Playlist

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 16 "Gualapagos"

 - To co? Wyruszamy? - zapytała Luna po rozwaleniu drzwi wejściowych bazy Northa. Wszyscy już siedzieli przy śniadaniu. Za dziewczyną wszedł Astaroth, a po nim Undertaker i Grell. Widząc ich, Elsa zadławiła się, Jack wypluł sok z ust prosto na Czkawkę siedzącego obok, Anna i Roszpunka przytuliły się do siebie, a Piotruś wzdrygnął się.
 - O mój Boże, cześć przystojniaku! Niech cię uściskam! - zawołał Grell i wtulił się w lustro. Luna klepnęła się ręką w czoło i westchnęła.
 - Już ruszamy. - powiedział Czkawka. - Eee, mamy coś ze sobą wziąć?
 - Zbędny balast. - odparł Astaroth prostując się.
 - Co? To co mamy jeść? - oburzyła się Anna.
 - Ty się uspokój albo ja cię zjem w podzięce za to. - warknął do niej demon wskazując na zszytą prawdopodobnie przez Undertaker'a ranę. Podziałało.
 - No to kto potrafi latać ten ręka do góry. - zawołał Jack podnosząc dłoń. Oprócz niego rękę w górze trzymali Piotruś, Astaroth, Luna i Grell. - Świetnie. Nas wszystkich jest 10. Piątka umie latać... no to się idealnie składa. - uśmiechnął się.
 - Ja biorę Elsę. - odezwał się Astaroth stając przy blondynce. Jack prychnął.
 - Nie złość się. Następnym razem... - zaczął Czkawka.
 - Wcale jej nie chciałem brać. Miałem zamiar wziąć... - Frost rozglądnął się. - Undertaker'a!
 Słysząc to, szarowłosy wypluł zawartość soku na chłopaka.
 - Ej! To był mój sok! - krzyknął białowłosy.
 - W gruncie rzeczy nadal jest. - wtrącił się Piotruś. - Ja wezmę Anię. A ty Grell?
 - Co? Ja? A kto powiedział, że będę kogoś brał? Moje dłonie się zniszczą. - burknął czerwonowłosy odwracając się z fochem.
 - Nie zachowuj się jak baba i bierz Punzie! - krzyknął Jack i uderzył go w głowę.
 - A ile tych Punzie'ch tutaj jest? - zapytał Grell widząc potrójnie dziewczynę przez uderzenie i usiadł na ziemi.
 - Luna bierze Czkawkę i możemy ruszać. - powiedziała Elsa. Wszyscy zgodnie kiwnęli głowami i pożegnali się z North'em i Ząbkiem, która tymczasowo zamieszkała w bazie, aby mieć na oku młodych, kiedy Mikołaj by nie dał rady.
 Luna, Astaroth i Piotruś ruszyli, ale Jack i Punzie mieli pewien kłopot ze swoimi towarzyszami. Grell za nic w świecie nie chciał dotknąć Roszpunki, bo nie miała na sobie nic czerwonego, a nawet jeśli to jej nie pasował. Undertaker stwierdził, że ma lęk wysokości i po prostu gdzieś sobie poszedł.
 - Nosz kur... czę! Kurczę! Gdzieś ty jest!? Ej, dziadku? - wołał.
 - Dziadku? Co ty pleciesz? Under-chan nie ma nawet trzydziestki. Dopiero 25 lat. - odparł Grell.
 - Czekaj, co? To... to coś siwego ma mieć niby 25 lat? Na głowę upadłeś? - krzyknął zaskoczony Frost.
 - Uspokójcie się! Grell, jak mnie weźmiesz to... pozwolę ci spędzić z Astaroth'em cały dzień. - uśmiechnęła się.
 - Calutki?
 - Tak.
 - Motywacja na maksa! Lecimy! - zawołał, złapał dziewczynę i poleciał za resztą.
 - Undertaker! Gdzie ty jesteś? Ej, to nie jest śmieszne! Po co tu przyszłeś skoro... - zauważył szarą nitkę. Złapał ją ale ona okazał się o wiele dłuższa. Szedł powoli robiąc coraz większy kłębek, aż w końcu odszedł bardzo daleko od bazy. Wtedy potknął się o jakiś zamarznięty kamień i wpadł do dziury. Wypuścił nitkę i kostur z rąk. Po chwili z głuchym tąpnięciem wylądował na śniegu i zemdlał.
 Tymczasem Grell i Roszpunka już dogonili resztę.
 - Gdzie są Frost i Under-coś tam? - zapytała Anna.
 - Bawią się w berka, a co? - odparł czerwonowłosy.
 - Och, fajnie, a tak na serio?
 - No na serio. Under-chan gdzieś uciekł, a Jack-chan pobiegł za nim. To się nie nazywa berek?
 - No w sumie. - dodał Czkawka trochę zawstydzony, bo niesie go przerzuconego przez ramię dziewczyna.
 - Daleko jeszcze? - zapytała Ania.
 - Wiedząc gdzie są te góry i odejmując drogę, którą już przebyliśmy i... ups! - Grell zaczął liczyć na palcach i nie zauważył jak Roszpunka wyślizgnęła mu się z rąk. Kiedy się ocknął, złapał ją za włosy i kontynuował liczenie. Czkawka, Anna i Piotruś wybałuszyli oczy, Luna przewróciła oczami, a Astaroth spytał złotowłosą czy wszystko w porządku.
 - Nie, no coś ty, nie przejmuj się mną. Całkiem przyjemnie mi się wisi. - burknęła z ironią Roszpunka trzymając się swoich włosów jak liny. Wszyscy się zatrzymali.
 - Wychodzi na to, że zostało nam jeszcze jakieś... ej, a złożycie mnie w ofierze? - zapytał z entuzjazmem i nadzieją czerwonowłosy. Tym razem każdy z nich spojrzał na niego z rozszerzonymi oczami i otwartymi ustami. Na ich twarzach wypisane było przerażenie i zdziwienie. - No co? To jest takie dziwne? Kocham umierać! Zrobiłem to już chyba 30 razy! Zrobiłbym więcej ale byłem okropnie zajęty. Praca Żniwiarza to nie obijanie się, niestety. - westchnął.
 - Koleś! Ciebie normalnie popie.... ekhem... znaczy się.... pogibało! Oszalałeś? - krzyczał Piotruś. - Niee, on jest nienormalny. Ty naprawdę chcesz umrzeć.
 - A co w tym złego? Jakoś tyle osób na tym świecie umiera i dotąd się tym nie przejąłeś. - odparł z uśmiechem Grell.
 - Co to znaczy Żniwiarz? - zapytał Czkawka.
 - Naprawdę ciebie tylko to obchodzi? - zapytała zszokowana Elsa.
 - Nie, ale jeśli to słowo ma kluczowe znaczenie w tym wszystkim to...
 - Tak, jasne, na pewno. - warknęła Anna. - Błagam, Astaroth, Luna, powiedzcie mu coś albo oszaleję! - zawyła. Rodzeństwo Darkness byli bardzo spokojni i wręcz rozbawieni tą sytuacją.
 - Żniwiarz to taka osoba, która przychodzi do człowieka w chwili jego śmierci. Ogląda całe jego życie i to on decyduje, czy dana osoba będzie dalej żyć, czy umrze. On sam jest nieśmiertelny. Nawet jeśli ktoś go zabije, to zreinkarnuje się w ciągu kilku minut. Chyba że... - tu Luna przerwała.
 - Chyba że co? - zapytał Czkawka.
 - Chyba że osobą, która go zabije będzie inny Żniwiarz. Emerytowany też się liczy. - dodał Astaroth.
 - Świetnie. Czyli niebezpieczeństwo minęło. Nie mamy tu żadnego innego Żniwiarza. - uśmiechnęła się Ania.
 - Yyy... a Under-chan, to co? Obraz? - powiedział Grell.
 - Nie no trzymajcie mnie! Kim jeszcze jest ten staruch? Cesarzem? Bogiem? Nie dość, że Grabarz, to jeszcze Żniwiarz! - krzyknął rozzłoszczony granatowowłosy.
 - Emerytowany. - wtrącił się czerwonowłosy.
 - Ale Żniwiarz! Niech go cholera weźmie! Piorun spali! Diabły wezmą! Niech go ktoś klątwą obarczy! Nienawidzę go! Nie będzie żaden stary dziad decydował o mojej śmierci! Nigdy! Przeklęty siwek z lubością do ludzkich odnóży! Wiem! Złożę go! Złożę go ja! I to nawet w tej chwili bez tych cholernych gór, popierdzielonej świątyni i przeklętego ołtarza. I niech mnie ten cały Shadow w dupę pocałuje! - wrzeszczał jak opętany uprzednio oddając Elsę siostrze.
 - Uspokój się! Możesz później pożałować tych słów. - warknęła surowo Luna.
 - Nie ob.... - zaczął Astaroth, lecz urwał patrząc ze zdumieniem przed siebie.
 - O co chodzi? - zapytała Anna.
 - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! - wrzasnęła Roszpunka, która nic nie słyszała z ich rozmowy oprócz krzyków demona. - Jaaaaaack!!! - zawołała patrząc na jego ciało leżące na stosie innych, które zostało polane jakimś brązowawym płynem przez dziwnych ludzi ze spódnicami z siana. Niedaleko tej grupki siedział Undertaker próbujący rozpalić ogień.
 - Co? Ale skąd on tam...? Undertaker? - pytał Czkawka.
 - Góry Gualapagos. - powiedziała spokojnie Luna patrząc na wierzchołki. Następnie spojrzała na to co działo się kilkanaście metrów przed nimi. - Szybko! - krzyknęła lecąc prosto w grupkę tubylców. Reszta ruszyła za nią. Wylądowali na ziemi. Roszpunka chwyciła swoje włosy, naciągnęła je jak linę i wycelowała w Grabarza. Szarowłosy nie zauważyl jej i został związany jej długimi złotymi pasmami, dzięki temu nie mógł już rozpalić ognia.
 - Co ty wyrabiasz?! Myślałam, że jesteś po naszej stronie. - warknęła Luna podchodząc do niego. Nagle Grell zrobił szybki ruch tuż przy ciele Undertaker'a. Czerwonowłosa zatrzymała się. - A tobie co odwaliło? - zapytała.
 - Moje włosy... - wyszeptała Roszpunka biorąc do ręki brązowe pasma, które zaledwie kilka sekund temu były złote. Straciły swoją moc poprzez ścięcie ich.
 - Grell, coś ty najlepszego zrobił?! - warknął Astaroth. - Wiedziałem, że tej dwójce nie można ufać.
 - Ja tylko bronię Under-chana. - odparł Sutcliff.
 - A on... - demon podszedł do szarowłosego. - Jesteś chory!
 - Chory, chory, chory. - Grabarz przyłożył otwarte dłonie do policzków i pokręcił głową ze zmartwieniem. - Tak, jestem chory. Wszyscy jesteśmy. Każdy Żniwiarz, nieważne czy emerytowany, czy nie. My umieramy. Przez niego. - wskazał nieokreślony kierunek, jednak wiadomo było, że to nie chodziło o nikogo z obecnych tutaj.
 - Czy on coś ćpał? - zapytał Piotruś.
 - Jak możesz tak mówić! Under-chan to najinteligentniejszy Żniwiarz, człowiek, w ogóle najinteligentniejsza osoba, która kiedykolwiek chodziła po ziemi, zaraz po Założycielu, Anastasii, Hastnigs'sie i Amelie. A więc 5. z 13 Twórców. - oburzył się Grell.
 - Coraz bardziej się w tym gubię. - powiedział cicho Czkawka.
 - A moje włosy? A Jack? - pytała Roszpunka.
 - Ty naprawdę myślisz, że to jest benzyna? - warknął Undertaker machając przed jej twarzą jedną z tych butli, których zawartością oblali stos tubylcy. - Patrz! - wylał na dłoń, zapalił zapałkę i rzucił na rękę. Dłoń natychmiast zajęła się ogniem, ale skóra nie paliła się. Po chwili płomien zgasł. Wtedy szarowłosy wyjął sztylet i przeciął skórę, która natychmiast się zagoiła nie pozostawiając tam żadnej blizny. - Przyśpiesza reinkarnację.
 - Co to jest benzyna? - zapytała Elsa.
 - Benzyna to taki płyn. Jest łatwopalny, ale dzięki niemu jeżdżą samochody, czyli te maszyny, które widziałaś przed domem Undertaker'a. - wytłumaczył Astaroth.
 - Ale ci tubylcy myślą, że to tym płynem oblali te ciała. Wystarczy podpalić stos, a wszyscy zmartwychwstaną, a Jack'owi się przyspieszy reinkarnacja. - dodał szarowłosy.
 - To on nie żyje? - zapytała Punzie.
 - Został rozszarpany przez jakieś dziwne czarne "cosie". Wyglądało to jak koń, ale... eee nie wiem. - machnął ręką.
 - Undertaker specjalizuje się w składaniu ciał do kupy. - powiedział Grell.
 - Ale... on nie próbował się bronić? - zapytała Elsa.
 - Jego kostur leżał kilkadziesiąt metrów od strzępów jego ciała. Nie wydaje mi się żeby specjalnie ją tam rzucił. - wytłumaczył Undertaker.
 - Ale ten koń... przecież konie nie są takie niebezpieczne. - powiedziała Ania.
 - On wrócił. - powiedział ponuro Piotruś, patrząc do góry.
 - Kto? - zapytała Elsa. Blondyn odwrócił się do nich przodem i spojrzał na każdego z nich.
 - Mrok. - odparł.


***

 Hejka! Wiem, że mnie długo nie było ale już jestem. Witam z powrotem Laylę i Marti Frost ^^. Tak, dokładnie o was mi chodziło. Cieszę się, że jesteście z nami. Ale dowaliłam faktów. Zapewnie nic nie rozumiecie i jeszcze ten Mrok. Źle odebrałyście Undertaker'a. On jest dobry, ale tak jak sam gadał - chory. Grell też. Dlatego Anna, Elsa i Punzie boją się Under-chana ^^(już go kocham, Grell'a też, wszystkich kocham), a Grell zauroczył się Astaroth'em. Nie myślcie, że on jest gejem. Aha, i ja nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego o Undertaker'ze i Grell'u(oprócz tego, że są chorzy i o tych Twórcach). Wzięlam ich z anime "Kuroshitsuji" - polecam, obydwóch pokochacie i bardzo to śmieszne.  No to tyle, bo już zanudzam. To do następnego!

6 komentarzy:

  1. Suuper! Tak, zgadzam sie, Undertaker jest chory, Nie, baardzo chory! Fajny, rozdział, Mroka sama rozszarpię na strzępy, czy to nie jest piękne? Wiedziałam, że on się pojawi! Nie szkodzi, że cię nie było, cierpliwie czekałam, WENY i czekam na NEXT!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po 1. Zajefajny rozdział!
    Po 2. Możesz mi wyjaśnić, dlaczego ten blog był usunięty? Powarznie mówię! TEN BLOG BYL USUNIĘTY! CHCESZ, ŻEBYM NA ZAWAŁ PADŁA!
    Po 3. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, sama nie mogłam w to uwierzyć. Było to tak, że 5 czerwca wyjechałam na tydzień do Hiszpanii na wesele. Wzięłam ze sobą tableta(ponieważ to na nim piszę bloga i w ogóle), ale tam nie było Internetu. Pomyślałam sobie: "No dobra, jak wrócę do Polski to dodam następny rozdział." Wróciłam 12 czerwca, czyli przedwczoraj. Od razu jak weszłam do pokoju to włączyłam Internet i chciałam się zalogować, a tu mi piszą, że nie można, bo jakiś błąd. Myślę sobie, że może coś z hasłem pomyliłam, ale nie. Weszłam na stronę bloga, a tu mi pisze, że blog jest usunięty. Normalnie nie wierzyłam, weszłam kilka razy i to samo. Prawie się rozpłakałam. Ale zauważyłam: "Tu miał być twój blog? Kliknij, aby sprawdzić co się stało." No to kliknęłam i pisało co mam zrobić, aby odzyskać dostęp do konta. Zrobiłam wszystko i w końcu zalogowałam się. I wtedy mój blog normalnie działał. Odetchnęłam z ulgą. Ja też bym zawału dostała, myślałam, że jakiś haker wszedł i mi go usunął, a wtedy wszystko, cała historia utracona. I w ogóle Wow! Co ile wy wchodzicie na tego bloga? Dwie godziny po dodaniu 2 komentarze. Szybkie jesteście. :D

      Usuń
    2. He He! No cóż.......twój blog jest świetny, więc sama widzisz!

      Usuń
  3. 6Boski rozdział
    Nieziemski blog
    Omało dostałam zawału od tego że był usunięty a lexy można powiedzieć że też ale naszczęście jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje już przeczytałam mrok zmartwychwstał? Hmmmm jack i jego wypowiedzi o siwych ;)

    OdpowiedzUsuń