Playlist

wtorek, 20 października 2015

Rozdział 34 "Czy to...koniec?"

*zamek Damiana*

 - Nie wchodzi się bez pukania! - zawołała Ania lewą ręką podtrzymując ręcznik. W prawej dłoni trzymała wazon, gotowa w każdej chwili rzucić nim w głowę łazienkowego włamywacza. - Co, gdybym nie miała ręcznika?
 - To byś nie miała ręcznika. Latałabyś na golasa jak mały bobas. - zachichotał Damian i w ostatniej chwili uciekł przed wazonem. Stojąc już za drzwiami powiedział. - Tak jak mnie prosiłaś, byłem sprawdzić co u tej twojej grupki. Otóż są w Himalajach i zmierzają na Mount Everest, ponieważ odkryli, że właśnie tam jest kryjówka Freed'a.
 - Jak ich znalazłeś w tak krótkim czasie? - zapytała Anna patrząc podejrzliwie na chłopaka. Wzruszył ramionami i odwrócił się, aby odejść. - Stój! - krzyknęła rozkazująco. Damian przystanął i odwrócił głowę w jej stronę. - Są 3 możliwości. Pierwsza: masz do dyspozycji super szybkie zwierzę latające. Druga: opanowałeś teleportację. Trzecia: nie jesteś człowiekiem. - bacznie obserwowała jego reakcję.
 - Niestety, muszę cię zasmucić. Mylisz się we wszystkich przypadkach. - odparł i zniknął za drzwiami. Dziewczyna usiadła na brzegu wanny.
 - Skoro jest człowiekiem i nie opanował teleportacji... i nie ma żadnego zwierzęcia... och, no jasne! Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam?! Muszę tylko znaleźć... eee... jak to się zwało? Kam... kim.. komputer.

*Himalaje*

 Nathan wstał z miejsca. Rozglądnął się po wszystkich i przeciągnął.
 - Dobra, ruszamy! Nie zamierzam spędzić tu całej mojej wieczności. - zawołał, wziął swoją część bagażu i zaczął się wspinać dalej. Reszta po chwili zebrała się i poszła za nim.
 - Kolejka! - krzyknęła Lillith.
 - Co? - zapytał Astaroth.
 - No, kolejka. - powtórzyła fioletowowłosa.
 - To, że jesteś kopnięta, to wiemy nie od dziś, ale żeby... - zaczął Darkness, ale przerwało mu pacnięcie go przez Fire w twarz. Spojrzał na nią lekko oburzony, a dziewczyna wskazała przed siebie. Ash powędrował wzrokiem za jej dłonią.
 - Kolejka! - krzyknął.
 - No brawo. - westchnęła Lilly. Kilkadziesiąt metrów od nich znajdowala się nieczynna kolejka liniowa, która prowadziła do miejsca, w którym Mount Everest odcinał się od innych szczytów. - Ej, ludzie! I demony. I Strażnicy. I wiecznie młodzi... uhh... po prostu wszyscy! Kurs: kolejka liniowa! - zawołała do reszty i ruszyła w stronę maszyny. Za nią ochoczo ruszyły demony, Piotruś, Jack, Undertaker i Naru.
 - Eemm... co to jest kolejka liniowa? - zapytała Elsa Roszpunkę.
 - Mnie się pytasz? Skąd mam wiedzieć? To pewnie jakiś wynalazek teraźniejszości. - odpowiedziała złotowłosa wzruszając ramionami. - Czkawka, może ty wiesz?
 - Niestety. Ale mam nadzieję, że to bezpiecz... eee... to chyba to metalowe pudło z oknami, zawieszone na grubej linie tuż przy jakiejś budce. - wskazał przed siebie. Dziewczyny spojrzały w tamtą stronę. Lilly i Astaroth już tam byli i kłócili się o to, kto wejdzie do środka.
 - Może lepiej tam chodźmy? - zasugerowała blondynka. Zgodnie pobiegli za resztą.
 - Idź stąd! Ja chcę tam wejść! - zawołał Astaroth.
 - Co? Ty nawet pralki włączyć nie umiesz. - odparła z ironią Lillith.
 - Co to jest pralka? - szepnęła Elsa do Naru.
 - Emm... maszyna, do której wkłada się brudne ubrania, do odpowiedniej przegrody sypie proszek, włącza i potem wyciąga się je mokre, ale czyste. - wytłumaczył czerwonowłosy lekko zakłopotany jej niewiedzą.
 - Tak? A kto kilka tygodni temu przybiegł do mnie z płaczem, bo przytrzasnął sobie palec, gdy zamykał przegrodę z proszkiem? - zachichotał granatowowłosy.
 - Nie palec tylko całą dłoń. I tylko dlatego, bo Natsu mnie wystraszył!
 - Co ja? Ja nic nie zrobiłem! Nie moja wina, że wlazłaś do łazienki akurat wtedy, kiedy brałem prysznic! - krzyknął Dragneel.
 - Kto normalny bierze prysznic w ubraniach?! - warknęła fioletowowłosa.
 - Wolałabyś, żebym był bez ubrań? - demon uśmiechnął się robiąc krok w jej stronę.
 - Co? Coś ty! Już i tak raz cię widziałam.
 - Kiedy?
 - W dzieciństwie.
 - Podglądałaś mnie jak byłem mały?!
 - Lilly, no tego się po tobie nie spodziewałem. - zachichotał Ash.
 - Ale ja wcale...
 - Dobra, dość! - zawołał Nathan i razem z Ultear i Jack'iem rozdzielili całą trójkę.
 - Mieszkacie razem, czy co? - spytał Piotruś. Cała trójka zaprzeczyła mocno kręcąc głowami.
 - Nie, tylko pojechaliśmy na tydzień do Hiszpanii. - mruknęła Fire. Astaroth, wykorzystując jej nieuwagę, wślizgnął się do budki i zamknął w niej od środka. Dziewczyna natychmiast dopadła drzwi. Zaczęła się dobijać i wykrzykiwać obelgi w stronę granatowłosego, jednak on bujał się na krześle i chichotał z przyjaciółki. W końcu Lillith zrezygnowała z prób wtargnięcia do środka. - A wywal się i skręć kark. - warknęła pod nosem odchodząc od drzwi. Kilka sekund później rozległ się huk, bo Darkness wylądował z krzesłem na ziemi. Natsu pierwszy stanął przy oknie i zaczął się głośno śmiać, po chwili dołączyła do niego Lilly. Zdenerwowany Ash wstał z podłogi, otworzył drzwi i wskoczył na różowowłosego. Fioletowowłosa tymczasem wbiegła do budki i zamknęła drzwi na klucz z uśmiechem zwycięstwa. Dwa demony zaczęły się turlać po skałach.
 - Jack, uważaj! - Lisanna zdążyła tylko krzyknąć. Darkness i Dragneel zbili go z nóg i cała trójka wpadła w przepaść.
 - Natsu! Astaroth! - wrzasnęła przerażona Roszpunka i podbiegła do krawędzi.
 - Jack! - Elsa przyklękła obok kuzynki. Obie spojrzały w dół i odetchnęły z ulgą. Chłopaki wisieli przyczepieni swoimi ubraniami na grubych gałęziach wystających ze skały kilka metrów pod dziewczynami. Nagle obok pojawił się Piotruś.
 - Zupełnie jakbym miał deja vu (deżawi dop.aut). - zachichotał. Elsa spojrzała na Frosta, który robił się coraz bardziej czerwony na twarzy ze złości. Na początku starał się zachować spokój, lecz długo to nie trwało.
 - 3...2...1... - odliczyły cicho kuzynki.
 - Ja ci zaraz dam deja vu!! Uważaj tylko jak tam do ciebie pójdę, ty idioto do kwadratu!! Potrafisz się tylko chichrać z innych!! Chodź tu, no chodź tu! - wrzeszczał chłopak jak opętany próbując dosięgnąć blondyna pięścią. Nagle rozległ się głośny trzask i ubrania, którymi biało-czarnowłosy był zaczepiony, rozerwały się. Chłopak w ostatniej chwili złapał się gałęzi, na której wisiał i odetchnął z ulgą. Jednak jego odzieży nie udało się uratować i mógł tylko obserwować jak opada w przepaść.
 - Widzę, że wziąłeś sobie Ash'a za wzór! - zawołała Lillith pochylając się tuż nad głowami Elsy i Roszpunki.
 - Odczep się! Z-zimno. - Jack zadrżał.
 - Oto przykład Strażnika Zimy. - zaśmiał się Astaroth. Frost posłał mu mordercze spojrzenie.
 - Spokojnie, jakoś was wciągniemy. - powiedziała Lisanna. Położyła się na ziemi i wyciągnęła rękę. - Jak daleko możesz dostać, Natsu? - spytała. Chłopak spojrzał nieprzytomnym wzrokiem do góry, złapał jedną ręką gałąź, na której wisiał i podniósł się najwyżej jak umiał. Drugą wyciągnął w stronę białowłosej, ale wciąż brakowało ponad metra.
 - Może ktoś złapie kogoś za nogi? - zasugerował Gazille.
 - Punzie! - zawołał Piotruś.
 - Co? Nie.. - mruknęła złotowłosa. Blondyn podbiegł do niej.
 - Ty jesteś silna babka! To pikuś dla ciebie.
 - Bo ci przywalę! - zdenerwowała się Roszpunka unosząc rękę do góry. - Chwila! Włosy! Mogą się złapać moich włosów!
 - Genialne! - zawołał Natsu. Dziewczyna spuściła włosy w dół, a chłopaki jeden po drugim się ich uczepili. Elsa i Gazzille pomagali złotowłosej wciągnąć ich na górę. Pierwszy wychodził Dragneel. Nagle noga mu się poślizgnęła i spadł na Jack'a i Ash'a. Siła uderzenia spowodowała wyślizgnięcie się włosów z rąk czarnowłosego, a Frost, Darkness, Dragneel, Elsa i Punzie spadli w przepaść.
 - Elsa! Punzie! - krzyczał Czkawka.
 - Chłopaki! - wrzasnęła Lillith. Każdy pochylił się nad przepaścią i obserwował jak ich ciała maleją i po chwili zniknęły w mgle. Obserwowali, bo nic innego nie mogli zrobić. Lisanna patrzyła pustym spojrzeniem w dół, po chwili po jej policzkach popłynęły łzy.
 - Natsu i Ash to demony... i Jack jest nieśmiertelny... ale... przez tą cholerną barierę... - wyszeptała Mirajane ocierając oczy. Ultear oczy zwilgotniały, kręciła głową, jakby chciała wszystkim oznajmić, że to nieprawda, że oni nie wpadli w przepaść. Lillith z całych sił starała się powstrzymać łzy. Wiedziała, że to wydarzenie skutkuje utratą przyjaciela. Zacisnęła zęby, zwinęła dłonie w pięści, ale pomimo tego, oczy wypełniały się coraz większą ilością wilgoci.
 - Ash... byłeś moim przyjacielem... pierwszym... i jedynym... - wyszeptał Lyon pozwalając, aby Sherry moczyła mu łzami rękaw.
 - W tym momencie... wszyscy zdają sobie sprawę, że straciliśmy najistotniejszą piątkę, która decydowała o naszej wygranie. Elsa, Roszpunka, Jack, Natsu, Astaroth, nigdy o was nie zapomnimy. Mimo, że nie ma was wśród nas ucieleśnionych, zawsze będziecie w naszych sercach. Na chwałę wiary!* - przemówił Ichiya.
 - Na chwałę wiary. - powtórzyły smutno "cheerleaderki".
 - I co? I... już ich nie ma? Tak po prostu? - wyjąkała Lisanna drżąc z płaczu.
 - Lissy... - wyszeptała Mirajane i chciała ją przytulić, ale siostra odepchnęła ją.
 - Nie! Nie wierzę w to! To nie jest prawda! Nie okłamujcie mnie!! - łzy lały się potokami po jej policzkach. Złapała się za włosy i mocno pociągnęła. Lillith upadła na ziemię. Pięścią uderzała w piasek obok jej twarzy nie chcąc w to wszystko uwierzyć.
 - I co teraz? - wyjąkał Piotruś. - Czy to...koniec?


***

 Nawet nie zadawajcie pytań. 

13 komentarzy:

  1. Nie! Nie! Nie! To nie koniec! I ja jestem tego pewna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno istnieje jakiś sposób na uratowanie ich! Nastu, Ash, Ross, Jack a tym bardziej Elsa nie mogą umrzeć! I kropka! Tak! Skończę za nimi! I uratuje! Co mnie obchodzi że mogę coś sobie zrobić! Chce im pomóc bez względu na to... Uratuje ich! I tyle! Ja w to wierzę! Wierze! Uratuje ich! URATUJE! BO MOI PRZYJACIELE NIE GINĄ, NIE PODDAJĄ SIĘ TAK ŁATWO!!!!!!!!!!

      Usuń
    2. Skąd pewność? Być może mam zamiar takim akcentem zakończyć bloga?

      Usuń
    3. Ani mi się waż!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
    4. Zgadzam się z Lelusiem : "Ani mi się waż!"

      Usuń
    5. Cieszcie się tym, że przy ostatnim rozdziale napisałabym: Epilog

      Usuń
  2. Nie...Ty chyba nie masz zamiaru...NIE...nie nie nie nie nie nie nie.....Nie zakończyłaś...Nie....NIE!!! Jeśli Lexy ich nie uratuje to ja to zrobię! Skoczę za nią, pomogę jej, co kolwiek! Ale...planowałaś to od początku?.....Nie........nie miałaś takiego zamiaru......To nie może być
    prawda......Nie........Postawcie mi znicz.....Żegnaj o świecie!!!


    PS. Za dużo się powtarzam, co nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ^.^ hmm... wiesz, ja nigdy nie planuję co się wydarzy, po prostu piszę to co mi przyjdzie do głowy i patrzę, czy ma to sens. No dobrze, 1/7 opowiadania była dobrze przemyślana... wiecie co wam zdradzę? Pamiętacie ten rozdział, pod którym miałyście mi wymyśleć bohaterkę? Cóż, początkowo miała to być siostra Mroka i sam Mrok zamiast Luny i Ash'a... a potem stwierdziłam, że na każdym blogu pojawia się Mrok, więc ja zrobię inaczej ^.^

      Usuń
    2. Niezły pomysł :3
      Mam ich uratować, Haru no!

      Usuń
  3. Zabrakło mi słów...
    Świetny rozdział. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji.
    Oni NIE MOGLI ZGINĄĆ!!!! Wiem! Wszystkie blogerki łączmy się i zróbmy "sznur" z nas i tak do samego dołu. Tak! Uda nam się!

    Weny na nexta
    PS. Wiem, że spóźniony kom v.v

    OdpowiedzUsuń