Playlist

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 17 "Przepraszam, czy my się znamy?"

 - Mrok? Ten... uch, nie skomentuję. - odparła Luna.
 - Bzdura, przecież on został wykończony przez Strażników. - zaprzeczył Astaroth. - Mam rację? - popatrzył po reszcie. Elsa, Anna i Roszpunka nie wiedziały o co chodzi, Czkawka wzruszył ramionami, Luna westchnęła, Undertaker rozpalił ogień i zaniósł go tubylcom, Grell poszedł za nim gadając o czereśniach, a Piotruś wyglądał jakby bił się z myślami. - Znowu nikt nic nie mówi? - zawołał histerycznie ze wściekłą miną, a następnie potulnie pochylił głowę w dół i wymruczał: - Czuję się olany przez wszystkich.
 - Ty i te twoje humory. - westchnęła ponownie Luna.
 - A ty przestań się zachowywać jakbyś była nie wiem jak doświadczona i najstarsza z wszystkich! To ja jestem twoim starszym i bardziej doświadczonym bratem! Ty jesteś demonem dopiero od kilku dni, może tydzień.
 - Ktoś musi zachować powagę i zimną krew kiedy ty zachowujesz się jak... och, poprawka, kiedy ty jesteś postrzelony.
 Astaroth warknął, ale nic się nie odezwał. Tymczasem ciała zajęły się ogniem, który po chwili zgasł. Jack otworzył oczy i usiadł. Otarł twarz z pyłu. Nagle zorientował się na czym siedzi i z wrzaskiem podskoczył tak, że stoczył się na ziemię. Jego wrzask zwrócił uwagę reszty. Wszyscy spojrzeli na niego.
 - Jack! - krzyknęła Roszpunka i podbiegła do niego. - Jack, nic ci nie jest? Boże, jak się cieszę, że żyjesz! - z radości chciała go uściskać, ale on odsunął ją i wstał.
 - Nie wiem kim jesteś, a zwykle nie gadam, ani tym bardziej nie przytulam się z ludźmi, których nie znam. - odparł.
 - Co? Jack! Co ty mówisz? Przecież mnie znasz. To ja, Roszpunka. Nie pamiętasz mnie?
 - Roszpunka, Roszpunka, nie jakoś nie mogę sobie przypomnieć takiego imienia. Ale możesz mi wytłumaczyć co to za trupy?
 - O co tu chodzi? Dlaczego on mnie nie pamięta? A... a pamiętasz Lunę? Astaroth'a? Elsę? Annę? Czkawkę? Piotrusia? Dzwoneczka? Barwinkę? North'a? Ząbka? Easter'a? Piaska? Undertaker'a? Grell'a? - z każdym wypowiedzianym imieniem chłopak kręcił głową. Zastanowił się nad imieniem czerwonowłosego.
 - Grell? Hmm Grell... Chyba gdzieś.... ach no tak! Ej, ale chyba nie Grell Sutcliff? - zapytał.
 - Ktoś mnie wołał? - zapytał Żniwiarz.
 - O mój... - wyjąkał białowłosy. - Zabierzcie go ode mnie! - krzyknął i miał zamiar pobiec przed siebie, kiedy natknął się na Undertaker'a. - A-a ty to kto?
 - Och, pozwól, że się przedstawię. Undertakerus pospolitus. Potocznie Łyżka. - obdarzył go jednym ze swoich przerażających uśmiechów.
 - Jack... - szepnęła Roszpunka. - Twoje włosy i bluza zmieniły kolor. Są... czarne.
 - Czemu ciągle nazywasz mnie Jack? - zapytał chłopak i spojrzał na nią. Jego skóra była ciemniejsza, a oczy stały się złote.

 - Bo tak masz na imię! - krzyknęła dziewczyna. On pokręcił głową.
 - Jeśli już chcesz wiedzieć, to jestem Shane Flame.* - odparł.
 - Co? Ej, nie wygłupiaj się. - warknął Piotruś.
 - Rozdwojenie jaźni. - stwierdził Astaroth.
 - Tak myślisz? - spytała Elsa. Demon kiwnął głową.
 - Spójrzcie na jego włosy, oczy, karnację i bluzę. Takich rzeczy nie da się zmienić w sekundę. Poza ubraniem, ale on przecież nie posiada innych. Poza tym... - podszedł do Undertaker'a. - Coś ty mu zrobił?! Wytworzyłeś w nim drugą osobę, jego kompletne przeciwieństwo.
 - Tylko pod względem mocy i wyglądu. Charakter ma podobny. Jednakże wątpię... chwila, czy on w kimś się zakochał? - wszyscy pokręcili głowami. - A jest tu ktoś kto ma u niego największe szanse. - wszyscy spojrzeli na Elsę. Blondynka zarumieniła się. - A którą z was najmniej lubi? Albo nienawidzi? - ręka Luny podniosła się do góry. - A więc mamy problem. Sprawy sercowe przedstawiają się tak: Jack Frost jest zakochany w Elsie i nienawidzi Luny. Ale jego alter ego, Shane Flame, kocha Lunę, a nie cierpi Elsy. Rozumiecie? - każdy kiwnął głową.
 - A co zrobić, żeby z Shane'a zrobić Jack'a? - zapytała Ania.
 - Otoczyć go ogniem.
 - A na odwrót?
 - No proste. Lodem.
 - Elsaaaaa!! - zawołała Punzie. - Proszę, przywróć Frosta z powrotem.
 - Co? Nie! Nawet się nie zbliżaj. Nie chcę cię w odległości conajmniej kilometra. Słyszysz mnie? Sio! Nie chcę cię! Którego słowa nie rozumiesz? O nie, nie nie nie nie. Mamooo!! Ja chcę do domu!! Tam jest bezpiecznie! Naprawdę tego pragnę!! - w tym momencie zatrzęsła się ziemia. - A to co takiego? Teraz już naprawdę chcę do domu.
 Za nim ziemia się rozstąpiła i na powierzchnię wysunął się biały budynek ze złotymi zdobieniami. Otaczał ją blask mimo że słońca nie było widać.
 - Świątynia Światła. - wyszeptały równocześnie Elsa, Anna i Luna. Jeden z tubylców krzyknąl coś w ich dziwnym języku, co zabrzmiało jak: "Gualla Kacibana!" pokazując na budynek i uciekł a reszta za nim. Ciała ludzi stoczyły się do dziury, a ta się zasklepiła.
 - Chodźmy! - krzyknął Astaroth i w mgnieniu oka znalazł się przy wejściu u szcxytu schodów. Obk niego zjawiła się Luna. Po chwili reszta dobiegła. Stanęli wszyscy w szeregu. - Wchodzimy?
 - Poczekaj! Pojedynczo. - powiedziała i podeszła do drzwi. Same się otworzyły. Ukazał się świetlisty korytarz, ale na jego końcu było zupełnie ciemno. - Tam jest Ołtarz Czystości. I jest tam również Shadow. - westchnęła i ruszyła, ale odbiła się od niewidzialnej ściany. - Co to ma być? - wysoko przed nią ukazały się litery.
 Luna Darkness. Lat 18. Demon. Rodzina: brat, Astaroth. Sympatia: brak. Czystość: naruszona. Imię: Shadow.
 - Chwila! Luna, nie mów, że robiłaś to z nim! - zawołał jej brat. Czerwonowłosa pokręciła głową. - A więc myśli.... Co? Luna! Ty zboczeńcu! - zachichotał, a policzki siostry przybrały kolor jej włosów.
 - Ja nie mogę wejść. - cofnęła się. - Wy spróbujcie.
 - No nareszcie nie będziesz mi zawadzać. - stwierdził Astaroth, przeciągnął się i ruszył raźno do wejścia. Położył dłoń na niewidzialnej barierze.
 Astaroth Darkness. Lat 21. Demon. Rodzina: siostra, Luna. Sympatia: Elsa. Czystość: naruszona. Imię: Grell.
 - Co?!?! - wrzasnął patrząc na ostatnią informację. - Przecież ja nie.... och, już wiem. Kiedy byliśmy u Undertaker'a, Grell mówił mi ile rzeczy moglibyśmy razem robić, a ja od razu o tym.
 - Budowanie zamków z piasku tak cię irytuje? - zapytał zaskoczony Grell.
 - Eee.... co?
 - No o tym mówiłem wtedy.
 - Ahaa. - Astaroth cofnął się. Następny poszedł Czkawka.
 Czkawka Haddock. Lat 20. Człowiek. Rodzina: ojciec, Stoick. Sympatia: Astrid. Czystość: naruszona. Imię: Astrid.
 - No co? - zarumienił się. - W końcu to moja dziewczyna.
 - To fakt. - przyznał mu rację Piotruś. - Teraz ja!
 - Nie. Można tam wejść tylko pełnoletnim. - odparła Luna.
 - Też coś. Pfff.
 Potem była Elsa.
 Elsa Arendell. Lat 21. Człowiek. Rodzina: siostra Anna, kuzynka Roszpunka. Sympatia: brak. Czystość: naruszona. Imię: Jack.
 - Co? - pisnęla zaskoczona.
 - No, siostra, ale masz myśli. - zaśmiała się Ania. -Teraz ja.
 Anna Arendell. Lat 18. Człowiek. Rodzina: siostra Elsa, kuzynka Roszpunka. Sympatia: brak. Czystość: naruszona. Imię: Hans.
 - Ups. Hahah.
 Potem Roszpunka.
 Roszpunka Corona. Lat 18. Człowiek. Rodzina: kuzynki Elsa i Anna, rodzice. Sympatia: Jack. Czystość: naruszona. Imię: Jack.
 Punzie zarumieniła się, ale nic nie powiedziała. Dziękowała Bogu, że to Shane tu jest. Następnie poszedł Undertaker.
 Undertaker. Lat 25. Grabarz, emerytowany Żniwiarz. Rodzina: brak. Sympatia: brak. Czystość: nienaruszona. Brak wstępu. Powód: Grabarz.
 - Ty masz dopiero 25 lat? Rany, wyglądasz na 80! - powiedziała Ania. Szarowłosy spojrzał na nią z poważną miną.
 - No dziękuję ci bardzo. - warknął z fochem, a potem zaczął się śmiać przerażająco. Rudawowłosa odsunęła się.
 - No to kolej na mnie. - stwierdził Shane. Podszedł do bariery. Pojawiły się 2 tabliczki informacyjne.
 1. Shane Flame. Lat 321. Duch ognia. Rodzina: brak. Sympatia: Luna. Czystość: nienaruszona. Brak wstępu. Powód: Jack Frost.
 2. Jack Frost. Lat 321. Duch zimy. Rodzina: brak. Sympatia: Elsa. Czystość: naruszona. Imię: Elsa.
 - Teraz ja! Teraz ja! Pozwólcie mi!! Ja też chcę! Teraz ja! Proszę! - wołał Grell.
 - Przecież zostałeś tylko ty. - warknęła Luna.
 - Tak? - rozejrzał się. - A no racja.
 Grell Sutcliff. Lat 20. Źniwiarz. Rodzina: brak. Sympatia: brak. Czystość: nienaruszona. Możliwość wstępu.
 - Co? On nigdy nie pomyślał...? A te wszystkie odzywki? - wyjąkał Astaroth.
 - Choroba. - odparła Roszpunka. - Grell, tylko ty możesz tam wejść.
 - Tylko ja? Ach, to cudownie! - uradował się.
 - Posłuchaj, masz dojść do tego ciemnego miejsca, uwolnić ciało z łańcuchów i przynieść je tutaj. Jasne? - wytłumaczyła szybko czerwonowłosa. Żniwiarz kiwnął głową.
 - Już lecę.
 - Stop! Ofiara. - przypomniał Astaroth.
 - A tak, jasne. - powiedział spokojnie Grell i znienacka przywalił Lunie prosto w twarz. Dziewczyna zachwiała się, spadła ze schodów i straciła przytomność. Czerwonowłosy uniósł ją. - Od zawsze chciałem to zrobić.
 - Co? Wnieść gdzieś dziewczynę? - zapytał Czkawka.
 - Nie. Przywalić jej. - zachichotał i wbiegł do środka. Zatrzymał się w połowie drogi i zaczął się zachwycać obrazkiem egzekucji. W tym czasie Luna się ocknęła.
 - Zaraz ci.... Co? Jesteśmy w... Świątyni Światła?
 - Dokładnie.
 - Grell, chodźmy. Nie mamy czasu do stracenia.
 - Popatrz tylko na ten rysunek.
 Luna przewróciła oczami i sama ruszyła dalej. Zatrzymała się przy ołtarzu.
 - Shadow... - wyszeptała. Jej oczom ukazał się chłopak o jasnoniebieskich włosach z czerwonym znamieniem na prawym policzku. Miał zamknięte oczy i był powieszony na łańcuchach. Jego ciało było lekko pobrudzone pyłem, a gdzieniegdzie były ślady zaklęcia(te neonowe siatki).


 Chciała jakoś rozerwać łańcuchy, ale nie udało jej się.
 - Grell. Piła. - wyszeptała i podbiegła do niego. - Grell, musisz mi pożyczyć swoją piłę.
 - Nie ma mowy. Ona i tak nie zadziała w twoich rękach.
 - Więc pójdziesz ze mną.
 - Ale dokąd?
 - Do celu podróży w te góry. Musisz przeciąć łańcuchy, które przytrzymują ciało Shadow.
 - Co? To o niego chodzi? Nie nie nie, w życiu. On jest przeklęty.
 - Ty też zaraz będziesz jeśli w tej chwili tego nie zrobisz!
 - No już dobrze, dobrze. To tam, prawda? - wskazał na ciemne miejsce.
 - Tak.
 Pobiegli pod Ołtarz. Wtedy doznali szokującego odkrycia. Ołtarz był pusty.


***

 Hejka, co tam u was? Bo u mnie wszystko dobrze! A oto i kolejny rozdział! Wiem, wiem, pewnie macie pretensje do mnie o to, że zawsze to co najgorsze to spada na Jack'a, ale spokojnie( nie bijcie mnie!) wszystko się wyjaśni. 
 *Shane Flame - on i Jack to przeciwieństwa. Shane Flame = Jack Frost. Po polsku:
Shane Płomień = Jack Mróz. Stąd nazwisko. No bo, nie chciałam Fire, to takie dziwne. A imię mi się spodobało jak czytałam "Wampiry z Morganville". Ok to ja kończę swoje wywody i mam nadzieję, że ten również się spodoba. Do następnego!

6 komentarzy:

  1. Biedny Jack! Najpierw Elsa go omal nie zabiła, a teraz to?! A może teraz Elsa się w jakiś sposób ,,poświęci,,???
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! :3 niech El zrobi to co miała! (Otoczyć go lodem czy coś :3)

      Usuń
  2. Ten Shane nawet mi się podoba. A jest jakiś sposób, żeby zniknął? Albo żeby się rozdwoili na dwie osoby? Albo nie! Tak jest dobrze. Kiedy next? Zaciekawiłaś mnie. Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, mnie też nie pasuje Fire. Z tym Shanem to mnie zaciekawiłaś. Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! (Chciałaś żebym zawału dostała?! Myślałam ze usunęłaś bloga! Tak, czytałam wyjaśnienie :3)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak pora znęcać się nad jackiem bhahahah u mnie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń