Playlist

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 13 "Lodowa przemiana"

 Kiedy North już ochłonął, Jack z Elsą wylądowali na śniegu.
 - Możemy już wracać? Trochę tu zimno. - spytała Roszpunka wtulona w Annę.
 - Niech będzie. Ale nie myśl, że po tym wszystkim tak łatwo ci zaufamy. - powiedział Mikołaj patrząc na Elsę. Ząbek, Piasek, Piotruś, Czkawka i Roszpunka przytaknęli mu i ruszyli do bazy. 
 - A ty? - wyszeptała blondynka do białowłosego. 
 - Nie uratowałem cię od niego, bo cię lubię. Zrobiłem to po to, żeby North się opanował. - odparł Frost.
 - Ale... - zaczęła, lecz przerwała. Nie wiedziała co powiedzieć.
 - Co ale? - zapytał Jack, lecz to było pytanie retoryczne. Podniósł kostur z podłogi i poleciał za resztą. Przy dziewczynie została tylko siostra.
 - Elsa... - zaczęła.
 - Nie! Lepiej nic nie mów. Nie próbuj mnie pocieszać, bo i tak ci nie wyjdzie. Zobacz. Widzisz co potrafię? Tylko krzywdzić. Dlatego nie chciałam wychodzić z pokoju. Nie chciałam nikogo zranić. Przez to oni nie potrafią mi zaufać. Uważają, że jestem niebezpieczna. Ty możesz tu pozostać, ale ja muszę odejść.
 - Elsa, co ty wygadujesz? Nie możesz odejść. Nie możesz mnie tu zostawić. Jasne, nie ufają ci, ale to się skończy. Po prostu daj im dowód, że jednak nikomu nie zrobisz krzywdy.
 - Nikomu nie zrobię krzywdy? Ale jak im to powiedzieć? A raczej pokazać? No jak? Zresztą dzisiaj też nie chciałam nikogo skrzywdzić, ale stało się. Ten chłopak... zraniłam go. On umierał.
 - Tak, a słyszałaś co powiedział ten chłopczyk. Nie może umrzeć, bo jest Strażnikiem. Cokolwiek to znaczy. Czyli chyba jest nieśmiertelny.
 - Ale nie pamiętasz? Nieśmiertelnego może zabić tylko nieśmiertelny. 
 - Więc czym się martwisz?
 - Tym, że on umierał. 
 - Czyli, że co? Że ty jesteś nieśmiertelna? No proszę cię. Znam cię nie od dziś i wiem, że jesteś normalną dziewczyną. Z wyjątkiem tego, że jeszcze królową. I to z lodową mocą. Ale poza tym jesteś normalna.
 - Ania... - wyjąkała Elsa. Dziewczyna popatrzyła na nią z nadzieją, że coś jej wyjaśni. - Zostaw mnie w spokoju. - odwróciła się do niej plecami pocierając ramiona dłońmi. Rudawowłosa westchnęła.

 - Jak sobie chcesz. - mruknęła zawiedziona i odeszła. Elsa odwróciła głowę w jej kierunku, a jak ujrzała, że siostra się oddala, odetchnęła z ulgą.
 - Teraz przynajmniej nikogo nie skrzywdzę. - szepnęła do siebie i ruszyła do przodu. Minęła pagórek, potem drugi, trzeci. Wreszcie zmęczona przysiadła za czwartym i westchnęła. - Co ja mam teraz zrobić? Nie chciałam nikogo skrzywdzić. Ale oni mi nie uwierzą. A ten chłopak... Jack... on... och, głupia, przecież powiedział ci, że cię nie lubi. Co jeszcze musi się stać, żebyś w to uwierzyła? Zresztą nawet go nie znasz. Dziewczyno, opanuj się trochę. Tak, masz rację. Nie, nie będę w ogóle zwracać na niego uwagę. - z każdym wypowiedzanym zdaniem blondynka tworzyła z lodu kolejną część ciała białowłosego z dużą dokładnością w skali 1:1. W końcu lodowa kopia chłopaka była gotowa. Dziewczyna podeszła do swojego tworu.
 - Co robisz? - zapytał czyiś głos zza niej. Przestraszona wywróciła posąg w śnieg. Pokruszyła lód i zakopała w zaspie, a następnie odwróciła się. Ujrzała uśmiechnięty oryginał swojego tworu, który siedział na pagórku i obserwował jej czyny.
 - A ty? Nie powinieneś być w bazie? - zapytała.
 - Ja pierwszy zadałem pytanie. Co schowałaś w śniegu? - Jack zleciał z górki i stanął obok niej. Elsa zarumieniła się.
 - Nic ważnego. Po prostu lód. A ty co tu robisz? Przecież powiedziałeś, że...
 - Słuchaj, to co powiedziałem wcześniej jest nieważne. Jestem po twojej stronie.
 - Po-po mojej stronie? Wybacz, chyba nie rozumiem. - uśmiechnęła się z nerwów.
 - Chodzi o to, że nikt ci nie ufa, po tym co się stało. Nikt oprócz twojej siostry i mnie. Chociaż ona traci już nadzieję. No i... nie chcę żeby oni cokolwiek podejrzewali, więc kiedy będą w pobliżu, ja będę dla ciebie niezbyt miły, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Rozumiesz?
 - Nie i nie chcę rozumieć. Nie wiem co kombinujesz, ale ja w to nie wchodzę.
 - Dobra, rób co chcesz. Ale pamiętaj, cokolwiek im powiesz i tak ci nie uwierzą.
 - Nie mam zamiaru nikomu nic mówić. A teraz odejdź.
 - A co jeśli nie?
 - To w takim razie ja odejdę. - odparła dumnym głosem, odwróciła się i szybkim krokiem odeszła. Starała się jak najszybciej oddalić się od chłopaka, ale bezskutecznie, bo on szedł za nią.
 - Czemu tak usilnie próbujesz zostać sama? - zapytał.
 - Bo lubię. A tobie nic do tego. - ucięła konwersację Elsa i ruszyła szybciej, jednak Jack się nie poddawał. - Idź sobie, albo będzie powtórka z rozrywki.
 - Zależy jakiej rozrywki. - zagrodził jej drogę i poruszył brwiami. Oburzona blondynka odepchnęła go i ruszyła dalej.
 - Nie możesz się po prostu odczepić? To takie trudne? - warknęła próbując się go pozbyć.
 - Mam po prostu kilka pytań i chciałbym poznać odpowiedzi. - na te słowa dziewczyna gwałtownie się zatrzymała, a on wszedł w nią i obydwoje się wywalili.
 - Możesz ze mnie łaskawie zejść? - burknęła zła. Chłopak natychmiast wstał i wyciągnął rękę, aby jej pomóc, ale ona odepchnęła ją i sama stanęła na nogi. - Nie potrzebuję twojej pomocy. - stwierdziła i zaczęła otrzepywać ubranie ze śniegu.
 - W ten sposób nigdy się go nie pozbędziesz. - powiedział i przybliżył swój kostur do jej brzucha. - Mogę ci pomóc.
 - Dam sobie radę. - warknęła i uwolniła swoją moc. Chwilę później na jej ubraniu nie było śladu śniegu.
 - Noo widzę, że ty również masz moc lodu.
 - Co to znaczy również?
 - Dokładnie to. - mówiąc to białowłosy wystawił dłoń przed siebie i uformował śnieżynkę.
- Och, też tak potrafię. - stwierdziła Elsa. - A nawet lepiej.


 - Pff, to łatwe. A ciekawe czy potrafisz coś takiego. - powiedział dumnym głosem i dotknął drzewa, który pokrył się szronem.

 - A umiesz ożywić swoje twory? - zapytała Elsa coraz bardziej w to wkręcona.
 - Ożywić? Ale jak? - spytał zdezorientowany chłopak.
 - Właśnie tak.

 - Wow! Niesamowite! - zawołał zachwycony Jack obserwując króliczka z lodu i śniegu. - Potrafisz coś jeszcze?
 - Żartujesz? No jasne!

 - Budujesz... schody? - zapytał zdziwiony ale i zachwycony białowłosy. - Wow!
 - To nie wszystko. - uśmiechnęła się Elsa. 
 - A co jeszcze?
 - Zaraz zobaczysz! - zawołała i zebrała całą swoją energię w ręce. Zaczęła budować wspaniały lodowy zamek.


 - O mój Boże! Wyglądasz... cudownie! Przepięknie! Nie wiedziałem, że ty... że tak potrafisz. - Jack nie wiedział co powiedzieć. W tym wydaniu Elsa przewyższała każdą dziewczynę na świecie, każdą boginię, wyglądała po prostu nieziemsko.
 - Dziękuję. - odpowiedziała skromnie blondynka i uśmiechnęła się do niego.
 - Ale to prawda. Zapytaj kogo chcesz, każdy ci to powie. O Księżycu, gdyby reszta to widziała...
 - Ale nie widziała, na szczęście. I nie chcę żeby się dowiedzieli. 
 - Nie ma szans. Przecież zauważą cię w tej sukni i fryzurze, a ten niesamowity zamek i schody... na pewno zobaczą.
 - Mogę go zniszczyć, a ta suknia. Cóż, to nie był najlepszy pomysł. Przepraszam.
 - Za co? Czy kogoś skrzywdziłaś? Nie. Czy wyglądasz przepięknie? Tak, i to z całą pewnością! - podszedł do niej i złapał za rękę. - Elsa, nie martw się. Jeśli coś się stanie, co nie będzie po twojej myśli, pamiętaj, ja zawsze będę przy tobie. 
 Dziewczyna uśmiechnęła się.

 - Dziękuję, Jack. To słodkie. - ich twarze zaczęły się zbliżać do siebie. Coraz bliżej. Dwa centymetry, jeden i...
 - Nie. Och, przepraszam, naprawdę, nie wiem co mnie poniosło, ja po prostu... och, naprawdę nie chciałam, wybaczysz mi? - Elsa ocknęla się i odsunęła od niego.
 - Tak, to znaczy... mmm... nic się nie stało.. zresztą to także moja wina... ehhh.... 
 - Może... wróćmy już do bazy. - zasugerowała blondynka.
 - Co? Och, tak, masz rację, tak, to najwyższy czas już wracać... no wiesz, mogliby się martwić lub coś... - Jack gadał pierwsze co mu przychodziło na myśl, żeby tylko podtrzymać rozmowę i nie wracać do tego, co mogło się wydarzyć pomiędzy nimi kilka minut temu. 
 - No to w takim razie chodźmy. - powiedziała dziewczyna i ruszyła w stronę domu North'a. 
 - Mam lepszy pomysł. - odpowiedział z uśmiechem i uniósł ją do góry.
 - Co ty wyprawiasz? Oszalałeś? - zapytała zaskoczona, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu.
 - To ty tego nie zauważyłaś? - zachichotał Jack. - Trzymaj się mocno.
 - Ale po co? Zawsze chciałam latać, a teraz mam okazję.
 - Dopilnuję, aby tych okazji było więcej. 

***

 A więc kolejny rozdział! Dziękuję wam bardzo, że nadal jesteście ze mną. Wasze komentarze dodają mi mnóstwo weny! Tutaj strasznie dużo zdjęć, wiem, ale nie mogłam się powstrzymać. Mam nadzieję, że się nie przestraszyliście. A co? Przynajmniej rozdział nie jest taki suchy :P . Myślałam nad tym, czy w tym rozdziale się pocałują, ale stwierdziłam, że to jednak za szybko. No to tyle. Do następnego!

7 komentarzy:

  1. OMG!!! Ja być zadowolona!!! Rozdział nie suchy ale Elsa przcież miała odejść!!! I niech odejdzie. Znajdzie ją Astaroth i może będzie nią zauroczony, lecz Luna jej nie polubi. On będzie się oddalał od siostry i wychodził z Els. W końcu znajdzie ją Jack. I wtedy będzie draka. Dobra to moje fantazje, a teraz...Weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Fajnie by bylo jakbys zrobila cos zeby zazdrosna byla Elsa lub Jack :3

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie rób z Jacka takiego słabeusza. On potrafi więcej niż Elsa.
    #FANKAJACKA

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego co wiem, to Jack ożywił tego królika, a nie Elsa. Jack tak szczerze, to umie o wiele więcej od Elsy:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :D On po prostu udawał, żeby zobaczyć jak dużo ona potrafi ^.^

      Usuń