich walki, więc zostali jeszcze tylko Roszpunka, Czkawka i Jack. Różowowłosy uniósł głowę i przyglądał się blondynce z zaciekawieniem. Elsa poczuła jego wzrok na sobie i zarumieniła się delikatnie. Jack zacisnął zęby i patrzył na trójkę przed sobą lekko spod byka.
 - Spokojnie, Jack. - szepnął Czkawka.
 - Zostaw mnie w spokoju. - warknął cicho Frost. Tymczasem Elsa skończyła już opatrywać Astaroth'a i odwróciła się do Dragneel'a.
 - Czy ty również potrzebujesz pomocy? - zapytała niepewnie patrząc na jego siniaki. Chłopak patrzył na nią, a po chwili zaśmiał się przyjaźnie. Elsa zrozumiała, że chłopak potwierdził i przyklękła. Wyczarowała kolejny materiał i kostki lodu. Już miała przykładać mu przedmiot do siniaka, ale Natsu ją zatrzymał. Spojrzała zaskoczona na jego twarz. Patrzył jej w oczy poważnie, a po chwili leciutko się uśmiechnął.
 - Tylko uważaj. Wiedz, że jesteś moim kompletnym przeciwieństwem. - powiedział i rozciągnął się. Zauważył, że dziewczyna nadal na niego patrzyła, nie wiedząc o co chodzi. - Odsuń się na chwilę.
 Blondynka posłuchała, wstała i cofnęła się parę kroków do tyłu. Wtedy Natsu uniósł się, uśmiechnął szeroko i... po prostu zapłonął. Całe jego ciało płonęło prawdziwym ogniem, lecz ani skóra, ani włosy, ani ubranie nie spalało się. Elsa cofnęła się jeszcze krok i trafiła plecami na coś. Dotknęła tego ręką i wyczuła czyjąś nagą klatkę piersiową. Odwróciła głowę i zobaczyła granatowowłosego. Odskoczyła z piskiem. Dragneel przestał płonąć i blondynka zauważyła, że wszystkie siniaki zniknęły.
 - J-jak ty to... - wyjąkała Roszpunka.
 - Normalnie. Niby zwykłe uderzenie miałoby w jakiś sposób zranić demona? Astaroth też mógł sam siebie uleczyć swoją własną mocą, ale zdecydował, że uda ofiarę przy swojej ukochanej. - zachichotał wskazując na przyjaciela.
 - Zamknij się! To nie jest moja ukochana, idioto! - krzyczał Darkness.
 - Uspokójcie się. - powiedziała stanowczo Elsa.
 - Naaaaatsuu!! Aaaastaroooth!!! - zawołał kobiecy głos. Obydwoje odwrócili się w stronę, z której dobiegał i równocześnie westchnęli zażenowani. Ku nim kroczyła dumnie Juvia. Zarzuciła włosami i uśmiechnęła się szeroko ukazując białe zęby z czarną obwódką szminki. Stanęła przy nich. - Co tam, chłopcy? 
 - Możesz się raz na zawsze od nas odwalić? - warknął Astaroth. 
 - Dlaczego na mnie krzyczysz? Czy zrobiłam ci coś złego? - udała obrażoną.
 - Ciągle za nami łazisz. Zajmij się swoim chłopakiem.
 - Chodzi ci o Sebastiana? Jego do tego nie mieszaj. - odpowiedziała pewnie, lecz w jej oczach zarysował się strach. Elsa do razu to zauważyła, lecz postanowiła się nie odzywać.
 - Tak, właśnie o niego chodzi. Masz chłopaka, więc czemu uganiasz się za innymi? - drążył temat granatowowłosy. Przerażenie coraz bardziej widniało w oczach Juvii.
 - Nie mieszaj się do tego. To nie twoja sprawa co robię. - w jej głosie nie było już tej pewności co przed chwilą. Oba demony patrzyły na nią uważnie. - Możecie przestać?! Wy nic nie wiecie! Nie macie o niczym pojęcia! - wykrzyczała to, odwróciła się i pobiegła przed siebie. Po chwili na jej plecach pojawiły się wielkie niebieskie skrzydła i dziewczyna wzleciała w powietrze. Już po chwili nie była widoczna.
 - O co jej chodziło? To już patrzeć na nią nie można? - zapytał zdziwiony Natsu drapiąc się po karku. Astaroth poklepał go po ramieniu i pokręcił głową jakby chciał mu powiedzieć, że on jeszcze tak mało wie o świecie.

*kryjówka Freed'a*

 Drzwi otworzyły się. Luna nawet nie spojrzała w tamtą stronę. Była zawieszona łańcuchami do góry nogami na czarnej oślizgłej ścianie pełnej robactwa, w dodatku już od dłuższego czasu dokuczał jej głód i pragnienie. Przez cały czas nic się nie odzywała, tylko czasem próbowała się wydostać, lecz to było na nic. Kagańce były bardzo mocne i wytrzymałe, dodatkowo wrzynały jej się w skórę, przez co przy każdym ruchu leciała jej krew z nadgarstków i kostek.
 - Widzę, że się świetnie bawisz. - odezwał się zielonowłosy mężczyzna stając tuż przed nią. Dziewczyna miała ochotę go kopnąć, jednak nie dosięgła go, a jej kostka zaczęła mocniej krwawić, kiedy ostra krawędź wbiła jej się w ranę. Syknęła z bólu, a w jej oczach zalśniły łzy, jednak nie pozwoliła im spłynąć i dać Freed'owi jeszcze większą satysfakcję. Dla niej samej płakać, to jak poddać się, przegrać. Obiecała, że będzie silna, że wszystko przetrzyma. - Spokojnie, przecież nic ci nie zrobimy... no prawie. - uśmiechnął się szyderczo i przyklęknął przy jej twarzy. Czerwonowłosa zebrała resztki sił i splunęła centralnie na jego twarz. Freed warknął, przybrał groźną minę i powoli otarł ślinę. Dał znak jednemu ze swoich sług, a on posłusznie przekręcił wajchę. Kagańce jeszcze mocniej wpiły się w jej skórę, przez co Luna krzyknęła głośno. Chciała umrzeć. Wolała to, niż tak cierpieć. Potrząsnęła głową. Musi być silna. Wyjdzie z tego. Na pewno. Astaroth z pewnością już się zorientował, że to nie ona wybiegła ze świątyni. Na pewno wyruszy na poszukiwania. Przysiągł, że będzie ją chronić, choćby miał narazić swoje życie. Nagle sufit zaczął się zniżać, aż ściany miały poniżej 2 metrów wysokości. Miejsce gdzie wisiało jej ciało wysunęło się w idealnym okręgu i odwróciło tak, że znajdowało się teraz w górnym rogu pomieszczenia. 
 - Pożałujesz... - wysyczała przez zaciśnięte z bólu zęby. Freed nie przejął się jej słowami. Podszedł do niej, ujął jej brodę w dwa palce i przybliżył usta do jej ucha z pewnym uśmiechem.
 - Zobaczymy. - wyszeptał, po czym ją puścił i ruszył w stronę wyjścia. Stanął w progu i odwrócił się do swojego sługi. - Przygotuj ją do Ceremonii.
 - Ceremonii? - wyrwało się cicho Lunie. Zielonowłosy odwrócił sie z szyderczym uśmiechem i kiwnął głową.
 - Ceremonii Wyssania Mocy. - powiedział i odszedł. Dziewczyna rozszerzyła oczy. Przecież moc to źródło życia demonów. Jeśli chociaż jeden zostanie jej pozbawiony to wszystkie zginą... bezpowrotnie.


***

 Hejka! Dawno nic nie dodane.... no to macie o tej godzinie... no po prostu brak weny ;)

piątek, 24 lipca 2015

Poczworne LA!!

 No bez przesady, kurde te LA bombarduja blogi jak terrorysci :D Sorka, ze bez znakow polskich, ale pisze na laptopie, na ktorym ich nie ma, bo nie jest polski. Ok, ok, no to popatrzmy co my tu mamy:

 Jako pierwsza nominowala mnie passion forever z bloga: odnienawisci-p-p-domilosci.blogspot.com

A oto pytania:
1. Spudniczka czy spodnie?
Oczywiscie, ze spodnie. Spodnic nie lubie.

2. Co robisz w wolnym czasie?
Wczesniej odpowiedzialabym, ze spie, ale teraz robie wszystko zeby przywrocic sobie wene, bo pisze ten 24 rozdzial i pisze i napisac nie moge.

3. Rolki czy rower?
Zdecydowanie rower. Niewiele jezdzilam na rolkach, chociaz wychodzi mi to calkiem niezle.

4. Co sądzisz o hicelsie i jackunzel?
No prosze was! Czkawka tak samo jak Roszpunka maja partnerow, ktorych kochaja.

5.Czy wierzysz w Strażników Marzeń?
No jasne, ze tak!

6.Jaki jest twój ulubiony dzień tygodnia?
Niedziela :D

7.Jaka jest twoja najgłupsza i najmądrzejsza rzecz,którą kiedykolwiek zrobiłaś?
Najglupsza juz opisywalam w ktoryms tam LA, a bylo to przejscie przez rzeke z przyjacielem, a najmadrzejsza... ze... zaczelam sie uczyc ;)

8.Ulubiony kolor?
Fioooolet!!!! Ale zaraz potem niebieskie, potem bialy, potem czarny a na koncu rozowy!! Nie obwnniajcie mnie o ten ostatani bo tylko dlatego go lubie, poniewaz bardzo mi sie kojarzy z wlosami... bohatera, ktorego uwielbiam i, ktory pojawi sie w 24 rozdziale. W ogole jego imie to tytul rozdzialu.

9.Kiedy kolejny rozdział u cb? (pytam serio -__- )
No tego wlasnie nie wiem, ale moge zapewnic, ze wena powolutku wraca wiec najpozniej bedzie w poniedzialek przed poludniem.


No, teraz nastepne LA. Nominowala mnie America z bloga jelsa-wszystko-jest-mozliwe.blogspot.com:

1. Co byś zrobił/a gdyby właśnie powiedziano ci, że za trzy dni wychodzisz za Justina Biebera?
O matko boska! Kiedys bylam jego minimalna fanka, ale to bylo 3 lata temu, zanim jeszcze zaczal odwalac te wszystkie szopki. IO chcoiac nadal lubie niektore jego piosenki to uwazam, ze nawet ja zachowuje sie doroslej od niego, a jestem 6 lat od niego mlodsza. Hmmm... poprosilabym go o pieniadze i wyslalabym go na Marsa :)

2. Jack Frost właśnie poprosił cię o radę, co zrobić, by zadowolić dziewczynę. Co robisz?
Zalezy jak zaowolic. Eheheh, ja i te moje mysli. Okej, pomyslmy... Zalezy od tego co interesuje ta dziewczyne. No, sama nie wiem. Jakies kwiaty, romantyczna kolacja.... Albo wiem! Zeby zrobil taka sciezke ze wskazowkami, ktora prowadzilaby prosto do niego... ja bym sie bardzo ucieszyla, gdyby ktos mi cos takiego przygotowal.

3. Hans całuje na twoich oczach Elsę. Jaka jest twoja reakcja?
O.o T-to niemozliwe.... Spalilabym goscia, a potem pocielabym pila Grell´a ;D

4. Ktoś w nocy smaruje twoją twarz pastą do butów. Jak najlepiej go ukarać?
Wystawic go nago publicznie.... :D

5. Jakie jest twoje największe marzenie z dzieciństwa?
Z dziecinstwa? Nie pamietam... chociaz.... ach, no tak! Chcialam byc ksiezniczka i mieszkac w palacu i jezdzic na bialym kuniu :3

6. Gdybyś mogła dostać magicznego zwierzaka, co by to było i jakie miało umiejętności?
Bialo-szary wilk z moca lodu. 

7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Angel with a Shotgun :3

8. W jakich warunkach chciałabyś żyć?
Nie wiem. Ale tak wlasciwie to hccialbym zyc w wiktorianskich czasach. Ci lokaje... palace... sukienki... bale... i najwazniejsze... zero glupot na jakich stac osoby z dzisiejszego swiata tylko po to, aby zyskac popularnosc. No prosze was.

9. Masz najlepszego przyjaciela? Kto to?
Taa... moze mam... moze nie.... Na szczescie nie czyta mojego bloga, bo chyba by sie obrazil. Tak, jest facetem starszym o rok i ma na imie Sebastian... i tyle.

10. Prowadzisz życie towarzyskie, czy wolisz posiedzieć w domu i pograć na komputerze?
Raz tak, a raz tak. Zalezy od mojego humoru.

11. Jakie jest twoje ulubione miejsce, do którego zawsze możesz wracać?
Mamy z przyjaciolmi takie fajne miejsce... zrobilismy hustawke nad rzeka. Fajnie tak sie bujac a pod spodem plynie sobie woda. Na szczescie jest tam plyciutko.

I tera kolejne LA. Od Wiktorii Jablonskiej z bloga frost-snow.blogspot.com:

1. Lubisz zakładać biżuterię?
Nie. 

2. Wolisz zakładać buty na płaskim czy wysokim obcasie?
Plaskim.

3. Czy masz założony zeszyt z pomysłami na bloga itp.?
Nie... improwizuje.

Jeśli tak to jak on wygląda i co w nim piszesz?
Nie mam, wiec...

4. Lubisz czystość czy bardziej swobodnie czujesz się w bałaganie?
Lubie czystosc, ale zwykle nie udaje mi sie dlugo wytrzymac i po prostu musze troche nabalaganic.

5. Opisanie jakiej sytuacji sprawia Ci największą trudność (opis uczuć, wyglądu, czyjejś śmierci itp.)?
Smierc. No bo kurde, no ktos umiera i jak mozna to niby normalnie pisac. Szcegolnie jesli sie bylo zwiazana z ta osoba( nawet jesli byla fikcyjna)

6. Ulubiony dramat (film)?
Eeee dramat? Nie wiem.... Titanic :D

7. Twój nietypowy nawyk?(w sensie taki, że mało osób tak robi, a ty nie masz na to wpływu)
Kiedy jestem na maksa zdenerwowana to po prostu placze. Nawet jesli tego nie chce to lzy mi po prostu leca z oczu, lecz tylko kilka i po chwili juz nie ma po nich sladu... na szczescie. Nie mam pojecia ile osob tak robi, ale na pewno nikt kogo znam.

8. Wolisz ciszę wioski czy mieszczański gwar?
Zdecydowanie cisze wioski, w ktorej sama mieszkam.

9. Stawiasz na prostotę i zasadę im mniej- tym lepiej, czy na dużo elementów.(np. w ubiorze, wyglądzie bloga itp.)
Roznie to bywa.... to tez zalezy od mojego humoru.

10. Ile czasu piszesz rozdział?
Jesli mam wene to lacznie tak z 1,5 godziny, a jesli nie.... to tak jak teraz.... zazwyczaj kilka dni, ale teraz to sie przeciagnelo.

11. Co najbardziej lubisz opisywać (wygląd, charakter, uczucia)?
Uczucia.... sama nie wiem czemu.


I ostatnie LA od Puli z bloga serceskutelodem.blogspot.com:

1. Czemu w ogóle zaczęłaś pisać?
Ja juz nie mam pojecia. Po prostu... czytalam tyle blogow i zachcialo mi sie tez podzielic z wami moja wymyslona historia. I tak sie zaczelo.

2. Co sprawia ci największą trudność w pisaniu? 
Opisywanie czegos co ma wzruszyc czytelnika. Ja tak po prostu nie potrafie.

3. Jaka jest twoja ulubiona książka i dlaczego?
Percy Jackson i bogowie olimpijscy .... A bo ja wiem dlaczego? To jest po prostu cudne!

4. Czy masz jakieś nierealne marzenie? 
Nooo.... chcialabym zeby wszyscy bohaterowie mojego opowiadania istnieli na serio.... lub jakiegos innego bloga.... lub ci z moich ulubionych anime.... no ale....

5. Czy gdybyś mogła stać się jakimś zwierzęciem to jakim i dlaczego?
Wilkiem! Uwielbiam je. Sa... sa takie wierne sobie i zrobia wszystko dla watahy. I takie piekne.... I mozna sie z nimi zaprzyjaznic :D

Nooo.... fiuuu.... w koncu! Okej, pragne was poinformowac, ze zadnego z tych czterch blogow jeszcze nie czytalam ale zaczne!! Zaczne od razu jak tylko napisze w koncu i dodam ten nieszczesny 24 rozdzial.
Nominuje tylko jednego bloga, poniewaz bardzo chcem aby pojawil sie tam kolejny rozdzial :P

 kolorowydym.blogspot.com

I masz mi tu zaraz cos dodac Lexy, albo cie zamorduje.... przez neta :D

poniedziałek, 20 lipca 2015

Konkurs rozstrzygnięty!!

 Ekhem, uwaga uwaga! Ogłaszam, że konkurs z poprzedniego postu został rozstrzygnięty. Żeby nie przedłużać przechodzimy do wyników:

Parring tygodnia: Jelsa! (Chyba każdy się tego spodziewał :D)

(Jack: Wygraliśmy!
Elsa: Huh?)

Ale Lilithan byli blisko ; )

Bohater tygodnia: Jack Frost! (Czemu mnie to nie dziwi :P)
Eeee seksi lejde!! :D

Bohaterka tygodnia: Elsa!


BFF tygodnia: Astaroth i Nathan!

Kolejny konkurs za tydzień ;P :*

sobota, 18 lipca 2015

Parring tygodnia!!

Witam! Postanowiłam zrobić konkurs na:
- parring tygodnia
- bohater tygodnia
- bohaterka tygodnia
- BFF tygodnia
 Od dzisiaj w każdą sobotę wybieracie jeden parring/bohater/ka/BFF spośród podanych i oni będą czuwać (?) nad nami i tym blogiem przez cały tydzień aż do następnego losowania. No cóż, musi być trochę rozrywki... przynajmniej dla mnie. I chociaż się dowiem kogo nsjbardziej lubicie :D
 A więc.... kandydaci do Parringu Tygodnia:
 - Jelsa (Jack x Elsa)
 - Lilithan ( Lilith x Nathan)
 - Elsaroth ( Elsa x Astaroth)
 - Shana (Shadow x Luna)
 - Anter (Anna x Peter{Piotruś})
 - Astavia (Astaroth x Juvia)
 - Hiccunzel (Czkawka x Roszpunka (eng.ver.))
 - Jackunzel (Jack x Roszpunka)
 - Jana (Jack x Luna)
 - Lune (Luna x Shane)
 - Danna (Damian x Anna)

Kandydaci do Bohatera Tygodnia:
- Jack Frost
- Astaroth Darkness
- Shane Flame
- Piotruś Pan
- Czkawka Haddock
- Undertaker
- Nathan Black
- Freed Grimore
- Shadow Nightcore
- Damian Gray

Kandydatki na Bohaterkę Tygodnia:
- Elsa Arendell
- Anna Arendell
- Lilith Fire
- Luna Darkness
- Juvia Locksar
- Roszpunka Labbon

Kandydaci na BFF Tygodnia:
- Astaroth i Lilith
- Elsa i Roszpunka
- Jack i Piotruś
- Undertaker i Astaroth
- Anna i Elsa
- Anna i Roszpunka
- Czkawka i Piotruś
- Jack i Czkawka
- Astaroth i Nathan

No to tyle ich. Parringi niekoniecznie powstaną w opowiadaniu, tak samo jak BFF. Ten kto będzie miał najwięcej głosów wygrywa!! No to zaczynamy!

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 23 "Bardziej ufam demonom niż ludziom"

 Rano. Elsa otworzyła oczy. Usiadła i rozglądnęła się. Inni byli pogrążeni w śnie. Usłyszała głośne burczenie w swoim brzuchu. Szybko złapała się za niego, jakby to miało zlikwidować głód i rozejrzała się z rumieńcem na twarzy, czy przypadkiem kogoś nie obudziła. Na szczęście nie. Odetchnęła z ulgą. Jej wzrok skierował się na Jack'a. Sama nie wiedziała co o nim myśleć. Wiedziała, że mu się podoba, co widać po wyraźnej zazdrości.... chyba że jest homo i tak wścieka się bo.... odrzuciła natychmiast tę myśl i teraz najchętniej dałaby sobie w twarz, lecz usłyszała szelest liści. Odwróciła się natychmiast i wstała gotowa bronić swoich towarzyszy. Przed jej oczami pojawił się czarnowłosy chłopak. Był smutny, patrzył prosto przed siebie.
 - Czego tutaj chcesz? - zawołała, lecz on nie zareagował. Ruszyła w jego stronę. Kiedy była 3 metry od niego, chłopak zatrzymał się. Kogoś jej przypominał. Jego czarne włosy, oczy.... i rany, jaki on był słodki. "Zapewne ma śliczny uśmiech" - pomyślała i automatycznie kącik jej ust uniósł się do góry. Odrzuciła natychmiast tą myśl. Wtedy zauważyła, że z oczu chłopaka pociekły łzy.

Uniosła brwi do góry. Jaki mógł być tego powód.
 - Hej, dlaczego płaczesz? - zapytała delikatnie, jednak on nie odpowiedział. Nawet na nią nie spojrzał. Elsa nie sądziła, że ją usłyszał. Postanowiła podążyć za jego wzrokiem i napotkała drugiego chłopaka. On również zdawał się jej nie widzieć. Miał różowe postrzępione włosy. Patrzył na czarnowłosego z zaskoczeniem. Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Spojrzala ponownie na czarnowlosego.

On zacisnął zeby.
 - Natsu... - wypowiedział to tak cicho i słabo, jakby od dawna się nie widzieli i strasznie tęsknili.... albo ten czarnowłosy myślal, że ten drugi nie żyje? To bardziej prawdopodobne po wyrazach ich twarzy. Już miała coś powiedzieć kiedy obydwoje się rozpłynęli w powietrzu. Rozszerzyła oczy. Zamknęła je i pokręciła głową. Miała nadzieję, że kiedy je otworzy, oni dalej tam będą stać. Jednak nikogo nie było.
 - Elsa? - odezwał się spokojny głos za jej plecami. Odwróciła się gwałtownie. Stał tam Astaroth. Patrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami. Dziewczyna zauważyła, że miał na sobie podkoszulek i biały płaszcz. - Co ty tu robisz? Zobaczyłaś coś?
 Blondynka spuściła głowę w poszukiwaniu odpowiedzi. Nie miała pojęcia, czy mu o tym powiedzieć, może uzna ją za wariatkę. Ale z drugiej strony... być może zna lub znał te osoby... chociaż teraz zaczynała wątpić czy oni wogóle istnieli. W końcu westchnęła i kiwnęła głową. Postanowiła mu o tym opowiedzieć.
 - Kiedy się obudziłam, wszyscy spali. Zaczęłam rozmyślać, lecz po chwili usłyszałam szelest. Odwróciłam się i zobaczyłam nieznajomego młodego chłopaka. Miał czarne włosy i oczy. Kogoś mi przypominał, ale nie mam pojęcia kogo. Spytałam się czego chce, ale on mnie zignorował. Był bardzo smutny z jakiegoś powodu. Ruszyłam w jego stronę. Kiedy byłam blisko, zatrzymał się. I ja rownież. Patrzył przed siebie zaszokowany, a łzy pociekły mu z oczu. Od tego widoku... sama prawie się rozpłakałam. Spytałam czemu płacze, ale to też zignorował. Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam drugiego chłopaka. Miał podobną minę do tego pierwszego, ale bez łez. Co dziwne, miał różowe włosy. I to naturalne! Wyobrażasz sobie chłopaka, który ma naturalnie różowe włosy?
 - Grell i Luna mają czerwone...
 - Ale nie różowe. Wtedy ten z czarnymi włosami wypowiedział słowo: "Natsu" i to chyba było imię tego różowowłosego. Ale powiedział to takim tonem... gdyby do mnie tak powiedział, zapewne rozpłakałabym się. Sama nie wiem czemu. Po prostu wypowiedział to tak smutno i... uh... nie mam pojęcia... i już miałam coś powiedzieć, ale oni po prostu się rozpłynęli w powietrzu. W tym samym czasie. I to dosłownie. Jakby byli ołówkowym rysunkiem i ktoś ich potarł. Zamknęłam oczy, ale kiedy je otworzyłam... dalej nikogo tam nie było. Pewnie teraz masz mnie za wariatkę, ale... tak było. - zakończyła swoją opowieść westchnięciem. Spojrzała na niego. Patrzył się w ziemię i zastanawiał się nad czymś. W końcu popatrzył na nią.
 - Mówisz, że jeden miał czarne włosy, a drugi różowe? I ten pierwszy był od początku smutny? A ten drugi ma na imię Natsu? A potem się rozpłynęli?
 - Dokładnie.
 - Hmm.... czy ten Natsu miał na sobie biały szalik?
 - Tak, skąd wiesz?
 - Natsu Dragneel.... mój przyjaciel.
 - Co?
 - Ale ten drugi.... nie przypominam sobie, abym takiego widział. Po pierwsze: nikt na kogo mógł tak zareagować Natsu nie ma czarnych włosów.
 - Ale jednak się znają. A przynajmniej ten czarnowłosy go zna.
 - Hmmm.... i tylko to jedno słowo zostało wypowiedziane?
 - Tak. Ale... Astaroth.... to przyszłość? Przeszłość? Teraźniejszość? Czy po prostu jakieś urojenia?
 - Przyszłość. - odezwał się głos obok nich. Obydwoje spojrzeli w tamtą stronę i spostrzegli...
 - Undertaker... już nie śpisz? - zapytał demon. Szarowłosy pokręcił głową i skierował ją na Elsę. Blondynka poczuła się niezręcznie, bo czuła, że Grabarz jej się przygląda. W końcu uśmiechnął się przerażająco i pochylił głowę. Jego twarz była w cieniu. Otworzył szeroko oczy, które zalśniły jak dwa neonowo zielone kółka. Przybliżył się do niej i złapał za ramiona.
 - Już wiem! Już wszystko wiem! Aby poznać odpowiedź musimy dostać się tam, gdzie jest ten laluś. - zawołał głośno chociaż był obok nich.
 - Natsu to nie laluś. Jak o tym usłyszy to skopie ci dupę. Po prostu ma różowe włosy. Co ci do tego? - warknął Astaroth i wyrwał Elsę z uścisku szarowłosego. Pochylił się i szepnął jej do ucha.- Lepiej się od niego odsunąć. Przeżył szok po śmierci Grell'a i nie wiadomo co mu wpadnie do głowy.
 Blondynka kiwnęła głową i obydwoje cofnęli się kilka kroków do tyłu. Undertaker tymczasem patrzył na nich z uśmiechem, ręce trzymal na brzuchu i kręcił biodrami (xd), jakby na coś czekał.
 - Taak, faktycznie lepiej się oddalić. - stwierdziła Elsa i ruszyła do pozostałych, którzy już się budzili. Demon nie ruszył się z miejsca.
 - Zbierz tu wszystkich. - powiedział. Dziewczyna przystanęła i odwróciła się. Astaroth przyciągnął Grabarza, rozwinął skrzydła i zniknął. Blondynka rozszerzyła oczy, lecz po chwili zdała sobie sprawę, że to teleportacja.
 - A więc na to on czekał. - mruknęła sama do siebie i ruszyła dalej.
 - Ooo, Elsa, też nie śpisz? - zapytała Roszpunka.
 - Gdzie dwa osobniki wyróżniające się wybitną głupotą? - zakpił Jack podnosząc się z pozycji siedzącej. Nagle obok niego pojawił się Darkness.
 - Słyszałem to. - podszedł do Roszpunki. - Później ci wszystko wyjaśnię. - zwrócił się do niej i chwycił ją.
 - Hej! - krzyknęła zdezorientowana.
 - Weź jej nie macaj, bo się zarumieni. - zachichotał Frost. Astaroth posłał mu rozbawione spojrzenie i zniknął razem z Punzie.
 - No dobra, to gdzie się przenosimy? - zapytał Czkawka.
 - Nie mam pojęcia. - odpowiedziała mu Elsa wzruszając ramionami dla podkreślenia swoich słów.
 - Co? To pozwalasz mu zabierać nas, a nawet nie wiesz gdzie? Masz pojęcie na co nas narażasz? - zawołał Piotruś.
 - Po prostu mam do niego zaufanie i wiem, że nic nikomu nie zrobi.
 - To jest demon! - wrzasnął Jack.
Nie przejmujcie się jego brwiami. W opowiadaniu ma normalne.
 - Bardziej ufam demonom niż ludziom. - blondynka nie straciła panowania nad sobą i zachowała spokój, choć miała wielką ochotę obydwóm mocno przywalić. Jej przemyślenia przerwało pojawienie się Astaroth'a. Jednak nie był sam. Obok niego stał chłopak o ciemnofioletowych włosach z jednym białym kosmykiem.
 - No świetnie. Zaufaj demonowi, a on przyprowadzi koleżków. Jeśli wiesz o co mi chodzi. - mruknął Jack.
 - To jest mój przyjaciel, Nathan. Pomoże mi was przenieść. - przedstawił chłopaka Darkness. Fioletowowłosy wyszczerzył zęby w ironicznym uśmiechu i stanął pomiedzy Jack'iem, a Czkawką. Złapał ich za biodra i rozwinął ciemnofioletowe skrzydła.
 - Masz białe włosy. Niesamowite. - powiedział cicho jakby słyszał o takich ludziach, ale pierwszy raz zobaczył na oczy (pomijając fakt, że sam ma trochę białego we włosach xd dop. aut.). Zachichotał i uniósł głowę do góry. - No to lecimy! - krzyknął z entuzjazmem i sekundę później już ich nie było. Astaroth w podobny sposób złapał Elsę i Piotrusia.
 - Czy to aby na pewno bezpieczne powierzać Jack'a i Czkawkę komuś obcemu? - zapytała z troską blondynka.
 - Czy ten twój przyjaciel ma po kolei w głowie? - dorzucił Piotruś.
 - Spokojnie, może i jest lekkomyślny, ale nic im nie zrobi jeśli uzna ich za swoich przyjaciół.
 - Co to znaczy jeśli? - wyjąkała Elsa.
 - Lecimy! - zawołał i zniknęli.

*piekło*

 Po chwili zmaterializowali się w miejscu, które wyglądało na ogromną jaskinię. Dookoła wznosiły się czarne góry, a tuż pod nimi płynęła lawa, która gdzieniegdzie wybuchała. Czarne, szare, brązowe, lub fioletowe budynki wznosiły się na wysepkach z czarnego kamienia i tego samego koloru piachu, które łączyły się za pomocą cienkich dróżek. W niektórych miejscach palił się ogień lub były wodospady lawy. Pomiędzy górami i aktywnymi wulkanami wisiały drewniane, ale wytrzymałe mosty. Kiedy oczy przyzwyczaiły się już do panującego półmroku rozświetlanego tylko przez gorące strumienie lawy, mogli dojrzeć, że tu i ówdzie latają demony na wielkich skrzydłach, lub diabły na malutkich. Odsunęli się od siebie. Elsa rozejrzała się.
 - Gdzie jest reszta? - zapytała.
 - Najwyraźniej przeteleportowaliśmy się do innego miejsca. - zaczął Astaroth.
 - Ej, stary, weź uspokój tego dziadka, bo chyba jest tak zachwycony naszymi damskimi zestawami, że sam się przebrał za damę. Co najgorsze, wcale tak źle nie wygląda! - na jednej z wysepek stał rozbawiony Nathan wskazując na Undertaker'a. Patrzył na niego przez chwilę a następnie wybuchnął śmiechem. Cała trójka odwróciła się we wskazanym przez demona miejscu i ujrzała... szarowłosego w koszulce, różowym szalu przewieszonym przez ramiona i różowej czapce pasterki z białą chustą opadającą na plecy. Trzymał pod rękę jakiegoś demona przebranego za króla i uśmiechał się szeroko. Obydwoje siedzieli na dwuosobowym krześle.
 - Coś mi się zdaje, że on najbardziej się zaaklimatyzował. - powiedział Jack, który wyszedł zza pleców Nathan'a. Natychmiast przeleciał nad cienką dróżką i wylądował obok Elsy. - Rany, strasznie tu gorąco. Dobrze, że chociaż piekło nie odbiera mi moich mocy.
 - No to się schłodź. - westchnął Piotruś.
 - To jest myśl. - zawołał żywo Frost, lecz zanim cokolwiek zdążył zrobić, Elsa go powstrzymała.
 - Nie! Nie rób tego. Nie chcę znowu wszystkich faktów objaśniać Shane'owi. I wogóle nie chcę abyś się w niego zmieniał.
 - Dlaczego? - zapytał z chytrym uśmiechem.
 - Po prostu.
 - Ale dlaczego? - dopytywał się białowłosy.
 Zanim Elsa zdążyła coś wymyślić, dziewczęcy radosny głos za nimi krzyknął.
 - Astaroooth!!! Jak ja dawno cię nie widziaaałam!! - ładna dziewczyna o jasnofioletowych włosach związanych w dwa kucyki przytuliła mocno Astaroth'a.
 - Lilith, proszę cię. - wydyszał demon nie mogąc złapać oddechu. Po chwili dziewczyna oderwała się od niego i spojrzała na jego towarzyszy.
 - Swojego chłopaka to już zignorowała. - mruknął Nathan.
 - Jak się uśmiecha to mi Undertaker'a przypomina. - szepnął Jack do Piotrusia.
 - A wy to kto? - zapytała patrząc na całą trójkę.
 - To Elsa Arendell, Jack Frost i Piotruś Pan. Z ziemi. A to Lilith Fire, przyjaciółka i od wczoraj dziewczyna Nathan'a.
 - Nathan! To ty tu cały czas byłeś? - zawołała do niego z szeroko otwartymi oczami.
 - Czuję się niedowartościowany. - mruknął patrząc w bok. Lilith rzuciła mu się na szyję i dała całusa w usta. Chłopak uśmiechnął się trzymając ją w pasie. - No teraz dużo lepiej.
 - Ooo nie. - szepnęła Lilith patrząc w dal.
 - O co chodzi? - zapytał Astaroth i podążył za jej wzrokiem, to samo uczyniła reszta. Ich oczom ukazała się niebieskowłosa dziewczyna. Miała czarne usta i była ubrana w fioletową bluzkę i czarne granatowe legginsy. - Lilith, odpędź ją stąd.
 - Robi się! - dziewczyna ze złośliwym uśmiechem odsunęła się od swojego chłopaka i wyszła 3 kroki do przodu.
 - Astaroth!! - zawołała niebieskowłosa kompletnie ignorując Lilith stojącą tuż przed nią. - W końcu wróciłeś!! Wiesz jak tęskniłam? Chodź i przywitaj się ze mną, skarbie!! - zawołała władczym tonem rozkapryszonej dziewczynki.
 - Odczep się, Juvia! Wiesz dobrze, że nie jesteśmy razem i nie jestem twoim skarbem! - zawołał zdenerwowany Darkness.
 - Ale ja chcę! I będziemy razem! Przecież się kochamy!
 - Odwal się od niego! - warknęła Lilith.
 - A bo co? Kto mi zabroni? Ty? A może powiesz, że jesteś zazdrosna? Naprawdę nie wiem co Nathan'a trzyma przy tobie. - mówiąc to puściła fioletowowłosemu oczko, a on zrobił odruch wymiotny.
 - Tak, tak. Jesteś piękna jak róża, która z kibla się wynurza. - powiedziała z uśmiechem Fire.
 - Przepraszam, co? Mówisz o sobie, prawda? Ty zakompleksiony dzieciaku!
 - Powtórz, bo się nierówno oplułaś. - zachichotała wskazując na swoje usta.
 - Astaroth, naprawdę zamierzasz trzymać z taką niską sferą? No popatrz tylko jak ona wygląda. A spójrz tylko na mnie.
 - Jakbym miała taką dupę jak ty twarz, to by mnie kibel wyśmiał. - warknęła uśmiechając się złośliwie. Juvię na początku zamurowało, lecz po chwili również się uśmiechnęła.
 - Ooch, wiesz co? Teraz to zabłysnęłaś jak chrząstka w salcesonie. - zaśmiała się.
 - Się podnieciła jak kura miesiączką. - mruknęła Lilith.
 - Hej! Nie bądź taka do przodu, bo cię sznurówki wyprzedzą! - zawołała już lekko zdenerwowana niebieskowłosa.
 - Czy to walka o tytuł mistrzyni ciętej riposty, czy co? - westchnął Jack.
 - Cokolwiek powiesz, słodziaku. - Juvia wysłała do niego buziak. On zamachał ręką przed twarzą jakby odganiał natrętną muchę.
 - Wiesz co, Juvia? Lepiej idź do parku sufit malować. - powiedziala fioletowowlosa wskazując palcem nieokreślony kierunek. Niebieskowłosa tupnęła nogą.
 - Grr, jeszcze tu wrócę! - zawołała i się odwróciła, aby odejść.
 - Nas już tu nie będzie. - odparł Astaroth. Dziewczyna szybkim krokiem odeszła. - Brawo! Odpędziłaś ją! Jesteś genialna! - wołał rozentuzjazmowany.
 - Niesamowite. - szepnął Nathan. Uśmiechnął się szeroko, chwycił Lilith w talii, uniósł do góry, cmoknął ją w usta i przytulił. Po chwili odsunął ją od siebie, ale trzymał za ramiona. - Gdzie byłaś przez całe moje życie?
 - Chowałam się przed tobą. - zachichotała słodko dziewczyna.

***

 Hejka! A oto kolejny rozdział! No cóż, wcześniej myślałam, że w tym pojawią się jeszcze dwie osoby ale to nic. Będą w następnym rozdziale. Nie byłoby postaci Lilith gdyby nie Lexy, która wystąpiła w tym rozdziale jako właśnie ona. W sumie wtedy Nathan'a też bym nie dodała. Co myślicie o nich? A o Juvii? A o przepięknym stroju Undertaker'a? 
 Do następnego!! :*

czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 22 "I wszystko... prawie wszystko jasne""

 - Widzeliście tego gościa? - zapytała Roszpunka.
 - Co? Jakiego? - dopytywał się Astaroth.
 - No, on nas uratował. Znaczy mnie i Czkawkę. I ciebie prawdopodobnie również. - spojrzała na niego. 
 - Ma jakąś potężną moc. Jednym uderzeniem w dłonie zniszczył 20 koszmarów. - dopowiedział szatyn. - Tylko dziwnie wyglądał, bo całe ciało miał zakryte. Na rękach i nogach bandaże, na udach jakieś dziwne.... pompony z żelaza.... szczupły, wysoki. Po płynności ruchów raczej niewiele starszy od ciebie, Astaroth.
 - Mówisz, że wszystko miał zakryte? Nawet twarz? - spytał demon.
 - Tak, tylko oczy było widać. Brązowe.
 - I takie piękne... - westchnęła Punzie. - Umm, powiedziałam to na głos? - kiedy reszta potwierdziła, zarumieniła się. Elsa zaśmiała się leciutko zakrywając dłonią usta.
 - A co? Wiesz kto to jest? - zapytał Haddock patrząc na Darkness.
 - Taa... - westchnął ze zirytowaniem. - Nazywa się Damian Gray. Jest łowcą.
 - Łowcą? - powtórzyła Elsa.
 - Czemu nigdy o nim nie słyszałem? - zapytał sam siebie Jack.
 - Może jesteś zacofany? - zachichotał demon, lecz po chwili spoważniał. - Poluje na... demony. 
 - Co? Więc dlaczego nam pomógł skoro ty jesteś demonem? - zapytała Roszpunka.
 - Nie pomógł nam, tylko przeszkodził Lunie łamane przez Freed'owi.
 - Ale skoro Freed to nie demon... 
 - Och, poluje po prostu na wszystko to, co nie jest człowiekiem. Albo zwierzęciem znajdującym się w każdej książce przyrodniczej. Na demony, wampiry, wilkołaki, duchy...
 - Czekaj! Wampiry?? - Punzie zadrżała. 
 - Wilkołaki?? - podobnie zareagowała jej kuzynka.
 - Upiory, Żniwiarze, anioły. - dokończył Undertaker.
 - A ty niby skąd to wiesz? - zapytał Frost unosząc brew do góry.
 - Nie raz się z nim spotkałem. - odparł szarowłosy obchodząc go z tyłu z przerażającym uśmiechem. - Niebezpieczny gościu.... - mężczyzna gwałtownie zbliżył się do niego. - Ale... - zaakcentował pierwszą literę. Oddalił się na 2 metry i wydawało się, że utkwił spojrzenie w swojej kosie. Zobaczył jakąś plamkę na żebrze szkieletu, polizał kciuk i zaczął wycierać ją, ale najwyraźniej nie był zadowolony z efektu, bo polizał jeszcze raz i tym razem wyczyścił ją. Elsie zebrało się na wymioty, jak to zobaczyła.
 - Dobra, zacznijmy od początku z tą historią. - powiedział Astaroth. - Dlaczego Freed podszył się pod Lunę i towarzyszył nam?
 - Poczekaj, pamiętacie jak Luna była taka pewna siebie i odważna, a potem zrobiła się trochę dziwna? - zapytał Piotruś.
 - Kiedy zrobiła się dziwna? Ja nie zauważyłem. - stwierdził Czkawka. - Ale kiedy zaatakowałal miałem złe przeczucia, że to jednak nie ona.
 - Jak to? Wyczułeś to? - zapytał Astaroth.
 - Yyy.... nie wiem?
 - Dobra, widzę, że nie za bardzo nam wychodzi poukładanie wszystkich faktów. - odparł Jack.
 - Ciekawe gdzie teraz jest Ania i co robi? - zapytała w zamyśleniu królowa Arendell.

 *w domu łowcy*

 Ania otworzyła oczy. Usiadła na łóżku i ziewnęła, rozciągając się. Rozejrzała się dookoła i natychmiast przypomniała sobie gdzie jest. Rozszerzyła oczy i podbiegła do drzwi. Musiała natychmiast znaleźć Damiana. Otworzyła je i wybiegła na korytarz. Spojrzała w obie strony i nie wiedziała gdzie udać się najpierw. W końcu wybrała pójście w lewą stronę. Ruszyła dziarsko przed siebie po drodze wchodząc do każdego pomieszczenia, jednak każde było puste. Były to same wielkie i klasycznie urządzone pokoje z bardzo małą ilością światła. Wszystko było ciemne, tylko ściana okien rozświetlała co nieco pomieszczenia.
                                    (Coś w tym guście tylko jest tam mniej światła, a pokoje są większe)

 W końcu zauważyła jakąś osobę klęczącą na czworakach. Obok niej stało wiadro z wodą. Prawa ręka ciągle się poruszała. Widać było, że ten człowiek wykonuje dość męczące dla niego zajęcie.
 - Przepraszam? - odezwała się po chwili ciszy Ania. Osoba odwróciła się i dziewczyna poznała po odkrytych pięknych oczach, że to... Damian czyszczący swoje błyszczące marmury.... - Damian?! Co ty wyprawiasz? Nie możesz sobie kogoś do tego nająć? Nie gadaj, że spędzasz tak cały dzień.
 - Weź się odwal. Jak chcesz mieć porządek, musisz sam go pilnować. - warknął wstając z podłogi. Wrzucił szczotkę do mycia podłóg do wiadra i rozciągnął się. Rozejrzał się dookoła. - No, jeszcze tylko przejechać mopem i skończone. A ty mi tu nie łaź... brudzisz wszystko.
 - Co? Ja? - wyjąkała rudawowłosa. - Wiecznie ci przeszkadzam! Może jeszcze ja mam umyć te podłogi mopem, co?
 Twarz mężczyzny rozjaśniła się.
 - Ty, ale to świetny pomysł! Trzymaj. - wyciągnął zza słupa drugie wiadro i mopa. - Tylko szybciutko.
 - To do tego jestem ci potrzebna?
 - Powiedzmy. A teraz rusz się. Moje kochane marmurki nie będą czekały cały dzień.
 Anna z westchnieniem wzięła przedmioty i zabrała się do pracy.

 *z punktu widzenia Luny*

 Odsunięto kraty. Litościwa ręka wrzuciła skórkę spleśniałego chleba. Pierwsze jedzenie, które widzę od wczoraj. Od kiedy coś mnie porwało w Świątyni. Biegłam do wyjścia i wtedy... och, a potem zobaczyłam Freed'a, który przybrał moją postać i ruszył do wyjścia, a Grell za nim. Boże, on naprawdę niczego nie zauważył? Żadnej podmiany? A reszta?
 - O co chodzi, kochanie? Dlaczego tak na mnie patrzysz? Jesteś głodna? - odezwał się ironiczny głos zza krat. W świetle ujrzałam długie zielone włosy i grzywkę opadającą na pół twarzy. I ten jego złośliwy uśmiech.
 - Freed...

 *bez perspektywy*

 Roszpunka wskoczyła na skałę i zaczęła wymachiwać swoją patelnią.
 - Okej, zacznijmy zupełnie od początku. - zrobiła pauzę i rozejrzała się po wszystkich. Kiedy się upewniła, że wszyscy ją słuchają, odchrząknęła i kontynuowała. - A więc tak: Lucifer i Satan nie prowadzą żadnej wojny, czyż nie? - zwróciła się do Astaroth'a.
 - Teoretycznie tak. - stwierdził demon.
 - A więc to było tylko kłamstwo wymyślone przez Freed'a, aby się dostać do Shadow'a i go zbudzić. W tym celu musiał się pod kogoś podszyć żeby uniknąć podejrzeń. Wmówił waszej rasie, że dwa najpotężniejsze demony wszech czasów prowadzą wojnę. Ta wieść dotarła do was, jak i ta, że tylko Shadow może przechylić szalę zwycięstwa. Więc ty się tego podjąłeś. A Freed wykorzystał to i zmanipulował twoją siostrę. Chwilami zachowywała się jak prawdziwa ona, ale w większości była pod kontrolą.
 - Ma to sens. - wtrącił się zamyślony Jack. Elsa i Czkawka zgodnie kiwnęli głowami, potwierdzając jego zdanie.
 - Następnie... kiedy już doszliśmy do tej świątyni, Freed miał nadzieję, że uda się Lunie wejść do środka. Gdyby tak się stało, wystarczyłoby tylko, aby się tam przemienił i nikt by nie zauważył. Jednakże tylko Grell... pokój jego duszy... - zwiesiła głowę na chwilę. - uzyskał dostęp. Freed wykorzystał to, że nie był najmądrzejszy i cokolwiek się tam wydarzyło... odwrócił jego uwagę i podmienił się z Luną.
 - Czyli ze świątyni wybiegł już zmieniony Freed, tak? - upewnił się Piotruś.
 - Dokładnie. - uśmiechnęła się Roszpunka.
 - Ale skąd ty to wszystko wiesz? - zapytał Astaroth. Dziewczyna pochyliła głowę chcąc ukryć lekki rumieniec. Żałowała, że nie ma już długich włosów, aby móc bardziej zasłonić swoją twarz.
 - Och, ona jest po prostu jedyną osobą, która zachowała zimną krew w tej sytuacji. - jej kuzynka stanęła obok. - Moja wizja...uh... po prostu widziałam.... ja... w mojej wizji widziałam czyjąś śmierć.... przewidziałam śmierć Grell'a.... tylko nie wiedziałam, że to on padnie ofiarą... widziałam jak Shadow i Luna....walczą o coś.... i wtedy on coś mówi.... a ona jest zaskoczona, lecz po chwili się uśmiecha i też coś mówi... coś, co szokuje go... i wtedy Luna zadaje cios... a potem widziałam.... czyjeś zakrwawione ciało... i na początku myślałam, że to Luna... ale to wtedy był Grell... i... i... dlaczego nie mogę wam pomóc?! Wszystko mi się miesza! - złapała się za głowę i pochyliła się. Granatowowłosy błyskawicznie znalazł się obok niej i pogłaskał ją delikatnie po plecach. Blondynka spojrzała na niego i wtuliła się w jego.... ciągle półnagie ciało (xd). Widząc to, Jack zacisnął zęby i wzmocnił uścisk na kosturze, który pokrył się szronem na całej powierzchni.
 - Jack, spokojnie... - szepnął dyskretnie Czkawka, który stał za nim i zauważył jego zdenerwowanie.
 - Nie mów mi co mam robić... - syknął patrząc na niego spode łba. Jednak po chwili się uspokoił na tyle, aby jego złość była niezauważalna. Elsa i Astaroth odsunęli się od siebie.
 - Ok, ale ciągle pozostają dwie niewyjaśnione sprawy. Pierwsza: gdzie jest Ania? Druga: gdzie jest kryjówka Freed'a? No bo wiecie, zapewne tam znajduje się Luna. - powiedział Piotruś.
 - Może na razie pójdziemy spać? - zasugerował Undertaker patrząc na niebo, gdzie chwilę temu znikło słońce.
 - Dobrze... rano pomyślimy co mamy robić. - zgodziła się Roszpunka.
 - Nie będziemy nic jeść? - zapytał Czkawka.
 - Widzisz tu coś do jedzenia? - warknął Piotruś.
 - No przepraszam. - westchnął szatyn i ułożył się na ziemi. Reszta poszła w jego ślady oprócz Astaroth'a. Chłopak wpatrywał się w niebo. Elsa uniosła głowę i spojrzała na niego.
 - Ty nie zamierzasz spać? - zapytała.
 - Za chwileczkę. - odpowiedział cicho i odszedł kilkanaście kroków za skałę. Obejrzał się. Blondynka chwilę się patrzyła co robi, w końcu zrezygnowana położyła się, a po chwili zasnęła, to samo reszta. Demon wbił zamyślony i smutny wzrok w ziemię przed sobą. Dotknął swojej rany na twarzy. Nie pozostało po niej nic. Jakby nigdy jej nie było. Zmarszczył lekko brwi, a po chwili je uniósł do góry. Zawiał większy wiatr i poruszał jego włosami. Chłopak utkwił wzrok w gwiaździste niebo.
 - Nie na darmo tu jesteś, prawda..... Damian?

***

 Hejoo! O tej porze?? O.o! No cóż, mamy wakacje. Mam nadzieję, że ten rozdział również się wam spodobał. :D Do następnego!!

piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 21 "Jego śmierć nie pójdzie na marne cz.2"

 Obok Astaroth'a pojawił się Undertaker. Jego grzywka zasłaniała połowę twarzy, ale jego wargi drżały. Nie był uśmiechnięty jak do tej pory, odkąd się przyłączył. Wzmocnił uścisk na kosie, zacisnął śnieżnobiałe zęby i pochylił głowę.
 - On się odrodzi, prawda? - wyszeptał załamany demon. Nie otrzymał odpowiedzi. Podniósł się i chwycił szarowłosego za ubranie. - Prawda!? - podniósł głos i patrzył na niego z nadzieją w oczach. - Odezwij się w końcu!! - puścił go i odsunął się ze wzrokiem wbitym w ziemię.
 - A czy wiesz z kogo ręki padł? - zapytał Grabarz akcentując każde słowo.
 - Lu.... - zawachał się i spojrzał na niego. Czuł, że mężczyzna patrzy prosto w jego oczy. - Nie... to... nonsens! To była Luna, moja siostra! Każdy na własne oczy widział! - zamilkł, bo oberwał mocno w głowę kosą. Syknął i potarł bolące miejsce, które po chwili zniknęło. - Za co to było?
 - Za kłamstwa. - warknął szarowłosy tak raptownie, że Astaroth'owi to przypominało szczek wściekłego owczarka. - Nie wstyd ci? Oskarżasz własną siostrę, która nie miała z tym absolutnie nic wspólnego! I raczej wątpię, abyś ją widział już po osiągnięciu dorosłości.
 - O co ci teraz chodzi? Że niby własnej siostry nie mógłbym rozpoznać?
 - A i owszem! - ta wypowiedź zaskoczyła demona. Rozszerzył oczy i cofnął się krok do tyłu.
 - Albo ty jesteś jakiś opętany...
 - Aalboo?? - 25-latek przeciągnął sylaby.
 - Albo ktoś podszył się pod Lunę i... zrobił to...
 Szarowłosy roześmiał się.
 - Myślałem tak... że to wszystko sprawka Freed'a, ale... - w tym momencie Undertaker zatkał mu usta ręką i położył palec wskazujący na swoich, uciszając go.
 - Bo to JEST sprawka Freed'a. - odsunął się od niego i rozejrzał się. Utkwił wzrok w kupce ściętych włosów Grell'a i wziął je do ręki. - Taak... powinny być pochowane razem z nim. - spojrzał na czerwonowłosego i położył kępkę kosmyków obok ciała. Odszedł kilka metrów, wyciągnął kosę i... kopał tak szybko, że zniknął w tumanach kurzu, a gdy ten kilka sekund później opadł, metrowy dół już był gotowy.
 - Jak ty to...? - wykrztusił Astaroth. - Czekaj, to Freed jest Żniwiarzem?
 - Niestety tak. - szarowłosy westchnął i ukląkł przy trupie. - Pamiętasz chyba, że tylko Żniwiarz może zabić Żniwiarza? - chłopak kiwnął głową. - To właśnie się stało. Niestety.... nie odrodzi się już. A teraz proszę cię o chwilowe opuszczenie mnie z nim sam na sam. Muszę poskładać jego serce do kupy. - demon otworzył buzię ze zdziwienia. - No co? Nie chcemy przecież żeby wyglądał... tak jak wygląda... na własnym pogrzebie.
 Astaroth posłusznie opuścił go.
 - W takim razie Luna jest niewinna. No tak... ale... w takim razie gdzie ona jest? I jak długo Freed nam towarzyszył? - szeptał do siebie idąc w stronę grupki przyjaciół. Pierwsza dopadła go Roszpunka.
 - Co z nim? Wszystko dobrze?
 - Nic nie jest dobrze... on... już nie żyje... - pochylił głowę.
 - Co? Przecież jest nieśmiertelny! Nie powinien się odrodzić? - wtrącił się Czkawka.
 - Tylko Żniwiarz potrafi zabić Żniwiarza. - wyszeptał granatowowłosy.
 - O ile wiem, Luna jest demonem, nie Żniwiarzem. - stwierdził Piotruś.
 - To nie była Luna! To był Freed, zmiennokształtny Żniwiarz... najwyraźniej Grell mu mocno podpadł. A teraz za to zapłacił...
 - W takim razie gdzie jest Luna? - zapytała Elsa.
 - Skąd to mogę wiedzieć?! - krzyknął ze łzami w oczach.

*z perspektywy Shane'a*

 Co się właśnie stało? No bo... uh... na tym świecie jestem ile? No może jak tak złączymy to wyjdą te dwa dni? Dwa dni walki! A na wojnie zawsze ktoś umiera, więc czemu się tak przejmują? Nie rozumiem tego...
 - No i co teraz? - odezwałem się. - Umieram z głodu...
 Każdy patrzył na mnie jakbym kurde powiedział, że jestem prezydentem. No normalnie gały i mordki otworzone i takie "o".
 - Ty naprawdę w takiej sytuacji myślisz o jedzeniu? - zapytała... yyy... ta co jej włosy obcięto.
 - No, ale o co ci chodzi? - nie rozumiałem o co takie halo? No dobra, zbyt uczuciowy to to ja nie jestem, ale przynajmniej potrafię się pozbierać i to prawie od razu, a ci... uh jacy oni są słabi... no cholera jasna mnie zaraz weźmie!
 - Chodzi o to, że przed chwilą Grell bezpowrotnie umarł, a ty... ty się wogóle nie przejąłeś tym! Jakby tam teraz leżał martwy karaluch, a nie człowiek! - co za panikara z tej... yyy... aa już wiem... Roszpunki.
 - Karaluch to też żywa istota, ale jakoś tobie nie przeszkadza czy żyje czy nie. A przejmujesz się najokrutniejszym gatunkiem na świecie!! - musiałem się wydrzeć. Do nich nic nie dociera.
 - Jak możesz tak mówić? Czyli naprawdę... - zaczęła ze łzami w oczach, ale ten dziad z kościotrupem jej przerwał. Tak właściwie skad się tu wziął? Jeszcze przed sekundą... a dobra. Co mnie to.
 - Uspokójcie się! Nie czas teraz na kłótnie! Musimy się zjednoczyć, a nie rozdzielać. - powiedział to takim tonem, że coś kazało mi pokłonić mu się. Rzecz jasna, nie zrobiłem tego. Nagle poczułem ciepłe swędzenie na ramieniu. Poczułem smród palącego się materiału i ujrzałem mały dymek po mojej prawej stronie. Zobaczyłem Czkawkę, który przykładał mi do ramienia palący się patyk.
 - Co ty...? - nie dokonczyłem, bo z chwilą kiedy kij przepalił bluzę i dotknął mojej skóry, zemdlałem.

*perpektywa niczyja*

 Shane upadł na ziemię z przymkniętymi oczami. Jego skóra pojaśniała, bluza zmieniła się na niebieską, czarne włosy stały się białe, a na kosturze ponownie pojawił się szron. Otworzył oczy, które teraz były niebieskie i spojrzał na resztę. Wstał i rozejrzał się.
 - Gdzie jest Grell? - zapytał.
 - On... odszedł... - wyszeptała Elsa pociągając nosem.
 - Znaczy zdradził nas? - warknął. Brak reakcji. - Zabiję go!
 - Nie musisz. Już jest martwy. - odparł Astaroth wskazując na jego grób. Jack spojrzał w tamtą stronę i rozszerzył oczy. Podleciał do wskazanego miejsca, nikt nie próbował go zatrzymać. Ukląkł przy grobie. Czuł dziwną więź z Grellem, której nie potrafiłby nikomu wytłumaczyć. Jakby coś dla niego znaczył. Może... za życia... może to on zdecydował o jego śmierci, lecz pan Księżyc pokrzyżował mu plany, wskrzeszając Jack'a? Nie miał pojęcia.
 - Dlaczego musiałeś zginąć... - powiedział cicho.
"Na wojnie są ofiary." - odparł głos w jego środku, nad którym nie mógł zapanować.

*z perspektywy Anny*

 Otworzyłam powoli oczy. I nic. Nieważne, czy powieki miałam otwarte czy zamknięte, wokół siebie widziałam tylko ciemność. Co się właściwie stało? Gdzie ja jestem? Co z Elsą, Roszpunką i resztą? Czy nic im nie jest? Dlaczego tu jestem? Tyle pytań, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Ostatnie co pamiętam przed kompletną ciemnością to to, że troszkę wkurzyłam Jack'a, a on wtedy złapał mnie, zatkał mi oczy i poleciał kilkanaście metrów dalej. No może kilkadziesiaąt. Nie wiem, nie widziałam przecież. Odsłonił mi oczy dopiero wtedy, gdy staliśmy na ziemi. Lecz gdy się obejrzałam, jego już nie było. Nie wiedziałam gdzie i jak daleko jestem. Nie słyszałam żadnych głosów, żadna skała nie była znajoma. Nawet nie potrafiłam określić, w którą stronę mam iść, aby trafić z powrotem do przyjaciół. Usiadłam na kamieniu i czekałam, aż Pan Łaskawy po mnie przyleci. Lecz minuty mijały, a po nim ani śladu. W końcu zniecierpliwiłam się i postanowiłam na własną rękę poszukać ich. Postanowiłam iść, według mnie, na północ. Zrobiłam może parę kroków, kiedy zaatakowało mnie dziwne zwierzę, o ile to w ogóle było zwierzę. Przypominało czarnego konia, ale jednak... uh... nieważne. Próbowałam się bronić, ale byłam stanowczo za słaba. Po chwili dołączyły się jeszcze 4. Z jednym nie miałam szans, a co dopiero z 5. Nagle usłyszałam jakby piski tych zwierząt i odsunęły się ode mnie. Ostatnie co zobaczyłam przed sobą, to zamaskowany mężczyzna, ktory wziął mnie na ręcę. Wtedy zemdlałam. A teraz! Czy ja trafiłam do jakiegoś więzienia, czy co? Usłyszałam otwieranie drzwi. Oślepiło mnie bardzo jasne światło, więc zasłoniłam oczy.
 - Widzę, że się już obudziłaś. - powiedział. Ten głos! Ja go gdzieś słyszałam! Tylko gdzie? I do kogo należał?
 - Kim jesteś? - zapytałam. Moje oczy przyzwyczaiły się do światła więc spojrzałam na niego. To był ten, który mnie uratował przed tymi dziwnymi czarnymi stworzeniami. - I co mnie zaatakowało?
 - To były koszmary, sługusy Mroka. - odparł. Materiał przytłumiał jego głos.
 - M-mroka? - zapytałam. Ach, no tak, mówiono mi o nim. Ale myślałam, że Strażnicy go pokonali. - Gdzie jest Elsa?
 - Kto? - spytał, lecz wyraźnie nie był tym zainteresowany.
 - Elsa, moja siostra! Jest tutaj?
 - Nie. Tylko my tu jesteśmy.
 - W takim razie, gdzie oni są?
 - To nieistotne.
 - Jak to nieistotne??
 - Posłuchaj... - zaczął patrząc na mnie przenikliwie. Jego oczy byly koloru brązu. Były piękne, ale... ja się nie dam! Potrząsnęłam głową i mu przerwałam.
 - Nie, to ty mnie posłuchaj! Elsa jest moją siostrą, jedyną rodziną jaka mi została, a szczególnie na tym świecie! Nie spocznę póki nie będzie bezpieczna, nieważne co sobie o tym pomyślisz, jasne!? - wykrzyczałam tonem nie znoszącym sprzeciwu i minęłam go w drzwiach z założonymi rękami. - Idę.
 - Dokąd? - zapytał rozbawionym głosem odwracając się w moją stronę.
 - Prawda, nie wiem. - w tym momencie poczułam się kompletną idiotką. Ale cóż zrobić? Rozejrzałam się. Znajdowaliśmy się w ogromnej sali, w której dominowały ciemne kolory. Wszystko było z marmuru, tak czystego, że mogłabym się w nim przejrzeć. W tym pomieszczeniu nic nie było... lub było spowite mrokiem. - Tak właściwie to gdzie jestem?
 - U mnie. - odparł i ruszył przed siebie. Rozszerzyłam oczy. Co? To on mieszka w takim... miejscu? Takie ciemne, mroczne, tajemnicze.... nie, ja bym się bała. No, ale on to facet, co nie? Odważniejszy, chociaż ja nie należę do cykorów. Poszłam za nim, bo cóż miałam zrobić?
 - Słuchaj, a nie mógłbyś się jakoś dowiedzieć gdzie oni są i czy są bezpieczni??
 - Nie. Po co?
 - No bo.... uh... martwię sie, dobra? I... nie chciałabym, żeby coś im się stało....
 Wywrócił oczami. One jedyne były widoczne, resztę ciała miał zakryte, nawet dłonie i kolana owinięte bandażami. Dziwny typek. Ale on może mi pomóc.
 - Jak już tak bardzo chcesz. - westchnął. Rozszerzyłam oczy i ze szczęścia przytuliłam go.
 - Jeej!! Yy... znaczy się... - odsunęłam się od niego zawstydzona. Muszę zapanować nad swoimi emocjami. Usłyszałam jego cichy chichot. Spojrzałam na niego i już miałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwolił.
 - Ale ty zostajesz tutaj.
 - Co? Dlaczego? - oburzyłam się.
 - Zbędny balast. Nic nie zdziałasz, a tylko przeszkodzisz. Poza tym... jesteś mi potrzebna. - zbliżył się tak, że dzieliły nas tylko 2 centymetry. Już myślałam, że mnie pocałuje. Spojrzał mi w oczy. - Żywa. - dokończył i odsunął się. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, ale on niezbyt przejął się tą chwilową bliskością. Spuściłam wzrok i zastanawiałam się do czego jestem mu potrzebna. Nic nie mogło mi wejść do głowy. Spojrzałam w jego stronę, ale... pusto. Zniknął. Miałam tylko nadzieję, że wyruszył na poszukiwania i sprowadzi wszystkich całych i zdrowych.
 
 *pół godziny później*

 - Heej... obudź się... nie śpij... przynajmniej nie tutaj... no, zbudź się wreszcie! - obudził mnie.... no a kto inny jak ten facet? Oderwałam głowę od poręczy i spojrzałam na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem.
 - Hm? - wymruczałam sennie.
 - Ja wiem, że w moim domu wszędzie wygodnie, ale to nie upoważnia cię do spania na balustradzie. - roześmiał się. Czekaj, co? Zerwałam się natychmiast i prawie bym spadła 2 piętra w dół, gdyby nie jego szybki refleks. Złapał mnie za spadającą stronę talii, pociagnął w swoją stronę i odwrócił tak, że spadałam teraz plecami w drugą prosto na jego ręce. Przeszedł kilka schodów na piętro i postawił.
 - Uff, dzięki. - podziękowałam mu. Moje serce szybko biło po przeżytym strachu. Już myślałam, że spadnę i się zabiję. Że nie zdąży. Pff, jakie nie zdąży, że wogóle palcem nie kiwnie. A tu taka niespodzianka. Kiedy się uspokoiłam spojrzałam na niego. - I co? Znalazłeś ich?
 Kiwnął twierdząci głową. Odetchnęłam z ulgą.
 - To gdzie są?
 - Chyba nie myślalaś, że ich tu przyprowadzę.
 - A dlaczego nie?
 - A co to, hotel?
 - To chociaż powiedz czego się dowiedziałeś.
 Odchrząknął.
 - A więc... zaatakowały ich koszmary.
 - Co? - prawie wykrzyknęłam. Po prostu spanikowałam, a jeśli coś poważnego im się stało?
 - Ale dzięki mojej pomocy udało się w miarę odeprzeć atak.
 - Pomogłeś im? - nie dowierzałam.
 - Dwójce uratowałem nawet życie.
 - Komu?
 - Jakiemuś szatynowi. - Czkawka. - i szatynce z krótkimi włosami. - Roszpunka.
 - A Mrok? Jak wygląda?
 - Nie było go tam. Przewodziła im czerwonowłosa dziewczyna, chyba była w waszej grupie.
 - Luna?! To niemożliwe!
 - Poczekaj... hmm... ta dziewczyna zabiła jakiegoś czerwonowłosego, możliwe, że brata, bo mieli takie same, krótkie fryzury.
 - Co? Zabiła Grell'a? A, on nie jest jej bratem. Włosy to przypadek. Ale... krótkie? Przecież...
 - Jakiś siwy dziadek w przypływie emocji ściął im obydwoje włosy.
 - Undertaker.
 - I ta Luna zniknęla, a potem się okazało, że to nie była Luna tylko podszywający się pod nią Żniwiarz, Freed.
 - Nic już nie rozumiem.
 - Taa, ja też. No, ale wszyscy są bezpieczni.
 - Pytali się o mnie?
 - Przecież z nimi nie rozmawiałem.
 - Jak to?
 - Tak to. Po prostu pojawiłem się, zabiłem z 20 koszmarów i zniknąłem.
 - Ty to jesteś... - przerwał mi jego chichot. Wkurzyłam się trochę. - No i z czego ciągle rechoczesz?! - zawołałam machając rękami w powietrzu.
 - Ej, powinnaś mi dziękować za to co robię.
 - Och, no jasne. - wywróciłam oczami. - I nie nazywam się "ej", tylko Anna.
 - Dobrze, Aniu. - powiedział z ironią w głosie i ruszył w stronę.... nie wiem gdzie.
 - A ty? Jak masz na imię?
 Zatrzymał się i wpatrywał w ziemię. Pewnie myślał, czy mi zdradzić, czy nie. A może zastanawiał się jakie fałszywe użyć? Albo...
 - Gray. Damian Gray.

***

 Witam wszystkich! No, w końcu przebrnęłam przez ten rozdział. Miało się wszystko wyjaśnić, a jeszcze bardziej się pogmatwało. No, ale przynajmniej z Luną się co nieco wyjaśniło. No to do następnego!! A... i zrobię coś, czego jeszcze nigdy nie zrobiłam...
Rozdział dedykuję..... papapapam!! *bębny* Lexy!!! Booo..... bo tak. :*