Playlist

poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 11 "Piękna żebraczka i nawiedzone zombie"

***2 dni później***

 - Co wam się dzieje? - zapytała Roszpunka widząc Piotrusia, Jack'a i Czkawkę pod stołem z poduszkami i kocami.
 - Cicho! Budujemy fort. - odparł Jack ustawiając poduszki dookoła stołu. Haddock ustawiał na nich miniwyrzutnie ze strzałkami ich własnej roboty, a Piotruś przykrywał stół kocami i układał na nich liny tak, aby w razie potrzeby osoba siedząca w środku za pomocą pociągnięcia za jedną z nich mogła ścisnąć je wszystkie i w ten sposób uniemożliwić wejście nieproszonym gościom do środka. Pod stołem spokojnie zmieściłoby się czworo ludzi. Jack pokrył lodowymi soplami podłogę dookoła i razem z Piotrusiem przywiązali 4 siatki do sufitu. Efekt wyglądał tak, że stół to ich kryjówka. Jeśli ktoś chciałby się tam dostać to najpierw musiałby przebić się przez gruby i ostro zakończony lód. Jeśli mu by się to udało, to czekają go z każdej strony stołu spadające siatki. Gdyby i to obszedł zostałby mocno poraniony przez strzałki. Ale jeśli i to przetrzyma, to wystarczy, że któryś z nich pociągnie za linkę i nikt do ich kryjówki nie wejdzie. Patrząc na te wszystkie pułapki, nie warto byłoby się starać tam dostać i narazić na rany i zadrapania.
 - Jesteście nienormalni! A jak stąd wyjdziecie? - spytała złotowłosa obserwując z pobliskiej szafy, na którą niewiadomo kiedy się wdrapała, jak cała trójka wchodzi do swojego "fortu".
 - Pokryję pułapki lodem i wylecimy stąd. A potem po prostu odmrożę. Myślisz, że jesteśmy tacy głupi, żeby się tu zamknąć na zawsze? - odpowiedział Jack.
 - No, z twojej strony mogłabym się tego spodziewać. Zresztą wy możecie tam zostać ile chcecie, ale Czkawka jest Śmiertelny. Pamiętajcie o tym.
 - Ty też jesteś. - odparł Piotruś.
 - Ale ja się nie zamykam w tzw. "forcie", słodziaku. - odpowiedziała z uśmiechem złotowłosa.
 - Odczep się. - westchnął chłopiec.
 - A nie myślicie, że te całe wasze zabawy są dla 12-latków? - zapytała Zębuszka. Odpowiedziała jej cisza. Roszpunka i Ząbek popatrzyły po sobie.
 - Hej, stało się coś?! - zawołała długowłosa.
 - Cicho, cicho! - rozległy się szepty. Zębuszka westchnęła i chciała odlecieć, ale trafiła głową i brzuchem w słup.
 - Kto tu ustawił ten słup!! - wrzasnęła.
 - Ooch, aleś się wściekła. Zjedz mnie, King Kongu!! - zawołał Jack, który wyleciał spod stołu, usiadł na lodzie i zaczął ryczeć uderzając się pięściami w pierś. Ząbek zaśmiała się i podleciała do niego, żeby go złapać, ale jej uciekł. Miała zamiar ruszyć za nim, ale zatrzymał ją Piotruś, który złapał ją za rękę.
 - Uważaj na siebie. W twoim stanie... - nie dokończył, bo Jack przyciągnął go do siebie i zatkał usta ręką. Chłopiec polizał go w palce i Frost go puścił.
 - Fuuu, twoja ślina!
 - Fuuu, twój pot!
 - Jaki znowu pot?
 - Moja ślina. - dokończył z uśmiechem Piotruś i ledwo zdążył uciec przed kosturem chłopaka.
 - Widzę, Jack, że ci bledną włosy. Tak ma być? - zapytała Roszpunka.
 - Tak. Przeczytałem na opakowaniu, że trzeba trzymać 2 dni, a potem umyć i kolor całkowicie zniknie. Masz szczęście, kołku, że ta farba jest krótkotrwała i nie niszczy włosów. - kończąc zdanie pogłaskał się po bladoróżowych kosmykach.
 - Dobra, Ząbek, bo nie wytrzymam. W ogóle weźcie mnie stąd! - rozległ się przytłumiony głos Czkawki, który pozostał w ich kryjówce. Piotruś i Jack wynieśli go i postawili na ziemi. - Ok, stoję. Stoję! - krzyknął na Pana, który nadal go trzymał. - No to tak. Ząbek, jest taka sprawa. Czy ty...
 - Chciałabyś zostać pierwszą damą tego oto panicza? - przerwał mu Frost.
 - Co? - zapytała zdziwiona Zębuszka.
 - Nie słuchaj go. Czy ty jesteś...
 - Stuknięta? Nie, zapewniam cię, że nie jest... czasem. - dokończył szybko Piotruś.
 - Zamknijcie się! Jesteś w ciąży?! - krzyknął Haddock.
 - Co? W... w ciąży?
 - No i masz. - westchnął Jack.
 - To o to wam cały czas chodziło? - spytała Roszpunka, na co chłopaki zgodnie pokiwali głowami. Złotowłosa uderzyła się w czoło.
 - A skąd te przypuszczenia? - zapytała Ząbek.
 - Znaleźliśmy test ciążowy. - odpowiedział Jack.
 - Znaczy się, żebrak Jack'uś grzebał w koszu na śmieci w poszukiwaniu jedzenia i go znalazł. - dodał Piotruś ze złośliwym uśmiechem.
 - No więc? - ponaglił wróżkę Czkawka.
 - Tak, jestem w ciąży. - przyznała się Zębuszka.
 - O mój Boże, gratulacje!! Ząbek, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę! - zawołała Roszpunka.
 - Wszyscy się cieszymy! - krzyknęli chłopcy.
 - Co się stało? - zapytał North, który pojawił się w drzwiach.
 - Ząbek jest w ciąży! Czy to nie cudowna nowina? - poinformowała go z entuzjazmem złotowłosa.
 - Doprawdy? No to gratulacje! Który miesiąc?
 - Na razie nie wiem, ale nie... och, już wiem. - powiedziała Zębuszka.
 - O co chodzi? - spytał Jack.
 - Pamiętacie Nathan'a? Mojego narzeczonego, z którym rozstałam się miesiąc temu?
 - No tak. - powiedział North, a Jack i Piotruś przytaknęli.
 - On jest ojcem.
 - Co? Ta świnia, która cię zostawiła dla jakiejś dziuni spod latarni?! - zawołał oburzony Piotruś.
 - Nie mów tak. - próbowała go uspokoić Ząbek.
 - A jak mam mówić. Ty jeszcze go bronisz? Po tym wszystkim co on ci zrobił? I jeszcze nosisz jego dziecko! No po prostu cudownie! Świętujmy! Gdzie wódka? - jego krzyki przerwało uderzenie patelnią Roszpunki w wykonaniu Frosta. Chłopiec zemdlał.
 - Mocna rzecz. - stwierdził podrzucając przedmiot do góry i sam się uderzył. - Uch, samobój.
 - Coś bardzo dużo mdlejecie. - powiedziała Roszpunka wyrywając różowowłosemu patelnię. - Oddaj, bo się jeszcze zabijesz.
 Jack już chciał się kłócić, ale zauważył przez okno Piaska, który leciał na kupce złocistego piachu. Gestem pokazał innym na niego i wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku.
 - Tak bez powodu by nie przylatywał. - powiedział North i odsunęli się od okna by ich przyjaciel mógł przejść. Piaskowy Ludek usadowił się na podłodze i zszedł ze swojej kupki.
 - Piasek! Co cię do nas sprowadza? - zapytał Mikołaj witając się ze Strażnikiem Dobrych Snów. Sandy pokazał palcem, aby byli cicho i wskazał na swoją kupkę, gdzie w dwóch miejscach piach lekko się unosił. Piasek ruchem ręki zgarnął złote ziarenka i przed zebranymi ukazały się dwa ciała śpiących dziewcząt. Piaskowy Ludek przykrył je z powrotem i wprowadził kupkę do jednego z wolnych pokoi.
 - Powitamy je, jak się obudzą. - powiedział cicho North.
 - To ja pójdę umyć włosy. - stwierdził Jack i poleciał do łazienki.
 - A ja i Ząbek musimy obgadać jej ciążę. - dodała Roszpunka i obie zniknęły w korytarzu.
 - Ja poszukam Dzwoneczka i Barwinki. - odparł Piotruś i wyleciał przez okno.
 - Ja pójdę do Piaska. - powiedział Mikołaj i odszedł.
 - Racja, a ja... idę coś zjeść. - mruknął sam do siebie Czkawka i powędrował do kuchni.

***3 godziny później***

 Piasek i North siedzieli przy kupce piachu, kiedy nagle jedna z nich zaczęła się poruszać. Sandy odkrył dziewczynę, która się budziła. Była ubrana w starą, wytartą i brudną szmatę, jej cera była blada i pobłocona, na twarzy i rękac były widoczne strupy, a jej włosy były rozpuszczone, porozwalane na wszystkie strony i niewiadomego koloru, bo były tak brudne i tłuste. Gdzieniegdzie w kosmykach była słoma. Wokół dziewczyny roztaczał się niemiły zapach, podobny do błota zmieszanego z kałem. Obaj Strażnicy zgodnie stwierdzili, że ta druga zapewne jest w podobnym stanie. Nieznajoma otworzyła oczy i spojrzała na nich. Następnie przestraszona cofnęła się do tyłu.
 - Kim jesteście? Gdzie ja jestem? - jej głos wskazywał na to, że miała chrypkę i cały czas pociągała nosem.
 - Spokojnie, dziecko, tu jesteś bezpieczna. - powiedział miłym głosem North i uśmiechnął się ciepło. - Jak masz na imię?
 - Nie rozmawiam z nieznajomymi. - miała norweski akcent i mówiła dumnie, choć jej wyraz twarzy nie wskazywał na to. - Proszę, zabierzcie mnie do domu. - dodała cicho, błagalnym głosem.
 - Na razie tu pozostaniesz dopóki nie dowiemy się czegoś o tobie. Ale bądź spokojna, krzywda ci się nie stanie. Masz może ochotę coś zjeść? - zaproponował North. Dziewczyna pokręciła głową, ale wtedy z jej brzucha rozbrzmiało burknięcie wskazujące, że jest głodna. - W takim razie, zodtawiam was tu na chwilę. Chodź, Piasek. Niech panienka ochłonie z wrażenia.
 Kiedy wyszli, dziewczyna podbiegła do drzwi i nacisnęła klamkę. Drzwi się uchyliły, a ona wystawiła głowę. Nikogo nie było. Wybiegła z pokoju i zaczęła szukać wyjścia. Nagle uderzyła o coś i upadła na ziemię.
 - Rany, znowu będę musiał się myć? Patrz jak chodzisz. - usłyszała zdenerwowany głos. Uniosła głowę do góry i zobaczyła młodego chłopaka w samym ręczniku owiniętym dookoła bioder. Miał białe włosy, był umięśniony i przystojny, ale najbardziej urzekły ją jego piękne niebieskie oczy. Wpatrywała się w niego, aż chłopak chrząknął wytrącając ją z transu.
 - Cóż, zamierzasz wstać, czy przebić mi gałki wzrokiem? - zachichotał nieznajomy. Dziewczyna przejechała go wzrokiem od góry do dołu i ponownie spojrzała mu w oczy. Białowłosy popatrzył w dół i na widok swojego okrycia zaczął piszczeć i schował się za najbliższymi drzwiami, z których został wywalony przez złotowłosą dziewczynę, która kogoś jej przypominała.
 - Jack! Ja tu się przebieram, a ty paradujesz mi w ręczniku!! Spadaj stąd! Oo, a kto to? - zapytała patrząc na dziewczynę. Teraz miała pewność.
 - Roszpunka? Czy to ty? - wychrypiała wstając szybko z podłogi.
 - Tak mam na imię. - zachichotała złotowłosa.
 - Zaraz, to wy się znacie? Powiedz mi swój rozkład pracy przy śmietniku to kiedyś cię odwiedzę. - zaśmiał się chłopak.
 - A przywalić ci? - krzyknęła Roszpunka trzymając w gotowiści patelnię.
 - Mamoooooooo, ratunkuuu! - zawołał Jack i uciekł korytarzem.
 - Nieważne. - westchnęła złotowłosa. - Kto ty?
 - Nie poznajesz mnie?
 - No, może być ciężko.
 - Kuzynko, to ja, Elsa.
 - Co? Elsa? - przejechała po niej wzrokiem i nie zważając czy się ubrudzi czy nie, przytuliła ją do siebie krzycząc. - Elsaaaa! Elsuś! Elsie! To ty! To naprawdę ty! Skąd się tu wzięłaś? Poczekaj, nie odpowiadaj. Najpierw porządnie się umyj, a ja pożyczę ci moje ubrania, potem wszystko mi opowiedz. Chodź!

***pół godziny później***

 - Już? Jesteś gotowa? - zawołała Roszpunka.
 - Tak. - Elsa wyszła z łazienki. - Co to za dziwne ubrania?
 - Nowoczesne. A teraz siadaj i opowiadaj. Albo nie! Chodźmy do pokoju, w którym założyłam ogródek. Nie wiesz jak tam jest pięknie.
 - No to chodźmy. 
 Tymczasem Jack ubrał się i chciał pójść do Roszpunki, bo słyszał jakieś dziwne krzyki, ale nikogo w jej pokoju nie było. Ruszył więc do jej ogródka. Tam zastał ją rozmawiającą z piękną nieznajomą, która przypominała mu tą żebraczkę, na którą wpadł.
 - Czyżby to była ona? - zapytał sam siebie i podszedł bliżej.

- I wtedy ty wyszłaś z pokoju. - zakończyła swoją opowieść nieznajoma.
 - Wow, zaraz, a gdzie Ania? - zapytała Roszpunka.
 - Ania? Anka! No własnie! Gdzie ona jest? Muszę ją odnaleźć i to szybko. A jeśli coś jej się stało? - spanikowała blondynka.
 - Jeśli chodzi o tą nawiedzoną dziewczynę, która przypomina zombie na diecie niskomózgowej, to spokojnie, nic jej nie jest. - odezwał się Jack. Obydwie spojrzały na niego.
 - Ach, to ty. - rozpoznała go nieznajoma.
 - Jack! Nie wyraziłam zgody, żebyś tu przyłaził i straszył ludzi historyjkami o zombie! - krzyknęła złotowłosa.

 - Ale ja mówię prawdę. Na serio ona tak wyglądała. No może teraz się przywróciła do porządku, bo kierowała się do łazienki.
 - Trzeba ją znaleźć. - odpowiedziała blondynka, przebiegła obok Jack'a i wyszła z pokoju.
 - Kto to był? - zapytał Frost.
 - Widzę, że ci kolorek zeszedł. A to była moja kuzynka, Elsa Arendell. 
 - Och, doprawdy? 
 - A co? Spodobała ci się?
 - Mi? Pfff, no coś ty! W życiu!
 - Taa, jasne. - nie uwierzyła Roszpunka, po czym go minęła i wyszła z pokoju.
 - Wygląd to nie wszystko. - mruknął do siebie i ruszył za nią, ale na chwilę przystanął i westchnął. - Chociaż jest piękna.

***

No i witajcie w rozdziale 11! Jak już wiecie, jest tu Elsaaa! Noo, Ania jeszcze nie do końca wystąpiła, ale w następnym będzie. Ale pewnie bardziej wyczekiwaliście tą pierwszą. A teraz część, którą wam obiecałam (znaczy się, napisałam, że tak mogę zrobić), czyli moje rysunki! Nie wiem, czy wam się spodobają, no ale zobaczymy. 
UWAGA! NIE są skopiowane! Na jednym blogu jeden się pojawił, wiem, bo to również mój blog, tyle że na innym koncie. Adres: couplesareeverywhere.blogspot.com - Jelsa w Hogwarcie!
 A teraz te rysunki:
1. Elsa i Anna (to ten się pojawił na tamtym blogu):














2. Roszpunka i Flynn/Julek:














3. Elsa:














4. Dziewczyna wzorowana na moim wyglądzie:














5. Jakieś rysuneczki:














No to tyle. Jakość może nie ściągnięta z billboardów, ale coś tam widać. To do następnego!

6 komentarzy:

  1. Super rozdział i obrazki SWEET!! <3
    Czekam na nexta
    Pozdro i WENY!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie bie rozmrażam!
    Jack i El żybraki?
    Anna zombie?
    Nathan. Ja cie kręce już druga postać z mojego bloga w tym opku ;) w sensie nazwa... jestem obdarzona przez księżyc mocą nad mocami
    Rysujesz ślicznie nie tak jak ja :) wszyscy sięśmieją :) i fobrze g aka moja natura
    Ząbek łiłu????????? Nom to chyba tyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i dziewczynka wzrorowana na tobie jes the best

      Usuń
  3. Świetny rozdział i fajne obrazki. Ale ja się pogubiłam, Ania pierwsza się obudziła a potem Elsa i Elsa wybiegła wpadła na Jacka potem na Punkę i Elsa ma tutaj normalne czy rude włosy? Dobra na ostatnie nie odpowiadaj jeśli nie chcesz ale ja nie ogarnięta!
    Okej, wdech i wydech, wdech i wydech.
    Nathan. Pierwsze co mi się kojaży to Nathan Nakamura z Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna się jeszcze nie obudziła, pierwsza Elsa. I ona ma tu normalne włosy, a na rysunku są brązowe, ponieważ tak było w fabule mojego innego bloga, dla którego ten rysunek powstał. Nathan... hmmm, tak własciwie to nie mam pomysłu jaki on będzie. Jakieś sugestie?

      Usuń
  4. Super rozdział i obrazki też!
    A co do zabka to mialam takie przecZucie ze jednak miała chłopaka/narzeczonego

    OdpowiedzUsuń