*perspektywa Lillith*
Boże... czekaj, wróć... jestem demonem, nie uznaję Boga, więc... o Nathan'ie! Gdzie ta Ultear się przeprowadziła? Obeszłyśmy z Punzie chyba 20 potencjalnych nowych mieszkań dla niej, a tu nic. Albo puste, albo jakieś dziwolągi. I tu wcale nie mówię o charakterze. Pukasz do mieszkania, a tu ci wychodzi jakieś stworzenie wyglądające jakby hydra i koza poszli pijani w krzaki. Następny wygląda jak naćpany listonosz Pat. No ja pierdzielę. Jeszcze Teletubisiów tu brak. Ja wiem, że nie wszyscy mieszkańcy piekła wyglądają... normalnie, no ale są jakieś granice. Po cholerę Satan stwarzał jakieś... co to było? Co to właśnie przeszło obok nas?
- Eee... czy to nie było chodzące krzesło? - zapytała Roszpunka. Spojrzałam na nią nie wiedząc co powiedzieć. Mieszkam tu dopiero 3000 lat, chyba mam prawo nigdy nie widzieć chodzącego krzesła? Och, nie, i jeszcze ona.
- A ty czego tu szukasz? Jeśli myślisz, że podam ci namiary na Astaroth'a, Natsu lub Nathan'a, to możesz poleźć sobie gdzie indziej. - warknęłam kiedy tylko zobaczyłam, że ta przeklęta niebieskowłosa idiotka stoi z 3 metry od nas. Podniosła na mnie wzrok i bez słowa go spuściła. W jednej sekundzie się zatrzymałam. Roszpunka szła dalej, ale gdy spostrzegła, że nie idę, również przystanęła. - Hej! Uważasz, że wykłócanie się ze mną, a potem kompletne ignorowanie mnie jest dobre?
- Lillith, odpuść, musimy znaleźć Ultear. - westchnęła zielonooka. Ja jednak pokręciłam głową. Coś tu jest nie tak i muszę się dowiedzieć co. Oczywiście chodzi o Juvię... przyjrzałam się jej. Była smutna... nie do pomyślenia! Ona? Smutna? Księżniczka lafirynd? No, trzeba to zapisać w kalendarzu! Dziewczyna wzięła głęboki oddech, wyprostowała się i spojrzała na mnie z góry.
- Zastanawiam się tylko, ile jeszcze dni będzie trwał ten zakład. - odparła wyniosłym tonem i skierowała wzrok na swoje paznokcie. Oglądała je tak uważnie, jakby widziała je po raz pierwszy.
- Jaki zakład? - zainteresowała się Punzie. Wywróciłam oczami. Co znowu wymyśliła?
- Jak to jaki? Myślisz, że Nathan kocha tą Gotkę? - zlustrowała mnie spojrzeniem pełnym pogardy.
- Pastel Gotkę , jak już. I nie wtrącaj się w mój związek. Wiedz, że nie zamierzam ci wierzyć. - warknęłam.
- To w co wierzysz, nie zależy ode mnie.
- Chodź, Lilly, bo zaraz się na nią rzucisz. - wtrąciła się Roszpunka i pociągnęła mnie za rękę. Wywróciłam oczami, no ale mamy ważniejsze sprawy na głowie więc pozwoliłam jej mnie ciągnąć.
- Zaczekaj! - zawołała za nami Juvia. Stanęłyśmy i odwróciłyśmy się. Stanęła ok. pół metra od nas i wyciągnęła dłoń. Patrzyła na mnie zupełnie poważnie. Przymrużyła oczy w skupieniu i patrzyła na moją twarz. Zupełnie nie wiedziałam o co jej chodzi, spojrzałam na Roszpunkę, a ona na mnie z tą samą miną. - Słuchaj... daj mi swoje zdjęcie, bo mi krowa nie chce zdechnąć. - uśmiechnęła się złośliwe.
- Nie, bo nie chcę umierać razem z tobą. - odparłam. Domyśliła się, że to ona jest krową i tupnęła nogą ze złości.
- Idiotka. - mruknęła patrząc na mnie. Jakby wzrok potrafił zabijać demony to leżałabym martwa już od kilku minut.
- Miło mi, Lillith. - przedstawiłam się ze śmiechem i razem z Punzie poszłyśmy dalej.
- Czekaj! Czy to nie tutaj? - zapytała zielonooka po kilkunastu minutach poszukiwań. Wskazała na fioletowo-czarny dom. Przed nim była wbita drewniana tabliczka, na której jak byk pisało: ULTEAR. Serio nie mogła powiedzieć, że oznaczyła dom tabliczką?
- Tak, dokładnie tu. - powiedziałam i ruszyłyśmy do drzwi wejściowych. Bez zastanowienia otworzyłam je na oścież z bananem na twarzy mając zamiar krzyknąć jej imię na całe gardło, jednak to co ujrzałam przed sobą sprawiło, że zamknęłam buzię i głębiej zastanowiłam się nad słowami Juvii. - Nathan...
Właśnie zobaczyłam mojego chłopaka i Ultear przytulonych do siebie. Bardzo mocno. W sumie to ona miała nogi owinięte dookoła jego bioder, a on trzymał ją za uda żeby nie spadła. Czy coś między nimi jest? Czy on chciał mnie zdradzić? Jesteśmy ze sobą dopiero 2 dzień! Co ja takiego zrobiłam?! Kiedy mnie zobaczył, puścił ją i odsunął się krok do tyłu. Oczy zaszły mi łzami.
- Lilly, to zupełnie nie tak jak myślisz!
- Jasne! Wszyscy tak mówią! Może jeszcze to ona rzuciła się na ciebie, co?! - krzyczałam. Po chwili się uspokoiłam i kontynuowałam łamiącym się głosem. - Dlaczego? Powiedz po prostu dlaczego? Bo ja nie rozumiem. Czy to moja wina? Może Juvia miała rację.
- Nie! Nie słuchaj tamtej jędzy! Posłuchaj mnie. Nic pomiędzy mną a Ultear się nie wydarzyło. Naprawdę.
- Ale mogło! A ty... - podeszłam do czarnowłosej i popchnęłam ją. Dziewczyna upadła na ziemię i zakryła głowę rękami. Miałam zamiar się na nią rzucić, ale Nathan mnie powstrzymał łapiąc za ręce. - Nie dotykaj mnie! - próbowałam się wyrwać.
- Przestań, Lillith! To moja siostra! - wykrzyknął chłopak. Przestałam się wyrywać. Rozszerzyłam oczy i wpatrywałam się w Ultear.
- Twoja... co? - wyjąkałam. Uchyliłam lekko usta i oddychałam przez nie.
- Została porzucona przez moją matkę. Jest owocem jej zdrady, więc nie chciała jej mieć przy sobie. Przez cały czas chowała do niej urazę, a ja dowiedziałem się o tym... z 15 minut temu? Natychmiast tu przyszłem i powiedziałem jej to. To był uścisk rodzeństwa. - wytłumaczył. Ultear przytaknęła mu. Co? Więc... nic między nimi nie było...
- I myślisz, że ja w to uwierzę?! Dlaczego twoja mama nie powiedziała ci o tym wcześniej?
- Bo ty myślisz, że to tak łatwo powiedzieć: "Hej, wiesz co, jakiś czas temu zdradziłam twojego ojca i urodziłam córkę. Jest nią Ultear, ale wiedz, że nadal was kocham." - zimitował kobiecy głos. Spuściłam wzrok i wgapiałam się w podłogę. Łzy już dawno przestały lecieć. Nadal nie wiedziałam czy mówi prawdę, czy nie. Westchnęłam.
- Wierzę ci. Ale nadal nie mam pewności, czy nie ma in... - zanim skończyłam zdanie pocałował mnie.
- Ale historia. - usłyszałam szept Roszpunki. Przerwałam pocałunek i odsunęłam się od chłopaka. Patrzył na mnie zaskoczony z miną: "Nadal mi nie wierzysz?", ale zajrzał do moich myśli i odetchnął z ulgą. Przed nim nic się nie ukryje.
- No co? Za długo już trwał. - wzruszyłam ramionami ze słodkim uśmiechem, a Nathan zachichotał.
- No to skoro wszyscy się pogodzili to... - Punzie spojrzała na mnie znacząco.
- Ach, no właśnie. Ultear - zwróciłam się do czarnowłosej. - spójrz na jej włosy.
- Piękne są. Ale powinnaś zmienić fryzjera. - odpowiedziała gładząc postrzępione końcówki zielonookiej.
- Co to znaczy "fryzjer"? - zapytała ze zmarszczonymi brwiami dziewczyna. We trójkę wybałuszyliśmy na nią oczy.
- Nie wiesz? - zapytał Nathan. Roszpunka pokręciła głową.
- No... to jest taka osoba, do której się idzie, żeby przefarbować lub podciąć włosy, albo może ci zrobić piękne uczesanie na jakąś uroczystość np. wesele. - wyjaśniła Ultear.
- Aaa, to pewnie ktoś z tego wieku. - wymamrotała zielonooka. Spojrzeliśmy po sobie i wzruszyliśmy ramionami.
- Więc o co chodzi z jej włosami? - zapytała siostra Nathan'a,
- Ach, no tak. Więc chodzi o to, że ona miała długie, złote i magiczne włosy, ale jakiś Grell jej je ściął i straciły swoją cudowną właściwość, a właśnie teraz jest to nam bardzo potrzebne. Wybieramy się na Mount Everest. A wy z nami.
- Co?
- O nie, mnie w to nie mieszaj. Może Nathan poleci, ale ja nie.
- Lillith, jesteś pewna, że chcesz tam lecieć? Tam nie ma powietrza. Zresztą po co się tam wybieracie?
- Luna jest tam uwięziona przez Freed'a, który chce wyssać z niej moc.
- Jak to? Przecież wtedy wszystkie demony zginą! - wykrzyknęła przerażona Ultear.
- I my ruszamy, aby do tego nie dopuścić. - dokończyła Roszpunka.
- Lecę z wami! - zawołał Nathan.
- Ja też. - zgodziła się z uśmiechem. - A czy Grell...
- On nie żyje. - powiedziałam
- Grell? Grell Sutcliff? - zapytał fioletowowłosy. Wzruszyłam ramionami. Skąd mogę wiedzieć.
- No proszę was! Tu też go znacie! Jak bardzo on był popularny?! - oburzyła się Punzie, a ja zachichotałam.
- To pomożesz nam? - zapytałam.
- No jasne! Chodźmy może do salonu, tam jest więcej miejsca.
Ruszyliśmy tam. Pierwsza szła Ultear, za nią Punzie, potem ja i na końcu Nathan. Zanim zdążyłam przejść przez próg, czarnowłosa uniosła dłoń i skierowała ją na włosy Roszpunki, które natychmiast zaczęły się wydłużać, ale rosły brązowe. Kiedy zielonooka to zauważyła, zaczęła śpiewać:
- Kwiatku, światło zbudź,
Pokaż mocy dar,
Odmień czasu bieg
I wróć mi dawny skarb.
Mój dawny skarb.
W trakcie śpiewania jej włosy zalśniły złotym blaskiem, a gdy skończyła były złote. Ultear zakończyła swoją pracę i uśmiechnęła się.
- Czy o to ci chodziło? - zapytała. Roszpunka spojrzała na swoje włosy, kiwnęła głową i zaczęła je macać, ściskać, tańczyć z nimi itd.
- Och, dziękuję! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - zawołała uradowana i przytuliła najpierw Ultear, a potem mnie. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się szeroko. Nathan przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Lekko go odepchnęłam.
- Spadaj. - zachichotałam.
- A ty co? - zawtórował mi.
- Wyglądaliśmy jak stare małżeństwo patrzące na swoje dorastające dzieci.
- Ty i ta twoja wyobraźnia.
Rozdział niesamowity. I... NATHAN JEŚLI MNIE ZDRADZASZ TO POŻAŁUJESZ!!! Ja cię ostrzegam!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na następny!
Hahah!
UsuńP.S. Parring tygodnia przekształca się na parring dwóch tygodni. Konkurs co 2 tygodnie.
Spoko
UsuńOjeju... jacy oni słodcy!!! Po prostu świetni są! Rozdział super tylko... mam pytanie do innych czytelników...
OdpowiedzUsuńCzy jak czytacie dialog to też się gubicie co kto mówi?
Może to ja jestem jakaś nienormalna....
Moja imienniczko jak Ci idzie czytanie mojego bloga? XD
Czasem. XD
UsuńAna2003
Mega fajny rozdział(jak każdy :-))
OdpowiedzUsuńAna2003