Playlist

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 24 "Natsu"

 - Często się tak kłócisz z... - zapytał Piotruś.
 - Nazywa się Juvia Locksar. Jest taka głupia, beznadziejna. Uważa, że wszystko jej się należy, taka dziunia. No i pomimo tego, że ma chłopaka, kręci z innymi. Znaczy próbuje, ale wszyscy ją tu znają i żaden nie zwraca na nią uwagi. - odpowiedziała z uśmiechem Lilith.
 - A jej chłopak? - zapytała Elsa.
 - Ma na imię Sebastian i jest bardzo spokojny i tajemniczy.
 - Czyli kompletne przeciwieństwo Natsu. - zachichotał Nathan. - Chociaż wcale bym się nie zdziwił, gdyby się zaprzyjaźnili.
 - Darkneess!! - wykrzyczał ktoś ze zirytowaniem i złością, ale też z nutką radości i skoczył. Astaroth odwrócił się, uśmiechnął złośliwie i podobnym tonem krzyknął.
 - Dragneel!! - granatowowłosy przygotował się do odepchnięcia ataku, lecz zamurowało go, kiedy różowowłosy zamiast go walnąć, przytulił go mocno. Zdecydowanie za mocno. Po chwili go puścił. I tym razem przyłożył.
 - Jak mogłeś!? Ile to razy już było!? No ile?? - wołał, a każde pytanie odpowiadało każdemu walnięciu. W końcu Astaroth wyszedł z szoku i zaczął oddawać ciosy. No i zaczęli się bić.
 - Astaroth! Przestań! Możecie zrobić sobie krzywdę! - wołała przestraszona Elsa. Nagle obok niej pojawili się Czkawka i Roszpunka. Zielonooka widząc walczących chłopaków załamała ręce, a Czkawka westchnął.
 -Spokojnie, nic im nie będzie. - uspokajała ich z uśmiechem Lilith.
 - Nic? Przecież oni się tam pozabijają! - wołała Roszpunka.
 - Bo niby to pierwszy raz tak się biją?

*twierdza Damiana*

 - Kto to?
 - Moi przyjaciele z dzieciństwa. Makoto, Rin, Haruka, Rei i Nagisa.
 - Słuchaj, dlaczego jesteś dla mnie taki miły?
 - Chcę poznać lepiej moją pomoc domową. - zachichotał Damian, po czym dostał poduszką od lekko wkurzonej Anny. - No ale o co ci chodzi? Domagasz się zapłaty, czy co?
 - O właśnie! Dawaj!
 - Za co?
 - Za ciężką pracę!
 - Chyba żartujesz. - zaśmiał się i wstał z kanapy.
 - Zamierzasz w końcu zdjąć z siebie jakąkolwiek część tego ubrania? Wiecznie chodzisz w tym samym. Nie gorąco ci?
 - Tak się składa, że mamy zimę więc nie, nie jest mi gorąco. Chodzę w tym samym ale piorę to po całym dniu więc zawsze rano jest czyste.
 - Poczekaj, to znaczy że ty śpisz... nago? - wydusiła Ania z rozszerzonymi oczami.
 - Czemu cię to tak dziwi? - wymamrotał.
 - Fuuj! - krzyknęła i odsunęła się od niego. - A co by było gdybym nagle pewnego pięknego dnia rano weszła przez przypadek do twojego pokoju i zobaczyła cię... nago?
 - Nic. Zobaczyłabyś mnie nago. - stwierdził Damian jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i skierował się do drzwi. W progu jeszcze obejrzał się i spojrzał na nią spode łba. - Raczej nie wstałabyś przede mną i nie trafiłabyś sama do mojego pokoju. - po czym wyszedł zamykając drzwi za sobą.
 - A skąd możesz to wiedzieć?! - zawołała za nim, ale odpowiedziała jej cisza. Westchnęła zrezygnowana i opadła na poduszki.

*piekło*

 Kilkanaście minut później Astaroth i Natsu leżeli na ziemi, poobijani i zmęczeni. Elsa podeszła do Darkness'a, wyczarowała lodowy materiał i kostki lodu. Włożyła jedno do drugiego i przyłożyła mu do siniaków. Chłopak najpierw syknął, ale potem poczuł wielką ulgę i uśmiechnął się z westchnięciem. Lilith i Nathan zdążyli już gdzieś pójść w trakcie ich walki, więc zostali jeszcze tylko Roszpunka, Czkawka i Jack. Różowowłosy uniósł głowę i przyglądał się blondynce z zaciekawieniem. Elsa poczuła jego wzrok na sobie i zarumieniła się delikatnie. Jack zacisnął zęby i patrzył na trójkę przed sobą lekko spod byka.
 - Spokojnie, Jack. - szepnął Czkawka.
 - Zostaw mnie w spokoju. - warknął cicho Frost. Tymczasem Elsa skończyła już opatrywać Astaroth'a i odwróciła się do Dragneel'a.
 - Czy ty również potrzebujesz pomocy? - zapytała niepewnie patrząc na jego siniaki. Chłopak patrzył na nią, a po chwili zaśmiał się przyjaźnie. Elsa zrozumiała, że chłopak potwierdził i przyklękła. Wyczarowała kolejny materiał i kostki lodu. Już miała przykładać mu przedmiot do siniaka, ale Natsu ją zatrzymał. Spojrzała zaskoczona na jego twarz. Patrzył jej w oczy poważnie, a po chwili leciutko się uśmiechnął.
 - Tylko uważaj. Wiedz, że jesteś moim kompletnym przeciwieństwem. - powiedział i rozciągnął się. Zauważył, że dziewczyna nadal na niego patrzyła, nie wiedząc o co chodzi. - Odsuń się na chwilę.
 Blondynka posłuchała, wstała i cofnęła się parę kroków do tyłu. Wtedy Natsu uniósł się, uśmiechnął szeroko i... po prostu zapłonął. Całe jego ciało płonęło prawdziwym ogniem, lecz ani skóra, ani włosy, ani ubranie nie spalało się. Elsa cofnęła się jeszcze krok i trafiła plecami na coś. Dotknęła tego ręką i wyczuła czyjąś nagą klatkę piersiową. Odwróciła głowę i zobaczyła granatowowłosego. Odskoczyła z piskiem. Dragneel przestał płonąć i blondynka zauważyła, że wszystkie siniaki zniknęły.
 - J-jak ty to... - wyjąkała Roszpunka.
 - Normalnie. Niby zwykłe uderzenie miałoby w jakiś sposób zranić demona? Astaroth też mógł sam siebie uleczyć swoją własną mocą, ale zdecydował, że uda ofiarę przy swojej ukochanej. - zachichotał wskazując na przyjaciela.
 - Zamknij się! To nie jest moja ukochana, idioto! - krzyczał Darkness.
 - Uspokójcie się. - powiedziała stanowczo Elsa.
 - Naaaaatsuu!! Aaaastaroooth!!! - zawołał kobiecy głos. Obydwoje odwrócili się w stronę, z której dobiegał i równocześnie westchnęli zażenowani. Ku nim kroczyła dumnie Juvia. Zarzuciła włosami i uśmiechnęła się szeroko ukazując białe zęby z czarną obwódką szminki. Stanęła przy nich. - Co tam, chłopcy? 
 - Możesz się raz na zawsze od nas odwalić? - warknął Astaroth. 
 - Dlaczego na mnie krzyczysz? Czy zrobiłam ci coś złego? - udała obrażoną.
 - Ciągle za nami łazisz. Zajmij się swoim chłopakiem.
 - Chodzi ci o Sebastiana? Jego do tego nie mieszaj. - odpowiedziała pewnie, lecz w jej oczach zarysował się strach. Elsa do razu to zauważyła, lecz postanowiła się nie odzywać.
 - Tak, właśnie o niego chodzi. Masz chłopaka, więc czemu uganiasz się za innymi? - drążył temat granatowowłosy. Przerażenie coraz bardziej widniało w oczach Juvii.
 - Nie mieszaj się do tego. To nie twoja sprawa co robię. - w jej głosie nie było już tej pewności co przed chwilą. Oba demony patrzyły na nią uważnie. - Możecie przestać?! Wy nic nie wiecie! Nie macie o niczym pojęcia! - wykrzyczała to, odwróciła się i pobiegła przed siebie. Po chwili na jej plecach pojawiły się wielkie niebieskie skrzydła i dziewczyna wzleciała w powietrze. Już po chwili nie była widoczna.
 - O co jej chodziło? To już patrzeć na nią nie można? - zapytał zdziwiony Natsu drapiąc się po karku. Astaroth poklepał go po ramieniu i pokręcił głową jakby chciał mu powiedzieć, że on jeszcze tak mało wie o świecie.

*kryjówka Freed'a*

 Drzwi otworzyły się. Luna nawet nie spojrzała w tamtą stronę. Była zawieszona łańcuchami do góry nogami na czarnej oślizgłej ścianie pełnej robactwa, w dodatku już od dłuższego czasu dokuczał jej głód i pragnienie. Przez cały czas nic się nie odzywała, tylko czasem próbowała się wydostać, lecz to było na nic. Kagańce były bardzo mocne i wytrzymałe, dodatkowo wrzynały jej się w skórę, przez co przy każdym ruchu leciała jej krew z nadgarstków i kostek.
 - Widzę, że się świetnie bawisz. - odezwał się zielonowłosy mężczyzna stając tuż przed nią. Dziewczyna miała ochotę go kopnąć, jednak nie dosięgła go, a jej kostka zaczęła mocniej krwawić, kiedy ostra krawędź wbiła jej się w ranę. Syknęła z bólu, a w jej oczach zalśniły łzy, jednak nie pozwoliła im spłynąć i dać Freed'owi jeszcze większą satysfakcję. Dla niej samej płakać, to jak poddać się, przegrać. Obiecała, że będzie silna, że wszystko przetrzyma. - Spokojnie, przecież nic ci nie zrobimy... no prawie. - uśmiechnął się szyderczo i przyklęknął przy jej twarzy. Czerwonowłosa zebrała resztki sił i splunęła centralnie na jego twarz. Freed warknął, przybrał groźną minę i powoli otarł ślinę. Dał znak jednemu ze swoich sług, a on posłusznie przekręcił wajchę. Kagańce jeszcze mocniej wpiły się w jej skórę, przez co Luna krzyknęła głośno. Chciała umrzeć. Wolała to, niż tak cierpieć. Potrząsnęła głową. Musi być silna. Wyjdzie z tego. Na pewno. Astaroth z pewnością już się zorientował, że to nie ona wybiegła ze świątyni. Na pewno wyruszy na poszukiwania. Przysiągł, że będzie ją chronić, choćby miał narazić swoje życie. Nagle sufit zaczął się zniżać, aż ściany miały poniżej 2 metrów wysokości. Miejsce gdzie wisiało jej ciało wysunęło się w idealnym okręgu i odwróciło tak, że znajdowało się teraz w górnym rogu pomieszczenia. 
 - Pożałujesz... - wysyczała przez zaciśnięte z bólu zęby. Freed nie przejął się jej słowami. Podszedł do niej, ujął jej brodę w dwa palce i przybliżył usta do jej ucha z pewnym uśmiechem.
 - Zobaczymy. - wyszeptał, po czym ją puścił i ruszył w stronę wyjścia. Stanął w progu i odwrócił się do swojego sługi. - Przygotuj ją do Ceremonii.
 - Ceremonii? - wyrwało się cicho Lunie. Zielonowłosy odwrócił sie z szyderczym uśmiechem i kiwnął głową.
 - Ceremonii Wyssania Mocy. - powiedział i odszedł. Dziewczyna rozszerzyła oczy. Przecież moc to źródło życia demonów. Jeśli chociaż jeden zostanie jej pozbawiony to wszystkie zginą... bezpowrotnie.


***

 Hejka! Dawno nic nie dodane.... no to macie o tej godzinie... no po prostu brak weny ;)

6 komentarzy:

  1. Matko.......








    Omg! Luna nie daj się!
    Zrób coś modern talking żeby Lilith to wyczuła! Albo coś! Niech jej szukają! Błagam! Nie chcę zginąć bo jakiś baran Freed chcę wyssac moc Luny i zabić wszystkie demony! Zabije go!
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    PS. Możesz mi dodać jakaś moc? O! Mogę mieć moc ale nie mieć skrzydeł? Będę jedyną demonica bez skrzydeł. Albo dostanę je w trakcie walki (nie musk być z nim) z Freedem? Nie wiem. Wymyśl coś. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział! Jack jest zazdrosny!!!! Juuuuuhuuuu

    OdpowiedzUsuń
  3. Aąaaaaaaaaaaaaa boje się aaaaaaaaa nie nic więcej nie napisze narazie strach mam w oczach :o

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże.... Przerażający rozdział, a niektóre radosne fragmenty zaraz przyćmiła wizja Luny.... To straszne! Ona musi bardzo cierpieć... I jeszcze ta ceremonia! Nie mogę się pozbierać... siedzę w szoku.... ale trzeba ci przyznać, że rozdział świetny (nareszcie! wiesz, jak niecierpliwie czekałam?!) i czekam na next'a. Oby wszystko było dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  5. No poprostu to był szczyt wszystkiego (śmiałam się tak że było mnie słychać w całym domu)
    - Poczekaj, to znaczy że ty śpisz... nago? - wydusiła Ania z rozszerzonymi oczami.
    - Czemu cię to tak dziwi? - wymamrotał.
    - Fuuj! - krzyknęła i odsunęła się od niego. - A co by było gdybym nagle pewnego pięknego dnia rano weszła przez przypadek do twojego pokoju i zobaczyła cię... nago?
    - Nic. Zobaczyłabyś mnie nago. - stwierdził Damian jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i skierował się do drzwi.

    Rozdział jak zwykle fajny. Tylko jak możesz coś takiego robić Lunie.
    Ana2003
    PS. Mi ta godzina nie przeszkadza zazwyczaj o tej porze przeglądam blogi :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, wszystko po kolei ci skomentuje:
    Po pierwsze: ile lat ma Natsu? No, bo jego zachowanie lekko wskazuje na to, ze ponizej 15. Chociaz w sumie nie wiem. Ale i tak ma slodki usmiech i mi jak najbardziej przypadl do gustu.
    Po drugie: ta scena z rozmowa o nagosci pomiedzy Anna i Damianem mnie rozwalila. Hahah, super to bylo. :D
    Po trzecie: O co chodzi z tym Sebastianem? No bo.... to wygladalo jakby Juvia miala jakas tajemnice dotyczaca jego i gdyby ktos sie o tym dowiedzial to stalo bys ie cos... no nie wiem, strasznego? Moze ten Sebastian tak naprawde nie istnieje, czy cus?
    Po czwarte: Boze, te meczarnie Luny! Ja nie chce zeby jakikolwiek z demonow umarl, juz byla jedna smierc! A ja tak polubilam Astaroth'a i Lune i Natsu i Lillith i Nathan'a i cala reszte.

    OdpowiedzUsuń