Nie, to się nie dzieje naprawdę. To się nie dzieje naprawdę!! Oni żyją! Żyją, na pewno! Ktoś ich uratował! Albo złapali się za coś. A może tam na dole nie ma bariery? Coś z tych trzech! Przecież nie mogli zginąć. Przestałam uderzać w ziemię, już i tak wszystko dookoła, włącznie ze mną, jest obsypane piaskiem. Powoli uniosłam się do pozycji na czworaka i usiadłam. Wytrzepałam ręce i otarłam twarz z piasku, po drodze wycierając również łzy. To się nie mogło tak skończyć! Przecież... nie, to wręcz niewiarygodne żeby demony zginęły... ale tutaj są normalnymi ludźmi... ale... ale jak, skoro nigdy nimi nie byli. Jack, Piotruś, owszem, ale my?! Natychmiast wstałam z ziemi. Nogi miałam jak z waty, ledwo mogłam się utrzymać. Ukryłam twarz w dłoniach. Wyprostowałam się i spojrzałam na swoje dłonie. Mocno się trzęsły, podobnie reszta ciała. Uniosłam wzrok patrząc przed siebie, w dal.
- Lilly? - tuż obok pojawił się Nathan. Nawet na niego nie spojrzałam. Nie miałam ochoty rozmawiać. Z nikim. Westchnęłam i utkwiłam wzrok w piasku. Jedyne co do mnie docierało, to płacz i słowa wypowiadane niczym na pogrzebie.
- Jeśli masz zamiar spytać się, czy wszystko w porządku, to niestety, ale nie! Nic nie jest w porządku! - wrzasnęłam kierując mordercze spojrzenie w stronę mojego chłopaka. Mojego chłopaka... jesteśmy razem nie z miłości, a zauroczenia. Nie będę mu kłamać, mówiąc, że go kocham. I on o tym dobrze wie. Nie jest osobą dla której poświęciłabym swoje życie... to stanowisko zajęła dawno temu osoba, która teraz... nie żyje?!
Poczułam jak mocno mnie przytula. Poczułam, że tego mi było potrzeba... żadnych pytań, współczucia, po prostu... przytulić. I pozwolić się wypłakać. Pogodzić z losem. Pogodzić... Pogodzić... Pogodzić?! Właśnie, że nie! Wyrwałam się z objęć Nath'a i pobiegłam w kierunku przepaści. Stanęłam na krawędzi i odwróciłam się przodem do wszystkich. Każdy patrzył na mnie, wyczekiwał, aż coś powiem.
- Skoro im nie dane jest żyć dalej... - wypowiedziałam cicho, jednak miałam pewność, że każdy to usłyszał. Wpatrywałam się pustym wzrokiem w swoje buty. Wciągnęłam powietrze, podniosłam głowę do góry. -... mnie również nie! - zawołałam czując jak oczy mnie pieką i wypełniają się łzami. Ostatnie co widziałam, to jak wszyscy patrzyli na mnie zamurowani, a Nathan krzyczy moje imię i biegnie, aby mnie powstrzymać. Ja jednak zdecydowałam. Zrobiłam krok w tył, zanim chłopak zdążył mnie dosięgnąć. Potem ujrzałam chmury sunące po niebie. Czułam jak moje ciało opada coraz niżej i niżej...
*bez perspektywy*
- Lilly!! - wrzasnął Nathan klęcząc tuż przy krawędzi. Po raz kolejny był bezradny podczas widoku następnej osoby spadającej w przepaść. Lecz tym razem, ona spadła dobrowolnie. Zeskoczyła. Wiedział, że dawno temu była zakochana w Astaroth'cie... i do tej pory oddałaby za niego życie... - Czy ona właśnie to zrobiła? - szepnął tak cicho, że nikt poza nie nie mógł tego usłyszeć.
- Dlaczego skoczyła?! - zawołała Lisanna płacząc coraz mocniej. Mirajane już nie starała się jej uspokoić, sama głośno szlochała. Elfman pocieszał je jak mógł, przytulał, ale to nie pomagało.
- Ona nie mogła żyć bez nich. - powiedział fioletowowłosy prostując się.
- Na... - szepnęła Ultear, jednak nie dokończyła. Zdawała sobie sprawę, co jej brat chce zrobić. Otarła policzki i wskoczyła mu na plecy, zmuszając do cofnięcia się.
- Co ty robisz? - zapytał zaskoczony.
- Nie pozwolę ci... jeśli ty zginiesz, to ja również. - powiedziała stanowczo, mocno oplatając go nogami.
- Ultear! Zejdź ze mnie! Dobrze wiesz, że jeśli pozostanę przy żywych, oszaleję i stanę się dla was zagrożeniem.
- Nie staniesz! - zawołała.
- Jesteś gotowa umrzeć razem ze mną? - spytał poważnie podchodząc bliżej krawędzi.
- Zrobię to, jeśli będzie trzeba! Jesteś moim bratem. Moją rodziną. Wolałabym zginąć niż żyć z poczuciem winy, że mogłam cię uratować, lecz nie zrobiłam tego.
- Nie mogłabyś. - odezwał się cicho chłopak kręcąc głową. - Ultear, dobrze wiesz, że skoczę. Nieważne czy z tobą, czy bez. Masz ostatnią szansę ratunku. Zejdź ze mnie, a przeżyjesz.
- Nie! - krzyknęła czarnowłosa ściskając go jeszcze mocniej. Zacisnęła powieki i po chwili poczuła mocny powiew powietrza od dołu. Nathan skoczył.
- Nath! Ultear!! - wrzasnęła Lisanna podbiegając do krawędzi. Wyciągnęła ręce w ich stronę, jakby wierzyła, że może ich dosięgnąć. Zbyt mocno i gwałtownie się wychyliła i wylądowała na gałęziach.
- Lisanna! Jak ty zginiesz, to ja również! - krzyknęła Mirajane i razem z Elfmanem uklękli i próbowali dosięgnąć siostry.
Tam na dole. Nie ma bariery.
Undertaker uniósł głowę do góry. Powolnym krokiem podszedł do rodzeństwa Strauss i bacznie obserwował przepaść. Gwałtownie się odwrócił do reszty z poważną miną.
- Nie mów, że ty również chcesz skoczyć. - powiedział Naru.
- To jedyny sposób. Wszyscy powinniśmy. - odparł uśmiechając się szeroko.
- Co? Mamy się zabić?! - krzyknęła Sherry.
- Pod tą mgłą nie ma bariery. Zdążycie rozłożyć skrzydła zanim gruchniecie w ziemię. Chociaż w końcu miałbym co robić, mógłbym się nieco dokształcić w swoim zawodzie. - lekko się zaśmiał. - Jeszcze nigdy nie składałem ciała demona. - dodał i pewnie zeskoczył. Naru stanął dokładnie w tym miejscu, gdzie jeszcze kilka sekund temu stał szarowłosy.
- Myślicie, że on ma rację? - zapytał wpatrując się jak Grabarz macha mu wesoło prawą ręką, drugą zaś podtrzymując kapelusz, po czym znika we mgle.
- Raczej nie chciałby się zabić. Nie wygląda na takiego. - powiedział Hibiki.
- Ten staruch jest kompletnie powalony! Licho wie, co mu teraz wpadło do głowy. - odparł Gazzille pukając się palcem w czoło.
- To przyjaciel mojego ojca. Ja mu ufam. - to powiedziawszy, czerwonowłosy poszedł w ślady Undertaker'a. Smoczy Zabójca Żelaza westchnął ze zrezygnowaniem, podszedł do krawędzi i spojrzał w dół.
- To się nie może dobrze skończyć. - mruknął i zeskoczył w przepaść. Widząc to, Lisanna powoli zaczęła się zsuwać z gałęzi, aby potem móc po prostu je puścić. Lecz jej siostra najwyraźniej nie uwierzyła w słowa Grabarza.
- Lisanna! Nie pozwalam ci! - krzyknęła próbując dotknąć gałęzi. Wyciągała ręce najdalej jak mogła, lecz nie zdołała nawet ich musnąć. Młodsza białowłosa jednak nie słuchała. Wisiała już na najniższych konarach. Podniosła głowę, spojrzała spokojnym wzrokiem na siostrę i uśmiechnęła się. Na jej twarzy nie było widać cienia strachu czy wahania.
- Wszystko będzie dobrze. Widzimy się na dole, siostrzyczko. - powiedziała optymistycznie i puściła gałęzie. Mirajane krzycząc jej imię zeskoczyła tuż za nią i zdołała złapać ją za rękę zanim zniknęły we mgle. Chwilę później skoczył Elfman.
- Wygląda to na niezłą zabawę. - powiedział Piotruś.
- Zabawę? Jaką zabawę? Przecież tu można się zabić! - spanikował Czkawka. Piotruś złapał go za ramię i poprowadził do krawędzi.
- Spokojnie, gdy minie bariera, złapię cię. - zapewnił chłopaka blondyn, jednak Haddock nadal protestował. Piotruś wywrócił oczami, mruknął coś w stylu "A co mnie obchodzi twoje zdanie?" po czym zeskoczył ciągnąc za sobą umierającego ze strachu Czkawkę. Lyon stanął tuż przy krawędzi i spojrzał w dół.
- Ichiya. Założę się, że nie skoczysz. Nie potrafisz. - powiedział uśmiechając się złośliwie. Mężczyzna poczuł, że białowłosy chce zadrasnąć jego ambicję.
- Co? Ja nie skoczę? Ja? - obruszył się. - Ha! Ja ci pokażę, jak należy skakać. A wy, chłopcy, podziwiajcie i naśladujcie.
To powiedziawszy wykonał jakiś bliżej nieokreślone wygibasy po czym skoczył w przepaść. Jego skokowi towarzyszyły oklaski i wołania "cheerleaderek", i w końcu oni również zeskoczyli.
- No, Sherry. Twoja kolej. - odezwał się, gdy kibice Ichiyi zniknęli we mgle. Nie czekając na odpowiedź różowowłosej, wziął ją na ręce i wyrzucił w przepaść. Sherry zaczęła głośno piszczeć, jednak chłopak się tym nie przejął i, jako ostatni, zeskoczył.
***
- Shadow. Wiesz, że są blisko i nie chcesz nic z tym zrobić? - odezwała się dziewczyna.
- Bardzo pięknie cię proszę - niebieskowłosy uśmiechnął się do niej uroczo. - zamknij się! Spodziewałem się, że jednak wyjdą na sam czubek, część z nich pozdycha, a potem wrócą i dopiero zorientują się, gdzie naprawdę leży kryjówka Freed'a. Ale po ich upadku stwierdziłem, że nie będę zwlekać.
- Lub odezwały się w tobie uczucia. - powiedziała łagodnie, jednak w jej głosie słychać było ironię. Chłopak ze wściekłości uderzył w stół.
- Ja nie posiadam dobrych uczuć. - syknął przez zęby mordując towarzyszkę wzrokiem. Dziewczyna westchnęła i skierowała się do drzwi.
- Ciekawe ile czasu zostało, aby jego skorupa pękła. - mruknęła cicho do siebie zatrzymując się w progu. Shadow zwrócił delikatnie głowę w jej stronę.
- Mówiłaś coś? - zapytał.
- Nie, nic. - odparła i wyszła z pomieszczenia.
- Ciekawe ile czasu zostało, aby jego skorupa pękła. - mruknęła cicho do siebie zatrzymując się w progu. Shadow zwrócił delikatnie głowę w jej stronę.
- Mówiłaś coś? - zapytał.
- Nie, nic. - odparła i wyszła z pomieszczenia.
***
Elsa powoli otworzyła oczy. Ujrzała przed sobą drzewa. Światło lekko ją raziło w oczy, jednak po paru sekundach przyzwyczaiła się. Wyczuła pod sobą kawałek ubrania, które na pewno nie należało do niej. Pomacała ręką i stwierdziła, że to szalik. Spojrzała w dół i ujrzała czarną kamizelkę, a pod spodem umięśniony brzuch. Wyżej znajdował się szalik przypominający łuski smoka. Po chwili jej, otępiały przez upadek, mózg rozpoznał również sterczące różowe włosy.
- Natsu! - zawołała natychmiastowo schodząc z chłopaka. Przypomniała sobie co się stało. Kiedy spadali, Jack zniknął kompletnie im z oczu. Dragneel złapał ją tak, aby on spadł na ziemię, a ona na niego. Dzięki temu nic by się dziewczynie nie stało, jednak on... Podobnie zrobił Astaroth z Roszpunką. - Natsu, obudź się! Boże, co mam robić?!
Nagle usłyszała szelest za sobą. Gwałtownie się odwróciła i spostrzegła ładną blondynkę o ciemnobrązowych oczach. Miała na sobie białą zwiewną sukienkę do połowy ud i była boso. Jej włosy były związane w dwa kucyki, a z przodu dwa kosmyki po obu stronach twarzy towarzyszyły grzywce. Przyklękła obok niej i uśmiechnęła się miło. Elsa odsunęła się kilka centymetrów dla bezpieczeństwa.
- Kim jesteś? Zresztą, nieważne. - powiedziała kierując wzrok z powrotem na chłopaka.
- Czy mogę jakoś pomóc? - zapytała nieznajoma patrząc z troską na Natsu. Nagle przyłożyła głowę do jego klatki piersiowej, a kilka sekund później do jego ust. Elsa nie rozumiała, o co jej chodzi.
- Co ty wyprawiasz? - spytała lekko ją szturchając w ramię. Blondynka podniosła się.
- Ma osłabiony rytm serca i nie oddycha. - poinformowała ją.
- I co teraz?! - spanikowała niebieskooka.
- Należy jak najszybciej zrobić sztuczne oddychanie metodą usta-usta.
- Co to takiego? Jak to się robi?
Dziewczyna spojrzała na nią zaskoczona.
- Nie wiesz? Przecież tego uczą w każdej szkole.
- Ja - Elsa spuściła wzrok. - nie chodziłam do szkoły.
- To wiele wyjaśnia. - stwierdziła. - Tak przy okazji, jestem Lucy.
- Elsa. - szybko podały sobie dłonie.
- No dobrze, to w takim razie jestem zmuszona, aby to zrobić samodzielnie. - powiedziała brązowooka. - Jeszcze jedno. Czy to jest twój chłopak? Lub brat? Albo jesteś w nim zakochana?
- Co? Nie! Nic z tych rzeczy! Po prostu przyjaciel. Ale do czego ci to potrzebne?
- Skoro nie wiesz, jak wygląda sztuczne oddychanie metodą usta-usta, to może cię to trochę zdziwić. - wyjaśniła, po czym nachyliła się nad twarzą różowowłosego. Elsa przeszła na drugą stronę ciała Natsu, aby dokładnie ujrzeć, na czym to polega. Lucy odchyliła jego głowę nieco do tyłu, zatkała nos, nabrała powietrza w usta i...
- Stop! Czy to aby na pewno konieczne? - niebieskooka zakryła dłonią wargi Dragneel'a. Blondynka spojrzała na nią i wypuściła powietrze.
- Chcesz, aby przeżył? - spytała. Elsa kiwnęła głową.
- To pozwól mi to zrobić. - powiedziała. Dziewczyna westchnęła i zabrała rękę. Lucy ponownie napełniła policzki tlenem i przyłożyła swoje usta do ust Natsu. Wpuściła do jego gardła całe powietrze, jakie miała w buzi. Po chwili powtórzyła czynność i zaczęła uciskać jego klatkę piersiową. - Mogłabyś ściągnąć jego szalik?
- Och, pewnie. - Elsa wykonała zadanie. Po kilku następnych uciśnięciach, różowowlosy zaczął gwałtownie kaszleć. Niebieskooka odetchnęła z ulgą. Spojrzała z wdzięcznością w stronę Lucy, ale jej już tam nie było.
- E-elsa? Co-co się stało? - wykrztusił Natsu.
- Ja... sama nie mam pojęcia. - odpowiedziała patrząc w miejsce, gdzie kilka sekund temu była brązowooka.
- Przeprowadzono na mnie... usta-usta? - zapytał mając wciąż nieprzytomny wzrok. Blondynka potwierdziła ruchem głowy. Chłopak wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, a po chwili przerażony skoczył na równe nogi. - Całowałem się z tobą?! - wrzasnął. Elsa w oburzeniu wstała i prawie zachłystnęła się powietrzem.
- Oszalałeś?! To nie ja, tylko jakaś dziewczyna.
- Jakaś dziewczyna? Całowałem się z nieznajomą?!
- Usta-usta to nie calowanie, pacanie! I tak, a co? Wolałbyś, aby zrobił to Astaroth? - uśmiechnęła się złośliwie.
- Niech się nawet nie waży! - krzyknął.
- Nie sądzę, aby tego chciał. - westchnęła Elsa. - Najważniejsze, że nic ci nie jest.
- A ta dziewczyna... podała ci nazwisko?
- Ma na imię Lucy. Blondynka o brązowych oczach. A co? Zainteresowany?
- Nie. Chciałbym jej tylko podziękować. - odparł z miną, jakby Elsa była niewiadomo jak zboczona. Nagle dotarły do niego szczegóły dotyczące nieznajomej. - Chwila, Lucy? Lucy Ha-ha.... Heartfilia?! Całowałem się z archaniołem! - wrzasnął i padł na ziemię wyglądając, jakby był w depresji.
- Co?
- Natsu! Ty idioto! Gdybyś się nie poślizgnął, nic by się nie stało! - z krzaków wyszedł rozzłoszczony Astaroth i stanął tuż przy różowowłosym. Dragneel patrzył na niego spokojnie.
- Przepraszam, ale mam amnezję. Kim jesteś? - zapytał poważnie.
- Co? - wykrzyknął zaskoczony granatowowłosy.
- Jack! Punzie! - zawołał Smoczy Zabójca z uśmiechem machając wyłaniającej się z zarośli dwójce. Astaroth obejrzał się za siebie.
- Amnezję, tak? - mruknął.
- Co?
- Natsu! Ty idioto! Gdybyś się nie poślizgnął, nic by się nie stało! - z krzaków wyszedł rozzłoszczony Astaroth i stanął tuż przy różowowłosym. Dragneel patrzył na niego spokojnie.
- Przepraszam, ale mam amnezję. Kim jesteś? - zapytał poważnie.
- Co? - wykrzyknął zaskoczony granatowowłosy.
- Jack! Punzie! - zawołał Smoczy Zabójca z uśmiechem machając wyłaniającej się z zarośli dwójce. Astaroth obejrzał się za siebie.
- Amnezję, tak? - mruknął.
***
Witajcie! Jak widać, poprzedni rozdział nie był ostatnim no i nikt nie zginął ^.^ Nie ciekawi was ta nienawiść Shadow'a? Hihi... ale ja najbardziej czekam na to, aż... a, nie będę spojlerować :D To do następnego!
Zarąbisty rozdział. Ubóstwiam:3
OdpowiedzUsuńA teraz powracam do pisania bo mam nadzieję jutro dodać rozdział ^.^
PS. Mogę wam zdradzić tytuł rozdziału... Tylko powiedzcie XD
UsuńPowiedz, powiedz! A nie, czekaj, tu za dużo świadków. Napisz na Hangouts.
UsuńTo zapraszam na Hanga ;)
UsuńCiekawi , ciekawi^^
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że jednak pod poprzednim rozdziałem nie pojawił się mój komentarz, ale jeśli chcesz to wyślę Ci na hanga zdjęcie z mojego kalendarza szkolnego.
Co do rozdziału to świetny! (Co z tego , że dalej nie łapie większości postaci xd)
Co do miłości Lily to byłam w szoku. Wszyscy zaczęli skakać jedni za drugimi z myślą o zabójstwie xd
Życzę mnóstwa weny, a przede wszystkim czasu na pisanie ♡♡♡
Naprawdę, nic się nie stało. Dobrze cię rozumiem. A co do tych skoków. No cóż, Lily za Ash'em, Nathan za Lily, Ultear za Nathan'em, znaczy się z nim, to w końcu jej brat. Lisanna najprawdopodobniej za Natsu, Mira i Elfman za nią, bo siostra, a reszta zaufała słowom Undertaker'a ^.^ Jak czegoś nie rozumiesz, to mogę ci wytłumaczyć na Hangouts.
UsuńTo chyba kwestia ogarnięcia wszystkich imion itd., bo jak cos opisujesz to trochę trudno mi się połapać, jakoś dam radę ^^
UsuńHaru zabije Cię!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUduszę, ukatrupię, żywcem Cię pogrzebie!!!!!!!!
UsuńWTF?! Dlaczego?
UsuńWspaniały rozdział. To ja kiedyś kocham Ash'a? Nawet o tym nie wiedziałam xD
OdpowiedzUsuńNo to teraz wiesz ^.^
UsuńRozdział smutny, wesoły i bardzo dziwny. Ja (jak chyba wszyscy) nie za bardzo łapię się w ich imionach, ale to szczegół XD. I nie za bardzo wiem kto ma amnezję, bo z moich myśli wyszło, że Natsu, ale to musiałby robić kawał i musiałby wtajemniczyć El.
OdpowiedzUsuńNo więc,,.... Weny, dzięki Bogu ze jesteś [nie to co ty ~Jack] i czasu na pisanie ^^
Nie, nie, chodzi o to, że czasem Natsu się nie chce ani bić a gadać z Ash'em, więc żeby go jakoś zbyć, wymyśla właśnie coś typu "mam amnezję, kim jesteś?" ^.^ Dziękuję za komentarz.
Usuń