***kilka godzin później***
Elsa i Anna już od jakiegoś czasu siedziały zamknięte w pokoju dla nich przeznaczonym. Nie wychodziły i też nikogo nie wpuszczały, chociaż Ania bardzo chciała porozmawiać z Roszpunką. Bardzo się nudziły, ale Elsa była zbyt dumna, żeby przyznać siostrze rację, że jest bezpiecznie. Nawet nie chciała słyszeć o wyjściu z pomieszczenia, nieważne czy chodziło o nią, czy rudowłosą. Chodziła po pokoju pogrążona w myślach, a Ania pletła sobie różne fryzury przed lustrem i nuciła coś pod nosem. W końcu znudziło jej się to. Usiadła na łóżku.
- Elsa... - zaczęła, ale siostra ją uciszyła.
- Nie. Nie rozmawiajmy, przynajmniej teraz. Mogą nas usłyszeć i zdobyć cenne informacje. Skąd wiesz, czy przypadkiem ktoś nie stoi pod drzwiami i nie podsłuchuje? - wskazała na wejście.
- W takim razie sprawdźmy. Będziesz mieć pewność. - westchnęła rudawowłosa zmęczona już podejrzliwością siostry. Miała zamiar wyjść i postanowiła, że zrobi to w tej chwili, bez względu na to, co o tym powie blondynka. Z pewnością siebie ruszyła do przodu i otworzyła drzwi. Pod nimi nikogo nie było, na korytarzu również. Zanim zdążyła zrobić parę małych kroczków naprzód, Elsa wciągnęła ją z powrotem do środka i zaryglowała drzwi.
- Anno, to było bardzo niemądre. A gdyby ktoś tam się czaił?
- Sama widziałaś, że nikogo nie było. I przestań zgrywać królową!
- Przecież nią jestem.
- Ale nie tutaj! Czy to miejsce przypomina ci Arendell? - dziewczyna pokazała na cały pokój.
- Nie. - westchnęła Elsa. - I właśnie dlatego się boję.
- Nie ma czego. A kiedy uciekłaś z pałacu w dniu koronacji, to jakoś się nie bałaś.
- Bałam się, ale bardziej o to, że komuś się stanie przeze mnie krzywda. Dlatego uważałam, że lepiej będzie, kiedy odejdę i przestanę stwarzać zagrożenie.
- Nie stwarzasz. Kontrolujesz to przecież. Nie rozumiesz, że to nie twoja moc rani innych, tylko to, że się wiecznie od wszystkich odgradzasz, nawet od własnej siostry, i to w chwilach, kiedy najbardziej się potrzebowałyśmy! Twoje serce jest jak lód! Bóg obdarzył cię tą mocą, żebyś mogła stwarzać to, czym jesteś. Lodowe posągi!
- Anno... - przerwała jej karcącym tonem.
- Nie! Nie będę cię słuchać! Bo jeśli tak zrobię, obie źle na tym wyjdziemy! Wychodzę stąd i możesz mieć pewność, że tu nie wrócę. A ty siedź sobie tutaj, w swojej własnej celi, bo ja nie mam zamiaru. I wiesz co? Nienawidzę cię! Naprawdę cię nienawidzę! Nie obchodzę cię! Ja bym za ciebie własne życie oddała i w gruncie rzeczy to zrobiłam, a ty... Nic cię nie obchodzę! Zawsze tak było! Tylko wiecznie ty! Ty i tylko ty! Mam dość! I nie obchodzi mnie co się z tobą stanie, bo nie jesteś już moją siostrą! - zanim Anna wyszła trzaskając drzwiami, widziała jak siostra rozszerza oczy, próbuje ją powstrzymać. W oczach blondynki lśniły łzy, którymi chwilę później się zalała. Rudawowłosa pożałowała swych raniących słów, ale nie chciała, nie mogła już dłużej znieść życia w zamknięciu.
Ruszyła do Strefy Snów, skąd dobiegały wesołe głosy. Kiedy weszła do środka ujrzała Roszpunkę na szafie, która owinęła białowłosego chłopaka w swoje włosy, a on próbował je zamrozić. Pod nimi biegał drugi, ciemnowłosy chłopak z pochodnią i starał się podpalić jej długie kosmyki. Obok nich jakiś królik-mutant rzucał jajkami do człowieka z piasku, a ten drugi oddawał mu piachem. Mały chłopiec, w sumie niewiele młodszy od niej, sypał jakimś pyłkiem na grubego, starszego mężczyznę, a ten uniósł się w górę i krzyczał, że jest lekki jak piórko, na co chłopiec się śmiał. Kobieta-koliber przesuwała się pomiędzy nimi z tacą, na której były ciasteczka i gorąca czekolada. Ona pierwsza zobaczyła Annę.
- Ach, witaj kochanie. Już wstałaś? Proszę, może ciasteczka? Lub czekoladę? - dziewczyna wzięła parujący kubek. - A gdzie twoja siostra? Zdawało mi się, że było was dwie.
Rudawowłosa wzruszyła ramionami. Nie zamierzała pomóc im zakłócać spokoju siostrze. Wybrała odosobnienie, więc niech sobie radzi sama.
- Hmphpmhmpmmhm. - wybełkotał coś białowłosy.
- Mówi, że ma na imię Jack i bardzo mu miło cię poznać. - powiedziała Roszpunka, a chłopak przytaknął.
- Hmmphmhm? - zwrócił się do złotowłosej.
- Och, ależ oczywiście, że mogłabym cię wypuścić, ale wiesz... kiedy cię wypuszczę moje włosy pójdą w dół, a Czkawka może je spalić. Ja wolę nie ryzykować.
- Hpmpmhmpmhmp! - wybełkotał Jack gniewnie do Czkawki, na co on przyniósł krzesło, wszedł na nie i próbował ich dosięgnąć. - Hmhpmhmphmphmfmpghfm!! - "krzyknął" przestraszony.
- La la la la la la! - śpiewał North i przez przypadek trącił Haddock'a, na co ten upadł i wypuścił pochodnię, która poszybowała prosto na Elsę, która właśnie stanęła w drzwiach. Blondynka w geście obronnym skrzyżowała ręce przed sobą i zamroziła pochodnię, która się zatrzymała i spadła na podłogę. Wszyscy popatrzyli w jej kierunku zaskoczeni.
- Elsa... - chciała coś powiedzieć Roszpunka, ale nie zdążyła, bo kuzynka wybiegła z pokoju przerażona. Anna popędziła za nią.
- Elsa! Elsa, zatrzymaj się, proszę! Nie możesz ciągle od tego uciekać!
- Mogę! I właśnie to robię! - w końcu trafiła na drzwi wejściowe i otworzyła je.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła młodsza siostra, ale dziewczyna jej nie słuchała. Pobiegła przed siebie nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. Zbiegła ze schodów i biegła dalej. Ania pobiegła za nią, ale kiedy stanęła na śniegu, zatrzymała się.
- Elsaaa!! - wołała, ale to nie poskutkowało. Po chwili obok niej pojawili się Roszpunka, Jack, Czkawka i Piotruś. Złotowłosa nie zważając na chłód ruszyła za kuzynką.
- Elsie, błagam, wracaj! Nie uciekaj! Nic się nie stało, naprawdę! To nawet dobrze, że się obroniłaś! - krzyczała za nią. Blondynka zatrzymała się i odwróciła.
- Nic nie rozumiesz! Nie wiesz co się działo w Arendell!
- To mi powiedz. - odpowiedziała stając w odległości 5 metrów. Powoli tworzyła się śnieżyca. Elsa cofnęła się, ale nie potrafiła utrzymać równowagi na lodzie. Przewróciła się i machnęła ręką, żeby czegoś się przytrzymać, lecz były na pustej przestrzeni. Z jej dłoni wyleciały 10-centymetrowe sople lodu, które leciały prosto na Roszpunkę. Elsa podniosła głowę, ale przez gęsty śnieg nie widziała już kuzynki.
- Punzie!! - rozległ się czyiś krzyk, a potem rozdzierający wrzask złotowłosej.
- Niee!! - zawołała zrozpaczona blondynka. Z jej oczu poleciały łzy. Kilkanaście metrów przed nią stanęła przerażona reszta. Śnieżyca uspokoiła się i widoczność była bardzo dobra. Na ziemi klęczała Roszpunka i płakała. Obok niej leżał zakrwawiony Jack. To w niego trafiły sople. Całą klatkę piersiową miał w odłamkach lodu.
- Jack... Jack!! Proszę cię! - szlochała dziewczyna próbując jakoś zatamować krew.
- On umiera... - powiedział North.
- Jak to możliwe? Przecież jest Strażnikiem, nie żyje od ponad 300 lat i teraz znowu umiera? Przecież to bez sensu. Nawet jeśli coś mu się stanie, to po jakimś czasie wszelkie rany znikną, a on będzie sprawny. - powiedział Piotruś.
- Kim jest Elsa? - zapytał North.
- Przepraszam, że co? - nie zrozumiała rudawowłosa.
- Kim jest Elsa!! - krzyknął zdenerwowany.
- North, uspokój się. - powiedziała Zębuszka.
- Elsa jest moją siostrą. Ma moc wrodzoną. - wytłumaczyła Ania.
- Wrodzoną! Hahah! Bujdy. To są bujdy! Kim ona jest naprawdę? Żadna moc nie bierze się znikąd. Alno ma ona pokrewieństwo z Mrokiem lub Jack'iem, albo Pan Księżyc wskrzesił ją, aby później została Strażniczką. Lecz najbardziej prawdopodobną wersją jest ta ostatnia. Tylko nieśmiertelny może zabić nieśmiertelnego. A Jack naprawdę umiera! Drugi raz się nie odrodzi! - krzyknął. - Zabiłaś go! - wskazał na zapłakaną i przestraszoną Elsę.
- Nie, to nie tak. - wyjąkała blondynka.
- Elsa nie jest niebezpieczna. - próbowała ją bronić Anna.
- Więc co to jest?! - warknął Czkawka wskazując na Jack'a.
W tym momencie rozgorzała kłótnia. North wrzeszczał na Elsę, ona płakała, Anna ją broniła, Czkawka i Piotruś atakowali Annę, Ząbek starała się uspokoić North'a, a Piasek i Roszpunka próbowali zatamować krew Jack'a. Nagle złotowłosą olśniło. Podniosła głowę do góry i rozszerzyła oczy.
- Wiem. - szepnęła do siebie, a Sandy wytworzył nad głową pytajnik. Dziewczyna wstała i zwróciła się do reszty. - Ciszaaa!! - krzyknęła. Poskutkowało. Wszyscy patrzyli się na nią w milczeniu. - Ja... chyba wiem jak... jak go uratować. - wyjąkała i zaczęła powoli wyciągać sople z piersi chłopaka.
- Co ty robisz? Przecież jeszcze bardziej poleje się krew. - odparł oburzony Czkawka.
- Możesz się zamknąć?! - wysyczała przez zęby Roszpunka odkładajac ostatni fragment lodu. - Piasek, podnieś go. - człowieczek kiwnął głową i posłusznie uwolnił moc, która uniosła białowłosego do góry. Dziewczyna owinęła swoje włosy dookoła jego klatki piersiowej. Natychmiast poczerwieniały od krwi. Kiedy ciało spoczęło z powrotem na śniegu zaczęła śpiewać, a jej włosy zaczęły się świecić:
Kwiatku, światło zbudź,
Pokaż mocy dar,
Odmień czasu bieg
I wróć mi dawny skarb,
Mój dawny skarb.
Kiedy skończyła śpiewać, włosy powróciły do normalnego stanu. Dziewczyna skinęła na Piaska, a ten ponownie uniósł Jack'a. Złotowłosa odwinęła go, a na jego ciele nie było ani krwi, ani żadnych ran. Po chwili chłopak otworzył oczy i słabo wyszeptał:
- Co się stało?
- Ty żyjesz! O mój Boże, ty żyjesz! - Roszpunka rzuciła się na niego i mocno wtuliła.
- No żyję, a co? - zapytał zdezorientowany.
- O matko, przepraszam, przepraszam. - złotowłosa odsunęła się od niego.
- Czemuu? Ciepło było. - powiedział, na co ona zachichotała. - Czemu ona płacze? - zapytał wskazując na Elsę, która nie mogła uwierzyć, że jej kuzynka uratowała go od śmierci. Od śmierci przez nią.
- Kobieto, czemu wcześniej nie mówiłaś?! - zawołał już uspokojony North, a po chwili spojrzał na Elsę i ruszył wściekły w jej kierunku. - Masz szczęście, że ona ma te cudowne włosy inaczej źle by było z tobą. Zrozumiałaś? - podniósł dziewczynę mocno za ramiona. W tym momencie Jack wstał, wbiegł między nich, złapał blondynkę i uniósł do góry na bezpieczną odległość.
- Tknij ją jeszcze raz, a pożałujesz. - warknął do niego, a Elsa wtuliła się w jego bluzę.
- Elsa... - zaczęła, ale siostra ją uciszyła.
- Nie. Nie rozmawiajmy, przynajmniej teraz. Mogą nas usłyszeć i zdobyć cenne informacje. Skąd wiesz, czy przypadkiem ktoś nie stoi pod drzwiami i nie podsłuchuje? - wskazała na wejście.
- W takim razie sprawdźmy. Będziesz mieć pewność. - westchnęła rudawowłosa zmęczona już podejrzliwością siostry. Miała zamiar wyjść i postanowiła, że zrobi to w tej chwili, bez względu na to, co o tym powie blondynka. Z pewnością siebie ruszyła do przodu i otworzyła drzwi. Pod nimi nikogo nie było, na korytarzu również. Zanim zdążyła zrobić parę małych kroczków naprzód, Elsa wciągnęła ją z powrotem do środka i zaryglowała drzwi.
- Anno, to było bardzo niemądre. A gdyby ktoś tam się czaił?
- Sama widziałaś, że nikogo nie było. I przestań zgrywać królową!
- Przecież nią jestem.
- Ale nie tutaj! Czy to miejsce przypomina ci Arendell? - dziewczyna pokazała na cały pokój.
- Nie. - westchnęła Elsa. - I właśnie dlatego się boję.
- Nie ma czego. A kiedy uciekłaś z pałacu w dniu koronacji, to jakoś się nie bałaś.
- Bałam się, ale bardziej o to, że komuś się stanie przeze mnie krzywda. Dlatego uważałam, że lepiej będzie, kiedy odejdę i przestanę stwarzać zagrożenie.
- Nie stwarzasz. Kontrolujesz to przecież. Nie rozumiesz, że to nie twoja moc rani innych, tylko to, że się wiecznie od wszystkich odgradzasz, nawet od własnej siostry, i to w chwilach, kiedy najbardziej się potrzebowałyśmy! Twoje serce jest jak lód! Bóg obdarzył cię tą mocą, żebyś mogła stwarzać to, czym jesteś. Lodowe posągi!
- Anno... - przerwała jej karcącym tonem.
- Nie! Nie będę cię słuchać! Bo jeśli tak zrobię, obie źle na tym wyjdziemy! Wychodzę stąd i możesz mieć pewność, że tu nie wrócę. A ty siedź sobie tutaj, w swojej własnej celi, bo ja nie mam zamiaru. I wiesz co? Nienawidzę cię! Naprawdę cię nienawidzę! Nie obchodzę cię! Ja bym za ciebie własne życie oddała i w gruncie rzeczy to zrobiłam, a ty... Nic cię nie obchodzę! Zawsze tak było! Tylko wiecznie ty! Ty i tylko ty! Mam dość! I nie obchodzi mnie co się z tobą stanie, bo nie jesteś już moją siostrą! - zanim Anna wyszła trzaskając drzwiami, widziała jak siostra rozszerza oczy, próbuje ją powstrzymać. W oczach blondynki lśniły łzy, którymi chwilę później się zalała. Rudawowłosa pożałowała swych raniących słów, ale nie chciała, nie mogła już dłużej znieść życia w zamknięciu.
Ruszyła do Strefy Snów, skąd dobiegały wesołe głosy. Kiedy weszła do środka ujrzała Roszpunkę na szafie, która owinęła białowłosego chłopaka w swoje włosy, a on próbował je zamrozić. Pod nimi biegał drugi, ciemnowłosy chłopak z pochodnią i starał się podpalić jej długie kosmyki. Obok nich jakiś królik-mutant rzucał jajkami do człowieka z piasku, a ten drugi oddawał mu piachem. Mały chłopiec, w sumie niewiele młodszy od niej, sypał jakimś pyłkiem na grubego, starszego mężczyznę, a ten uniósł się w górę i krzyczał, że jest lekki jak piórko, na co chłopiec się śmiał. Kobieta-koliber przesuwała się pomiędzy nimi z tacą, na której były ciasteczka i gorąca czekolada. Ona pierwsza zobaczyła Annę.
- Ach, witaj kochanie. Już wstałaś? Proszę, może ciasteczka? Lub czekoladę? - dziewczyna wzięła parujący kubek. - A gdzie twoja siostra? Zdawało mi się, że było was dwie.
Rudawowłosa wzruszyła ramionami. Nie zamierzała pomóc im zakłócać spokoju siostrze. Wybrała odosobnienie, więc niech sobie radzi sama.
- Hmphpmhmpmmhm. - wybełkotał coś białowłosy.
- Mówi, że ma na imię Jack i bardzo mu miło cię poznać. - powiedziała Roszpunka, a chłopak przytaknął.
- Hmmphmhm? - zwrócił się do złotowłosej.
- Och, ależ oczywiście, że mogłabym cię wypuścić, ale wiesz... kiedy cię wypuszczę moje włosy pójdą w dół, a Czkawka może je spalić. Ja wolę nie ryzykować.
- Hpmpmhmpmhmp! - wybełkotał Jack gniewnie do Czkawki, na co on przyniósł krzesło, wszedł na nie i próbował ich dosięgnąć. - Hmhpmhmphmphmfmpghfm!! - "krzyknął" przestraszony.
- La la la la la la! - śpiewał North i przez przypadek trącił Haddock'a, na co ten upadł i wypuścił pochodnię, która poszybowała prosto na Elsę, która właśnie stanęła w drzwiach. Blondynka w geście obronnym skrzyżowała ręce przed sobą i zamroziła pochodnię, która się zatrzymała i spadła na podłogę. Wszyscy popatrzyli w jej kierunku zaskoczeni.
- Elsa... - chciała coś powiedzieć Roszpunka, ale nie zdążyła, bo kuzynka wybiegła z pokoju przerażona. Anna popędziła za nią.
- Elsa! Elsa, zatrzymaj się, proszę! Nie możesz ciągle od tego uciekać!
- Mogę! I właśnie to robię! - w końcu trafiła na drzwi wejściowe i otworzyła je.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła młodsza siostra, ale dziewczyna jej nie słuchała. Pobiegła przed siebie nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. Zbiegła ze schodów i biegła dalej. Ania pobiegła za nią, ale kiedy stanęła na śniegu, zatrzymała się.
- Elsaaa!! - wołała, ale to nie poskutkowało. Po chwili obok niej pojawili się Roszpunka, Jack, Czkawka i Piotruś. Złotowłosa nie zważając na chłód ruszyła za kuzynką.
- Elsie, błagam, wracaj! Nie uciekaj! Nic się nie stało, naprawdę! To nawet dobrze, że się obroniłaś! - krzyczała za nią. Blondynka zatrzymała się i odwróciła.
- Nic nie rozumiesz! Nie wiesz co się działo w Arendell!
- To mi powiedz. - odpowiedziała stając w odległości 5 metrów. Powoli tworzyła się śnieżyca. Elsa cofnęła się, ale nie potrafiła utrzymać równowagi na lodzie. Przewróciła się i machnęła ręką, żeby czegoś się przytrzymać, lecz były na pustej przestrzeni. Z jej dłoni wyleciały 10-centymetrowe sople lodu, które leciały prosto na Roszpunkę. Elsa podniosła głowę, ale przez gęsty śnieg nie widziała już kuzynki.
- Punzie!! - rozległ się czyiś krzyk, a potem rozdzierający wrzask złotowłosej.
- Niee!! - zawołała zrozpaczona blondynka. Z jej oczu poleciały łzy. Kilkanaście metrów przed nią stanęła przerażona reszta. Śnieżyca uspokoiła się i widoczność była bardzo dobra. Na ziemi klęczała Roszpunka i płakała. Obok niej leżał zakrwawiony Jack. To w niego trafiły sople. Całą klatkę piersiową miał w odłamkach lodu.
- Jack... Jack!! Proszę cię! - szlochała dziewczyna próbując jakoś zatamować krew.
- On umiera... - powiedział North.
- Jak to możliwe? Przecież jest Strażnikiem, nie żyje od ponad 300 lat i teraz znowu umiera? Przecież to bez sensu. Nawet jeśli coś mu się stanie, to po jakimś czasie wszelkie rany znikną, a on będzie sprawny. - powiedział Piotruś.
- Kim jest Elsa? - zapytał North.
- Przepraszam, że co? - nie zrozumiała rudawowłosa.
- Kim jest Elsa!! - krzyknął zdenerwowany.
- North, uspokój się. - powiedziała Zębuszka.
- Elsa jest moją siostrą. Ma moc wrodzoną. - wytłumaczyła Ania.
- Wrodzoną! Hahah! Bujdy. To są bujdy! Kim ona jest naprawdę? Żadna moc nie bierze się znikąd. Alno ma ona pokrewieństwo z Mrokiem lub Jack'iem, albo Pan Księżyc wskrzesił ją, aby później została Strażniczką. Lecz najbardziej prawdopodobną wersją jest ta ostatnia. Tylko nieśmiertelny może zabić nieśmiertelnego. A Jack naprawdę umiera! Drugi raz się nie odrodzi! - krzyknął. - Zabiłaś go! - wskazał na zapłakaną i przestraszoną Elsę.
- Nie, to nie tak. - wyjąkała blondynka.
- Elsa nie jest niebezpieczna. - próbowała ją bronić Anna.
- Więc co to jest?! - warknął Czkawka wskazując na Jack'a.
W tym momencie rozgorzała kłótnia. North wrzeszczał na Elsę, ona płakała, Anna ją broniła, Czkawka i Piotruś atakowali Annę, Ząbek starała się uspokoić North'a, a Piasek i Roszpunka próbowali zatamować krew Jack'a. Nagle złotowłosą olśniło. Podniosła głowę do góry i rozszerzyła oczy.
- Wiem. - szepnęła do siebie, a Sandy wytworzył nad głową pytajnik. Dziewczyna wstała i zwróciła się do reszty. - Ciszaaa!! - krzyknęła. Poskutkowało. Wszyscy patrzyli się na nią w milczeniu. - Ja... chyba wiem jak... jak go uratować. - wyjąkała i zaczęła powoli wyciągać sople z piersi chłopaka.
- Co ty robisz? Przecież jeszcze bardziej poleje się krew. - odparł oburzony Czkawka.
- Możesz się zamknąć?! - wysyczała przez zęby Roszpunka odkładajac ostatni fragment lodu. - Piasek, podnieś go. - człowieczek kiwnął głową i posłusznie uwolnił moc, która uniosła białowłosego do góry. Dziewczyna owinęła swoje włosy dookoła jego klatki piersiowej. Natychmiast poczerwieniały od krwi. Kiedy ciało spoczęło z powrotem na śniegu zaczęła śpiewać, a jej włosy zaczęły się świecić:
Kwiatku, światło zbudź,
Pokaż mocy dar,
Odmień czasu bieg
I wróć mi dawny skarb,
Mój dawny skarb.
Kiedy skończyła śpiewać, włosy powróciły do normalnego stanu. Dziewczyna skinęła na Piaska, a ten ponownie uniósł Jack'a. Złotowłosa odwinęła go, a na jego ciele nie było ani krwi, ani żadnych ran. Po chwili chłopak otworzył oczy i słabo wyszeptał:
- Co się stało?
- Ty żyjesz! O mój Boże, ty żyjesz! - Roszpunka rzuciła się na niego i mocno wtuliła.
- No żyję, a co? - zapytał zdezorientowany.
- O matko, przepraszam, przepraszam. - złotowłosa odsunęła się od niego.
- Czemuu? Ciepło było. - powiedział, na co ona zachichotała. - Czemu ona płacze? - zapytał wskazując na Elsę, która nie mogła uwierzyć, że jej kuzynka uratowała go od śmierci. Od śmierci przez nią.
- Kobieto, czemu wcześniej nie mówiłaś?! - zawołał już uspokojony North, a po chwili spojrzał na Elsę i ruszył wściekły w jej kierunku. - Masz szczęście, że ona ma te cudowne włosy inaczej źle by było z tobą. Zrozumiałaś? - podniósł dziewczynę mocno za ramiona. W tym momencie Jack wstał, wbiegł między nich, złapał blondynkę i uniósł do góry na bezpieczną odległość.
- Tknij ją jeszcze raz, a pożałujesz. - warknął do niego, a Elsa wtuliła się w jego bluzę.
***
Hejka! Jak wam się podoba? Jack został trafiony. OMG! Na szczęście była tam Roszpunka, która ma chyba spóźniony zapłon z tymi włosami. A propos zapłonu i włosów, to zupełnie nie wiem skąd tam Czkawka wziął i pochodnię i pomysł na podpalenie włosów Roszpunki <--- xd. Co tam jeszcze... aha! No tak! Najważniejsze! Bardzo, bardzo wam dziękuję za ponad 2000 wyświetleń i 50 komentarzy. Jestem bardzi wdzięczna! No to tyle. Do następnego!
Łoł. Początek super xd Końcówka trochę bardziej krwawa ale i tak super ;) Czekam na nexta!!
OdpowiedzUsuńPozdro i WENY1!!
Fajne, początek Epicki końcówka ciut krwawa ele fajna, a ja wiem czemu Czkawka chciał spalić włosy Punki!!! Ona powiedziała coś nie miłego o wikingach i o ich sztuce, a Czkawka się wkurzył wziął patyk z drewna trzymanego na opał potem podpalił w kominku i starał się spalić jej włosy.
OdpowiedzUsuńSuperowe!
OdpowiedzUsuńKoncowka iscie kriwsta ale tez w 00000.1% Jelsowa. XD zachorowalam na Jelsofobie :D czekam na next :3
Jelsofobia? To jak teraz będziesz pisać mego ulubionego bloga?!
Usuń(Bez urazy ja baaardzo lubię tego bloga)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBede pisac po.... francusku xD
Usuń