Playlist

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 12 "Lód w sercu i na zewnątrz"

 ***kilka godzin później***

 Elsa i Anna już od jakiegoś czasu siedziały zamknięte w pokoju dla nich przeznaczonym. Nie wychodziły i też nikogo nie wpuszczały, chociaż Ania bardzo chciała porozmawiać z Roszpunką. Bardzo się nudziły, ale Elsa była zbyt dumna, żeby przyznać siostrze rację, że jest bezpiecznie. Nawet nie chciała słyszeć o wyjściu z pomieszczenia, nieważne czy chodziło o nią, czy rudowłosą. Chodziła po pokoju pogrążona w myślach, a Ania pletła sobie różne fryzury przed lustrem i nuciła coś pod nosem. W końcu znudziło jej się to. Usiadła na łóżku.
 - Elsa... - zaczęła, ale siostra ją uciszyła.
 - Nie. Nie rozmawiajmy, przynajmniej teraz. Mogą nas usłyszeć i zdobyć cenne informacje. Skąd wiesz, czy przypadkiem ktoś nie stoi pod drzwiami i nie podsłuchuje? - wskazała na wejście.
 - W takim razie sprawdźmy. Będziesz mieć pewność. - westchnęła rudawowłosa zmęczona już podejrzliwością siostry. Miała zamiar wyjść i postanowiła, że zrobi to w tej chwili, bez względu na to, co o tym powie blondynka. Z pewnością siebie ruszyła do przodu i otworzyła drzwi. Pod nimi nikogo nie było, na korytarzu również. Zanim zdążyła zrobić parę małych kroczków naprzód, Elsa wciągnęła ją z powrotem do środka i zaryglowała drzwi.
 - Anno, to było bardzo niemądre. A gdyby ktoś tam się czaił?
 - Sama widziałaś, że nikogo nie było. I przestań zgrywać królową!
 - Przecież nią jestem.
 - Ale nie tutaj! Czy to miejsce przypomina ci Arendell? - dziewczyna pokazała na cały pokój.
 - Nie. - westchnęła Elsa. - I właśnie dlatego się boję.
 - Nie ma czego. A kiedy uciekłaś z pałacu w dniu koronacji, to jakoś się nie bałaś.
 - Bałam się, ale bardziej o to, że komuś się stanie przeze mnie krzywda. Dlatego uważałam, że lepiej będzie, kiedy odejdę i przestanę stwarzać zagrożenie.
 - Nie stwarzasz. Kontrolujesz to przecież. Nie rozumiesz, że to nie twoja moc rani innych, tylko to, że się wiecznie od wszystkich odgradzasz, nawet od własnej siostry, i to w chwilach, kiedy najbardziej się potrzebowałyśmy! Twoje serce jest jak lód! Bóg obdarzył cię tą mocą, żebyś mogła stwarzać to, czym jesteś. Lodowe posągi!
 - Anno... - przerwała jej karcącym tonem.
 - Nie! Nie będę cię słuchać! Bo jeśli tak zrobię, obie źle na tym wyjdziemy! Wychodzę stąd i możesz mieć pewność, że tu nie wrócę. A ty siedź sobie tutaj, w swojej własnej celi, bo ja nie mam zamiaru. I wiesz co? Nienawidzę cię! Naprawdę cię nienawidzę! Nie obchodzę cię! Ja bym za ciebie własne życie oddała i w gruncie rzeczy to zrobiłam, a ty... Nic cię nie obchodzę! Zawsze tak było! Tylko wiecznie ty! Ty i tylko ty! Mam dość! I nie obchodzi mnie co się z tobą stanie, bo nie jesteś już moją siostrą! - zanim Anna wyszła trzaskając drzwiami, widziała jak siostra rozszerza oczy, próbuje ją powstrzymać. W oczach blondynki lśniły łzy, którymi chwilę później się zalała. Rudawowłosa pożałowała swych raniących słów, ale nie chciała, nie mogła już dłużej znieść życia w zamknięciu.
 Ruszyła do Strefy Snów, skąd dobiegały wesołe głosy. Kiedy weszła do środka ujrzała Roszpunkę na szafie, która owinęła białowłosego chłopaka w swoje włosy, a on próbował je zamrozić. Pod nimi biegał drugi, ciemnowłosy chłopak z pochodnią i starał się podpalić jej długie kosmyki. Obok nich jakiś królik-mutant rzucał jajkami do człowieka z piasku, a ten drugi oddawał mu piachem. Mały chłopiec, w sumie niewiele młodszy od niej, sypał jakimś pyłkiem na grubego, starszego mężczyznę, a ten uniósł się w górę i krzyczał, że jest lekki jak piórko, na co chłopiec się śmiał. Kobieta-koliber przesuwała się pomiędzy nimi z tacą, na której były ciasteczka i gorąca czekolada. Ona pierwsza zobaczyła Annę.
 - Ach, witaj kochanie. Już wstałaś? Proszę, może ciasteczka? Lub czekoladę? - dziewczyna wzięła parujący kubek. - A gdzie twoja siostra? Zdawało mi się, że było was dwie.
 Rudawowłosa wzruszyła ramionami. Nie zamierzała pomóc im zakłócać spokoju siostrze. Wybrała odosobnienie, więc niech sobie radzi sama.
 - Hmphpmhmpmmhm. - wybełkotał coś białowłosy.
 - Mówi, że ma na imię Jack i bardzo mu miło cię poznać. - powiedziała Roszpunka, a chłopak przytaknął.
 - Hmmphmhm? - zwrócił się do złotowłosej.
 - Och, ależ oczywiście, że mogłabym cię wypuścić, ale wiesz... kiedy cię wypuszczę moje włosy pójdą w dół, a Czkawka może je spalić. Ja wolę nie ryzykować.
 - Hpmpmhmpmhmp! - wybełkotał Jack gniewnie do Czkawki, na co on przyniósł krzesło, wszedł na nie i próbował ich dosięgnąć. - Hmhpmhmphmphmfmpghfm!! - "krzyknął" przestraszony.
 - La la la la la la! - śpiewał North i przez przypadek trącił Haddock'a, na co ten upadł i wypuścił pochodnię, która poszybowała prosto na Elsę, która właśnie stanęła w drzwiach. Blondynka w geście obronnym skrzyżowała ręce przed sobą i zamroziła pochodnię, która się zatrzymała i spadła na podłogę. Wszyscy popatrzyli w jej kierunku zaskoczeni.
 - Elsa... - chciała coś powiedzieć Roszpunka, ale nie zdążyła, bo kuzynka wybiegła z pokoju przerażona. Anna popędziła za nią.
 - Elsa! Elsa, zatrzymaj się, proszę! Nie możesz ciągle od tego uciekać!
 - Mogę! I właśnie to robię! - w końcu trafiła na drzwi wejściowe i otworzyła je.
 - Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła młodsza siostra, ale dziewczyna jej nie słuchała. Pobiegła przed siebie nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. Zbiegła ze schodów i biegła dalej. Ania pobiegła za nią, ale kiedy stanęła na śniegu, zatrzymała się.
 - Elsaaa!! - wołała, ale to nie poskutkowało. Po chwili obok niej pojawili się Roszpunka, Jack, Czkawka i Piotruś. Złotowłosa nie zważając na chłód ruszyła za kuzynką.
 - Elsie, błagam, wracaj! Nie uciekaj! Nic się nie stało, naprawdę! To nawet dobrze, że się obroniłaś! - krzyczała za nią. Blondynka zatrzymała się i odwróciła.
 - Nic nie rozumiesz! Nie wiesz co się działo w Arendell!
 - To mi powiedz. - odpowiedziała stając w odległości 5 metrów. Powoli tworzyła się śnieżyca. Elsa cofnęła się, ale nie potrafiła utrzymać równowagi na lodzie. Przewróciła się i machnęła ręką, żeby czegoś się przytrzymać, lecz były na pustej przestrzeni. Z jej dłoni wyleciały 10-centymetrowe sople lodu, które leciały prosto na Roszpunkę. Elsa podniosła głowę, ale przez gęsty śnieg nie widziała już kuzynki.
 - Punzie!! - rozległ się czyiś krzyk, a potem rozdzierający wrzask złotowłosej.
 - Niee!! - zawołała zrozpaczona blondynka. Z jej oczu poleciały łzy. Kilkanaście metrów przed nią stanęła przerażona reszta. Śnieżyca uspokoiła się i widoczność była bardzo dobra. Na ziemi klęczała Roszpunka i płakała. Obok niej leżał zakrwawiony Jack. To w niego trafiły sople. Całą klatkę piersiową miał w odłamkach lodu.
 - Jack... Jack!! Proszę cię! - szlochała dziewczyna próbując jakoś zatamować krew.
 - On umiera... - powiedział North.
 - Jak to możliwe? Przecież jest Strażnikiem, nie żyje od ponad 300 lat i teraz znowu umiera? Przecież to bez sensu. Nawet jeśli coś mu się stanie, to po jakimś czasie wszelkie rany znikną, a on będzie sprawny. - powiedział Piotruś.
 - Kim jest Elsa? - zapytał North.
 - Przepraszam, że co? - nie zrozumiała rudawowłosa.
 - Kim jest Elsa!! - krzyknął zdenerwowany.
 - North, uspokój się. - powiedziała Zębuszka.
 - Elsa jest moją siostrą. Ma moc wrodzoną. - wytłumaczyła Ania.
 - Wrodzoną! Hahah! Bujdy. To są bujdy! Kim ona jest naprawdę? Żadna moc nie bierze się znikąd. Alno ma ona pokrewieństwo z Mrokiem lub Jack'iem, albo Pan Księżyc wskrzesił ją, aby później została Strażniczką. Lecz najbardziej prawdopodobną wersją jest ta ostatnia. Tylko nieśmiertelny może zabić nieśmiertelnego. A Jack naprawdę umiera! Drugi raz się nie odrodzi! - krzyknął. - Zabiłaś go! - wskazał na zapłakaną i przestraszoną Elsę.
 - Nie, to nie tak. - wyjąkała blondynka.
 - Elsa nie jest niebezpieczna. - próbowała ją bronić Anna.
 - Więc co to jest?! - warknął Czkawka wskazując na Jack'a.
 W tym momencie rozgorzała kłótnia. North wrzeszczał na Elsę, ona płakała, Anna ją broniła, Czkawka i Piotruś atakowali Annę, Ząbek starała się uspokoić North'a, a Piasek i Roszpunka próbowali zatamować krew Jack'a. Nagle złotowłosą olśniło. Podniosła głowę do góry i rozszerzyła oczy.
 - Wiem. - szepnęła do siebie, a Sandy wytworzył nad głową pytajnik. Dziewczyna wstała i zwróciła się do reszty. - Ciszaaa!! - krzyknęła. Poskutkowało. Wszyscy patrzyli się na nią w milczeniu. - Ja... chyba wiem jak... jak go uratować. - wyjąkała i zaczęła powoli wyciągać sople z piersi chłopaka.
 - Co ty robisz? Przecież jeszcze bardziej poleje się krew. - odparł oburzony Czkawka.
 - Możesz się zamknąć?! - wysyczała przez zęby Roszpunka odkładajac ostatni fragment lodu. - Piasek, podnieś go. - człowieczek kiwnął głową i posłusznie uwolnił moc, która uniosła białowłosego do góry. Dziewczyna owinęła swoje włosy dookoła jego klatki piersiowej. Natychmiast poczerwieniały od krwi. Kiedy ciało spoczęło z powrotem na śniegu zaczęła śpiewać, a jej włosy zaczęły się świecić:
 Kwiatku, światło zbudź,
 Pokaż mocy dar,
 Odmień czasu bieg
 I wróć mi dawny skarb,
 Mój dawny skarb.
 Kiedy skończyła śpiewać, włosy powróciły do normalnego stanu. Dziewczyna skinęła na Piaska, a ten ponownie uniósł Jack'a. Złotowłosa odwinęła go, a na jego ciele nie było ani krwi, ani żadnych ran. Po chwili chłopak otworzył oczy i słabo wyszeptał:
 - Co się stało?
 - Ty żyjesz! O mój Boże, ty żyjesz! - Roszpunka rzuciła się na niego i mocno wtuliła.
 - No żyję, a co? - zapytał zdezorientowany.
 - O matko, przepraszam, przepraszam. - złotowłosa odsunęła się od niego.
 - Czemuu? Ciepło było. - powiedział, na co ona zachichotała. - Czemu ona płacze? - zapytał wskazując na Elsę, która nie mogła uwierzyć, że jej kuzynka uratowała go od śmierci. Od śmierci przez nią.
 - Kobieto, czemu wcześniej nie mówiłaś?! - zawołał już uspokojony North, a po chwili spojrzał na Elsę i ruszył wściekły w jej kierunku. - Masz szczęście, że ona ma te cudowne włosy inaczej źle by było z tobą. Zrozumiałaś? - podniósł dziewczynę mocno za ramiona. W tym momencie Jack wstał, wbiegł między nich, złapał blondynkę i uniósł do góry na bezpieczną odległość.
 - Tknij ją jeszcze raz, a pożałujesz. - warknął do niego, a Elsa wtuliła się w jego bluzę.

***

 Hejka! Jak wam się podoba? Jack został trafiony. OMG! Na szczęście była tam Roszpunka, która ma chyba spóźniony zapłon z tymi włosami. A propos zapłonu i włosów, to zupełnie nie wiem skąd tam Czkawka wziął i pochodnię i pomysł na podpalenie włosów Roszpunki <--- xd. Co tam jeszcze... aha! No tak! Najważniejsze! Bardzo, bardzo wam dziękuję za ponad 2000 wyświetleń i 50 komentarzy. Jestem bardzi wdzięczna! No to tyle. Do następnego!

6 komentarzy:

  1. Łoł. Początek super xd Końcówka trochę bardziej krwawa ale i tak super ;) Czekam na nexta!!
    Pozdro i WENY1!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, początek Epicki końcówka ciut krwawa ele fajna, a ja wiem czemu Czkawka chciał spalić włosy Punki!!! Ona powiedziała coś nie miłego o wikingach i o ich sztuce, a Czkawka się wkurzył wziął patyk z drewna trzymanego na opał potem podpalił w kominku i starał się spalić jej włosy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowe!
    Koncowka iscie kriwsta ale tez w 00000.1% Jelsowa. XD zachorowalam na Jelsofobie :D czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jelsofobia? To jak teraz będziesz pisać mego ulubionego bloga?!
      (Bez urazy ja baaardzo lubię tego bloga)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Bede pisac po.... francusku xD

      Usuń