- Pięść Ognistego Smoka!! - wrzasnął, a jego dłonie pokryły się ogniem. Miał zamiar uderzyć najpierw Roszpunkę, lecz ona z piskiem schowała się za Elsą, która miała ręce w gotowości do wytworzenia ochronnej ściany lodu, jednak poślizgnął się na skórce od banana (i zaś skąd się ona tam wzięła? dop.aut.), przywalił sobie i wywrócił się(nie, nie zemdlał, tak jakby to zrobiła reszta XD dop.aut.). Jack miał głowę w krzakach i wydawał odgłosy wymiotne. Jego kostur był wbity w ziemię, a na nim powiewały jego spodnie. On sam miał swoją bluzę zawiązaną na biodrach w taki sposób, że zakrywała mu jego przód i tył. Czkawka biegał z garnkiem na głowie i jakąś kamizelką założoną na nogi.
- Gdzie oni podziali swoje ubrania? - pisnęła Punzie. - To znaczy... oprócz Jack'a, bo jego rzeczy widzę.
- Wiecie co właśnie zauważyłam? - spytała Lilly patrząc krytycznym wzrokiem na różowowłosego. - Że Natsu ma lepszy tyłek od mojego!
- I nogi też ma całkiem całkiem. - Elsa przekrzywiła głowę wpatrując się w kończyny Dragneel'a.
- Ej, bo będę zazdrosny. - odezwał się Astaroth już siedząc na stole z butelką zatkaną dużym palcem lewej nogi.
- Nie sądzę żeby był trzeźwy... - westchnęła Punzie.
- Eee coś ty. On rozebrał się kiedyś jak przedstawiłam go swoim rodzicom. - zachichotała Lilly machając dłonią, jakby chciała kogoś klepnąć w czubek głowy.
- Czekaj, co? - zawołała Elsa.
- No tak. On ma taki nawyk od dzieciństwa.
- Dlaczego? - zapytała złotowłosa.
- No bo... ehh... każdy z nas miał w dzieciństwie nauczyciela, który pokazywał mu jak właściwie kontrolować swoją moc. Zazwyczaj są to rodzice lub starsze rodzeństwo, ale to on jest pierwszym synem, a rodzice zajęli się Luną. Więc uciekł z domu i trafił pod opiekę Ul. Miała innego ucznia, Lyon'a... i wiecie co? Pamiętacie jak wam mówiliśmy, że każdy demon ma inną moc? - dziewczyny przytaknęły. - Lyon, Ul i Astaroth to wyjątki.
- Wyjątki? - powtórzyły zdziwione kuzynki.
- No tak. Cała trójka ma tę samą moc... znaczy się miała... Ul nie żyje.
- Przecież demona nie można zabić! - wykrzyknęła Elsa coraz bardziej rozkojarzona.
- Cicho! - wrzasnęła na nią Lilly. - Nie mówiliśmy wam wszystkiego. Shadow wcale nie jest najpotężniejszy... Ten tytuł nosi... - nagle z ciała Lillith wydobyło się głośne pojedyncze bicie serca i fala powietrza. Dziewczyna złapała się za klatkę piersiową i skuliła się.
- Lilly, nic ci nie jest!? - zawołała Roszpunka podbiegając do niej.
- Wizja? - zapytała Elsa.
- Nie. To zakaz. Nie można wymienić jego imienia.
- Co? Kolejny Voldemort? - zawołał Jack(?) wymachując rękami.
- Jack! Ty jesteś... trzeźwy! I... półnagi. - entuzjazm Punzie przerodził się w zniesmaczenie.
- Fala zakazu otrzeźwia umysł każdego w pobliżu 100 metrów. - wyjaśniła Lilly i wyprostowała się.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że chciałaś powiedzieć TO imię? - zapytał Natsu.
- Ty się lepiej zajmij swoim strojem. - odpyskowała mu fioletowowłosa. Chłopak spojrzał w dół i zapiszczał jak dziewczyna na widok pająka.
- Co ja zrobiłem, że się tak ubrałem?!
- Chybaś pijany był. - dokończyła śpiewnie Fire. Chłopaki zaczęli się z niego śmiać, a potem spojrzeli na siebie. Astaroth mocno się zaczerwienił, wyrzucił butelkę, zakrył swoją strefę intymną i pobiegł na poszukiwanie swoich ubrań. Czkawka wymruczał coś w stylu: "Skąd ja to wziąłem?" i też gdzieś zniknął. Jack wdrapał się na kostur, ściągnął spodnie i wszedł w krzaki. Po chwili dało się słyszeć głośny plusk i jęki obrzydzenia.
- Czy coś się stało? - zapytała Elsa.
- Nie, nie, nic. Tylko wlazłem w własne rzygi. Nic specjalnego. - burknął w odpowiedzi Frost. Wszyscy zachichotali. Po odgłosach można było się domyślić, že wyciera stopy i rusza dalej. Po chwili rozległ się pisk.
- Co tym razem? - spytała Lillith.
- Kto tu nasikał?
- Prawdopodobnie ty. - stwierdził Natsu robiąc gwiazdę na czarnym piachu.
- A ty nie zamierzasz się przebrać? - Piotruś nachylił się nad nim.
- Po co? Czyż nie wyglądam w tym seksownie? - zapytał z ironią, wstał i pogładził się po tyłku. Blondyn wywrócił oczami, a dziewczyny zaśmiały się. Po chwili Jack wyszedł z krzaków całkowicie ubrany.
- Fuu, ale śmierdzi! - pisnęła Roszpunka. Wszyscy zatkali sobie nosy.
- Macie tu gdzieś wodę? - zapytał białowłosy.
- Taa i co jeszcze? Może frytki? To jest piekło, chłopie! - warknęła Lilly.
- Ale frytki są dobre. - powiedział Natsu. Fioletowowłosa uderzyła się w twarz. Kilka minut później zjawili się Czkawka i Astaroth. Haddock miał swoje ubrania, a Darkness czarne spodnie i czarne buty sportowe.
- Podkoszulka to już się nie znalazło? - mruknęła Fire.
- Nie znalazło. - przedrzeźnił ją chłopak z uśmiechem i rozłożył na oścież ramiona. Lillith spojrzała na niego pytająco. Demon zrobił krok do przodu i przytulił ją jednocześnie dając na nią cały ciężar swojego ciała. Dziewczyna jęknęła.
- A tobie co?
- Spaaać... - mruknął w jej ramię.
- To idź gdzieś indziej. - warknęła do niego, lecz on nie zareagował. - No świetnie. Zasnął.
Nagle rozległ się odgłos kroków kilku ludzi. Wszyscy obejrzeli się za siebie. W ich stronę szła grupka straży. Z kamiennymi twarzami zatrzymali się kilka metrów od nich. Jeden z nich wystąpił naprzód, zlustrował wzrokiem strój Natsu i odchrząknął.
- Zwiadowcy wyczuli falę zakazu wydobywającą się z dokładnie tego miejsca. - powiedział oficjalnym tonem. - Mamy nakaz was aresztować i odprowadzić pod oblicze naszego przywódcy. Skuć ich.
- Po moim trupie! - wrzasnął Dragneel stając na równe nogi z zapalonymi dłońmi i wściekłym wyrazem twarzy.
- Natsu, odpuść. - powiedział spokojnie Astaroth. - Tak, jesteśmy winni, więc musimy za to odpowiedzieć.
- Problem w tym, że ja nic nie zrobiłem. - zbulwersował się różowowłosy.
- Natsu, uspokój swoje gacie. - westchnął granatowowłosy, lecz po wyrazie jego twarzy widać było, że gdyby nie było tu straży, to zacząłby kolejną bitwę z przyjacielem.
- Przestańcie! To moja wina, więc tylko ja powinnam ponieść konsekwencje. - powiedziała Lilly. Astaroth gwałtownie pokręcił głową. Natsy stał z obrażoną miną.
- Skuć ich! - zawołał ponownie jeden ze strażników i wskazał na demony. Reszta posłusznie założyła im kajdanki na ręce.
- Wszelki opór jest daremny. - powiedział ten, który prowadził wyrywającego się Dragneel'a.
- Natsu, uspokój się! - wrzasnęła Lilly, która potulnie szła przed siebie. W ostatniej chwili odwróciła się i zawołała - C!
- M! - krzyknął za nią Darkness.
- Z! - wrzask Natsu był najgłośniejszy. Po chwili strażnicy rozpostarli skrzydła i unieśli skutą trójkę demonów.
- C, M, Z? - zapytała Elsa. Wszyscy wzruszyli ramionami, odprowadzając wzrokiem straż.
***
Ja wiem, zawiedliście się na mnie strasznie i ja bardzo was przepraszam... po prostu... tydzień temu w poniedziałek mój tablet po prostu się wyłączył. Naprawiłam go dopiero dzisiaj i mam nadzieję, że już wszystko w porządku. Do następnego!
Rozdział fajny. Jak czytałam początek to nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać XD
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Ją się nie gniewam ^^ początek najlepszy XD o co chodzi z tym cmz? Dziwne ... weny na kolejny rozdział i pozdrawiam ^.*
OdpowiedzUsuńOh, modern talking! Nie rób mi tego więcej! NIGDY!!!!!!! NIGDY MNIE TAK NIE STRASZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział super/śmieszny/ekstra. Nareszcie jest! ^^ Astaroth goły! XD A Natsu pół nagi! XD no boskie!
Eee... CMZ?..... Czyli...... Nie wiem... :x
Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na następny rozdział.
Ja wiem! Ja wiem! Ja wiem co to znaczy! Ha! Jak się oglądało Fairy Tail to się wie. Ekhem:
OdpowiedzUsuńC - Czarny
M - Mag
Z - imię tego gościa ale.... eee... zapomniałem ;)
L! Grr... i obyś sobie nie przypomniał!
UsuńJuż wiem! No dobrze,dobrze, nie napiszę ;)
UsuńDawno mnie tu nie było! Sorry, ale nie miałam za dużo czasu na odrabianie. CMZ? Czy Może Zakończenie? Raczej nie no ale...Nagi Astaroth?! Pijany Jack? Ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać. No i fajnie. WENY! I NEXTA!
OdpowiedzUsuńModern talking... Możemy pogadać na Hangoust...?
OdpowiedzUsuńCo to jest?
UsuńTaka apka. Apka do gadania. Trzeba tylko mieć profil na Google+ ^^
UsuńModern talkinggggggg!!!!!!!!!!!!!!!! Kiedy rozdział....?
OdpowiedzUsuńP.S. U mnie nowy post. ;P